Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 17–25/2018
z 22 marca 2018 r.

Stuknij na okładkę, aby przejść do spisu treści tego wydania


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


System czeka na SOR

Małgorzata Solecka

Sekretarki medyczne, dodatki do rezydenckiej pensji, urlopy naukowe i większe wynagrodzenie za dyżury, a oprócz tego spotkania robocze i rewaluacja postępów w realizacji porozumienia… Co zapisano w dokumencie, pod którym 8 lutego podpisali się minister zdrowia i młodzi lekarze? I czy to wystarczy, by sprostać wyzwaniom, „przed którymi stoi państwo polskie w obszarze zdrowia”?

Lista wyzwań, cytując dalej dokument, jest długa – aczkolwiek chyba niekompletna. Wśród nich znalazły się „dynamiczny wzrost zapotrzebowania na usługi zdrowotne na skutek starzenia się społeczeństwa”, „nadal marginalna rola profilaktyki w zabezpieczaniu kapitału zdrowia”, „niedobór ilościowy kadr medycznych i wysoka średnia wieku kluczowych grup profesjonalistów medycznych”, czy „zacofanie organizacyjne, w tym niski poziom cyfryzacji systemu”. Zabrakło miejsca dla „drastycznie” (ewentualnie „dramatycznie”) niskiego poziomu nakładów publicznych na ochronę zdrowia. W miejsce tego porozumiewające się strony wzięły pod uwagę „sytuację makroekonomiczną kraju, stabilność finansów publicznych” oraz „dla dobra pacjentów i wyrażając najwyższą o nich troskę” postanowiły ustalić warunki dalszej pracy w charakterze partnerów, wyznaczając sobie dalekosiężne cele.

Wśród nich – zwiększenie finansowania publicznego systemu ochrony zdrowia, budowa systemu nastawionego na pacjenta, zagwarantowanie lepszych warunków pracy kadrom medycznym i zmniejszenie obciążeń biurokratycznych nałożonych na „strategiczny personel medyczny, w szczególności lekarzy i pielęgniarki”. Cele strategiczne będą mogły być zrealizowane – podkreślili przedstawiciele PR OZZL – jeśli nastąpi wzrost finansowania publicznego systemu ochrony zdrowia do poziomu nie niższego niż 6,8 proc. PKB. Czy więc jest szansa na ich realizację, skoro w najbliższych latach nie ma szans na zbliżenie się do tego poziomu finansowania? Jak może wyglądać realizacja porozumienia w warunkach przedłużającego się niedofinansowania systemu, którego roczny deficyt eksperci oceniają na około 30 mld zł, a względną równowagę (czyli obiecane 6 proc. PKB) system ma szansę osiągnąć za około 6 lat?


Po pierwsze, wynagrodzenia

Rezydentom udało się wynegocjować z ministrem podwyżkę wynagrodzenia zasadniczego dla lekarzy realizujących specjalizację w trybie rezydentury. Od 1 lipca 2018 roku wyniesie ono od 4 tysięcy (dla lekarzy rozpoczynających jedną ze specjalizacji spoza listy priorytetowych) do 5,3 tys. zł (lekarze od 3. roku rezydentury, specjalizacje priorytetowe). Porozumienie oznacza zgodę na cofnięcie obiecanego przez Konstantego Radziwiłła dodatku, który miał być wypłacany niektórym rozpoczynającym specjalizację rezydentom, choć – jak zapisano w dokumencie, „lekarze odbywający szkolenie specjalizacyjne w trybie rezydentury zachowają swoje dotychczasowe wynagrodzenie”, jeśli planowana na podstawie porozumienia nowelizacja miałaby je obniżyć.

Prawdopodobnie pod koniec marca Ministerstwo Zdrowia przekaże do konsultacji projekty zmian w przepisach dotyczących wynagrodzeń lekarzy – zarówno specjalistów (zmiana ustawy), jak i rezydentów (rozporządzenie). Dopiero wtedy dowiemy się, jak zostanie rozwiązana sprawa „dodatku Radziwiłła”. Ale największy znak zapytania dotyczy całkiem innego dodatku – tego, o którym mówi podpisane w lutym rozporządzenie. Lekarze, którzy zobowiążą się do przepracowania w Polsce łącznie dwóch lat z pięciu kolejnych przypadających bezpośrednio po zakończeniu specjalizacji, otrzymają 600 zł lub 700 zł (specjalizacje priorytetowe). W rozporządzeniu będzie wpisany warunek, że dwa lata lekarz musi przepracować „w systemie”, ale nie jest do końca jasne, czy będzie musiał pracować w systemie publicznym, czyli w placówkach mających kontrakt z NFZ. Nieoficjalnie można usłyszeć, że minister Łukasz Szumowski dopuszcza opcję, że lekarz może pracować również w placówce prywatnej, bo kluczowe jest to, że zostanie w kraju i będzie pracować z pacjentami. Ale z naszych informacji wynika, że zarówno w kierownictwie resortu zdrowia, jak i w rządzie wielu zwolenników ma pogląd, że w ciągu tych dwóch lat lekarz musi podjąć pracę w placówce z kontraktem, bo chodzi o poprawienie dostępności do leczenia w ramach systemu publicznego. Dyskusję może jeszcze wzbogacić pomysł szefa Narodowego Funduszu Zdrowia. Andrzej Jacyna podczas III Kongresu Wyzwań Zdrowotnych w Katowicach stwierdził, że warto byłoby wrócić do systemu stypendiów państwowych lub samorządowych dla młodych lekarzy. – Myślę tu o wyborach młodych ludzi. Czy nie należałoby stymulować te wybory np. poprzez pomoc na etapie ostatnich lat studiów w postaci stypendium naukowego w momencie wybrania określonej specjalizacji? – zastanawiał się. W ten sposób Jacyna chciałby w sposób szczególny motywować młodych lekarzy do wyboru specjalizacji z medycyny rodzinnej. Powód? Po pierwsze, właśnie ich ewidentnie brakuje w systemie. Po drugie, w grupie lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej (niekoniecznie ze specjalizacją z medycyny rodzinnej) najwięcej jest osób w wieku emerytalnym lub przedemerytalnym.

W porozumieniu wynagrodzenia lekarzy zapisano to kwotowo (nie w relacji choćby do średniej krajowej), ale w styczniu 2020 ma się odbyć spotkanie robocze, na którym, oprócz oceny realizacji porozumienia, zostanie podjęty temat dalszego wzrostu zarobków lekarzy. Na tym samym spotkaniu zresztą „umawiające się strony” mają rozmawiać o ewentualnym przyspieszeniu wzrostu publicznych wydatków na ochronę zdrowia.


Po drugie, kadry i opt-out

Choć klauzule opt-out już dawno powinny zniknąć z polskiego systemu ochrony zdrowia, w najbliższych latach nie ma na to żadnych szans. Minister zdrowia obiecał rezydentom „podjęcie niezbędnych działań”, by dopuszczalny tygodniowy wymiar pracy dla lekarzy wynosił 48 godzin – od 2028 roku.

Jak w ciągu dziesięciu lat zwiększyć liczebność kadr medycznych? Oprócz deklaracji o zwiększeniu naboru na studia lekarskie i pielęgniarskie, minister zobowiązał się do przygotowania przepisów „umożliwiających wprowadzenie w placówkach ochrony zdrowia, całkowicie lub częściowo finansowanych ze środków publicznych, stanowiska sekretarki i asystenta medycznego”. Już w tej chwili wiadomo, że ministerstwo zamierza obligatoryjnie wprowadzić – prawdopodobnie w ogólnych warunkach umów z NFZ – wymóg zatrudnienia przynajmniej jednej sekretarki/asystenta na oddziałach szpitalnych. Nie wiadomo natomiast, jak zostanie to rozwiązane w przypadku poradni w lecznictwie ambulatoryjnym. Minister Łukasz Szumowski w rozmowach z dziennikarzami tłumaczy, że jeśli sekretarki medyczne mają w systemie zaistnieć, i spełnić oczekiwania, muszą – po pierwsze – być. Tymczasem w tej chwili w szpitalach pracownicy pomocniczy idą na pierwszy ogień, gdy dyrektorzy są zmuszeni do szukania oszczędności.

Czy dodatkowe środki, jakie w związku z rosnącym (powoli, ale jednak) poziomem finansowania ochrony zdrowia, dadzą dyrektorom taki finansowy „oddech”, by mogli zapewnić pracownikom „kluczowym” (lekarzom, pielęgniarkom, innym zawodom medycznym) podwyżki, i jeszcze zatrudniać personel pomocniczy? I czy znajdą się chętni (chętne) na słabo opłacane stanowiska, wymagające zarówno kwalifikacji, jak i wiążące się z dużą odpowiedzialnością (sekretarki medyczne miałyby np. zyskać prawo do wprowadzania do systemu zaświadczeń lekarskich o niezdolności do pracy). Andrzej Mądrala, wiceprezydent Pracodawców RP przestrzegał podczas Kongresu Wyzwań Zdrowotnych w Katowicach, że już w tej chwili, zwłaszcza w dużych miastach, trudno znaleźć chętnych do pracy na stanowiskach zbliżonych do tych, o jakich mówi resort zdrowia. Z kolei tam, gdzie etat sekretarki medycznej mógłby być stosunkowo atrakcyjną propozycją – w małych szpitalach powiatowych – dyrektorzy dokładnie oglądają każdą złotówkę.


Po trzecie, poprawa warunków pracy

Najmniej wątpliwości budzą zapisy dotyczące zmian w zasadach kształcenia podyplomowego, wyjąwszy może fakt, że na ich przygotowanie i przedstawienie rządowi minister zdrowia dostał aż rok: centralny nabór na specjalizacje, przywrócenie możliwości zmiany specjalizacji, uproszczenie dokumentowania procedur medycznych, ujednolicenie przepisów dotyczących dyżurów lekarskich). To wszystko są postulaty, które środowisko lekarskie formułuje pod adresem ministra zdrowia od lat. Rezydenci już w tej chwili chcieliby uregulowania ostatniej kwestii, czyli ich dyżurów. Chodzi zarówno o wynagrodzenia za dyżury, jak i o to, by odpoczynek lekarza po dyżurze był zaliczany do czasu specjalizacji – w tej chwili powoduje jej wydłużanie.

Wcześniej – niż te zasadnicze zmiany w ustawie o zawodzie lekarza i lekarza dentysty – powinna zostać wprowadzona w drodze szybkiej nowelizacji zmiana dotycząca płatnego urlopu naukowego: sześć dni ma przysługiwać rezydentom już od 1 stycznia 2019 roku.


Po czwarte, koszyk świadczeń gwarantowanych

– Polska w tej chwili nie ma koszyka świadczeń gwarantowanych, ale kosz. A w zasadzie składowisko – mówi otwarcie minister zdrowia Łukasz Szumowski. Rezydentom obiecał „zintensyfikowanie przeglądu koszyka”, prawidłową wycenę świadczeń i dostosowanie wyników tych dwóch operacji „do realiów obecnego systemu”. I, co nie mniej ważne, publiczne przedstawienie propozycji zmian do końca roku.

Oprócz operacji ściśle technicznych (przegląd koszyka świadczeń, wycena świadczeń), minister zdrowia musi przeprowadzić poważne manewry polityczne i socjotechniczne. Temu, wszystko na to wskazuje, ma służyć zapowiadana „narodowa debata o kierunkach zmian w ochronie zdrowia”, która ma rozpocząć się jeszcze w marcu. Łukasz Szumowski planuje ją z dużym rozmachem: komitet programowy, zespoły robocze, cykl publicznych debat organizowanych co kilka tygodni w różnych miastach Polski. Skojarzenia z „okrągłym stołem”, „białym szczytem”? Nie do uniknięcia, choć Łukasz Szumowski się od nich odżegnuje. Zapowiada, że pozostały do wyborów 2019 roku czas (niecałe dwa lata, w zasadzie 1,5 roku) zostanie poświęcony na przygotowanie SOR dla ochrony zdrowia, Strategii Odpowiedzialnego Rozwoju.




Najpopularniejsze artykuły

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

ZUS zwraca koszty podróży

Osoby wezwane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych do osobistego stawiennictwa na badanie przez lekarza orzecznika, komisję lekarską, konsultanta ZUS często mają do przebycia wiele kilometrów. Przysługuje im jednak prawo do zwrotu kosztów przejazdu. ZUS zwraca osobie wezwanej na badanie do lekarza orzecznika oraz na komisję lekarską koszty przejazdu z miejsca zamieszkania do miejsca wskazanego w wezwaniu i z powrotem. Podstawę prawną stanowi tu Rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej z 31 grudnia 2004 r. (...)

EBN, czyli pielęgniarstwo oparte na faktach

Rozmowa z dr n. o zdrowiu Dorotą Kilańską, kierowniczką Zakładu Pielęgniarstwa Społecznego i Zarządzania w Pielęgniarstwie w UM w Łodzi, dyrektorką Europejskiej Fundacji Badań Naukowych w Pielęgniarstwie (ENRF), ekspertką Komisji Europejskiej, Ministerstwa Zdrowia i WHO.

Osteotomia okołopanewkowa sposobem Ganza zamiast endoprotezy

Dysplazja biodra to najczęstsza wada wrodzona narządu ruchu. W Polsce na sto urodzonych dzieci ma ją czworo. W Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym pod kierownictwem dr. Jarosława Felusia przeprowadzane są operacje, które likwidują ból i kupują pacjentom z tą wadą czas, odsuwając konieczność wymiany stawu biodrowego na endoprotezę.

Byle jakość

Senat pod koniec marca podjął uchwałę o odrzuceniu ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta w całości, uznając ją za niekonstytucyjną, niedopracowaną i zawierającą szereg niekorzystnych dla systemu, pracowników i pacjentów rozwiązań. Sejm wetem senatu zajmie się zaraz po świętach wielkanocnych.

Różne oblicza zakrzepicy

Choroba zakrzepowo-zatorowa, potocznie nazywana zakrzepicą to bardzo demokratyczne schorzenie. Nie omija nikogo. Z jej powodu cierpią politycy, sportowcy, aktorzy, prawnicy. Przyjmuje się, że zakrzepica jest trzecią najbardziej rozpowszechnioną chorobą układu krążenia.

Zmiany skórne po kontakcie z roślinami

W Europie Północnej najczęstszą przyczyną występowania zmian skórnych spowodowanych kontaktem z roślinami jest Primula obconica. Do innych roślin wywołujących odczyny skórne, a występujących na całym świecie, należy rodzina sumaka jadowitego (gatunek Rhus) oraz przedstawiciele rodziny Compositae, w tym głównie chryzantemy, narcyzy i tulipany (...)

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Sieć zniosła geriatrię na mieliznę

Działająca od października 2017 r. sieć szpitali nie sprzyja rozwojowi
geriatrii w Polsce. Oddziały geriatryczne w większości przypadków
istnieją tylko dzięki determinacji ordynatorów i zrozumieniu dyrektorów
szpitali. O nowych chyba można tylko pomarzyć – alarmują eksperci.

Czy Trump ma problemy psychiczne?

Chorobę psychiczną prezydenta USA od prawie roku sugerują psychiatrzy i specjaliści od zdrowia psychicznego w Ameryce. Wnioskują o komisję, która pozwoli zbadać, czy prezydent może pełnić swoją funkcję.

Leczenie wspomagające w przewlekłym zapaleniu prostaty

Terapia przewlekłego zapalenia stercza zarówno postaci bakteryjnej, jak i niebakteryjnej to duże wyzwanie. Wynika to między innymi ze słabej penetracji antybiotyków do gruczołu krokowego, ale także z faktu utrzymywania się objawów, mimo skutecznego leczenia przeciwbakteryjnego.

Samobójstwa wśród lekarzy

Jeśli chcecie popełnić samobójstwo, zróbcie to teraz – nie będziecie ciężarem dla społeczeństwa. To profesorska rada dla świeżo upieczonych studentów medycyny w USA. Nie posłuchali. Zrobili to później.

Ubezpieczenia zdrowotne w USA

W odróżnieniu od wielu krajów, Stany Zjednoczone nie zapewniły swoim obywatelom jednolitego systemu ubezpieczeń zdrowotnych. Bezpieczeństwo zdrowotne mieszkańca USA zależy od posiadanego przez niego ubezpieczenia. Poziom medycyny w USA jest bardzo wysoki – szpitale są doskonale wyposażone, amerykańscy lekarze dokonują licznych odkryć, naukowcy zdobywają nagrody Nobla. Jakość ta jednak kosztuje, i to bardzo dużo. Wizyta u lekarza pociąga za sobą wydatek od 40 do 200 $, jeden dzień pobytu w szpitalu – 400 do 1500 $. Poważna choroba może więc zrujnować Amerykanina finansowo, a jedna skomplikowana operacja pochłonąć jego życiowe oszczędności. Dlatego posiadanie ubezpieczenia zdrowotnego jest tak bardzo ważne. (...)

Pneumokoki: 13 > 10

– Stanowisko działającego przy Ministrze Zdrowia Zespołu ds. Szczepień Ochronnych jest jednoznaczne. Należy refundować 13-walentną szczepionkę przeciwko pneumokokom, bo zabezpiecza przed serotypami bardzo groźnymi dla dzieci oraz całego społeczeństwa, przed którymi nie chroni szczepionka 10-walentna – mówi prof. Ewa Helwich. Tymczasem zlecona przez resort zdrowia opinia AOTMiT – ku zdziwieniu specjalistów – sugeruje równorzędność obu szczepionek.




bot