W czerwcu, jak co roku, odbywa się Szczyt Zdrowie. Kongres, który ma już ugruntowaną pozycję i jest uznaną płaszczyzną dialogu i komunikacji pomiędzy uczestnikami systemu ochrony zdrowia: władzą ustawodawczą i wykonawczą, płatnikiem, praco-dawcami, świadczeniodawcami, samorządami i związkami zawodowymi środowisk ochrony zdrowia, pielęgniarkami, lekarzami, aptekarzami, przemysłem farmaceutycznym, dostawcami technologii medycznych.
Uczestnicy poprzednich edycji, w wielu swoich wypowiedziach oceniali Szczyt jako ważne wydarzenie, podczas którego udaje się dyskutować o sprawach trudnych dla obszaru ochrony zdrowia i poruszać tematy, o których decydenci zdrowotni nie zawsze chcą rozmawiać. A przecież rozmawiać trzeba. Wartością rozmowy jest już samo poznanie innego stanowiska. W jej wyniku poglądy rozmówców na daną sprawę mogą się do siebie zbliżyć. Choć nie muszą. Prowadzenie mądrego dialogu powoduje jednak, że rozmówcy czują do siebie wzajemny szacunek. Rodzi się więc wartość, która daje szansę na prowadzenie wspólnych, społecznych spraw w oparciu o szerokie spectrum poglądów, postaw i analiz.
Deficyt dialogu w życiu publicznym, uświadomiony przez społeczeństwo i niezaspokojona potrzeba jego obecności – to jedna z przyczyn porażki kampanii wyborczej prezydenta Bronisława Komorowskiego. Cieszy, że Andrzej Duda, prezydent elekt, widzi się w roli kreatora i patrona dialogu. Budzi to nadzieje na powrót dialogu o problemach ochrony zdrowia w mury pałacu Paca przy ul. Miodowej w Warszawie, gdzie minister Bartosz Arłukowicz, najgorzej oceniany ze wszystkich ministrów zdrowia minionego 25-lecia, pozostaje głuchy na wszelkie prośby i propozycje środowisk medycznych i gdzie odgrodzony od reszty świata, arbitralnie prowadzi swoją nieudaną politykę.