– Odnieśliśmy wielki sukces w leczeniu ostrych zespołów wieńcowych. Jednak w terapii przewlekłych chorób serca i układu krążenia wciąż jest wiele do zrobienia – podkreślali uczestnicy VII Forum Ochrony Zdrowia Forum Ekonomicznego w Krynicy podczas panelu zorganizowanego przez „Służbę Zdrowia”.
Wiceminister zdrowia Jarosław Pinkas mówił, że realizowane od wielu lat programy zdrowotne zmieniły polską kardiologię. – Teraz muszą być one przekierowywane na choroby cywilizacyjne, a więc już nie ostre zespoły wieńcowe, ale wszystko to, co wiąże się z niewydolnością serca, opieka nad pacjentem kardiologicznym, rehabilitacją kardiologiczną – dodał.
Opieka koordynowana
Prof. Piotr Hoffman, prezes Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego przypomniał, że sukces leczenia zawałów serca lokuje nas na czołowym miejscu w Europie. – Problem zaczyna się po wyjściu pacjenta z ostrym zespołem wieńcowym ze szpitala – zaznaczył. Dotyczy to około 700 tysięcy osób w Polsce, które wymagają drogiej złożonej farmakoterapii, rehabilitacji, zabiegów operacyjnych, elektroterapii. PTK proponuje, by system opieki koordynowanej obejmował pierwsze 12 miesięcy po wypisaniu ze szpitala i składał się ze specjalistycznej opieki kardiologicznej, kompleksowej rehabilitacji i edukacji kardiologicznej, zabiegów kardiologii interwencyjnej i elektroterapii. Wiceminister Pinkas uważa, że najważniejsze jest zbudowanie odpowiednich relacji między ośrodkiem kardiologicznym a lekarzem rodzinnym.
– Lekarz powinien dostać list z ośrodka z informacjami o pacjencie, zaleceniami i sugestiami terapeutycznymi. A kiedy ma problemy, powinien móc je skonsultować z ośrodkiem przy wykorzystaniu telemedycyny. To działa na całym świecie. Lekarz rodzinny musi mieć jednak odpowiednią pozycję – mówił. Prof. Piotr Hoffman zauważył, że lekarze POZ mają jednak zbyt dużo pacjentów pod swoją opieką. Z drugiej strony, kardiolodzy są skupieni w dużych ośrodkach i poza nimi dostęp do ich usług jest utrudniony. – Trzeba tworzyć zachęty. Opieka ambulatoryjna powinna być na tyle atrakcyjna finansowo i organizacyjnie dla doświadczonych kardiologów, żeby poprawić dostępność w tym obszarze – podkreślił. Program opieki koordynowanej ma wejść od 2017 roku.
Udary zbyt późno
diagnozowane
Prof. Agnieszka Słowik, ordynator Oddziału Udarowego Kliniki Neurologii Collegium Medicum UJ w Krakowie przypomniała, że na udar mózgu rocznie w Polsce zapada 80 tys. osób, z czego 70 tys. na niedokrwienny. 20 proc. udarów niedokrwiennych spowodowanych jest problemami kardiologicznymi. Spośród 15 tys. pacjentów z udarem spowodowanym chorobami serca 70 proc., a więc 10 tys. ma migotanie przedsionków. U nich udary są cięższe i gorzej rokujące. Chorzy mają już w Polce zapewnione leczenie przyczynowe za pomocą trombolizy dożylnej. W niektórych przypadkach stosuje się trombektomię, czyli zabieg mechanicznego usunięcia zakrzepu do 6 godzin w trakcie trwania udaru. Jednak do leczenia przyczynowego kwalifikuje się tylko 10 proc. pacjentów. – Ludzie bardzo rzadko łączą niedowład jednej strony ciała z udarem mózgu. A to powoduje, że za późno zgłaszają się do lekarza – mówi prof. Słowik. Lekarze neurolodzy prowadzą po udarze profilaktykę wtórną, czyli leczenie, które ma zabezpieczyć pacjenta przed kolejnym. Dotyczy to około 7 tys. chorych rocznie. W przypadku pacjentów z migotaniem przedsionków profilaktyka wtórna to leki przeciwkrzepliwe. Zdaniem dr Słowik, wprowadzenie nowych antykoagulantów to przełom, bo zmniejszają one ryzyko krwawień śródczaszkowych o 50 procent. – Terapię po udarze mózgu powinien ustalić neurolog i kontynuować lekarz rodzinny. Kilka procent pacjentów rozwija padaczkę, której leczenie wchodzi w interakcję ze wszystkimi lekami przeciwpłytkowymi i przeciwkrzepliwymi stosowanymi w profilaktyce wtórnej. Spora grupa ma też otępienie. W tych przypadkach konieczna jest opieka neurologa, a niekiedy konsylium z kardiologami i innymi specjalistami. Tak skomplikowane leczenie nie powinno być przerzucane tylko na lekarzy rodzinnych – wyjaśnia.
Odpowiedzialny pacjent
Zdaniem uczestników panelu, w zakresie chorób sercowo-naczyniowych brakuje edukacji i dobrych programów profilaktycznych. Wiceminister Pinkas ma nadzieję, że Narodowy Program Zdrowia to zmieni. – Mamy już zdrową drożdżówkę, jesteśmy pryncypialni, jeśli chodzi o ustawę nikotynową i jako pierwsi w Europie zakazaliśmy e-papierosów w przestrzeni publicznej – wyliczał. Prof. Hoffman poinformował, że nauka współodpowiedzialności za swoje zdrowie to główne przesłanie kampanii Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego: „Zdrowe dzieci, zdrowa młodzież, zdrowi dorośli”. Zakłada ona edukację już od przedszkola, która w życiu dorosłym pomoże dokonywać wyborów prozdrowotnych. Roman Polka, marszałek województwa opolskiego zaapelował do zebranych w nadesłanym liście o tworzenie programów samorządowych zapobiegających udarom mózgu. Dr Wojciech Matusewicz, prezes AOTMiT poinformował, że w ciągu 8 lat wpłynęło do Agencji 1500 programów samorządowych. – Wśród niewielu kardiologicznych większość nakierowanych jest głównie na edukację, m.in. walkę z otyłością – powiedział.
Konieczność dofinansowania
– Przestańmy powielać mit, że trzeba uszczelniać system ochrony zdrowia, bo ile pieniędzy by się dołożyło, to wszystkie i tak wpadną do „czarnej dziury”. System się już zracjonalizował i potrzebuje dofinansowania – apelował Jakub Gierczyński, ekspert z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego PZH. Przypomniał, że w państwach OECD średnia nakładów per capita na ochronę zdrowia to 3453 dolary, w Polsce 1530 dolarów. Problemem są też kadry. Najnowsza statystyka OECD pokazuje, że w Polsce na 1000 mieszkańców przepada 2,3 lekarzy przy średniej OECD 3,3. Pielęgniarek mamy 5,2 na 1000 mieszkańców, przy średniej OECD 8,9. Sukces kardiologii inwazyjnej pokazuje, że odpowiednie finansowanie przynosi efekty. W rankingu śmiertelności szpitalnej w okresie 30 dni osób hospitalizowanych z powodu zawału serca w krajach OECD jesteśmy na „zaszczytnym” trzecim miejscu od końca. Tymczasem przed nami potężne wyzwania. Dziś z powodu chorób sercowo-naczyniowych umiera w Polsce 45 proc. osób. W prognozach NFZ korzystania ze świadczeń szpitalnych w 2030 r. przewiduje się wzrost na poziomie 27 proc. w kardiologii dorosłych. Maciej Miłkowski, zastępca prezesa ds. finansowych NFZ poinformował, że Fundusz na leczenie chorób układu krążenia wydaje 11,5 proc. środków na świadczenia zdrowotne. – AOTM zmienił część wycen w zakresie kardiologii inwazyjnej i elektroterapii i te pieniądze należy wykorzystać na choroby układu krążenia, zwłaszcza niewydolność serca – mówił. Dodał, że najnowsze wytyczne dotyczące stentów czy kardiowerterów też przyniosą oszczędności. – Jeśli chodzi o leczenie udarów, pracujemy intensywnie z Sekcją elektroterapii i hemodynamiki, żeby wprowadzić nowe metody wyceny. Chcemy to szybko wdrożyć – zapewnił. Prof. Słowik wyraziła nadzieję, że trombektomia mechaniczna – w 100 proc. udokumentowane leczenie ostrego udaru mózgu będzie finansowane. – Szacuję, że to około 1500 pacjentów rocznie. Mamy sprzęt i fachowców. Potrzeba dobrego systemu organizacyjnego. W niektórych regionach Polski znakomicie układa się współpraca kardiologów z neurologami, więc oni mogą wziąć na siebie to leczenie. W innych regionach neurolodzy z angiologami czy kardiologami interwencyjnymi – dodała. Zdaniem prof. Hoffmana, konieczny jest dynamiczny przyrost finansowania. – Sukces kardiologii interwencyjnej udowadnia, że te pieniądze nie są marnowane – zaznaczył. Zgodził się z nim również wiceminister Pinkas. – Dla mnie najważniejszą rzeczą jest spektakularne zwiększenie środków. Nie da się już tego systemu uszczelnić – podsumował.