Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 77–84/2018
z 11 października 2018 r.

Stuknij na okładkę, aby przejść do spisu treści tego wydania


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Narodowa debata. Akt drugi

Małgorzata Solecka

„Medycyna, gospodarka, finanse” – to hasło przewodnie drugiej konferencji z cyklu narodowej debaty „Wspólnie dla zdrowia”, która odbyła się podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy. Niestety, ani na jotę nie przybliżyła ona odpowiedzi na kluczowe pytanie – w jaki sposób, kiedy i o ile wzrosną nakłady na ochronę zdrowia. Padło natomiast wiele opinii, jak te środki, jeśli się pojawią, powinny zostać wydane.

Słuchając niektórych wystąpień, można było odnieść wrażenie, że ten wzrost nakładów już nastąpił. – W 2015 roku wydawaliśmy na ochronę zdrowia niespełna 4 proc. PKB, w tym roku nakłady wynoszą 4,86 proc. PKB – przekonywał uczestników Forum Ekonomicznego premier Mateusz Morawiecki. W ciągu trzech lat wzrost nakładów o 0,9 punktu procentowego?

Podobno to był przypadek. Podobno pomyłka. Premier Mateusz Morawiecki dostał kartkę z danymi dotyczącymi nakładów na ochronę zdrowia – bo rzeczywiście trudno wymagać, by szef rządu znał je na pamięć. Tym gorzej, że postanowił, jak zwykle zresztą, nie skorzystać ze ściągi. Stąd owe „niespełna 4 proc. PKB”. W rzeczywistości taka wysokość wydatków publicznych na zdrowie miała miejsce jeszcze przed wprowadzeniem reformy w 1999 roku, odkąd zaistniały kasy chorych, Polska minimalnie przekraczała 4 proc., od ponad dekady zaś bieżące wydatki publiczne na ten cel wahają się między 4,4 a 4,8 proc. PKB.

Załóżmy z dobrą wiarą, że premier nie chciał skłamać, tylko się pomylił – choć błąd to bardzo bolesny, bo wielomiliardowy, co byłego prezesa dużego komercyjnego banku, a przede wszystkim ministra finansów powinno wprawiać w konfuzję (czego absolutnie nie było widać). Bolesne jest jednak przede wszystkim to, że najważniejsi politycy w państwie nie mają najwyraźniej bladego pojęcia, jak trudne do spełnienia obietnice zawarli w tzw. ustawie 6 proc. PKB na zdrowie.

Wydatki publiczne na zdrowie w 2015 roku wynosiły ok. 4,44 proc. PKB. Tegoroczne, po wszystkich korektach i przeliczeniach zapewne nie przekroczą 4,8 proc. (to będzie wiadomo w połowie 2019 roku). Niespełna 0,4 punktu proc. różnicy, choć w kwotach realnych, zestawiając lata 2015 i 2018 – różnica wynosi kilkanaście miliardów złotych.

I choć politycy chętnie używają określenia „bezprecedensowy”, warto pamiętać, że jeśli chodzi o wzrost nakładów na ochronę zdrowia już taki – faktycznie bezprecedensowy – mieliśmy, dzięki decyzji podjętej przez sejm w 2002 roku, o stopniowym zwiększaniu składki zdrowotnej (z 7,75 proc. do 9 proc., o ćwierć punktu procentowego rocznie). Decyzji odważnej i dalekowzrocznej, bo choć wzrost składki obciążył kieszenie obywateli (brak odpisu 1,25 proc. składki), ani nie było z tego powodu społecznych zamieszek, ani nie upadł rząd. A jeśli ówczesny minister zdrowia z SLD, Mariusz Łapiński, stracił w końcu stanowisko, to nie dlatego, że zagwarantował – na lata – większe pieniądze dla systemu ochrony zdrowia. Zresztą, o czym nigdy dość przypominać, przy wydatnej pomocy polityków Prawa i Sprawiedliwości, bo stosowną poprawkę zgłosiło dwóch posłów partii dziś rządzącej, na co dzień zaciekle krytykujących Mariusza Łapińskiego: Tadeusz Cymański i Bolesław Piecha. Czy dziś takie wspólne działanie, ponad podziałami, byłoby wogóle możliwe?
„Najbiedniejsi będą obciążeni kwotą 95 groszy miesięcznie, a ci, którzy płacą najwyższą składkę – 6 zł. W głosowaniu będziecie musieli zdecydować o tym, czy dalej będziemy patrzyli, jak służba zdrowia upada, czy też będziemy starali się pomóc, decydując o tej niewielkiej kwocie” – przekonywał szesnaście lat temu posłów Łapiński. – Zwiększając składkę, rzucamy koło ratunkowe służbie zdrowia – podkreślał Piecha. Efekt? W 2003 roku nakłady publiczne na ochronę zdrowia nie przekraczały 35 mld zł, a w 2007 przekroczyły 51 mld zł. Rosły jeszcze do roku 2009 (już ze składką na poziomie 9 proc.). W 2009 roku dynamiczny wzrost wpływów do NFZ wyhamował z powodu kryzysu finansowego. Rządzącym zabrakło wyobraźni i woli politycznej, by jeszcze raz przeprowadzić operację stopniowego zwiększania składki. Gdy więc politycy partii rządzącej mówią o bezprecedensowym wzroście nakładów na ochronę zdrowia, czyli planach zapisanych w ustawie, nie sposób nie zadać pytania: kto i w jaki sposób ten wzrost sfinansuje.

Wbrew oficjalnym, rytualnie powtarzanym deklaracjom, a zgodnie z przypuszczeniami wielu ekspertów, resort finansów nie do końca akceptuje koncepcję zapisaną w ustawie. Warto pamiętać, że decyzja o 6 proc. PKB na zdrowie zapadała, gdy trwał głodowy protest rezydentów, stanowisko zaś Ministerstwa Finansów, wówczas kierowanego przez Mateusza Morawieckiego, było w tej sprawie więcej niż wstrzemięźliwe. Wiceminister Tomasz Robaczyński w Krynicy podtrzymał te wątpliwości. Z jego wypowiedzi można wnioskować, że ministerstwo nie będzie skłonne do zwiększania finansowania ochrony zdrowia bez przedstawienia solidnego uzasadnienia. – Przychodzi do nas decydent i mówi, że potrzebuje więcej pieniędzy. My zawsze pytamy ile i na co. Formuła zapisana w ustawie o świadczeniach zdrowotnych to jakby pytanie: „A ile macie?” – tłumaczył.

Robaczyński zaznaczał, że gdy w grę wchodzą publiczne środki, środki budżetowe, cele muszą być po pierwsze dokładnie opisane, po drugie – ich koszty muszą być oszacowane. – Słyszymy, że na ochronę zdrowia potrzebne jest 6 procent PKB. A może wystarczy 5 procent? Albo nawet 3 procent? – zastanawiał się. Stawiał też pytanie, o którym politycy partii rządzącej woleliby nie pamiętać: co się stanie, jeśli PKB zacznie spadać? – Będzie wtedy oczekiwanie, że nakłady na ochronę zdrowia pozostaną na niezmienionym poziomie albo mimo wszystko będą rosnąć – odpowiedział sam sobie. – Bo to kwestia oczekiwań, potrzeb społecznych, również podjętych zobowiązań.

Trudno zakładać, że resort finansów będzie blokować transfery na ochronę zdrowia, jeśli sytuacja makroekonomiczna się nie zmieni (nie będzie konieczności zamrażania wydatków socjalnych). Można jednak przypuszczać, że będzie oczekiwać, by Ministerstwo Zdrowia i NFZ przygotowywały i przedstawiały zawczasu precyzyjnie opisane i przeliczone projekty do sfinansowania. Trudno natomiast będzie uzyskać zgodę na prostą dotację z budżetu dla Funduszu. Warto o tym pamiętać, zwłaszcza że już za mniej więcej pół roku NFZ będzie przedstawiał plan finansowy na 2020 rok, a w nim – zgodnie z ustawą – finansowanie ochrony zdrowia ma się realnie zwiększyć.

Większość uczestników drugiej odsłony debaty narodowej (trzecia, która odbędzie się pod koniec listopada w Łodzi będzie poświęcona problemom świadczeniodawców) nie miała wątpliwości, że po pierwsze nakłady publiczne na ochronę zdrowia muszą rosnąć (97 proc. uczestników Forum Ochrony Zdrowia, którzy wzięli udział w ankiecie online, było zdania, że obecne są zbyt niskie), po drugie, że zakładany przez rząd poziom

6 proc. i tempo jego osiągnięcia (2024 rok) nie odpowiadają potrzebom i wyzwaniom, jakie występują i wystąpią w systemie. Tylko 14 proc. osób, które wzięły udział w ankiecie uznało, że zakładany przez rząd wzrost przełoży się na poprawę poziomu opieki. Z tezą, że mimo założonego wzrostu środki na ochronę zdrowia i tak będą niewystarczające, dość nieoczekiwanie zgodził się nawet jeden z ministrów. Szef resortu inwestycji i rozwoju, Jerzy Kwieciński, przypominał, że kraje Unii Europejskiej, które mają najlepsze efekty w ochronie zdrowia, wydają na ten cel od 10 do 12 proc. PKB. – Jeżeli dołożymy do wydatków budżetowych, które zaczynają sięgać około 5 proc., wydatki prywatne, to mamy około 7 proc. To jest około 1,5 razy mniej niż w krajach UE – powiedział. Wzrost do 6 proc. mógłby zmniejszyć ten dystans, ale tylko pod warunkiem, że w innych krajach wydatki na ochronę zdrowia utrzymałyby się na obecnym poziomie. A to jest, co dość zgodnie przyznawali uczestnicy konferencji, raczej niemożliwe. Racjonalizacja wydatków może sprawić, że dynamika ich wzrostu nie będzie rosnąć, ale starzenie się społeczeństw i coraz droższe technologie medyczne przesądzają, że zdrowie będzie kosztować coraz więcej.

Podczas konferencji nie padły oficjalnie żadne propozycje dotyczące konkretnych rozwiązań, które doprowadzą do wzrostu nakładów. Zarówno w trakcie dyskusji panelowych, jak i w samej ankiecie przywoływano dobrze już znane propozycje:
– wprowadzenie ubezpieczeń dodatkowych (30 proc. respondentów),
– wprowadzenie dopłat do świadczeń zdrowotnych (27,8 proc.),
– zwiększenie składki zdrowotnej (27,8 proc.).

Zdecydowanie mniej osób poparło zwiększenie dotacji budżetowych przekazywanych do NFZ. – Wygląda na to, że wszyscy uczestnicy debaty pozostali po stronie realizmu – podsumował wyniki ankiety dr Jacek Grabowski, moderator i członek Rady Programowej „Wspólnie dla Zdrowia”.

W Krynicy wybrzmiał również temat, który pojawił się podczas inauguracyjnej konferencji narodowej debaty – koniecznych zmian w alokacji środków, wydawanych na ochronę zdrowia. Zbyt duża liczba łóżek szpitalnych w Polsce powoduje, że struktura wydatków jest po pierwsze nadmiernie usztywniona (połowa budżetu NFZ na świadczenia jest wydawana na leczenie szpitalne), po drugie – wymusza nieracjonalne oszczędności w innych obszarach, w tym, przede wszystkim, w ambulatoryjnej opiece specjalistycznej.

Wiceprezes Adam Niedzielski podkreślał, że gdyby w Polsce udało się obniżyć liczbę łóżek tak, by osiągnąć średni wskaźnik dla krajów UE (redukcja o ok. 30 proc.), oszczędności w ciągu roku wyniosłyby ok. 10 mld zł. Jednak do tej pory, mimo że temat jest obecny w dyskusjach o wyzwaniach stojących przed ochroną zdrowia, nikt nie sformułował wiarygodnego i akceptowalnego programu redukcji łóżek, oddziałów i całych szpitali. Czy kolejne konferencje z cyklu debaty „Wspólnie dla zdrowia” mają szansę to zmienić?




Najpopularniejsze artykuły

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

ZUS zwraca koszty podróży

Osoby wezwane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych do osobistego stawiennictwa na badanie przez lekarza orzecznika, komisję lekarską, konsultanta ZUS często mają do przebycia wiele kilometrów. Przysługuje im jednak prawo do zwrotu kosztów przejazdu. ZUS zwraca osobie wezwanej na badanie do lekarza orzecznika oraz na komisję lekarską koszty przejazdu z miejsca zamieszkania do miejsca wskazanego w wezwaniu i z powrotem. Podstawę prawną stanowi tu Rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej z 31 grudnia 2004 r. (...)

Osteotomia okołopanewkowa sposobem Ganza zamiast endoprotezy

Dysplazja biodra to najczęstsza wada wrodzona narządu ruchu. W Polsce na sto urodzonych dzieci ma ją czworo. W Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym pod kierownictwem dr. Jarosława Felusia przeprowadzane są operacje, które likwidują ból i kupują pacjentom z tą wadą czas, odsuwając konieczność wymiany stawu biodrowego na endoprotezę.

EBN, czyli pielęgniarstwo oparte na faktach

Rozmowa z dr n. o zdrowiu Dorotą Kilańską, kierowniczką Zakładu Pielęgniarstwa Społecznego i Zarządzania w Pielęgniarstwie w UM w Łodzi, dyrektorką Europejskiej Fundacji Badań Naukowych w Pielęgniarstwie (ENRF), ekspertką Komisji Europejskiej, Ministerstwa Zdrowia i WHO.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Byle jakość

Senat pod koniec marca podjął uchwałę o odrzuceniu ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta w całości, uznając ją za niekonstytucyjną, niedopracowaną i zawierającą szereg niekorzystnych dla systemu, pracowników i pacjentów rozwiązań. Sejm wetem senatu zajmie się zaraz po świętach wielkanocnych.

Różne oblicza zakrzepicy

Choroba zakrzepowo-zatorowa, potocznie nazywana zakrzepicą to bardzo demokratyczne schorzenie. Nie omija nikogo. Z jej powodu cierpią politycy, sportowcy, aktorzy, prawnicy. Przyjmuje się, że zakrzepica jest trzecią najbardziej rozpowszechnioną chorobą układu krążenia.

Zmiany skórne po kontakcie z roślinami

W Europie Północnej najczęstszą przyczyną występowania zmian skórnych spowodowanych kontaktem z roślinami jest Primula obconica. Do innych roślin wywołujących odczyny skórne, a występujących na całym świecie, należy rodzina sumaka jadowitego (gatunek Rhus) oraz przedstawiciele rodziny Compositae, w tym głównie chryzantemy, narcyzy i tulipany (...)

Leczenie wspomagające w przewlekłym zapaleniu prostaty

Terapia przewlekłego zapalenia stercza zarówno postaci bakteryjnej, jak i niebakteryjnej to duże wyzwanie. Wynika to między innymi ze słabej penetracji antybiotyków do gruczołu krokowego, ale także z faktu utrzymywania się objawów, mimo skutecznego leczenia przeciwbakteryjnego.

Samobójstwa wśród lekarzy

Jeśli chcecie popełnić samobójstwo, zróbcie to teraz – nie będziecie ciężarem dla społeczeństwa. To profesorska rada dla świeżo upieczonych studentów medycyny w USA. Nie posłuchali. Zrobili to później.

Czy Trump ma problemy psychiczne?

Chorobę psychiczną prezydenta USA od prawie roku sugerują psychiatrzy i specjaliści od zdrowia psychicznego w Ameryce. Wnioskują o komisję, która pozwoli zbadać, czy prezydent może pełnić swoją funkcję.

Sieć zniosła geriatrię na mieliznę

Działająca od października 2017 r. sieć szpitali nie sprzyja rozwojowi
geriatrii w Polsce. Oddziały geriatryczne w większości przypadków
istnieją tylko dzięki determinacji ordynatorów i zrozumieniu dyrektorów
szpitali. O nowych chyba można tylko pomarzyć – alarmują eksperci.

Odpowiedzialność pielęgniarki za niewłaściwe podanie leku

Podjęcie przez pielęgniarkę czynności wykraczającej poza jej wiedzę i umiejętności zawodowe może być podstawą do podważenia jej należytej staranności oraz przesądzać o winie w przypadku wystąpienia szkody lub krzywdy u pacjenta.

Promieniowanie ultrafioletowe

Piękna opalenizna zwykle kojarzy się ze zdrowiem. Czy jest to dobre skojarzenie? Dla wielu tak. To ich przyciągają solaria, by niezależnie od pory roku mogli wyglądać jak po pobycie na nadmorskiej plaży. Opalanie to ekspozycja naszej skóry na promieniowanie ultrafioletowe. Efekty tego oddziaływania na ludzką skórę budzą coraz większy niepokój świata medycznego, a ze zdrowiem niewiele mają wspólnego (...)




bot