Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 88–89/2000
z 9 listopada 2000 r.


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Bieguny SM - leczenie SM w Polsce i USA

,,Cokolwiek dzieje się z tobą, nie pozwól na odebranie sobie nadziei. Im więcej wiesz o stwardnieniu rozsianym, tym łatwiej ci kontrolować objawy” – taką dewizę propaguje wśród chorych na SM dr Joanna Woyciechowska, neurolog z Północnej Karoliny w USA, która przebywała ostatnio w Polsce na zaproszenie Polskiego Towarzystwa Stwardnienia Rozsianego. O problemach w leczeniu tej choroby w Polsce i USA rozmawia Krystian Daniel Ślugaj.

– Jaki cel ma Pani wizyta w kraju?

– Od wielu lat leczę chorych na SM. Poznałam problemy i potrzeby tych ludzi. Jedną z form oddziaływania jest edukacja zdrowotna – proces, który staram się wspomagać jako lekarz. Dzięki uprzejmości dr Barbary Patzer, z którą współpracuję od wielu lat, a która zaprosiła mnie do Polski z serią wykładów, mogłam podzielić się swoim doświadczeniem oraz poinformować o systemie leczenia chorych na SM w Stanach Zjednoczonych. W ciągu paru dni odwiedziłam między innymi: Warszawę, Zakopane, Kraków, Gdańsk, Michorzewo, Lublin, Wrocław, Zieloną Górę, Zakopane, Kielce oraz Radzyń. Na spotkaniach mówiłam o znaczeniu rehabilitacji wielowymiarowej, metody którą stosuję już wiele lat. Zobaczyłam też, w jakich warunkach działają stowarzyszenia na rzecz chorych na SM i jaki jest los chorych.

– Co kryje się pod pojęciem rehabilitacja wielowymiarowa? Czy ma ona już w Polsce zwolenników?

– Stwardnienie rozsiane jest chorobą atakującą wiele układów. Stąd potrzeba rehabilitacji interdyscyplinarnej. Optymalna terapia, oprócz leków, musi uwzględniać również inne metody oddziaływania. W przypadku SM sprawdza się joga, Feldenkrais, relaksacja czy wizualizacja. Działanie tych metod, w połączeniu z rehabilitacją ruchową, nierzadko prowadzi do poprawy sprawności chodu, siły czy zręczności. Wzrasta wiara w siebie. Z obserwacji prowadzonych w Polsce i USA wynika, iż stosowanie dodatkowych metod znacznie wspomaga dostępne oddziaływanie lecznicze. Zwiększa skuteczność leków oraz pozwala zredukować ich negatywny wpływ. Mimo ciągłego braku zrozumienia, o co chodzi w rehabilitacji wielowymiarowej, liczba jej zwolenników rośnie. Wielokrotnie sami chorzy dochodzą do jej tajników, nawet o tym nie wiedząc.

– Dlaczego wybrała Pani specjalizację z neurologii?

– Moje własne doświadczenia z chorobą neurologiczną w młodości zdecydowały o wyborze studiów i specjalności. Spotkanie osób z SM pozostawionych samym sobie potwierdziło ten wybór. Do Stanów Zjednoczonych wyjechałam w 1975 roku już jako specjalista drugiego stopnia z neurologii i z doktoratem z neuroimmunologii. Przez pięć lat studiowałam w Narodowych Instytutach Zdrowia (NIH). Od 1987 roku przez dziewięć lat prowadziłam międzydyscyplinarny program dla chorych na SM w Duluth w stanie Minnesota. Był to jeden z pierwszych dwudziestu ośrodków, gdzie chorzy mieli dostęp do pierwszej serii interferonu beta1b, a także do rehabilitacji ruchowej, zajęciowej, psychicznej i duchowej. W razie potrzeby mieli również opiekę pielęgniarki wyspecjalizowanej w sprawach zaburzeń zwieraczy i zaburzeń płciowych.

– Wiedza o stwardnieniu rozsianym jest coraz większa. Jak Pani ocenia jej stan obecny?

– Stwardnienie rozsiane jest przewlekłą autoimmunologiczną chorobą ośrodkowego układu nerwowego, prowadzącą do postępującej niesprawności, w której ze zmianami demielizacyjnymi współistnieją zmiany zapalne. Stopień niesprawności chorego jest związany z utratą włókien nerwowych – aksonów. Jest to jedna z najczęstszych chorób neurologicznych, dotykająca osoby młode, poniżej 40. roku życia. Przyczyna choroby nadal pozostaje nie znana, ale wiadomo, że u osób z SM niesprawnie działający układ immunologiczny atakuje własną osłonę nerwową – mielinę. Mechanizm uszkodzenia mieliny i aksonów jest bardzo skomplikowany. Funkcje układu immunologicznego mogą zostać zmodyfikowane przez pospolite zakażenia wirusowe i inne zakażenia, emocje, zmiany hormonalne, urazy wszelkiego rodzaju. Zasób wiedzy o SM gwałtownie rośnie i rozszerza się w wielu kierunkach.

– W Polsce zdiagnozowano SM u około 60 tysięcy osób, ale tylko część się leczy. Z czego to wynika i jak można przeciwstawić się tej chorobie?

– Bardzo ważny jest aspekt psychologiczny. Z naszych szacunków wynika, że na 60 tysięcy chorych Polaków tylko około 15 procent podejmuje walkę z chorobą. Jest to trudne wyzwanie. Jednak tkwienie w psychicznym dołku nie rozwiązuje niczego. Większość osób z SM ulega pewnemu syndromowi nieszczęśnika i uważa, że nie musi podejmować żadnych wysiłków, by zmienić swoje życie. Stan takiego status quo daje złudne poczucie bezpieczeństwa, prowadzi jednak do narastającej depresji psychicznej i bezruchu fizycznego. Niektórzy czekają na cudowny lek. Wszystkie te postawy są bardzo niekorzystne i wstrzymują szansę powrotu do zdrowia.

– Jedną z metod leczenia chorych na SM jest krioterapia. Ma ona zdaniem polskich specjalistów działanie przeciwobrzękowe, przeciwbólowe, poprawia krążenie i wpływa korzystnie na działanie hormonów. Badania potwierdzają, że może być z powodzeniem wykorzystywana w leczeniu chorych na stwardnienie rozsiane. Co Pani sądzi o tej formie leczenia?

– Metoda ta nie jest w ogóle znana w USA. Osobiście dopiero w Polsce miałam okazję się z nią zapoznać. Korzystałam z kriokomory w Centrum Rehabilitacyjno-Szkoleniowym „Victoria” w Radzyniu. Jako lekarz uważam, że trzeba nieustannie poszukiwać sposobów leczniczych ułatwiających chorym pokonanie choroby i powrót do zdrowia. Krioterapia ma dużą przyszłość bycia jednym z tych sposobów, wymaga jednak kontynuacji rozpoczętych już badań zarówno we Wrocławskim Ośrodku Badań AWF, jak i w Radzyniu.

– Co Pani zdaniem jest najważniejsze w leczeniu chorych na SM?

– W toku wieloletnich poszukiwań przekonałam się, że oprócz typowej rehabilitacji ruchowej i zajęciowej, konieczna jest także rehabilitacja psychiczna, obejmująca umysł i sferę duchową. Oddziaływanie na obydwu poziomach – somatycznym i psychicznym – można streścić jednym słowem – CUD, czyli Ciało–Umysł–Duch. Potwierdzeniem takiej tezy są wyniki badań immunologów i psychologów nad wpływem uczuć i myśli, skutecznie zmieniających funkcje układu immunologicznego na korzyść u danej osoby.

– Co radzi Pani swoim pacjentom?

– Niezależnie od tego, jak dalece choroba jest zaawansowana, zawsze im powtarzam, że muszą pamiętać o poczuciu własnej wartości. Od tego zależy stosunek do choroby. Pozytywne nastawienie jest jedną z form autopsychoterapii, co w przypadku SM jest szczególnie ważne. Gdy pacjenta ogarnie depresja, choroba zwykle się pogłębia i wtedy niezwykle trudno przekonać go do współpracy. Ważne jest przestrzeganie kilku zasad. Konieczne jest wyrobienie w sobie pozytywnego sposobu patrzenia na samego siebie i na otaczający świat. Należy unikać wszelkich zakażeń, towarzystwa osób przeziębionych, brać szczepionkę przeciw grypie, leczyć natychmiast wszelkie stany zapalne. Utrzymywać też w jak najlepszym stanie zdrowie ogólne – dbać o zęby, zatoki, uszy, układ pokarmowy, w tym wątrobę, a szczególnie – układ moczowy. Bardzo ważną rolę odgrywają ćwiczenia ruchowe, oddechowe, ćwiczenia mięśni brzucha i miednicy. Zalecam też ogólnie zdrową dietę: mało tłuszczów zwierzęcych, głównie tłuszcze roślinne (siemię lniane) lub rybie. Pokarmy należy spożywać w małych ilościach, głównie jarzyny i owoce, mało węglowodanów, dodawać witaminy i minerały. Jeść trzeba w pogodnym nastroju, powoli, dokładnie żując, co jest równie ważne, jak to, co się je. Należy pić około ośmiu szklanek wody dziennie, małymi łykami, unikać napojów gazowanych.

– Jakie rozwiązania systemowe stosuje się w USA, by pomóc chorym na SM? Czy zdani są oni tylko na siebie? Czy mogą liczyć na pomoc państwa?

– USA posiada bardzo prężnie działające Oddziały Stanowe Narodowego Towarzystwa SM. Dostępne są również liczne ośrodki rehabilitacji wielodyscyplinarnej, przeznaczone wyłącznie dla osób z SM. Państwo w małym stopniu popiera badania. Główne źródło funduszy pochodzi z rąk prywatnych i z działań Towarzystwa SM. Natomiast nie ma w Stanach takich ośrodków, jak Dąbek czy „Victoria” w Radzyniu.

– Jak z tej perspektywy ocenia Pani polskie rozwiązania, w sytuacji gdy dopiero w 2000 roku, po wielu naciskach społecznych, SM zakwalifikowano do chorób przewlekłych? Wielu polskich parlamentarzystów jest przeciwnych wprowadzaniu jakichkolwiek ulg dla tej grupy chorych, twierdząc, że nas na to nie stać. Co Pani sądzi o takim podejściu?

– Gdy 10 lat temu Polska stała się członkiem Międzynarodowej Federacji Towarzystw SM i dzięki temu mogła utworzyć Polskie Towarzystwo Stwardnienia Rozsianego, wydawało się, że sytuacja chorych się poprawi. Niestety, mimo iż Polska ma unikalny w świecie, doskonały Krajowy Ośrodek Rehabilitacji Chorych na SM w Dąbku oraz turnusy rehabilitacyjne dostępne w różnych miejscach kraju, los indywidualnego chorego się nie poprawił. Trzeba było wysiłku wielu ludzi, by przełamać niezrozumiały, a wykreowany przez urzędników państwowych okres dyskryminacji chorych na SM. Na szczęście, dzięki wysiłkom wielu młodych ludzi dobrej woli, którzy przeciwstawili się bezdusznym przepisom, choroba została uznana przez Ministerstwo Zdrowia i wpisano ją na tzw. listę chorób przewlekłych. Było to takie małe zwycięstwo. Rzeczywistość jest jednak ponura. By rozpocząć leczenie, trzeba mieć wiele szczęścia. Mało kogo stać na leczenie interferonem, ponieważ wymaga ono stałej walki o fundusze. Pacjenci organizują prywatne akcje zdobywania pieniędzy na ten cel, przy czym chorych nie zrażają skutki uboczne tych leków ani bardzo skromny efekt leczniczy. Ci, którzy z ogromnym wysiłkiem własnym, rodziny czy znajomych zdobyli dostęp do leku, uważają się za wybranych i gotowi są płacić za terapię dodatkowym cierpieniem, nawet jeśli jest nim martwica skóry czy inne objawy uboczne. Oczekiwania chorych są często większe niż to wynika nawet z reklam producentów leków. Rodzi się więc rozczarowanie, a wraz z nim rośnie dług wobec krewnych, przyjaciół czy firm sponsorujących leczenie. Poczucie winy ,,osoby wybranej” zwiększa ładunek stresowy. Niewiele pomagają dane naukowe, wskazujące na to, że leki z tej grupy nie zmieniają stopnia inwalidztwa. Prawdopodobnie nie pomoże też informacja, że w Anglii Narodowa Służba Zdrowia zakwestionowała sponsorowanie takiego leczenia z powodu zbyt wysokich jego kosztów wobec tak skromnych rezultatów. Wygląda na to, że nadeszła pora na bardziej poważne potraktowanie proponowanej rehabilitacji wielowymiarowej, a w tym również – na zintensyfikowanie badań potwierdzających korzystny wpływ krioterapii u chorych na SM.




Najpopularniejsze artykuły

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Ile trwają studia medyczne w Polsce? Podpowiadamy!

Studia medyczne są marzeniem wielu młodych ludzi, ale wymagają dużego poświęcenia i wielu lat intensywnej nauki. Od etapu licencjackiego po specjalizację – każda ścieżka w medycynie ma swoje wyzwania i nagrody. W poniższym artykule omówimy dokładnie, jak długo trwają studia medyczne w Polsce, jakie są wymagania, by się na nie dostać oraz jakie możliwości kariery otwierają się po ich ukończeniu.

Diagnozowanie insulinooporności to pomylenie skutku z przyczyną

Insulinooporność początkowo wykrywano u osób chorych na cukrzycę i wcześniej opisywano ją jako wymagającą stosowania ponad 200 jednostek insuliny dziennie. Jednak ze względu na rosnącą świadomość konieczności leczenia problemów związanych z otyłością i nadwagą, w ostatnich latach wzrosło zainteresowanie tą... no właśnie – chorobą?

Najlepsze systemy opieki zdrowotnej na świecie

W jednych rankingach wygrywają europejskie systemy, w innych – zwłaszcza efektywności – dalekowschodnie tygrysy azjatyckie. Większość z tych najlepszych łączy współpłacenie za usługi przez pacjenta, zazwyczaj 30% kosztów. Opisujemy liderów. Polska zajmuje bardzo odległe miejsca w rankingach.

Testy wielogenowe pozwalają uniknąć niepotrzebnej chemioterapii

– Wiemy, że nawet do 85% pacjentek z wczesnym rakiem piersi w leczeniu uzupełniającym nie wymaga chemioterapii. Ale nie da się ich wytypować na podstawie stosowanych standardowo czynników kliniczno-patomorfologicznych. Taki test wielogenowy jak Oncotype DX pozwala nam wyłonić tę grupę – mówi onkolog, prof. Renata Duchnowska.

10 000 kroków dziennie? To mit!

Odkąd pamiętam, 10 000 kroków było złotym standardem chodzenia. To jest to, do czego powinniśmy dążyć każdego dnia, aby osiągnąć (rzekomo) optymalny poziom zdrowia. Stało się to domyślnym celem większości naszych monitorów kroków i (czasami nieosiągalną) linią mety naszych dni. I chociaż wszyscy wspólnie zdecydowaliśmy, że 10 000 to idealna dzienna liczba do osiągnięcia, to skąd się ona w ogóle wzięła? Kto zdecydował, że jest to liczba, do której powinniśmy dążyć? A co ważniejsze, czy jest to mit, czy naprawdę potrzebujemy 10 000 kroków dziennie, aby osiągnąć zdrowie i dobre samopoczucie?

Cukrzyca: technologia pozwala pacjentom zapomnieć o barierach

Przejście od leczenia cukrzycy typu pierwszego opartego na analizie danych historycznych i wielokrotnych wstrzyknięciach insuliny do zaawansowanych algorytmów automatycznego jej podawania na podstawie ciągłego monitorowania glukozy w czasie rzeczywistym jest spełnieniem marzeń o sztucznej trzustce. Pozwala chorym uniknąć powikłań cukrzycy i żyć pełnią życia.

Zdrowa tarczyca, czyli wszystko, co powinniśmy wiedzieć o goitrogenach

Z dr. n. med. Markiem Derkaczem, specjalistą chorób wewnętrznych, diabetologiem oraz endokrynologiem, wieloletnim pracownikiem Kliniki Endokrynologii, a wcześniej Kliniki Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego w Lublinie rozmawia Antoni Król.

Czy NFZ może zbankrutować?

Formalnie absolutnie nie, publiczny płatnik zbankrutować nie może. Fundusz bez wątpienia znalazł się w poważnych kłopotach. Jest jednak jedna dobra wiadomość: nareszcie mówi się o tym otwarcie.

Onkologia – organizacja, dostępność, terapie

Jak usprawnić profilaktykę raka piersi, opiekę nad chorymi i dostęp do innowacyjnych terapii? – zastanawiali się eksperci 4 września br. podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu.

Soczewki dla astygmatyków – jak działają i jak je dopasować?

Astygmatyzm to jedna z najczęstszych wad wzroku, która może znacząco wpływać na jakość widzenia. Na szczęście nowoczesne rozwiązania optyczne, takie jak soczewki toryczne, pozwalają skutecznie korygować tę wadę. Jak działają soczewki dla astygmatyków i na co zwrócić uwagę podczas ich wyboru? Oto wszystko, co warto wiedzieć na ten temat.

Aż 9,3 tys. medyków ze Wschodu ma pracę dzięki uproszczonemu trybowi

Już ponad 3 lata działają przepisy upraszczające uzyskiwanie PWZ, a 2 lata – ułatwiające jeszcze bardziej zdobywanie pracy medykom z Ukrainy. Dzięki nim zatrudnienie miało znaleźć ponad 9,3 tys. członków personelu służby zdrowia, głównie lekarzy. Ich praca ratuje szpitale powiatowe przed zamykaniem całych oddziałów. Ale od 1 lipca mają przestać obowiązywać duże ułatwienia dla medyków z Ukrainy.

Jakie badania profilaktyczne są zalecane po 40. roku życia?

Po 40. roku życia wzrasta ryzyka wielu chorób przewlekłych. Badania profilaktyczne pozwalają wykryć wczesne symptomy chorób, które często rozwijają się bezobjawowo. Profilaktyka zdrowotna po 40. roku życia koncentruje się przede wszystkim na wykryciu chorób sercowo-naczyniowych, nowotworów, cukrzycy oraz innych problemów zdrowotnych związanych ze starzeniem się organizmu.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.




bot