Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 17–25/2018
z 22 marca 2018 r.

Stuknij na okładkę, aby przejść do spisu treści tego wydania


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Sekretarki na ratunek systemu

Krzysztof Boczek

Stworzenie nowego zawodu sekretarki asystentki medycznej ma pomóc rozładować problem deficytów lekarzy w Polsce. Czym zajmuje się taka osoba w krajach rozwiniętych? Jaki model najlepiej przyjąć u nas?

Po negocjacjach z rezydentami, w połowie lutego br., Łukasz Szumowski obiecał stworzenie i promocję profesji „sekretarki czy asystenta medycznego”. – Jestem przekonany, że wprowadzenie tego typu zawodu nie będzie kosztowało, a wręcz odwrotnie, da oszczędności w systemie. Lekarz, którego wykształcenie i praca są tak drogie, będzie mógł skupić się na właściwej roli – argumentował minister.
Lekarzom pomysł się bardzo podoba. – Dotychczas nasz zawód w Polsce był za mało obudowany pomocniczymi profesjami. Biurokracja zajmuje nam jakąś połowę czasu pracy, jeśli więc uda się to zredukować, to może te braki lekarzy będą mniej dotkliwe – tłumaczy prof. Romuald Krajewski, wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej.

Pomysł ministra akceptuje również inna z profesji medycznych. – To odciąży także pielęgniarki, które powinny zajmować się pacjentem – mówi Zofia Małas, prezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych (NRPiP). Ona obawia się tylko, czy w niżu demograficznym wchodzącym obecnie do szkół wyższych, ta część młodzieży, która myślała o zawodzie pielęgniarki, nie wybierze łatwiejszego i przyjemniejszego zawodu sekretarki medycznej. – A mamy już najniższy w Europie wskaźnik liczby pielęgniarek i położnych – 5,2 na 1000 mieszkańców – informuje Zofia Małas.

Jest, a jakby go nie było

Mimo iż oficjalnie taki zawód w Polsce nie istnieje, to jednak w praktyce, w szpitalach i przychodniach coraz częściej można spotkać sekretarki medyczne. W Szpitalu Uniwersyteckim nr 2 w Bydgoszczy czy Wielospecjalistycznym Szpitalu Miejskim w Poznaniu zatrudnione są już na każdym wydziale. Główne ich zadanie to dbanie o sprawny obieg dokumentacji medycznej. Sprawdzają druczki, wydają recepty i skierowania od lekarza, wypisy ze szpitala, nadzorują kolejki pacjentów, wprowadzają dane medyczne do systemu. W Śląskim Centrum Reumatologii, Rehabilitacji i Zapobiegania Niepełnosprawności w Ustroniu m.in. spisują do dokumentacji medycznej informacje nagrane przez lekarzy na dyktafon. – Sekretarek medycznych jest dziś już więcej, ale nadal wyraźnie mniej niż w krajach Zachodu, do których aspirujemy – zaznacza prof. Romuald Krajewski.

Przyczyna? Z danych portalu Wynagrodzenia.pl wynika, że ten silnie sfeminizowany zawód (97 proc. to kobiety) jest bardzo słabo opłacany – rynkowa mediana to 2350 zł miesięcznie brutto. Na zarobki powyżej 2753 zł może liczyć tylko 25 proc. osób w tej profesji.

Trzy opcje

W połowie 2017 r. Konstanty Radziwiłł – wówczas minister zdrowia – w odpowiedzi na interpelację poselską ogłosił, iż ministerstwo rozważa wprowadzenie zawodu „asystentki medycznej”. Ta ma – wg standardów na Zachodzie – często szerszy zakres obowiązków niż sekretarka, bo także pomaga lekarzowi w gabinecie. Uzyskanie tytułu asystentki medycznej nie wymagałoby ukończenia studiów wyższych. Pół roku później minister Szumowski te rozważania poprzednika potwierdził w ww. cytacie.
Do tego minister zdrowia w rządzie PO-PSL – prof. Marian Zembala – od co najmniej 7 lat proponuje wprowadzenie kolejnego pokrewnego zawodu – asystenta lekarza. Jako nową, zabiegową specjalizację w pielęgniarstwie, z jeszcze szerszym zakresem kompetencji (patrz: ramka) niż wspomniane wcześniej nowe zawody.

Która więc z tych opcji „na stole” byłaby najbardziej przydatna dla polskiego systemu opieki zdrowotnej? Zdaniem wiceprezesa NRL, najwłaściwsze byłoby stworzenie zawodu sekretarki medycznej, by ta zajmowała się zadaniami stricte biurowymi. – To największa potrzeba obecnie – ilość dokumentacji medycznej ciągle rośnie i dalej tak będzie – argumentuje prof. Romuald Krajewski. Dotychczas osoby wykonujące w Polsce ten zawód, przyuczały się doń podczas jego... wykonywania lub kończyły specjalistyczny kurs. Ten zazwyczaj trwa tylko 30 godzin (np. SKK w Bydgoszczy), rzadziej rok w systemie zaocznym (np. Nova Centrum Edukacyjne – 240 godzin).

– Lepiej by było, gdyby sekretarki medyczne przechodziły co najmniej roczną lub dwuletnią szkołę policealną, z przygotowaniem niezbędnym do prowadzenia dokumentacji medycznej – uważa prof. Krajewski. – Czekamy na projekt ministerstwa z niecierpliwością, bo dobrze byłoby ustalić, jaki będzie zakres kształcenia tych osób – dodaje rzecznik prasowa Naczelnej Izby Lekarskiej Katarzyna Strzałkowska.

Podobne stanowisko do wiceprezesa NRL ma prezes NRPiP – wprowadzenie zawodu sekretarki medycznej byłoby właściwym rozwiązaniem. Zofia Małas jednoznacznie nie komentuje pomysłu stworzenia profesji asystentki medycznej. – Musielibyśmy najpierw zobaczyć kompetencje takiego specjalisty – zastrzega. Odrzuca pomysł przekształcania pielęgniarek w asystentów lekarzy (patrz: ramka).

Poszukując najlepszego rozwiązania dla polskiego systemu opieki medycznej, warto rzucić okiem, jak zawód sekretarki / asystentki medycznej wygląda w innych, rozwiniętych już krajach.

Ameryka asystentkami stoi

W żadnych państwie świata ten zawód nie jest tak rozwinięty i tak popularny jak w Stanach Zjednoczonych. Z prostego powodu – nigdzie na świecie praca lekarzy nie jest tak kosztowna, jak w USA. Przy czym tutaj częściej zawód nosi nazwę asystenta medycznego i zakres jego obowiązków jest szerszy niż sekretarki medycznej. Podlega też akredytacji – wiele organizacji wystawia swoje certyfikaty.

W 2014 r. armia asystentów medycznych w USA liczyła aż 585 tys. osób – to ponad 100 tys. więcej niż lekarzy w tym kraju. Na jednego doktora przypadało więc średnio 1,2 asystentki medycznej – to zawód mocno sfeminizowany.

W USA medyczne asystentki głównie wspomagają lekarzy w gabinetach (60 proc.) w opiece ambulatoryjnej. Są także zatrudniane w klinikach i szpitalach (15 proc.). Tylko 10 proc. z nich wykonuje wyłącznie biurową pracę – czyli de facto są sekretarkami.

Popyt na ludzi z tym zawodem w Stanach jest olbrzymi – w momencie pisania tego artykułu tylko na jednym portalu pośrednictwa pracy – Indeed.com – było prawie 24 tys. ofert dla asystentek medycznych. Według Amerykańskiego Stowarzyszenia Medycznych Asystentów (AAMA) to jeden najbardziej dynamicznie rozwijających się zawodów. Amerykańskie Biuro Statystyczne Pracy przewiduje, że ze względu na spodziewany wzrost liczby gabinetów lekarskich i placówek opieki ambulatoryjnej w tym kraju, w najbliższej przyszłości zapotrzebowanie na asystentów medycznych znacząco wzrośnie. Dane z 2014 r. przewidywały 23-proc. skok do 2024 r., czyli o ok. 7 proc. rokrocznie. Według projekcji z 2015 r., już w 2022 liczba uprawiających ten zawód w USA ma być wyższa o 29 procent.

Medyczni asystenci w Stanach mają wykształcenie hybrydowe, by móc wykonywać zarówno obowiązki biurowe, jak i kliniczne. Taki szeroki zakres zadań zazwyczaj mają zatrudnieni w małych placówkach medycznych. W dużych zaś często asystenci specjalizują się np. jako pomoc okulisty, podologa itp.

Do ich biurowych zadań zazwyczaj należy: obsługa aplikacji komputerowych, odbieranie telefonów, uzupełnianie informacji medycznej pacjentów, wypełnianie formularzy ubezpieczeniowych, umawianie spotkań, kontakty ze szpitalami, laboratoriami, utrzymywanie korespondencji, przyjmowanie opłat itp. To podstawa. Ciekawszy jest zakres prac klinicznych, jaki podaje AAMA:
• tłumaczenie procedur klinicznych pacjentom,
• spisywanie/odbieranie historii medycznych od pacjentów,
• przygotowanie chorych, sprzętu i sal do zabiegów,
• pobieranie i przygotowywanie próbek laboratoryjnych,
• asystowanie lekarzowi podczas badań,
• wykonywanie prostych testów laboratoryjnych,
• instruowanie pacjentów nt. zażywania leków oraz stosowanej diety,
• przygotowywanie i ordynowanie leków, zgodnie z zaleceniem lekarza,
• pobieranie krwi,
• wykonywanie elektrokardiogramów,
• zdejmowanie szwów, zmiana opatrunków.

Wykształcenie jest zróżnicowane – od średniego technicznego po 1–2-letnie zawodowe kursy policealne, prowadzone w college’ach, a nawet na uniwersytetach medycznych. W samej tylko Arizonie aż 34 szkoły wyższe kształcą w tym zawodzie.

Asystentki medyczne uczą się anatomii, fizjologii, terminologii medycznej, technik laboratoryjnych, klinicznych metod diagnostycznych, podawania leków, udzielania pierwszej pomocy, pisania bezwzrokowego, procedur ubezpieczeniowych itp. prac biurowych. Na kursach są także elementy prawa medycznego, relacji z pacjentem, etyki.

Średnie zarobki roczne w 2014 oscylowały wokół 30 tys. dolarów, najniższe – 21 tys., najwyższe – 42 tys.




Wielka Brytania

Sekretarki medyczne są także niezwykle popularne na Wyspach. Rzadziej nazywa się je tam „asystentkami medycznymi”, a kiedy pracują dla wyższych rangą lekarzy, stają się „osobistymi asystentkami”. Ich praca jest stricte biurowa, zazwyczaj wykonywana dla większej grupy medyków, mają też kontakt z pacjentami. Zatrudniane są również w nieklinicznych placówkach NHS. Co ciekawe, sekretarki medyczne czy asystentki osobiste czasami zarządzają całymi grupami urzędników czy maszynistek. Wymagane wykształcenie – wystarczy matura. Zarobki: 16–28 tys. funtów rocznie.

Niemcy

Asystentka medyczna w tym kraju ma dość szerokie obowiązki – od prac biurowych, kontaktów z pacjentami, po przygotowywanie pokojów zabiegowych, wykonywanie prostych testów laboratoryjnych, mierzenie, ważenie pacjentów, podawanie im leków. Wystarcza wykształcenie średnie plus ukończone certyfikowane kursy przygotowujące do zawodu. Niektórzy pracodawcy wymagają certyfikatów poświadczających znajomość terminologii medycznej. Mediana zarobków – 26 tys. euro rocznie.

Kanada

Zawód asystentki medycznej również tutaj popularny, nosi wiele nazw w zależności od tego, na czym skupia się jej/jego praca: asystent medyczno-administracyjny, medyczny asystent-recepcjonista, asystent wspomagający. Program szkoleń zawiera bloki dotyczące prowadzenia biznesu, terminologii medycznej, zasad sztuki medycznej, PR i komunikacji oraz szeregu zadań biurowych. Najczęściej zakres obowiązków pokrywa się z pracą sekretarki.




DRUGI SPOSÓB NA KOLEJKI:
ASYSTENT LEKARZA


Asystent lekarza jest różnie nazywany na świecie. W USA to physician assistant (PA), w Wlk. Brytanii – physician associate, w Malezji – assistant medical officer, a w Tanzanii – clinical officer. Tymczasem wszędzie tam, to osoba kształcąca się tak jak lekarz, ale przez krótszy okres, na tzw. szybkiej ścieżce. W USA studia PA trwają zazwyczaj 27 miesięcy i oprócz części teoretycznej obejmują minimalnie 2 tys. godzin zajęć klinicznych. Po studiach PA, tak jak lekarz, może się specjalizować.

Uprawnienia? Leczy choroby i urazy, wykonuje zabiegi, ale zazwyczaj pod nadzorem w pełni wykształconego doktora. Tego typu specjalistów medycznych często można znaleźć w krajach Afryki czy byłych państwach bloku socjalistycznego – taniej, łatwiej i szybciej takiego wykształcić. Ale od niedawna także rozwinięte kraje skutecznie rozładowują kolejki do lekarzy z pomocą ich asystentów. W Holandii (od 2001 r.), Niemczech (od 2005 r.), Argentynie (od 2007 r.), Brazylii (od 2007 r.), Wielkiej Brytanii (od 2010 r.), a także: Kanadzie, Szwajcarii, Izraelu, Australii, Arabii Saudyjskiej.

Obecnie najbardziej zbliżony polski odpowiednik tego zawodu to felczer (mamy ich nadal 285). Ale to może się wkrótce zmienić – już w 2007 r. resort zdrowia analizował możliwość wprowadzenia właśnie zawodu asystenta lekarza. „Jednakże w toku analizy przedmiotowej kwestii pojawiło się bardzo wiele wątpliwości i rozbieżności stanowisk dotyczących roli i miejsca asystenta lekarza w systemie ochrony zdrowia w Polsce, w szczególności w odniesieniu do uprawnień zawodowych i systemu kształcenia” – w 2016 r. Jarosław Pinkas, sekretarz stanu w MZ tłumaczył, dlaczego pomysł odrzucono. Poseł Paweł Grabowski w swojej interpelacji twierdził, że w 2008 roku projektowi stworzenia asystenta lekarza sprzeciwiły się... izby lekarskie.

Ale pomysł całkowicie nie upadł. Prof. Marian Zembala co najmniej od 2011 r. namawia ministerstwo do stworzenia takiego zawodu. W sprawozdaniu z jego działalności jako ministra zdrowia w 2015 r. pisano nawet o „rozpoczęciu prac przygotowawczych nad nowym zawodem asystent lekarza (pielęgniarstwo zabiegowe) – w ramach kształcenia podyplomowego pielęgniarek”.
W 2017 r., prof. Zembala przypominał ministrowi Radziwiłłowi o potrzebie stworzenia takiej profesji jako „nowej specjalizacji w pielęgniarstwie – asystenta lekarza chirurga”. – Wprowadzenie nowego zawodu (...) byłoby szczególnie korzystne dla pacjentów – argumentował w interpelacji poselskiej. Proponował następujące podstawowe obowiązki takiego specjalisty:
•przygotowywanie analiz stanu zdrowia pacjentów opartych na wynikach badań oraz wywiadach lekarskich,
•przygotowywanie rekomendacji dla pacjentów na podstawie zaleceń lekarskich,
•udzielanie odpowiedzi na pytania pacjentów,
•pomoc przy prowadzeniu dokumentacji medycznej,
•udział w charakterze 1. lub 2. asysty przy zabiegach chirurgicznych,
•pomoc w zakresie umawiania terminów wizyt.

Prof. Romuald Krajewski, wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej komentuje tak ten pomysł: – Z punktu widzenia efektywności systemu kadr, przekwalifikowanie pielęgniarek na asystentów lekarzy nie byłoby dobrym rozwiązaniem, bo pielęgniarek już nam brakuje – tłumaczy.

Wtóruje mu szefowa Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych. – Pielęgniarka i położna to zawody o wysokich kompetencjach, które są zawodami samodzielnymi (…), pełnoprawnymi członkami zespołu terapeutycznego, nie widzimy więc możliwości, by przekształcać pielęgniarki w asystentów lekarza. Jest to niemożliwe również ze względu na głęboki niedobór kadry pielęgniarskiej i położniczej, który długo nie zostanie wyrównamy – uważa Zofia Małas, prezes NRPiP.

Tworzenie zawodu asystenta lekarza, zdaniem wiceprezesa NRL, to działanie na dalszą przyszłość.




Najpopularniejsze artykuły

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

ZUS zwraca koszty podróży

Osoby wezwane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych do osobistego stawiennictwa na badanie przez lekarza orzecznika, komisję lekarską, konsultanta ZUS często mają do przebycia wiele kilometrów. Przysługuje im jednak prawo do zwrotu kosztów przejazdu. ZUS zwraca osobie wezwanej na badanie do lekarza orzecznika oraz na komisję lekarską koszty przejazdu z miejsca zamieszkania do miejsca wskazanego w wezwaniu i z powrotem. Podstawę prawną stanowi tu Rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej z 31 grudnia 2004 r. (...)

EBN, czyli pielęgniarstwo oparte na faktach

Rozmowa z dr n. o zdrowiu Dorotą Kilańską, kierowniczką Zakładu Pielęgniarstwa Społecznego i Zarządzania w Pielęgniarstwie w UM w Łodzi, dyrektorką Europejskiej Fundacji Badań Naukowych w Pielęgniarstwie (ENRF), ekspertką Komisji Europejskiej, Ministerstwa Zdrowia i WHO.

Osteotomia okołopanewkowa sposobem Ganza zamiast endoprotezy

Dysplazja biodra to najczęstsza wada wrodzona narządu ruchu. W Polsce na sto urodzonych dzieci ma ją czworo. W Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym pod kierownictwem dr. Jarosława Felusia przeprowadzane są operacje, które likwidują ból i kupują pacjentom z tą wadą czas, odsuwając konieczność wymiany stawu biodrowego na endoprotezę.

Byle jakość

Senat pod koniec marca podjął uchwałę o odrzuceniu ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta w całości, uznając ją za niekonstytucyjną, niedopracowaną i zawierającą szereg niekorzystnych dla systemu, pracowników i pacjentów rozwiązań. Sejm wetem senatu zajmie się zaraz po świętach wielkanocnych.

Różne oblicza zakrzepicy

Choroba zakrzepowo-zatorowa, potocznie nazywana zakrzepicą to bardzo demokratyczne schorzenie. Nie omija nikogo. Z jej powodu cierpią politycy, sportowcy, aktorzy, prawnicy. Przyjmuje się, że zakrzepica jest trzecią najbardziej rozpowszechnioną chorobą układu krążenia.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Zmiany skórne po kontakcie z roślinami

W Europie Północnej najczęstszą przyczyną występowania zmian skórnych spowodowanych kontaktem z roślinami jest Primula obconica. Do innych roślin wywołujących odczyny skórne, a występujących na całym świecie, należy rodzina sumaka jadowitego (gatunek Rhus) oraz przedstawiciele rodziny Compositae, w tym głównie chryzantemy, narcyzy i tulipany (...)

Samobójstwa wśród lekarzy

Jeśli chcecie popełnić samobójstwo, zróbcie to teraz – nie będziecie ciężarem dla społeczeństwa. To profesorska rada dla świeżo upieczonych studentów medycyny w USA. Nie posłuchali. Zrobili to później.

Sieć zniosła geriatrię na mieliznę

Działająca od października 2017 r. sieć szpitali nie sprzyja rozwojowi
geriatrii w Polsce. Oddziały geriatryczne w większości przypadków
istnieją tylko dzięki determinacji ordynatorów i zrozumieniu dyrektorów
szpitali. O nowych chyba można tylko pomarzyć – alarmują eksperci.

Czy Trump ma problemy psychiczne?

Chorobę psychiczną prezydenta USA od prawie roku sugerują psychiatrzy i specjaliści od zdrowia psychicznego w Ameryce. Wnioskują o komisję, która pozwoli zbadać, czy prezydent może pełnić swoją funkcję.

Leczenie wspomagające w przewlekłym zapaleniu prostaty

Terapia przewlekłego zapalenia stercza zarówno postaci bakteryjnej, jak i niebakteryjnej to duże wyzwanie. Wynika to między innymi ze słabej penetracji antybiotyków do gruczołu krokowego, ale także z faktu utrzymywania się objawów, mimo skutecznego leczenia przeciwbakteryjnego.

Ubezpieczenia zdrowotne w USA

W odróżnieniu od wielu krajów, Stany Zjednoczone nie zapewniły swoim obywatelom jednolitego systemu ubezpieczeń zdrowotnych. Bezpieczeństwo zdrowotne mieszkańca USA zależy od posiadanego przez niego ubezpieczenia. Poziom medycyny w USA jest bardzo wysoki – szpitale są doskonale wyposażone, amerykańscy lekarze dokonują licznych odkryć, naukowcy zdobywają nagrody Nobla. Jakość ta jednak kosztuje, i to bardzo dużo. Wizyta u lekarza pociąga za sobą wydatek od 40 do 200 $, jeden dzień pobytu w szpitalu – 400 do 1500 $. Poważna choroba może więc zrujnować Amerykanina finansowo, a jedna skomplikowana operacja pochłonąć jego życiowe oszczędności. Dlatego posiadanie ubezpieczenia zdrowotnego jest tak bardzo ważne. (...)

Pneumokoki: 13 > 10

– Stanowisko działającego przy Ministrze Zdrowia Zespołu ds. Szczepień Ochronnych jest jednoznaczne. Należy refundować 13-walentną szczepionkę przeciwko pneumokokom, bo zabezpiecza przed serotypami bardzo groźnymi dla dzieci oraz całego społeczeństwa, przed którymi nie chroni szczepionka 10-walentna – mówi prof. Ewa Helwich. Tymczasem zlecona przez resort zdrowia opinia AOTMiT – ku zdziwieniu specjalistów – sugeruje równorzędność obu szczepionek.




bot