Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 27–29/2000
z 3 kwietnia 2000 r.


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Niebezpieczny zawód

Marek Wójtowicz

Tragiczna śmierć naszego kolegi – lekarza weterynarii w trakcie obławy na cyrkowe tygrysy powinna uzmysłowić politykom, społeczeństwu, pacjentom i kasom chorych, że wykonywanie usług leczniczych może być niebezpieczne. Lekarze medycyny, a także lekarze weterynarii wykonują swoje obowiązki w różnych sytuacjach. Najważniejszy ich cel to udzielenie pomocy w zagrożeniu zdrowia i życia. Nierzadko pomoc medyczna udzielana jest jednak w otoczeniu i sytuacjach stwarzających bezpośrednie zagrożenie życia i zdrowia lekarza.

Kilkanaście lat temu miałem „szczęście” wyjechać karetką wypadkową do wezwania na jedną z najbardziej niebezpiecznych w Lublinie ulic – Dzierżawną. Szalał tam z nożem kuchennym pacjent z chorobą psychiczną. Weszliśmy z sanitariuszem do mieszkania, za nami dwóch milicjantów (policjantów jeszcze wówczas nie było). Stanęliśmy w progu, patrzymy. Gość lata po pokoju z dwudziestocentymetrowym scyzorykiem. Do końca naszego dyżuru tylko godzina. Żadnych kamizelek nożoodpornych, żadnych negocjatorów jak z amerykańskich filmów, tylko wystraszona rodzina w sąsiednim pokoju i my w drzwiach. Nie pamiętam już, jak się udało obezwładnić pacjenta i odwieźć go do szpitala psychiatrycznego w Abramowicach.

Niedawno mój kolega w izbie przyjęć oberwał pięścią w twarz od narkomana w cugu, a miesiąc temu inny pacjent przejechał nożem po brzuchu dyżurnego chirurga. Oczywiście, zaraz zawiadomiliśmy policję. Rozpoczęli regularne postępowanie, rozpoznali środowisko, zebrali dowody. I co? Lipa. Narkoman nie wiedział, co robi, a nożownik był bezrobotny. Żadnych pieniędzy za zbite szyby i straty zdrowotno-moralne dyżurnego lekarza oraz wystraszonych pielęgniarek.

Inny mój kolega zeszył nad ranem sznyty jakiegoś spitego menela, podał anatoksynę tężcową, założył opatrunek i w ogóle zrobił wszystko spokojnie, jak trzeba. Aż nas wszystkich, starych „wyjadaczy” zamurowało, jak godnie, bez słowa skargi, dosłownie opluwany przez tego pacjenta, zrobił co powinien lekarz na dyżurze. Potem wyleczony gość wyszedł przed pogotowie i przejechał gwoździem po samochodzie naszego Judyma.

Do tej pory pamiętam słowa najlepszego chyba dyrektora WKTS w Lublinie Ryszarda Kędziory, który jak najbardziej był za indywidualnym kontraktowaniem lekarzy pogotowia ratunkowego. Zawsze tylko pytał na naradach: „A kto pojedzie swoim prywatnym samochodem na wizytę domową na ulicę Dzierżawną?” Tam „bankowo” wydłubią przecież reflektory z samochodu doktora, wybiją szyby, przejadą gwoździem po lakierze. A nie daj Boże posłać jakąś przystojną panią doktor.

Z dziesięć lat temu znajoma lekarka pojechała do wezwania: „zgon w mieszkaniu”. Denat leżał na brzuchu, wokół tłum podejrzanych, niebezpiecznych typów. A pani doktor tylko z sanitariuszem i stetoskopem. Bała się nawet obrócić pacjenta na plecy, więc szybko zbadała, stwierdziła zgon, wypisała karteczkę o śmierci z powodu nagłego zatrzymania krążenia i... w nogi. A potem afera na czterdzieści fajerek, bo od strony podłogi, czyli w brzuchu, denat miał ranę kłutą nożem. Znaczy – nie zbadała dokładnie. Ale wyszła z mieszkania żywa i do tej pory pracuje! Nie wiem, co by się stało, gdyby bez obecności policji odwróciła zwłoki, znalazła dziurkę po nożu i spytała: „Który z obecnych tu panów ją zrobił?”

W pogotowiu ratunkowym zdarzają się wyjazdy, o których politykom zdrowotnym i kasom chorych nawet się nie śniło. Miałem przed laty na przykład taki nocny wyjazd: „wisi od trzech miesięcy”. Pojechaliśmy, i owszem, na zgiętej mocnej brzózce wisi linka, a na jej końcu zwłoki. Wezwaliśmy milicję, ambulans pogrzebowy itp. Do tej pory od czasu do czasu śni mi się tamta sytuacja.

Dlaczego zebrało mi się na takie „wspominki¨? Ponieważ zawody lekarza medycyny i lekarza weterynarii mogą być niebezpieczne, powodować bezpośrednie zagrożenie zdrowia i życia. Ktoś, kto sądzi, że w uprawianiu medycyny mamy do czynienia tylko z bezpiecznymi, cywilizowanymi sytuacjami, nie ma pojęcia o życiu. Niech wsiądzie do nocnej karetki reanimacyjnej lub wypadkowej i zobaczy niebezpieczny świat narkomanów, pijaków, gangsterów i społecznego marginesu. Albo niech podyżuruje w jakiejkolwiek szpitalnej izbie przyjęć. Wygodnie jest nie zauważać codziennych patologii, a wiedzę o rzeczywistości czerpać z dzienników czy seriali telewizyjnych. W ich scenariuszach nie ma przecież wstydliwie omijanej przez polityków i innych prominentów ulicy Dzierżawnej w Lublinie.

To straszne, że dopiero tragiczna śmierć naszego kolegi, lekarza weterynarii zwraca uwagę społeczeństwa na ryzyko naszych zawodów. Ale jeżeli już do niej doszło, to niech politycy zdrowotni zwrócą od razu uwagę na niebezpieczeństwa samotnych lub dwuosobowych (z sanitariuszem) interwencji pogotowia ratunkowego. I nie jest tu ważne, czy podejmuje się ich lekarz medycyny, czy weterynarii. Ważne, że niosąc pomoc lekarską, nierzadko i dosłownie ryzykują swoim własnym życiem.

Od redakcji: Okazuje się, że czasami lekarz medycyny czy weterynarii ma jednak większe szanse przeżycia podczas samotnej interwencji (czy nawet z pomocą sanitariusza) niż z eskortą policji, czego dowodem cytowany na wstępie tragiczny wypadek.




Najpopularniejsze artykuły

Fenomenalne organoidy

Organoidy to samoorganizujące się wielokomórkowe struktury trójwymiarowe, które w warunkach in vitro odzwierciedlają budowę organów lub guzów nowotworowych in vivo. Żywe modele części lub całości narządów ludzkich w 3D, w skali od mikrometrów do milimetrów, wyhodowane z tzw. indukowanych pluripotentnych komórek macierzystych (ang. induced Pluripotent Stem Cells, iPSC) to nowe narzędzia badawcze w biologii i medycynie. Stanowią jedynie dostępny, niekontrowersyjny etycznie model wczesnego rozwoju organów człowieka o dużym potencjale do zastosowania klinicznego. Powstają w wielu laboratoriach na świecie, również w IMDiK PAN, gdzie badane są organoidy mózgu i nowotworowe. O twórcach i potencjale naukowym organoidów mówi prof. dr hab. n. med. Leonora Bużańska, kierownik Zakładu Bioinżynierii Komórek Macierzystych i dyrektor w Instytucie Medycyny Doświadczalnej i Klinicznej w Warszawie im. Mirosława Mossakowskiego Polskiej Akademii Nauk (IMDiK PAN).

10 000 kroków dziennie? To mit!

Odkąd pamiętam, 10 000 kroków było złotym standardem chodzenia. To jest to, do czego powinniśmy dążyć każdego dnia, aby osiągnąć (rzekomo) optymalny poziom zdrowia. Stało się to domyślnym celem większości naszych monitorów kroków i (czasami nieosiągalną) linią mety naszych dni. I chociaż wszyscy wspólnie zdecydowaliśmy, że 10 000 to idealna dzienna liczba do osiągnięcia, to skąd się ona w ogóle wzięła? Kto zdecydował, że jest to liczba, do której powinniśmy dążyć? A co ważniejsze, czy jest to mit, czy naprawdę potrzebujemy 10 000 kroków dziennie, aby osiągnąć zdrowie i dobre samopoczucie?

Cukrzyca: technologia pozwala pacjentom zapomnieć o barierach

Przejście od leczenia cukrzycy typu pierwszego opartego na analizie danych historycznych i wielokrotnych wstrzyknięciach insuliny do zaawansowanych algorytmów automatycznego jej podawania na podstawie ciągłego monitorowania glukozy w czasie rzeczywistym jest spełnieniem marzeń o sztucznej trzustce. Pozwala chorym uniknąć powikłań cukrzycy i żyć pełnią życia.

Zdrowa tarczyca, czyli wszystko, co powinniśmy wiedzieć o goitrogenach

Z dr. n. med. Markiem Derkaczem, specjalistą chorób wewnętrznych, diabetologiem oraz endokrynologiem, wieloletnim pracownikiem Kliniki Endokrynologii, a wcześniej Kliniki Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego w Lublinie rozmawia Antoni Król.

Onkologia – organizacja, dostępność, terapie

Jak usprawnić profilaktykę raka piersi, opiekę nad chorymi i dostęp do innowacyjnych terapii? – zastanawiali się eksperci 4 września br. podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu.

2024 rok: od A do Z

Czym ochrona zdrowia będzie żyć do końca roku? Kto i co wywrze na system ochrony zdrowia największy – pozytywny i negatywny – wpływ? Do pełnej prognozy potrzeba byłoby zapewne stu, jeśli nie więcej, haseł. Przedstawiamy więc wersję, z konieczności – i dla dobra Czytelnika – skróconą.

Demencja i choroba Alzheimera – jak się przygotować do opieki?

Demencja i choroba Alzheimera to schorzenia, które dotykają coraz większą liczbę seniorów, a opieka nad osobą cierpiącą na te choroby wymaga nie tylko ogromnej empatii, ale także odpowiednich przygotowań i wiedzy. Choroby te powodują zmiany w funkcjonowaniu mózgu, co przekłada się na stopniową utratę pamięci, umiejętności komunikacji, a także zdolności do samodzielnego funkcjonowania. Dla rodziny i bliskich opiekunów staje się to wielkim wyzwaniem, gdyż codzienność wymaga przystosowania się do zmieniających się potrzeb osoby z demencją. Jak skutecznie przygotować się do opieki nad seniorem i jakie działania podjąć, by zapewnić mu maksymalne wsparcie oraz godność?

Wygrać z sepsą

W Polsce wciąż nie ma powszechnej świadomości, co to jest sepsa. Brakuje jednolitych standardów jej diagnostyki i leczenia. Wiele do życzenia pozostawia dostęp do badań mikrobiologicznych, umożliwiających szybkie rozpoznnanie sespy i wdrożenie celowanej terapii. – Polska potrzebuje pilnie krajowego programu walki z sepsą. Jednym z jej kluczowych elementów powinien być elektroniczny rejestr, bo bez tego nie wiemy nawet, ile tak naprawdę osób w naszym kraju choruje i umiera na sepsę – alarmują specjaliści.

Budowanie marki pracodawcy w ochronie zdrowia

Z Anną Macnar – dyrektorem generalnym HRM Institute, ekspertką w obszarze employer brandingu, kształtowania i optymalizacji środowiska pracy, budowania strategii i komunikacji marki oraz zarządzania talentami HR – rozmawia Katarzyna Cichosz.

Jak cyfrowe bliźniaki wywrócą medycynę do góry nogami

Podobnie jak model pogody, który powstaje za pomocą komputerów o ogromnej mocy obliczeniowej, można generować prognozy zdrowotne dotyczące tego, jak organizm za-reaguje na chorobę lub leczenie, niezależnie od tego, czy jest to lek, implant, czy operacja. Ilość danych potrzebnych do stworzenia modelu zależy od tego, czy modelujemy funkcjonowanie całego ciała, wybranego organu czy podsystemu molekularnego. Jednym słowem – na jakie pytanie szukamy odpowiedzi.

Testy wielogenowe pozwalają uniknąć niepotrzebnej chemioterapii

– Wiemy, że nawet do 85% pacjentek z wczesnym rakiem piersi w leczeniu uzupełniającym nie wymaga chemioterapii. Ale nie da się ich wytypować na podstawie stosowanych standardowo czynników kliniczno-patomorfologicznych. Taki test wielogenowy jak Oncotype DX pozwala nam wyłonić tę grupę – mówi onkolog, prof. Renata Duchnowska.

Aż 9,3 tys. medyków ze Wschodu ma pracę dzięki uproszczonemu trybowi

Już ponad 3 lata działają przepisy upraszczające uzyskiwanie PWZ, a 2 lata – ułatwiające jeszcze bardziej zdobywanie pracy medykom z Ukrainy. Dzięki nim zatrudnienie miało znaleźć ponad 9,3 tys. członków personelu służby zdrowia, głównie lekarzy. Ich praca ratuje szpitale powiatowe przed zamykaniem całych oddziałów. Ale od 1 lipca mają przestać obowiązywać duże ułatwienia dla medyków z Ukrainy.

Kongres Zdrowia Seniorów 2024

Zdrowy, sprawny – jak najdłużej – senior, to kwestia interesu społecznego, narodowego – mówili eksperci podczas I Kongresu Zdrowia Seniorów, który odbył się 1 lutego w Warszawie.

Najlepsze systemy opieki zdrowotnej na świecie

W jednych rankingach wygrywają europejskie systemy, w innych – zwłaszcza efektywności – dalekowschodnie tygrysy azjatyckie. Większość z tych najlepszych łączy współpłacenie za usługi przez pacjenta, zazwyczaj 30% kosztów. Opisujemy liderów. Polska zajmuje bardzo odległe miejsca w rankingach.

Ile trwają studia medyczne w Polsce? Podpowiadamy!

Studia medyczne są marzeniem wielu młodych ludzi, ale wymagają dużego poświęcenia i wielu lat intensywnej nauki. Od etapu licencjackiego po specjalizację – każda ścieżka w medycynie ma swoje wyzwania i nagrody. W poniższym artykule omówimy dokładnie, jak długo trwają studia medyczne w Polsce, jakie są wymagania, by się na nie dostać oraz jakie możliwości kariery otwierają się po ich ukończeniu.

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.




bot