Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 1–4/2003
z 9 stycznia 2003 r.

Stuknij na okładkę, aby przejść do spisu treści tego wydania


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


SONDA:

Czy przetrwamy?

Zwróciliśmy się do kas chorych, zakładów opieki zdrowotnej, ich organów założycielskich z pytaniem, w jakiej sytuacji finansowej wkraczają w nowy rok. Poniżej – pierwsza część naszej sondy. Ciąg dalszy w następnym numerze.

Dolny Śląsk

Nowy rok służba zdrowia zaczęła w minorowym nastroju. Szczególnie trudna jest sytuacja szpitali. Ich ogromne zadłużenie przysłania cichy dramat grup pracowniczych w lecznictwie otwartym oraz pacjentów, którzy mają coraz trudniejszy dostęp do usług zdrowotnych. Jest to efekt systematycznego spadku (od 1999 r.) nakładów na lecznictwo otwarte – mówi Władysław Sidorowicz, dyrektor Departamentu Spraw Społecznych w Urzędzie Miejskim we Wrocławiu.

W podstawowej opiece zdrowotnej w szczególnie trudnej sytuacji są obecnie te publiczne i niepubliczne placówki, które w swojej strukturze mają rehabilitację, bardzo nisko finansowaną przez DRKCh – kontynuuje. Zaczynają się więc redukcje w rehabilitacji ambulatoryjnej, likwiduje się w niektórych placówkach tę działalność. Kierujący zakładami nie są w stanie przewidzieć, co spotka lecznictwo otwarte w 2003 r. Na I kwartał mają być aneksowane umowy z 2002 r. Niepokojące są informacje, iż kontrakty mogą być obniżone o 10-20%. W sytuacji gdy nie wiadomo, jaki będzie poziom finansowania świadczeń, nie można niczego zaplanować, a więc także – sprawnie zarządzać. Wszystkie zakłady walczą o przetrwanie. W złej kondycji są nawet praktyki lekarzy rodzinnych, w wielu z nich zadłużenie przekracza 10 tys. zł, co jest sporą sumą, jak na budżet, którym dysponują.

Pewną nadzieję na poprawę w 2003 r. stwarza zmiana dyrekcji DRKCh. W dużej mierze do obecnej trudnej sytuacji dolnośląskiej służby zdrowia przyczynił się bowiem wcześniejszy system finansowania świadczeń zdrowotnych. Może nowa dyrekcja DRKCh oraz nowy zarząd województwa, wspólnie ze strukturami miejskimi, stawią czoło trudnościom i uzgodnią politykę finansowania świadczeń zdrowotnych. Bardzo na to liczę. Mam też nadzieję, że przywrócone zostaną racjonalne zasady reformowania ochrony zdrowia – poprzez położenie nacisku na prewencję i promocję zdrowia oraz wzmocnienie roli lekarza pierwszego kontaktu. Tylko wówczas, gdy pierwsza linia w opiece zdrowotnej jest odpowiednio zorganizowana i wydolna – można dokonywać manewrów w lecznictwie szpitalnym, które oczywiście również wymaga gruntownego uporządkowania – kończy W. Sidorowicz.

W nowy rok wchodzimy z dużym zadłużeniem i niepewnością co do tego, jak będzie wyglądało finansowanie świadczeń zdrowotnych – informuje Jerzy Sypuła, dyrektor Dolnośląskiego Centrum Gruźlicy i Chorób Płuc we Wrocławiu. – DRKCh zapowiedziała, że w I kwartale stawki będą takie same jak w 2002 r., co nie wróży nam niczego dobrego, szczególnie ze względu na bardzo niskie finansowanie oddziałów intensywnej terapii. W konsekwencji – zadłużenie naszej placówki będzie rosło. Co się stanie po I kwartale, to wielka niewiadoma. Mam jedynie nadzieję, że po ukonstytuowaniu się nowego zarządu województwa otrzymamy poręczenie na długoterminowy kredyt, który będziemy w stanie obsłużyć, a wówczas nasza sytuacja nieco się poprawi. Obecnie bowiem sporą część kosztów placówki stanowi obsługa zobowiązań z poprzednich lat. Poza tym – mając pieniądze na koncie, inaczej można rozmawiać z dostawcami, można np. wynegocjować umorzenie odsetek. Mimo kiepskiej sytuacji pensje wypłacamy pracownikom na bieżąco, bo chociaż mamy zablokowane konta, udaje się nam uzyskiwać zgodę komornika na zwolnienie środków na wynagrodzenia. Nie ma oczywiście mowy o żadnych zakupach inwestycyjnych czy odnowie sprzętu medycznego. Cieszymy się, jeśli możemy kupić strzykawki, leki, środki czystości, opłacić wyżywienie pacjentów czy sprzątanie szpitala.

Co prawda na tle tego, co się dzieje w dolnośląskiej służbie zdrowia, radzimy sobie nieźle (wypłacamy pracownikom pobory, utrzymujemy ciągłość świadczenia usług i dostaw), ale – oceniając obiektywnie – sytuacja szpitala jest tragiczna – mówi Janusz Jerzak, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego Chorób Infekcyjnych we Wrocławiu. – Jesteśmy mocno zadłużeni; każde przedsiębiorstwo komercyjne w takiej sytuacji finansowej, w jakiej jest nasz szpital, byłoby już bankrutem. Dawno przestaliśmy zarządzać szpitalem, żonglujemy tylko płatnościami, płacąc wyłącznie kontrahentom, którzy grożą, że przestaną z nami współpracować. Krótko mówiąc – ciągle walczymy o byt. W I kwartale prawdopodobnie otrzymamy takie same stawki jak w 2002 r. Biorąc pod uwagę fakt, że już w 2002 r. tylko oddziały zakaźne i dializoterapia z trudem się bilansowały, a DRKCh bardzo nisko finansowała oddziały intensywnej terapii oraz internistyczne – nie mamy szans na poprawę sytuacji.

Pod koniec ub.r. nasza uczelnia uzyskała certyfikat jakości ISO 9001 oraz przyznawany przez Europejskie Centrum Jakości międzynarodowy certyfikat jakości IQNET za jakość zarządzania w dziedzinie dydaktyki i badań naukowych – mówi prof. dr hab. Marian Klinger, prorektor ds. nauki Akademii Medycznej we Wrocławiu. – Stajemy się dzięki temu jeszcze bardziej wiarygodnym partnerem dla uczelni w innych krajach, z którymi współpracujemy, m.in. prowadząc międzynarodowe projekty badawcze. Nowy rok to znowu nadzieja, iż szpitale kliniczne zaczną zdrowieć, a ich zadłużenie przestanie się pogłębiać. Poprawę sytuacji klinik widzimy w bardziej efektywnym, zdyscyplinowanym zarządzaniu. Zrobiliśmy pierwszy krok w tym kierunku. Od stycznia 2003 r. z czterech Państwowych Szpitali Klinicznych będą działały dwa, trzy zostały połączone i pracują już pod wspólną dyrekcją. W ten sposób usprawnimy pracę klinik oraz uzyskamy ok. 700 tys. oszczędności rocznie. Redukcja zatrudnienia odbyła się łagodnie – odeszło ok. 40 osób z administracji (głównie pracownicy, którzy mają uprawnienia emerytalne). Nie było zwolnień wśród personelu medycznego. Co prawda, planowane oszczędności są nieduże, zważywszy na zadłużenie PSK, ale to krok we właściwym kierunku. Planujemy w przyszłości połączyć wszystkie szpitale kliniczne. Jednak oprócz efektywnego zarządzania konieczne jest też systemowe dofinansowanie szpitali klinicznych, tak jak to się dzieje w innych krajach Europy.

Od 17 lat trwa budowa nowych obiektów Akademii Medycznej. W 2003 r. na pewno zostanie już zakończona budowa pierwszego budynku, w którym będą mieściły się poradnie specjalistyczne.

Nadal prowadzimy rotacyjną głodówkę (od 12 listopada 2002 r.) – mówi Iwona Skrybuś, przewodnicząca Komitetu Obrony Szpitala im. Rydygiera we Wrocławiu. – Głodówka była kontynuowana także podczas Świąt Bożego Narodzenia i w Nowy Rok. Co prawda pracownicy dostali wreszcie, pod koniec grudnia, zaległe pobory, ale nie jest przesądzona przyszłość szpitala. Stary zarząd województwa (nowy nadal nie jest wybrany) powrócił do koncepcji likwidacji "Rydygiera" (Sejmik Wojewódzki podjął uchwałę o jego likwidacji w październiku 2001 r., ale została ona uchylona przez NSA). Obecnie proponuje się nam to samo, twierdząc, że będziemy mieli zapewnione zatrudnienie w innych szpitalach. Ciekawe, w których, skoro wszędzie planowana jest redukcja zatrudnienia?! Chcemy ratować szpital, cieszący się dobrą opinią wśród pacjentów. Przecież został on wyremontowany po powodzi w 1997 r. kosztem 7 mln zł! Liczymy, iż podczas najbliższej sesji Sejmiku Dolnośląskiego zostanie w sposób merytoryczny omówiona sytuacja "Rydygiera" i jego pracowników. Ponawiamy też apel do władz Wrocławia o przejęcie naszej placówki. Wrocław nie ma przecież szpitala miejskiego.

W Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Legnicy (po połączeniu tej placówki w 2002 r. ze Szpitalem Chirurgicznym) łączne zadłużenie sięga już obecnie ok. 70 mln zł. Pielęgniarki nie otrzymują pensji od dwu miesięcy, lekarzom na kontraktach szpital winien jest wypłaty za 3 miesiące. Załoga domaga się też 203 zł ustawowych podwyżek, wypłaty 13-tki za 2001 r. oraz zwrotu pieniędzy zabranych z kasy zapomogowo-pożyczkowej. Pracownicy żądają zapewnienia środków na bieżące działanie szpitala, m.in. na zakup leków.

Pod koniec grudnia przeprowadzono tu referendum na temat ewentualnego strajku. Wzięło w nim udział 800 pracowników – tylko jedna osoba była przeciw. Konkretna decyzja w tej sprawie ma być podjęta w połowie stycznia.

Wnowy rok z 19-milionowym długiem wszedł szpital w Oławie. Dostawcy nie chcą już niczego dostarczać na kredyt. Środków wystarcza jedynie na najpotrzebniejsze leki i olej opałowy. Na szczęście komornicy zgodzili się zwolnić ze szpitalnych kont pieniądze na comiesięczne pensje dla pracowników.

Zaległych wynagrodzeń i dofinansowania szpitala, któremu brakuje na leki i żywność, domagają się też pracownicy Szpitala Psychiatrycznego we Wrocławiu.

W szpitalu dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Sieniawce, jak obliczono pod koniec grudnia, oleju opałowego wystarczy na pierwszych 10 dni stycznia.

Ewa Krupczyńska

Małopolska

Potrzebna jest wspólna debata i pozostawienie na boku polityki, by rozwiązywać piętrzące się problemy – twierdzi Anna Czech, wiceprzewodnicząca Małopolskiego Związku Pracodawców Zakładów Opieki Zdrowotnej.

- Oficjalnego wytłumaczenia przyczyn zmniejszania się w Małopolsce środków dla placówek (w aneksach do kontraktów – średnio o 10-15 proc.) nie podano – twierdzi Krzysztof Kłos, dyr. Departamentu Polityki Społecznej Urzędu Marszałkowskiego. – Domysły są takie, że tajemnicza rezerwa tworzona jest po to, aby implementacja NFZ poszła lepiej.

Dyrektor MRKCh Rafał Deja na początku kadencji obiecywał dyr. Kłosowi comiesięczne spotkania robocze. Tymczasem K. Kłos nie może się dobić do szefa kasy nawet telefonicznie. Uznaje, że obietnice bezpośrednich relacji trzeba już włożyć między bajki.

Aneksy małopolskim placówkom przesłano pocztą. Niektóre szpitale powiatowe (Gorlice) odesłały je z powrotem, domagając się przynajmniej rozmowy, jeśli nie negocjacji. Szpitale wojewódzkie godzinami kruszyły kopie z płatnikiem. Szpital im. L. Rydygiera w Nowej Hucie walczył z niezłym rezultatem: z 10-proc. obniżki kontraktu doszedł do 4-procentowej z kawałkiem. Anna Czech, dyrektor Szpitala św. Łukasza w Tarnowie, z powodu zaciętych negocjacji nie zdążyła na opłatek w Urzędzie Marszałkowskim.

3 stycznia spora reprezentacja małopolskich szpitali powiatowych (22) zebrała się w Starostwie Powiatowym w Myślenicach, by radzić o dramatycznie rysującej się przyszłości. Niektóre z nich pozaciągały kredyty, gwarantowane przez samorząd lokalny (Krynica, Myślenice). Drastyczne zmniejszenie środków aneksem – na ogół na poziomie jednomiesięcznej transzy – postawi jednostki w sytuacji grożącej likwidacją. Banki nie przyjmą usprawiedliwienia, a szpitale stracą tak trudno osiąganą płynność finansową. Skupujący długi prawdopodobnie już zacierają ręce.

- Czegoś takiego system jeszcze nie przeżywał. Finansowanie szpitali schodzi do absurdalnie niskiego poziomu – twierdzi Krzysztof Kiciński, dyr. Szpitala im. L. Rydygiera w Nowej Hucie, placówki, która w niedalekiej przeszłości wygrała proces z kasą chorych o niepłacenie nadwykonań. Lokalna rozgłośnia radiowa pod koniec grudnia ub.r. alarmowała (w wywiadzie z dyrektorem), że w konsekwencji aneksowego zaciskania pasa zabraknie na funkcjonowanie newralgicznych oddziałów szpitala: dwóch urazowych, chirurgii ogólnej i oparzeniowego.

- Dyżurujemy 33 razy w miesiącu, tymczasem oszczędności dotykają też naszą placówkę, najbardziej zaangażowaną w "ostre" ratowanie krakowian – oburza się K. Kiciński. – Rozważamy możliwość oddania sprawy w ręce wytrawnych prawników, by ustalili faktyczną treść kontraktu. Wydaje się, że w majestacie prawa narusza się ustawę o finansach publicznych i ustawę o zozach. Kasa wybiera z nich wygodne dla siebie rozwiązania, a pomija inne. Byłaby to bezprecedensowa sprawa sądowa.

Dyrektor najlepszego w Małopolsce Krakowskiego Szpitala Specjalistycznego im. Jana Pawła II Mieczysław Pasowicz cierpi już na zawroty głowy. W ogóle nie jest w stanie przygotować planu finansowego – same w nim niewiadome. Szpital postawił na supernowoczesną diagnostykę; aneks "przycina" ją o 40 proc. Z 2700 badań MRI w 2002 r. nakazuje zejść do 1800.

- Czego dotknąć, to niewiadoma, wszystko postawione jest na głowie – mówi M. Pasowicz. – To zakrawa na destabilizację systemu. Ministerstwo Zdrowia przekazało do kas chorych niektóre procedury wysokospecjalistyczne. Do dziś nie wiemy, ile koronarografii będziemy wykonywać w 2003 r., ile wszczepiać rozruszników. Chwieje się cały program "ostrej klatki" (wczesnej interwencji w zawałach), najprawdopodobniej zabraknie na niego pieniędzy, a był naszą chlubą. Szpital oczekuje na uregulowanie należności za nadwykonania – 8 mln zł. To były usługi wykonane w trybie ostrym, których świadczenia nie można było odmówić.

Media podały, że kilka bogatszych kas, wśród nich śląska i małopolska, podzieli się środkami z kulejącymi. – Nie zadziałało janosikowe prawo: odebrać tym, co mają więcej, by dać biedniejszym. Tak uważa nie tylko K. Kiciński. Biedniejsi nie zawsze umieją zarządzać, pieniądze często topią w bałaganie. I jakie to jest antymotywacyjne?! Po co mamy stawać na głowie, by wygospodarować jakieś środki, skoro potem nie można dysponować oszczędnościami, by poprawić kondycję własnej placówki?

- Nie ma nic bardziej destrukcyjnego, jak odbieranie sprawnym menedżerom owoców ich pracy – uważa Adam Windak, przewodniczący Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Polsce. – Dowiadujemy się, że "janosikowy grosz" pójdzie do kasy zachodniopomorskiej. Wielokrotnie KLR zwracało uwagę, że kontrakty z lekarzami rodzinnymi są na tym terenie rażąco wysokie w porównaniu z innymi regionami kraju. I co? Dostaną jeszcze więcej? Pod Wawelem, ale i w większości miast i wsi Małopolski, sprywatyzowano zadania w poz niemal w 100 proc., zachęcając do tego eksperymentu jako jedynego sposobu na podniesienie zarobków personelu medycznego. Teraz żaden niepubliczny podmiot nie powoduje długu publicznego, a tylko dług "prywatny". Aneksy na br. skutkują mniejszymi średnio o 7 proc. stawkami na ten sam wolumen świadczeń. Nie ma cudów – standard usług i dostępność się pogorszą. A cała sytuacja natrafia jeszcze na rozbudzone deklaracjami polityków wymagania ze strony pacjentów. Przecież dobrano im się do kieszeni, podnosząc składkę na ubezpieczenie zdrowotne. Niektórzy pacjenci rozumieją tę skomplikowaną sytuację, ale inni demonstrują żądania: płacę, wymagam.

Rozmawiam z dyr. Kicińskim 30 grudnia; szpital nie otrzymał jeszcze informacji z kasy, jakie dokumenty będą niezbędne w konkursie na protezoplastyki, przeprowadzanym 3 stycznia. Ta bolączka dotyczy większości jednostek, które tracą coraz bardziej poczucie stabilizacji. Szpitalna codzienność najeżona jest dziesiątkami paradoksów. Co kasa chorych – to inne zasady, np. w dializoterapii. Akurat to działało do niedawna jeszcze sprawnie. Żal patrzeć, jak ręcznym sterowaniem można zepsuć nawet coś, co funkcjonowało bezbłędnie.

- Szpital Uniwersytecki oraz duże jednostki marszałkowskie miały przynajmniej coś do powiedzenia na temat aneksów, natomiast szpitale powiatowe potraktowano jednakowo, wszystkie według schematu – uważa dyr. Dariusz Jędrzejczak, b. pracownik MRKCh. W przypadku myślenickiego SP ZOZ integrującego nadal poz, specjalistykę ambulatoryjną oraz szpital – aneksem obcięto miesięczną transzę środków o 1,5 mln zł. Próby umówienia się na rozmowę z dyrektorem MRKCh Rafałem Deją czy chociażby wicedyrektorem Ulatowskim (ds. lecznictwa) spełzły na niczym.

- Musimy się jakoś bronić. Spotykamy się – dyrektorzy szpitali powiatowych w Starostwie Myślenickim, bo zbiorowo łatwiej wywrzeć presję oraz wymyślić środki zaradcze. W mojej jednostce chciałbym uniknąć ograniczenia dostępności. Mimo że nie dostałem kontraktu, nie wyobrażam sobie zamknięcia Poradni Terapii Uzależnień. Ale gdyby podobne tendencje się utrzymały, musimy się liczyć z bankructwem niektórych szpitali powiatowych i ich likwidacją.

- Najgorzej potraktowano rehabilitację – uważa Anna Czech. W Szpitalu im. św. Łukasza w Tarnowie aż o 30 proc. zmniejszono kontrakt. Wszystkie złe sygnały docierają do Małopolskiego Związku Pracodawców Zakładów Opieki Zdrowotnej.

Pacjenci daliby się pokrajać za Niepubliczny ZOZ Reumatologiczno-Rehabilitacyjny w Nowej Hucie. Do tej pory godzili się na kolejki, bo jakość usług odbiega tu od standardu oferowanego w innych placówkach. Aneks zmniejszył o 33 proc. liczbę porad reumatologicznych. Cena zabiegu rehabilitacyjnego została również obniżona: z 2,7 do 2,4 zł. W 2002 r. placówce przyznano 153 tys. punktów rozliczeniowych; jednostka miała ponadto 3-4 tys. nadwykonań. Aneks zmniejsza liczbę punktów do 110 tys. Porad reumatologicznych w ubiegłym roku kasa zakontraktowała 3397, na ten rok – 2306.

- Umowy przedłużamy personelowi z miesiąca na miesiąc. Jeszcze nie zwalniamy – mówi lek. med. Anna Smoroń, liderka spółki. – Nadwykonania do tej pory nie zostały zapłacone. Nie możemy pracować bez zapłaty, trzeba będzie zmienić politykę, zmniejszyć godziny przyjęć, zabiegi już prowadzimy do 17, a nie do 18.00.

W trybie nadzwyczajnym Małopolski Związek Pracodawców Zakładów Opieki Zdrowotnej spotkał się 16 grudnia; swoje stanowisko przesłał na ręce dyr. Deji. Dyrektorzy postulowali, aby kasa podała do publicznej wiadomości (przez internet) liczbę i zakres świadczeń, które nie zostały zakontraktowane

- Utarło się, że wszelkie obciążenia spadają na szpitale – twierdzi Anna Czech. – Można długo wyliczać: ustawa 203, zaległe dyżury, chciano nam nawet wcisnąć podatek od działalności gospodarczej. Co poniektórzy chętnie by coś jeszcze urwali na działalności szpitala. Wydaje się im, że szpital wszystko zniesie...

Najtrudniej zrozumieć, dlaczego w ogóle tak restrykcyjne aneksy zastosowano. Dobra kondycja finansowa MRKCh nie została podważona ani przez prezesa UNUZ, który miesiąc temu na spotkaniu w Krakowie zapewniał, że należy ona do nielicznych, które nie musiały uruchamiać funduszu rezerwowego, ani przez urzędnika biura NFZ, który obiecywał, że lada chwila w systemie pojawi się zastrzyk pieniędzy z dodatkowej składki na ubezpieczenie zdrowotne. Czemu zatem te nadzwyczajne cięcia w aneksach na br.? Oto jest pytanie.

P.S. 3 stycznia na spotkaniu dyrektorów, starostów i pracowników starostw odpowiedzialnych za ochronę zdrowia (razem 41 osób) dyskutowano na temat aneksów. Wypracowano stanowisko, które przesłano do Ministra Zdrowia, UNUZ-u, Rady i Zarządu MRKCh. W stanowisku zawarte jest m. in. żądanie podania kryteriów wprowadzanych zmian (chodzi wszak o publiczne pieniądze), wyrażono niezadowolenie ze stylu współpracy kasy ze świadczeniodawcami (jeszcze większa arogancja niż w poprzednim okresie oraz niedostatki informacji). Wyłoniono też 7-osobowy zespół negocjacyjny (z dyrektorów placówek i przedstawicieli samorządów) do rozmów z kasą, które mają zostać przeprowadzone do 20 stycznia. W debacie pojawiły się głosy, że niekorzystne aneksy – pod presją podpisane przez większość świadczeniodawców – to dowód całkowitego lekceważenia również samorządów terytorialnych.

Halina Kleszcz

Mazowsze

W ciągu trzech pierwszych miesięcy tego roku będą obowiązywać takie same kontrakty, jak w roku ubiegłym – zapewnia Mazowiecka RKCh. – Aneksy do umów, które nam zaproponowano, są w wielu wypadkach gorsze niż ubiegłoroczne kontrakty – odpowiadają dyrektorzy mazowieckich szpitali.

Najlepsza sytuacja jest w podstawowej opiece zdrowotnej. Mazowiecka RKCh zapewnia, że nie będzie obniżać stawek za podopiecznego w poz. – Zanim jeszcze Sejm podjął decyzję o podniesieniu składki na ubezpieczenie zdrowotne, zarząd kasy postanowił, że w poz nic się nie zmieni – zapewnia Krzysztof Szlubowski, rzecznik kasy. Potwierdzają to także dyrektorzy placówek. – Mamy umowę długoterminową, w podstawowej opiece zdrowotnej na razie nie negocjujemy stawek na pierwszy kwartał. Wygląda na to, że kasa dotrzyma obietnicy nieobcinania nam wysokości środków na podopiecznego – przyznaje Lucyna Kasprowicz, dyrektor Zespołu Publicznych Zakładów Lecznictwa Otwartego Warszawa-Wola. Ale na tym kończy się spójność informacji przekazywanych przez kasę i placówki służby zdrowia.

- Podpisujemy aneksy i kontrakty na poziomie nie niższym niż wykonanie z minionego okresu – zapewnia K. Szlubowski. Dyrektorzy przychodni specjalistycznych i szpitali przyznają, że zaproponowane im stawki pozostają na tym samym poziomie, co w ubiegłym roku. Ale dodają natychmiast, że ograniczono jednocześnie liczbę świadczeń.

Kasa tłumaczy, że świadczeń jest mniej tam, gdzie nie udało się w ub.r. wykonać całego kontraktu. Tymczasem dyrektorzy przychodni specjalistycznych twierdzą, że o niewykonaniu kontraktu w ogóle nie było i nie ma mowy. – Specyfiką lecznictwa w Warszawie jest to, że pacjenci często i chętnie korzystają z pomocy specjalistów. Dlatego w specjalistyce mamy dość duże nadwykonania – informuje Lucyna Kasprowicz. Według niej, w tej chwili między placówkami a kasą chorych toczy się spór o to, czy kontrakty powinny uwzględniać realne wykonania z zeszłego roku, czy też być zawierane na poziomie ubiegłorocznym. Przychodnie boją się, że jeśli podstawą będzie zeszłoroczny kontrakt, to placówki mogą nie dostać pieniędzy za usługi wykraczające poza umowne limity – ostatecznie nie wiadomo zaś jeszcze, czy i kiedy zostaną zlikwidowane kasy chorych oraz czy powstający w ich miejsce Narodowy Fundusz Zdrowia zapłaci za ubiegłoroczne świadczenia ponadlimitowe. – Uważamy, że przedłużenie umowy na br. powinno się odbywać na podstawie rzeczywistych przyjęć pacjentów w pierwszym kwartale ub.r. Kasa ma swoje racje, a my – swoje. Spór trwa – komentuje dyrektor Kasprowicz. Rzecznik kasy dodaje, że na Mazowszu w zasadzie zakończyły się już prace nad umowami przedłużającymi zeszłoroczne kontrakty. – Zostało jeszcze dosłownie kilka szpitali, w których nie zrobiono tego z przyczyn technicznych, takich jak np. urlop dyrektora. No i rozmawiamy jeszcze z dużymi zozami lecznictwa otwartego, pracującymi w Warszawie: na Woli, Żoliborzu, Bródnie i Pradze – mówi Szlubowski.

Wśród mazowieckich szpitali, do których zadzwoniliśmy, tylko jeden – szpital wojewódzki w Siedlcach – miał kontrakt porównywalny z ubiegłorocznym. – O żadnym podnoszeniu stawek ani liczby świadczeń nie było mowy, ale przez okres trzech miesięcy jesteśmy w stanie zaakceptować warunki, jakie mieliśmy w zeszłym roku – mówi Dorota Gałczyńska, dyrektor szpitala. W pozostałych placówkach dyrektorzy skarżą się na realnie niższe umowy. – Liczyliśmy, że w tym roku podstawą kontraktu będzie liczba zabiegów rzeczywiście wykonanych. Tymczasem mamy kontrakt o ok. 8 proc. niższy od ubiegłorocznego, mimo że już wtedy przyjmowaliśmy więcej pacjentów, niż przewidywała umowa z kasą – informuje dyrektor radomskiego szpitala Bożena Pacholczak. – Pieniądze są zdecydowanie mniejsze. W lecznictwie zamkniętym o jakieś 5 proc. Tracimy ok. 100 tys. złotych miesięcznie – dodaje Alina Wrzyszcz, główna księgowa szpitala w Mławie.

We wszystkich przypadkach – ograniczenie finansowania placówek odbywa się na tej samej zasadzie: stawki pozostają ubiegłoroczne, liczba świadczeń jest mniejsza. – O żadnym urealnianiu kontraktów nie ma mowy. Tam, gdzie mieliśmy nadwykonania, nie brano ich pod uwagę i obcinano zeszłoroczny kontrakt. A tam, gdzie nie wykonaliśmy procedur z kontraktu, np. w ginekologii, podstawą była realna liczba świadczeń i te na br. obcinano np. o 5 procent. Nasz szpital jest coraz bardziej zadłużony. W tym roku znajdziemy się już w dramatycznej sytuacji – dodaje Wrzyszcz.

- Placówki skarżą się, że kontraktujemy mniej procedur, niż są w stanie wykonać, a potem się okazuje, że dyrektorzy przeceniają zainteresowanie pacjentów swoim szpitalem. Dlatego odeszliśmy od zamrażania pieniędzy na bardzo wysokie kontrakty – na rzecz dopłacania do tego, co zostało zrobione w ramach nadwyżki. Z reguły – nadwyżka w jednym miejscu oznacza niewykonanie kontraktu w innej pozycji – tłumaczy rzecznik MRKCh. Żaden z dyrektorów szpitali, do których dzwoniliśmy, nie potwierdził faktu niewykonania kontraktu. Przeciwnie: według nich – prawie wszędzie wykonano więcej świadczeń niż wynikało z umów.

Według dyrekcji szpitala w Ostrołęce ograniczenie przyszłorocznych świadczeń rozkłada się różnie na różnych oddziałach i waha się od 5 do 12 proc. – W stosunku do kontraktu z roku poprzedniego jest to obcięcie średnio o 10 proc., zarówno w szpitalu, jak i w specjalistyce otwartej. Gdyby brać pod uwagę liczbę rzeczywiście udzielonych porad, a nie tylko umowę z kasą, to ograniczenie środków byłoby jeszcze większe – mówi Wojciech Miazga, dyrektor szpitala. Dodaje, że sytuacja jest tym trudniejsza, że do tej pory kasa zapłaciła za nadwykonania dopiero z pierwszego kwartału ubiegłego roku oraz tylko część z drugiego. Dodatkowe świadczenia wykonane w III i IV kwartale 2002 r. pozostają nieopłacone.

Dyrektorzy szpitali liczą jeszcze, że uda się renegocjować umowy, gdy zaczną spływać z ZUS i KRUS środki z podniesionej składki na ubezpieczenie zdrowotne. – Budżet kasy planowano na podstawie składki 7,75. Jej podniesienie daje nadzieję, że następny kwartał nie będzie tak dramatyczny jak ten. Pierwsze trzy miesiące tego roku traktujemy jak okres przejściowy – mówi Dariusz Hajdukiewicz, dyrektor szpitala w Makowie Mazowieckim. W placówce tej ograniczenia kontraktu sięgają nawet kilkunastu procent. Najbardziej dramatyczna sytuacja jest w poradni, w której zakupiono o jedną piątą świadczeń mniej niż w tym samym okresie ubiegłego roku. Przy szpitalu działa też jednak stacja dializ i zakład opiekuńczo-leczniczy – a tam ograniczeń liczby świadczeń nie było. Nic nie wskazuje też na to, żeby miała się zmniejszyć liczba świadczeń pogotowia. – To nas trochę ratuje i pewnie dlatego łatwiej było mi podpisać zaproponowane przedłużenie kontraktu – przyznaje Hajdukiewicz. Inni dyrektorzy też mają nadzieję, że podniesienie składki pozwoli jeszcze w tym roku na renegocjację przedłużonych umów – nawet w pierwszym kwartale.

- W aneksach do kontraktów nowa wysokość składki została już uwzględniona i nie spodziewam się podnoszenia stawek w trzech pierwszych miesiącach roku – jednoznacznie rozwiewa te nadzieje rzecznik MRKCh Krzysztof Szlubowski.

Sylwia Szparkowska

Pomorze Zachodnie

Umowy z kasą podpisało tylko 9 szpitali. Dyrektorzy pozostałych nie podpisali aneksów na I kwartał 2003 r., zmniejszonych o 17-20%. Jeśli porozumienia nie przyniesie spotkanie z marszałkiem, zapowiedziane na 7 stycznia, służbie zdrowia w województwie grozi paraliż.

Na przyjęcie gorszych warunków kontraktów w stosunku do ubiegłorocznych do 2 stycznia przystało tylko 9 placówek. Są wśród nich m.in. szpital w Policach, Wojewódzki Ośrodek Medycyny Pracy oraz jednostki resortowe, m.in. szpital wojskowy w Szczecinie oraz szpital wojskowy w Wałczu, gdzie ZRKCh wykupuje mniej usług niż branżowa kasa chorych. Umów nie przedłużyły największe szpitale: dwa wojewódzkie i dwa kliniczne, Regionalny Szpital Onkologiczny, podobnie jak większość w województwie.

- Nie przedłużę umowy, która ogranicza finansowanie szpitala o około 20 procent w stosunku do wartości

ubiegłorocznego kontraktu, bo nawet przy poziomie finansowania w 2002 r. mieliśmy problemy z leczeniem pacjentów onkologicznych – mówi dr Sabina Mikee, zastępca dyrektora do spraw medycznych w Regionalnym Szpitalu Onkologicznym w Szczecinie.

W bardzo trudnej sytuacji, spowodowanej załamaniem finansów w ZRKCh, znalazł się również szpital w Gryficach, który nie podpisał aneksu do umowy zmniejszonej o ok. 17%, czyli 6,2 mln zł.

- Nie przyjmę takich warunków – informuje dr Krzysztof Kozak, dyrektor szpitala gryfickiego. – Już przy obecnym finansowaniu, a właściwie braku finansowania, szpital nie może normalnie działać. Nie otrzymaliśmy jeszcze należnych pieniędzy za listopad. ZRKCh jest nam winna już 1,2 mln zł, a nam brakuje środków na regulowanie bieżących należności. "Cefarm'' zagroził wstrzymaniem dostaw leków, jeśli nie zapłacimy im zaległości. Polskie Górnictwo Nafty i Gazu zawiadomiło, że 7 stycznia wyłączy w szpitalu gaz, jeśli w ciągu 3 dni nie wpłacimy 7,127 mln zł.

Szpital wojewódzki w Szczecinie o zaległe 4,1 mln zł walczy z ZRKCh w sądzie. Umowy na br. nie podpisał, bo zakładała zmniejszenie finansowania od 7 proc. na stomatologię do 20 za procedury zabiegowe.

- Są koszty, poniżej których już zejść nie można dla bezpieczeństwa życia i zdrowia pacjenta – mówi Krzysztof Michalczyk, zastępca dyrektora do spraw lecznictwa w szczecińskim szpitalu wojewódzkim. – Nie można też leczyć tylko wybranych pacjentów, a na wszystkich wymagających pomocy nie wystarczy.

Największym zagrożeniem, które już się pojawiło na horyzoncie, są niezakontraktowane przez kasę specjalistyczne procedury kardiologii interwencyjnej. Do tej pory finansowane były przez ministerstwo, ale od 1 stycznia przeszły do kas chorych.

- Do dziś nie wiemy – ile i za ile koronarografii i koronaroplastyk ratujących życie chorym kasa zapłaci szpitalowi – mówi dyrektor Michalczyk. – Nie było przetargu na stymulatory, który moim zdaniem powinien teraz organizować każdy szpital, po wcześniejszym określeniu stawek finansowania przez kasę. Czas biegnie, a chaos w służbie zdrowia się pogłębia.W żaden sposób nie można racjonalnie zaplanować wydatków.

Próbą wyjścia z impasu, który lada chwila może się odbić na zdrowiu pacjentów, ma być spotkanie, na które 7 stycznia marszałek województwa zaprosił starostów i rektora Pomorskiej Akademii Medycznej, czyli organów założycielskich większości szpitali w województwie. Wcześniej marszałek spotka się z zarządem i prezydium rady ZRKCh.

- Warto szukać sposobów poprawy sytuacji, choć od spotkania na pewno pieniędzy kasie nie przybędzie – uważa Dariusz Lewiński z departamentu informacji ZRKCh. – W tym roku nie ma, jak w poprzednich latach, tzw. trzynastej składki. Podniesienie jej do 8 procent raczej też nie przysporzy nam większych wpływów. Dochody kasy uzależnione są bowiem m.in. od sytuacji ekonomiczno-gospodarczej regionu, tzn. liczby bezrobotnych, wysokości średniej pensji, liczby osób odprowadzających minimalne składki, np. w związku z zatrudnieniem kontraktowym.

Te właśnie czynniki wpłynęły na pogorszenie naszej sytuacji finansowej – tłumaczy D. Lewiński. – Pierwsze tąpnięcie nastąpiło wtedy, gdy upadła stocznia. Dlatego, co wynikało z obliczeń ZRKCh, zaproponowaliśmy szpitalom kontrakty niższe od ubiegłorocznych o ok. 8 procent.

Dorota Kozicka "Głos Szczeciński'
'
Mówią kasy

Na naszą prośbę skierowaną do wszystkich kas chorych – rzecznicy części z nich poinformowali o zaawansowaniu procesu kontraktowania świadczeń na I kwartał 2003 r.

Branżowa KChSM

3 stycznia wszyscy świadczeniodawcy Branżowej Kasy Chorych mają protokoły uzgodnień, dotyczące renegocjacji umów na rok 2003; z większością świadczeniodawców podpisano aneksy. Umowy będą obowiązywać do końca 2003 r. (o ile nie zmieni ich utworzenie NFZ).

Planowane koszty świadczeń na 2003 r., w porównaniu z 2002 r., są niższe o ok. 8%. Zwiększy się bowiem – z 306 mln do 433 mln zł kwota, jaką BKChSM odda w ramach wyrównania międzykasowego. Mimo to podjęto działania na rzecz utrzymania dostępności świadczeń na poziomie porównywalnym z rokiem 2002.

Zmiany finansowania dotyczą głównie:

1) zmniejszenia wydatków na poz – jest to związane z przyjęciem jednolitego zakresu świadczeń w ramach stawki lekarza poz (z wyłączeniem specjalistyki) na terenie całego kraju. Dotychczas w woj.: lubelskim, podkarpackim, małopolskim, pomorskim, warmińsko-mazurskim, dolnośląskim i opolskim – wyższe stawki w poz obejmowały również ambulatoryjną opiekę specjalistyczną;

2) zwiększenia wydatków na świadczenia kontraktowane odrębnie – jest to związane z uwzględnieniem w tych kosztach świadczeń finansowanych dotychczas w zakresie ambulatoryjnego lecznictwa specjalistycznego, lecznictwa stacjonarnego, procedur wysokospecjalistycznych oraz programów zdrowotnych przekazywanych do realizacji przez Ministerstwo Zdrowia.

Wzrost wydatków kasy wiąże się m.in. z przekazaniem nam finansowania części procedur wysokospecjalistycznych (koronaroplastyka, koronarografia), dotychczas finansowanych przez MZ;

3) zwiększenia wydatków na refundację leków, co jest związane z progresywną tendencją wzrostu wydatków na leki, zmianą list refundacyjnych oraz cen urzędowych leków.

Jeżeli Kasa uzyska dodatkowe przychody (z wyższego wskaźnika ściągalności składki lub ewentualnej nadwyżki przychodów nad kosztami z roku 2002) – plan finansowy zostanie zweryfikowany, a to umożliwi finansowanie świadczeń na wyższym poziomie – poinformowała Justyna Zahor, rzecznik prasowy BKChSM.

Lubelska RKCh

Lubelska RKCh podjęła decyzję o przedłużeniu w drodze aneksów umów o udzielanie świadczeń zdrowotnych obowiązujących w 2002 r. – do 31 marca 2003 r., zachowując dotychczasowe ich warunki z następujących zakresów: lecznictwa zamkniętego, ambulatoryjnego lecznictwa specjalistycznego, podstawowej opieki zdrowotnej, ambulatoryjnej rehabilitacji leczniczej, świadczeń stomatologicznych, opieki długoterminowej, opieki paliatywno-hospicyjnej, terapii osób uzależnionych od środków psychoaktywnych, zaopatrzenia w przedmioty ortopedyczne, środki pomocnicze i lecznicze środki techniczne oraz pomocy doraźnej.

Umowy z zakresu lecznictwa uzdrowiskowego zostały przedłużone do 31 grudnia 2003 r. 2 stycznia już 90% świadczeniodawców odesłało podpisane aneksy do LRKCh. Pozostałe dokumenty trafią do kasy prawdopodobnie w ciągu tygodnia – poinformowała Anna Józefczuk-Majewska, rzecznik prasowy LRKCh.

Łódzka RKCh

Łódzka RKCh już 20 grudnia zakończyła podpisywanie aneksów przedłużających na I kwartał 2003 r. umowy o udzielanie świadczeń zdrowotnych zawarte w 2002 r. Aneksy podpisali wszyscy świadczeniodawcy – poinformował Zbigniew Solarz, rzecznik prasowy ŁRKCh.

Podlaska RKCh

Podlaska RKCh – informuje jej rzeczniczka Grażyna Pawelec – jest na etapie końcowego podpisywnia aneksów do umów na I kwartał 2003 r. Aneksowane zostały już kontrakty z zakresu: lecznictwa zamkniętego (podpisała je 1/4 świadczeniodawców), specjalistyki ambulatoryjnej (podpisało ok. 70 proc.), ZPO, ZOL i hospicjów – wszyscy; rehabilitacji i opieki psychiatrycznej – ok. 90 proc.

Podstawowa opieka zdrowotna, pogotowie ratunkowe, sanatoria i zaopatrzenie ortopedyczne są aneksowane na cały rok; zdecydowana większość świadczeniodawców aneksy podpisała.

Śląska RKCh

Śląska RKCh na leczenie ubezpieczonych w br. będzie miała prawie o 700 mln zł mniej niż w 2002 r. Z tego też względu na kontrakaty przeznaczy średnio: 15 proc. mniej na podstawową opiekę zdrowotną, 25 proc. mniej na specjalistykę, na stomatologię – 35 proc. mniej, chirurgię jednego dnia – 40 proc. mniej niż w roku ubiegłym – poinformowało biuro prasowe kasy.

Procentowe dane dotyczące podpisanych już aneksów na 2003 rok w ŚRKCh (stan na 2 stycznia 2003 r.): lecznictwo stacjonarne – 12,5%, podstawowa opieka zdrowotna (bez położnej) – 70,13%, podstawowa opieka zdrowotna (z położną) – 68,98%, pielęgniarska opieka długoterminowa – 95,08%, położnicza opieka środowiskowa/rodzinna – 94,12%, specjalistyka – 59,59%, medycyna szkolna – 96,85%, stomatologia – 94,17%, domowe leczenie tlenem – 100, 00%.

Świętokrzyska RKCh

Spośród placówek podstawowej opieki medycznej, aneksy do umów na świadczenia w 2003 r. z Świętokrzyską RKCh podpisało do 1 stycznia zaledwie 19 (na prawie 150 istniejących w województwie świętokrzyskim). Jeżeli chodzi o placówki lecznictwa zamkniętego, żadna z nich nie podpisała aneksu. Wartość aneksowanych umów będzie mniejsza od zeszłorocznych o 10% w przypadku placówek lecznictwa zamknietego lub o 5 % – w przypadku zakładów podstawowej opieki zdrowotnej. Aneksy obowiązywać mają przez 3 miesiące – powiedział nam Dariusz Ryń, rzecznik prasowy Świętokrzyskiej RKCh.

Zachodniopomorska RKCh

Środki na kontrakty zawierane na rok 2003, z tytułu mniejszej składki wpływającej do Zachodniopomorskiej RKCh, będą o ok. 8% niższe niż w ubiegłym roku. Wyjątkiem jest podstawowa opieka zdrowotna, gdzie nominalna wysokość stawek kapitacyjnych (wg przesłanej nam tabeli) jest taka sama.

Do 8 stycznia na stronie internetowej www.zrkch.pl znajdą się szczegółowe stawki za świadczenia w 2002 r. Planujemy, że po podsumowaniu podpisanych aneksów, zamieścimy na tej stronie stawki obowiązujące również w 2003 r.

Co do umów – większość została podpisana przez obie strony, jedynie w lecznictwie stacjonarnym jest to mniejszość – poinformował nas Dariusz Lewiński, z-ca dyr. Departamentu Informacji i Informatyki ZRKCh.




Najpopularniejsze artykuły

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

ZUS zwraca koszty podróży

Osoby wezwane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych do osobistego stawiennictwa na badanie przez lekarza orzecznika, komisję lekarską, konsultanta ZUS często mają do przebycia wiele kilometrów. Przysługuje im jednak prawo do zwrotu kosztów przejazdu. ZUS zwraca osobie wezwanej na badanie do lekarza orzecznika oraz na komisję lekarską koszty przejazdu z miejsca zamieszkania do miejsca wskazanego w wezwaniu i z powrotem. Podstawę prawną stanowi tu Rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej z 31 grudnia 2004 r. (...)

Osteotomia okołopanewkowa sposobem Ganza zamiast endoprotezy

Dysplazja biodra to najczęstsza wada wrodzona narządu ruchu. W Polsce na sto urodzonych dzieci ma ją czworo. W Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym pod kierownictwem dr. Jarosława Felusia przeprowadzane są operacje, które likwidują ból i kupują pacjentom z tą wadą czas, odsuwając konieczność wymiany stawu biodrowego na endoprotezę.

EBN, czyli pielęgniarstwo oparte na faktach

Rozmowa z dr n. o zdrowiu Dorotą Kilańską, kierowniczką Zakładu Pielęgniarstwa Społecznego i Zarządzania w Pielęgniarstwie w UM w Łodzi, dyrektorką Europejskiej Fundacji Badań Naukowych w Pielęgniarstwie (ENRF), ekspertką Komisji Europejskiej, Ministerstwa Zdrowia i WHO.

Byle jakość

Senat pod koniec marca podjął uchwałę o odrzuceniu ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta w całości, uznając ją za niekonstytucyjną, niedopracowaną i zawierającą szereg niekorzystnych dla systemu, pracowników i pacjentów rozwiązań. Sejm wetem senatu zajmie się zaraz po świętach wielkanocnych.

Zmiany skórne po kontakcie z roślinami

W Europie Północnej najczęstszą przyczyną występowania zmian skórnych spowodowanych kontaktem z roślinami jest Primula obconica. Do innych roślin wywołujących odczyny skórne, a występujących na całym świecie, należy rodzina sumaka jadowitego (gatunek Rhus) oraz przedstawiciele rodziny Compositae, w tym głównie chryzantemy, narcyzy i tulipany (...)

Leczenie wspomagające w przewlekłym zapaleniu prostaty

Terapia przewlekłego zapalenia stercza zarówno postaci bakteryjnej, jak i niebakteryjnej to duże wyzwanie. Wynika to między innymi ze słabej penetracji antybiotyków do gruczołu krokowego, ale także z faktu utrzymywania się objawów, mimo skutecznego leczenia przeciwbakteryjnego.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Samobójstwa wśród lekarzy

Jeśli chcecie popełnić samobójstwo, zróbcie to teraz – nie będziecie ciężarem dla społeczeństwa. To profesorska rada dla świeżo upieczonych studentów medycyny w USA. Nie posłuchali. Zrobili to później.

Różne oblicza zakrzepicy

Choroba zakrzepowo-zatorowa, potocznie nazywana zakrzepicą to bardzo demokratyczne schorzenie. Nie omija nikogo. Z jej powodu cierpią politycy, sportowcy, aktorzy, prawnicy. Przyjmuje się, że zakrzepica jest trzecią najbardziej rozpowszechnioną chorobą układu krążenia.

Czy Trump ma problemy psychiczne?

Chorobę psychiczną prezydenta USA od prawie roku sugerują psychiatrzy i specjaliści od zdrowia psychicznego w Ameryce. Wnioskują o komisję, która pozwoli zbadać, czy prezydent może pełnić swoją funkcję.

Sieć zniosła geriatrię na mieliznę

Działająca od października 2017 r. sieć szpitali nie sprzyja rozwojowi
geriatrii w Polsce. Oddziały geriatryczne w większości przypadków
istnieją tylko dzięki determinacji ordynatorów i zrozumieniu dyrektorów
szpitali. O nowych chyba można tylko pomarzyć – alarmują eksperci.

Odpowiedzialność pielęgniarki za niewłaściwe podanie leku

Podjęcie przez pielęgniarkę czynności wykraczającej poza jej wiedzę i umiejętności zawodowe może być podstawą do podważenia jej należytej staranności oraz przesądzać o winie w przypadku wystąpienia szkody lub krzywdy u pacjenta.

Ubezpieczenia zdrowotne w USA

W odróżnieniu od wielu krajów, Stany Zjednoczone nie zapewniły swoim obywatelom jednolitego systemu ubezpieczeń zdrowotnych. Bezpieczeństwo zdrowotne mieszkańca USA zależy od posiadanego przez niego ubezpieczenia. Poziom medycyny w USA jest bardzo wysoki – szpitale są doskonale wyposażone, amerykańscy lekarze dokonują licznych odkryć, naukowcy zdobywają nagrody Nobla. Jakość ta jednak kosztuje, i to bardzo dużo. Wizyta u lekarza pociąga za sobą wydatek od 40 do 200 $, jeden dzień pobytu w szpitalu – 400 do 1500 $. Poważna choroba może więc zrujnować Amerykanina finansowo, a jedna skomplikowana operacja pochłonąć jego życiowe oszczędności. Dlatego posiadanie ubezpieczenia zdrowotnego jest tak bardzo ważne. (...)




bot