Marzeniem lekarzy w Polsce jest życie w państwie prawa, gdzie ludziom płaci się za pracę odpowiednio do kwalifikacji, odpowiedzialności i włożonego wysiłku. Niestety, od czasów PRL-u zepchnięto nas do roli źle opłacanego najemnika. Skandalicznie niskie płace mogą się stać już niedługo przyczyną exodusu kadry medycznej. Bo też system wynagrodzeń w sektorze opieki zdrowotnej w Polsce jest nie tylko rodem z poprzedniej epoki, ale urąga i kwalifikacjom, i godności zawodowych profesjonalistów, jakimi są lekarze.
Od wejścia Polski do UE w świadomości lekarzy zaszły dość istotne zmiany. Polski lekarz zdał sobie w końcu sprawę, że przez całe swoje zawodowe życie był obrażany. Obrażany przez własne państwo, w którym warunki pracy i płacy uniemożliwiały i uniemożliwiają mu normalne życie. Ta wzrastająca świadomość własnej wartości daje jednak nadzieję na lepszą przyszłość. Bo w mającym aspiracje, cywilizowanym kraju profesjonalista, jakim jest lekarz, nie może zarabiać mniej niż specjalista glazurnik, a profesjonalistka, jaką jest lekarka, nie może zarabiać tyle co specjalistka od pedicure.
Obecna sytuacja rodzi nie tylko poczucie krzywdy, ale też frustracje i nasila patologie.
Młodzi, znający swoją wartość lekarze zdecydowali się ostatnio na odważny krok. Po raz pierwszy do Ministerstwa Zdrowia zwrócono tak dużą liczbę etatów rezydenckich. Setki wchodzących w zawodowe życie młodych medyków wybrało przyszłość w krajach, gdzie ich praca będzie doceniona. A kolejni przygotowują się do wyjazdu czekając tylko na końcowy egzamin, którego zdanie zapewni im start zawodowy poza Polską, już z tytułem specjalisty.
Nasz kraj czeka w najbliższych latach deficyt kadry medycznej o niespotykanej dotąd skali, a w ślad za tym – zagrożenie bezpieczeństwa zdrowotnego Polaków. Brak wiedzy z zakresu ekonomii i zarządzania oraz zupełne ignorowanie głosów środowiska medycznego przez ludzi odpowiedzialnych za Polskę doprowadzają na naszych oczach do dramatu. W wielu ośrodkach brakuje już personelu, a kolejki do planowanych zabiegów coraz bardziej się wydłużają. I choć wyjeżdżających przybywa, problem wciąż jest ignorowany.
W państwach UE, w wyniku przemian społecznych, prawnych i organizacyjnych – wykonywanie zawodu lekarza dawno przestało być jedynie powołaniem, a stało się metodą zarabiania pieniędzy oraz sposobem na dostatnie życie. Bo powołanie od zawsze stanowiło tylko jeden (choć ważny) z wielu czynników wpływających na kształt i charakter naszego zawodu. Jednak w Polsce, podczas rozmów z niezadowolonym środowiskiem walczącym o godne wykonywanie zawodu, gdy brakuje już sensownych argumentów – nadużywany jest ten, że betonową podstawę zawodu stanowi powołanie. I to właśnie jest doskonałym sposobem zamykania ust zbuntowanemu środowisku polskich lekarzy.
Rządy krajów cywilizowanych od dawna zdają sobie sprawę, że lekarze to jedna z najlepiej wykształconych i szanowanych, a co za tym idzie – najlepiej wynagradzanych grup społecznych. Niestety, u nas ciągle obecny jest duch dawnej epoki i od lat niezmienna jest polityka w stosunku do kadry medycznej. Polityka płynąca ze stwierdzenia tow. Stalina: Dobremu lekarzowi naród nie da zginąć, a po cholerę wydawać pieniądze na nieudaczników.
Niedocenianie zawodu lekarza w Polsce powoduje, że skandalicznie niskie wynagrodzenia coraz częściej przekładają się na pogarszającą się jakość w opiece zdrowotnej. Bo jeżeli członkowie jakiejś grupy myślą, że są traktowani niesprawiedliwie, to grupa taka nie szanuje prawa.
Przeprowadzony niedawno przez specjalizującą się w rynku medycznym firmę Sthetos sondaż wynagrodzeń w ochronie zdrowia potwierdza, jak bardzo odstajemy od państw, w których obowiązują sprawiedliwe reguły wynagradzania za pracę.
Roczne zarobki lekarzy po opodatkowaniu (źródło Sthetos):
– Wielka Brytania – £ 49 947
– Niemcy – £ 49 299
– Francja – £ 42 037
– Hiszpania – £ 25 926
– Włochy – £ 22 607
Choć różnice w dochodach lekarzy w niektórych krajach są nawet dwukrotne, zdecydowanie bardziej szokujące jest zestawienie dochodów polskiego lekarza (nieuwzględnione w sondażu) i jego europejskiego kolegi. Policzmy. Lekarz w Polsce, według danych z wydanej przez Ministerstwo Zdrowia "Zielonej Księgi", zarabia przeciętnie 2989,34 zł brutto. (Z tym faktem wielu z nas zapewne chciałoby polemizować. Załóżmy jednak, że tak jest.) Po odliczeniu składki na ubezpieczenie społeczne, zdrowotne i zaliczki na podatek dochodowy, daje to ok. 2013 zł na rękę, czyli jakieś 352 Ł. Mnożąc tę kwotę przez 12 miesięcy w roku, otrzymujemy roczny dochód polskiego lekarza w wysokości £ 4224. Czyli – pięciokrotnie mniej niż zarabia jego kolega pracujący we Włoszech i prawie dwunastokrotnie mniej niż w Wielkiej Brytanii.
Oczywiście, przy dość niskim polskim PKB na jednego mieszkańca, lekarz w naszym kraju nie może zarabiać tyle samo co w Wielkiej Brytanii. Sprawiedliwość wymaga jednak, aby zachowane były pewne proporcje. W przeciwieństwie do innych krajów europejskich, gdzie płace lekarzy to zwykle co najmniej 2-3-krotność średniej krajowej (w USA – sześciokrotność), u nas praca lekarzy jest skrajnie niedoceniana.
Płaca lekarzy odbywających specjalizację w ramach rezydentury, ustalona w rozporządzeniu Ministra Zdrowia, wynosi 70% przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw. Przy czym płace lekarzy specjalistów są często nawet niższe niż płaca zasadnicza lekarzy rezydentów! Słowem – patologia goni patologię. A według "Zielonej Księgi" aż 85% polskich lekarzy ma dwa miejsca pracy – i mimo to zarabiają dużo mniej niż ich zagraniczni koledzy, pracujący wyłącznie na jednym etacie.
Według danych Głównego Urzędu Statystycznego, średnia płaca nominalna brutto w gospodarce narodowej w 2004 roku wyniosła 2289 zł (ok. 1556 netto). Nie jest zatem przesadą zdecydowane żądanie za pracę na jednym etacie (bez dyżurów) co najmniej dwukrotności tej kwoty dla lekarzy znajdujących się na początku drogi zawodowej (4578 brutto, tj. ok. 3050 zł netto). Oraz trzykrotności – dla lekarzy specjalistów (6867 zł brutto, czyli 4543 zł na rękę).
Lekarz poświęca na pracę przeciętnie o około połowę godzin więcej niż inny zatrudniony. Wykonywany zawód nie chroni nas przed chorobami; przeciwnie, w wyniku nadmiernych stresów i nieustannego przemęczenia średnia naszego życia to tylko 57 lat.
Praca w ochronie zdrowia wiąże się także z dużym ryzykiem zawodowym. Jesteśmy grupą charakteryzującą się większym wskaźnikiem występowania uzależnień, depresji czy prób samobójczych, co wynika z charakteru naszej pracy.
Mamy za sobą wybory parlamentarne. Najwyższy czas sprawiedliwie wycenić naszą pracę. Tak, by polscy lekarze przestali czuć się obrażani przez własne państwo.
lek. med. Marek Derkacz, MBA