SZ nr 9–16/2020
z 20 lutego 2020 r.
W suplementach na razie bez zmian
Ewa Szarkowska
Z projektu ustawy wspierającej prozdrowotne wybory konsumentów, przyjętego już przez rząd, zniknął zapowiadany wcześniej zapis o 10-proc. podatku od reklam suplementów diety. Decyzję resortu zdrowia o wycofaniu się z tego pomysłu z zadowoleniem przyjęli nadawcy radiowi i telewizyjni. Odetchnęli też producenci suplementów.
Fot. ThinkstockO tym, że dostawcy usług medialnych za każdą reklamę suplementu diety będą zobligowani do wniesienia na konto urzędu skarbowego dodatkowej opłaty, cała Polska dowiedziała się w grudniu ub.r. Projekt zakładał, że przychody budżetu państwa z nowej daniny zasilą budżet NFZ w celu finansowania świadczeń opieki zdrowotnej. MZ tłumaczył, że Polacy coraz chętniej sięgają po suplementy diety, nie zawsze pamiętając, że nie są one substytutem zróżnicowanej diety. Tymczasem niewłaściwe bądź nieuzasadnione ich stosowanie może skutkować objawami niepożądanymi, a nawet być przyczyną poważnych konsekwencji zdrowotnych. – Wprowadzenie podatku od reklam suplementów diety przełoży się na ograniczenie ich nadmiernej konsumpcji – przekonywał resort zdrowia.
Pomysłowi MZ stanowczo sprzeciwiła się branża suplementów diety. Jej zdaniem konieczność uiszczenia opłaty nie zmniejszy ilości reklam i nie wpłynie na prozdrowotne zachowania konsumenta, a jedynym mierzalnym skutkiem będzie wzrost kosztów ponoszonych przez konsumentów. Propozycją daniny od każdej reklamy suplementu diety nie były zachwycone też agencje reklamowe i domy mediowe. Głos zabrała również Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, zwracając uwagę na wynikające z takiego rozwiązania zagrożenia dla nadawców. Rada wskazywała, że projektowana regulacja o dodatkowych obciążeniach nie obejmuje nadawców internetowych, a jedynie radiowych i telewizyjnych, co mogłoby doprowadzić do braku równowagi na rynku medialnym.
Porozumienie nadawców
Już w styczniu, czyli jeszcze przed przyjęciem projektu ustawy wspierającej prozdrowotne wybory konsumentów przez rząd, resort zdrowia poinformował, że wycofuje się z pomysłu opodatkowania reklam suplementów diety, ale będzie obserwować, jak branża sama się reguluje. KRRiT, wyrażając zadowolenie z takiego obrotu sprawy, podkreśliła, że podstawą tej decyzji była pozytywna ocena podpisanego w listopadzie 2019 r. porozumienia w sprawie zasad rozpowszechniania reklam suplementów diety, wypracowanego wspólnie przez nadawców i organizacje producentów. Porozumienie zakłada, że reklama suplementów diety nie może wprowadzać odbiorców w błąd poprzez wskazywanie na właściwości lecznicze, sugerować, że spożycie suplementu może zastępować zrównoważoną dietę; ani odnosić się do nazw chorób, które w rzeczywistości nie istnieją bądź do wyników badań bez wyraźnego wskazania źródła ich pochodzenia. Reklama tychże produktów nie może być łączona w jednym spocie reklamowym z reklamą produktu leczniczego lub wyrobu medycznego, przedstawiać wizerunku osób wykonujących zawody medyczne, ani nie mogą pojawiać się w niej przedmioty oraz miejsca budzące skojarzenia z wykonywaniem zawodów medycznych. Ponadto musi zostać oznaczona informacją graficzną z tekstem: Suplement diety. Zawiera składniki, które wspomagają funkcje organizmu poprzez uzupełnienie normalnej diety. Nie ma właściwości leczniczych. Dodatkowo nadawcy telewizyjni zobowiązali się, że nie będą nadawać reklam suplementów diety bezpośrednio przed i po audycjach dla dzieci.
Samoregulacja nadawców obowiązuje od 1 grudnia 2019 roku i dotyczy wszystkich reklam suplementów diety emitowanych od 1 stycznia 2020 roku. Na ocenę praktycznych skutków jej wprowadzenia jest więc zdecydowanie za wcześnie.
Samoregulacja producentów
Porozumienie nadawców to już druga samoregulacja dotycząca reklamy suplementów diety. W 2016 r. cztery organizacje branżowe: PASMI – Polski Związek Producentów Leków Bez Recepty, Polska Izba Przemysłu Farmaceutycznego i Wyrobów Medycznych POLFARMED, Krajowa Rada Suplementów i Odżywek (KRSiO) oraz Związek Producentów i Dystrybutorów „Suplementy Polska” przyjęły Kodeks Dobrych Praktyk Reklamy Suplementów Diety, ograniczający swobodę przekazu reklamowego. Jego sygnatariuszami jest 80 proc. firm – będących głównymi reklamodawcami telewizyjnymi i radiowymi – i jak zapewnia PASMI, ich liczba się nie zmniejsza.
– Jesteśmy świadomi, że wybory konsumenckie mogą być powodowane informacjami zawartymi w reklamie, dlatego też branża ustanowiła standardy wykraczające ponad wymagania wynikające z przepisów prawa – wskazuje Ewa Jankowska, prezes PASMI.
W opinii Związku samoregulacja branżowa doprowadziła do uporządkowania przekazu reklamowego. Organizacja podkreśla, że w tej chwili w reklamach suplementów diety nie występuje już np.: osoba w białym fartuchu, która budziła silne kontrowersje w opinii społecznej. W komunikacji nie ma zdań sugerujących właściwości leczniczych czy rekomendacji lekarza lub farmaceuty, nie ma odniesienia do jednostek chorobowych, reklama nie jest też kierowana do dzieci. Ponadto każda reklama musi podkreślić rodzaj produktu, np.: w reklamie audiowizualnej widoczne jest pole wskazujące rodzaj reklamowanego produktu.
Sąd Dyscyplinarny
Oceny zgodności reklam z kodeksem branżowym dokonuje Sąd Dyscyplinarny, nad którym nadzór pełnią inicjatorzy samoregulacji. Z przekazanych przez PASMI informacji wynika, że zgodnie z dotychczasowym orzecznictwem Sądu Dyscyplinarnego, główne naruszenia przepisów kodeksu, jakie wystąpiły na przestrzeni trzech lat, polegały na: braku możliwości zapoznania się konsumentów z wynikiem nieopublikowanego badania w zakresie prezentowanego w reklamie stwierdzenia; braku zamieszczenia informacji o źródle badań lub danych z badań, lub stronie internetowej, gdzie można byłoby się zapoznać ze szczegółowymi informacjami; brak zamieszczania pola z informacją „suplement diety” w reklamie internetowej przy umieszczaniu informacji produktowych na stronie internetowej zgodnie z wytycznymi wskazanymi w kodeksie. Sąd wydawał orzeczenia wskazujące na konieczność zmiany lub usunięcia nieprawidłowej reklamy bądź też prezentacji produktu. Jak zapewnia PASMI, decyzje te były realizowane w sposób niezwłoczny i zgodnie z zaleconym terminem.
Liczba skarg i postępowań
Dziennikarska próba ustalenia, ile łącznie spraw wpłynęło od chwili istnienia Sądu Dyscyplinarnego, okazała się jednak nie lada wyzwaniem. Sprawowany nad nim nadzór obecnie przez trzech inicjatorów (PASMI, POLFARMED i KRSiO) – zmiana następuje rotacyjnie co 6 miesięcy – w praktyce utrudnia uzyskanie pełnych danych. Okazuje się, że każda z organizacji prowadzi odrębne statystyki za okres swojego przewodnictwa, więc dane są wyrywkowe.
Od 6 listopada 2018 r. do 5 maja 2019 r., kiedy obsługę kancelaryjną sądu zapewniało PASMI, wpłynęły trzy skargi. Podczas kadencji POLFARMED-u (od maja do listopada 2018 r. i od listopada 2019 r. do chwili obecnej), nie było żadnych postępowań. Dwukrotnie pracom sądu przewodniczyła KRSiO. Nie udzieliła jednak odpowiedzi na pytanie, kiedy i ile w tym czasie wpłynęło spraw o naruszenie zasad kodeksu. Prezes zarządu KRSiO Bartosz Demianiuk zapewnia jednak, że liczba skarg zgłaszanych do branżowego sądu przy Kodeksie Dobrej Praktyki Reklamy Suplementów Diety z każdym rokiem maleje. – Dla przykładu podam, że w 2019 roku, a więc ledwo trzy lata po wprowadzeniu samoregulacji, do sądu wpłynęły tylko trzy skargi i przeprowadzono trzy postępowania – informuje Demianiuk. Niestety, brak pełnych statystyk skarg i wszczętych postępowań w roku 2017 i 2018 w celu porównania ich z rokiem 2019 nie pozwala zobrazować, jak przebiegał trend spadkowy, o którym mówi prezes KRSiO.
Branża: samoregulacje są dobre
– Zarówno Krajowa Rada Suplementów i Odżywek, jak i większość uczestników tego rynku oraz organy nadzorujące jego działanie oceniają obie wprowadzone samoregulacje branżowe bardzo dobrze, jako korzystnie wpływające na rynek i znacząco podnoszące jakość przekazu reklamowego kierowanego do konsumentów w Polsce – podkreśla Bartosz Demianiuk. Jego zdaniem efektywność działania samoregulacji dotyczących reklamy trudno zmierzyć liczbą postępowań. Prawo do skarżenia reklam niespełniających zasad samoregulacji ma bowiem każdy podmiot, a więc każda konkurencyjna firma, która będąc sygnatariuszem, sama zobowiązała się do przestrzegania tych zasad. – Rosnąca świadomość uczestników rynku i świadomość bycia weryfikowanym nie tylko przez organy nadzoru, ale i przez wszystkich rynkowych konkurentów jest więc najlepszym gwarantem zachowania ustalonych w samoregulacji zasad – podkreśla prezes KRSiO. Przekonuje, że niewielka i malejąca liczba postępowań sądowych jest dowodem na niewątpliwy sukces samoregulacji, a jeszcze lepszym dowodem jest rosnąca świadomość konsumentów, czym w ogóle są suplementy diety. – Nasza organizacja, jak i cała branża za jedno z najważniejszych swoich zadań stawia bowiem edukację i rzetelne informowanie konsumentów – podkreśla Demianiuk.
Polacy pokochali suplementy
Według raportu Starcom „Rynek reklamy w Polsce w pierwszym półroczu 2019”, sektor farmaceutyków i suplementów diety w Polsce pod względem wydatków na reklamy plasował się na drugim miejscu zaraz za sektorem handlu. Liczba reklam wyrobów medycznych, suplementów diety oraz leków bez recept (OTC) w mediach przekłada się na ich konsumpcję. Z opublikowanego w czerwcu 2019 r. raportu „Bezpieczeństwo i ryzyka stosowania suplementów diety” dr. n. med. Przemysława Rzodkiewicza z Departamentu Bezpieczeństwa Żywności i Żywienia GIS, wynika, że spożywanie suplementów deklaruje 72 proc. Polaków, a 35 proc. stosuje je w celu leczenia chorób.
– Wartość rynku suplementów diety w Polsce, choć nadal prawie o połowę mniejsza od rynku produktów OTC, rośnie od lat – potwierdza Jarosław Frąckowiak, prezes Zarządu PEX PharmaSequence. Z analiz tej firmy wynika, że o ile w roku 2014 r. Polacy wydali na suplementy diety 2,9 mld zł, to w 2019 r. już ponad 4,2 mld zł. Według wstępnych prognoz PEX w 2020 r. spodziewać się można kolejnego wzrostu od 4,5 do 7 proc.
– Trudno jest badać wpływ Kodeksu Dobrych Praktyk Reklamy Suplementów Diety na sytuację na rynku, gdyż regulacja ta – w dużej mierze – odnosi się do sposobu reklamy, a nie do jej ilości. Czyli mogła mieć wpływ i wpływała na niwelację budowania przewag konkurencyjnych za pomocą przekazów zakazanych w kodeksie, a w dużo mniejszym stopniu na wielkość samego rynku – uważa Jarosław Frąckowiak, prezes Zarządu PEX PharmaSequence.
Będzie twarda regulacja?
Sygnały płynące zarówno z Ministerstwa Zdrowia i GIS wskazują na to, że resort – wycofując z obecnie procedowanej ustawy zapis o podatku od reklamy suplementów diety – nie powiedział w tej sprawie ostatniego słowa. Wiceminister zdrowia Janusz Cieszyński poinformował już, że kwestia ta została włączona do prac toczących się w resorcie nad większym projektem – kompleksową nowelizacją ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia. Jej projekt powinien ujrzeć światło dzienne jeszcze w tym roku.
Warto przypomnieć, że obietnice tej treści wysocy urzędnicy resortu zdrowia składają już od kilku lat, czyli od chwili, kiedy powołany w 2016 r. przez ministra zdrowia specjalny zespół ds. uregulowania reklamy leków, suplementów diety i innych środków spożywczych oraz wyrobów medycznych wskazał na potrzebę szerokich zmian. We wrześniu 2017 r. GIS przekazał ministrowi zdrowia nawet gotowy projekt nowelizacji ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia. Niestety, utknął gdzieś na dnie ministerialnej szafy. Ówczesny projekt zakładał m.in. określenie w drodze rozporządzenia wykaz składników roślinnych, które mogą być stosowane w suplementach, wprowadzenie opłaty za zgłoszenie nowego suplementu do GIS i zmiany danych w dotychczasowym powiadomieniu. Nakładał też na GIS obowiązek monitorowania reklam z uprawnieniami do wstrzymania emisji reklamy, wydania nakazu sprostowania reklamy lub zakazu jej emisji, nałożenia wysokiej kary administracyjnej (do 20 mln zł) za emisje reklamy niezgodnej z przepisami. Przyjęcie takich regulacji rekomendowała w swoim krytycznym raporcie na temat rynku suplementów diety w Polsce Najwyższa Izba Kontroli. Ówczesny prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski podkreślał, że potrzebne są nowe, ale i mądre regulacje, które podniosą bezpieczeństwo sprzedaży suplementów diety i nie zabiją tego rynku.
Najpopularniejsze artykuły
10 000 kroków dziennie? To mit!
Odkąd pamiętam, 10 000 kroków było złotym standardem chodzenia. To jest to, do czego powinniśmy dążyć każdego dnia, aby osiągnąć (rzekomo) optymalny poziom zdrowia. Stało się to domyślnym celem większości naszych monitorów kroków i (czasami nieosiągalną) linią mety naszych dni. I chociaż wszyscy wspólnie zdecydowaliśmy, że 10 000 to idealna dzienna liczba do osiągnięcia, to skąd się ona w ogóle wzięła? Kto zdecydował, że jest to liczba, do której powinniśmy dążyć? A co ważniejsze, czy jest to mit, czy naprawdę potrzebujemy 10 000 kroków dziennie, aby osiągnąć zdrowie i dobre samopoczucie?