W dzisiejszej dobie cyfryzacja i informatyzacja to niewątpliwie determinanty rozwoju społeczeństw i innowacyjności gospodarki. W Polsce, pomimo że proces informatyzacji kraju nabiera tempa, wciąż jeszcze gonimy nie tylko liderów Europy, ale także takie kraje jak Słowacja, Grecja czy Czechy. Jeszcze w 2015 roku zaledwie 20% polskich firm wdrożyło systemy informatyczne. Zbyt wolno sięgamy więc do tych e-systemów, które wspierają procesy zarządzania. Na tym tle system służby zdrowia nie wyróżnia się, niestety, pozytywnie. Ale i tu następuje przyspieszenie. Swego rodzaju rewolucją mają być e-zwolnienia. Miały być wprowadzone w lipcu tego roku, ale na skutek sprzeciwu części środowiska lekarskiego termin odroczono do grudnia. Lekarze mają obawy, czy system będzie działał sprawnie, argumentują, że nie zawsze i nie wszędzie dostęp do Internetu jest możliwy, że forma wystawienia zwolnienia nie powinna być obligatoryjna. To racjonalne argumenty, z którymi trudno się nie zgodzić. W wymianie argumentów z Ministerstwem Zdrowia pada też taki, że starsi lekarze często mają problemy z obsługą komputera i zamiast przejść na wystawianie e-zwolnień, przejdą raczej na emeryturę. Biorąc pod uwagę stanowczy protest i zdecydowaną niechęć części lekarzy, trudno przewidzieć, kiedy e-zwolnienia na dobre zagoszczą w naszej rzeczywistości. Jedno jest pewne. Informatyzacja systemu ochrony zdrowia, jak każdego obszaru życia społecznego i gospodarczego, jest nieunikniona. Pytanie o to, jak szybko się dokona, jest po części pytaniem o jakość i innowacyjność naszej służby zdrowia.