Premier Miller realizuje wobec sektora zdrowia politykę: dwa kroki naprzód, trzy kroki wstecz. Wyrzuciwszy z rządu Mariusza Łapińskiego i powołując na szefa resortu Marka Balickiego – wykonał 2 kroki do przodu. Wręczając nominację b. wiceministrowi zdrowia Aleksandrowi Naumanowi, "prawej ręce" M. Łapińskiego, na stanowisko prezesa NFZ – wykonał krok w niewłaściwym kierunku.
Widać wyraźnie, że coraz większy wpływ na premiera ma b. minister zdrowia i baron SLD na Mazowszu. Nominacja Naumana oznacza jedno: że wpływ na obsadę stanowisk w Funduszu, z tylnego siedzenia, będzie wywierał twórca tej firmy, Mariusz Łapiński. I to on będzie rozdawał łupy: 6-7 tys. stanowisk w Funduszu oraz 25-26 mld zł w br. do podziału według własnego uznania. Że to oznacza kolejny etap błyskawicznej destrukcji tego, co w ochronie zdrowia jeszcze się rusza – nieważne. Liczy się fakt, że dynamiczni baronowie SLD odzyskują wpływy.
Od dawna było wiadomo, że Marek Balicki oraz Andrzej Koronkiewicz, jego kandydat na szefa NFZ, mogą opuścić ministerstwo, jeśli premier mianuje A. Naumana na stanowisko prezesa Funduszu. Balickiemu nie chodziło o "rząd dusz", ale o sterowalność systemem, w tym – kontrolę nad wydatkami Funduszu i przejrzystością zasad finansowania świadczeń. Podkreślał, że w ochronie zdrowia musi być jeden decyzyjny ośrodek polityczny – w gestii ministra zdrowia, aby mogły być realizowane priorytety zdrowotne. Oraz fakt, że zarząd Funduszu musi być merytoryczny, a nie polityczny. W obecnej sytuacji zanosi się na ostateczną utratę rangi przez Ministerstwo Zdrowia oraz polityczne jedynowładztwo SLD w systemie.
Póki co – ujawniono wymierne "sukcesy" ekipy b. min. Łapińskiego. Wg ostatnich danych UNUZ oraz wstępnych sprawozdań finansowych kas chorych za 2002 r. – straty kas w tym okresie wyniosły łącznie ponad 449 mln zł. To sukces ich zarządów, ponieważ różnica między ubiegłorocznymi wpływami na konta kas a zaplanowanymi i zatwierdzonymi jeszcze zimą 2001 r. ich przychodami – wyniosła minus 1 mld 84,5 mln zł. Słowem – to już widomy efekt hurraoptymizmu lewicowych nadzorców systemu i specjalistów od ręcznego sterowania; tylko wskutek oszczędności kasiarzy względem świadczeniodawców zmniejszono o połowę możliwe ubiegłoroczne straty kas. Rykoszetem odbiło się to jednak na bilansach zakładów.
W tym roku jest jeszcze gorzej. Według styczniowej prognozy MZ (przy założeniu 97-proc. ściągalności składki) wpływy do kas i Funduszu miałyby wynieść w całym 2003 r. prawie 28 mld 473 mln zł. Tymczasem już w styczniu (za grudzień) wpłynęło z ZUS i KRUS niecałe 2 mld 280 mln zł, natomiast w lutym (przy zwiększonej do 8% składce) – tylko niecałe 2 mld 135 mln zł. Deficyt w przychodach kas – w stosunku do planów finansowych – wyniósł za styczeń ponad 96,5 mln zł, a za 2 pierwsze miesiące br. łącznie – ponad 337,5 mln. Czy to wzrost składki do 8% spowodował zmniejszenie realnych wpływów na kontach płatnika o prawie 144,5 mln zł? A może – hucznie ogłoszony spadek bezrobocia?
Jak tak dalej pójdzie i tempo spadku przychodów ze składek się utrzyma – Fundusz może się nawet zbilansuje, ale zakłady opieki zdrowotnej będą bez szans. Gorzką satysfakcją cieszyć się będą ci, którzy od lat powtarzają, że im większy fiskalizm w państwie, tym mniejsze przychody z publicznych danin.
Skandalem jest kompletne nieprzygotowanie logistyczne i organizacyjne startu nowego płatnika. Jak będą finansowane świadczenia udzielane ubezpieczonym spoza obszaru działania byłych regionalnych kas chorych, jeśli zakład nie ma zawartych z nimi kontraktów na br.? Likwidacja promes i nieuregulowanie tego problemu grozi, że pacjenci nie uzyskają w takich przypadkach świadczeń. Bo niby kto, ile i kiedy za nie zapłaci? Fundusz – automatycznie? Z deficytu zaplanowanych środków? Większości zakładów nie stać już zaś na fundowanie społeczeństwu bezpłatnych usług.
Skandalem jest też dopuszczenie do sytuacji, w której w chwili wejścia w życie istotnych zmian w finansowaniu świadczeń zdrowotnych dochodzi do trzęsięnia ziemi na kierowniczych stanowiskach w resorcie zdrowia.
Tymczasem PO i PiS zamierzają zaskarżyć ustawę o NFZ do Trybunału Konstytucyjnego. Skandale będą trwać...
A. Gielewska