Co czwarta osoba z orzeczoną niepełnosprawnością jest niewidoma bądź ma upośledzony wzrok. Tymczasem w wyniku starzenia się społeczeństwa ta liczba będzie rosnąć. Przed polskim systemem stoi więc wyzwanie nie tylko poprawy diagnostyki i leczenia, ale również edukacji społeczeństwa. Choroby oczu to jedno z wyzwań zdrowotnych, o których rozmawiano podczas VII Forum Ochrony Zdrowia Forum Ekonomicznego w Krynicy w trakcie panelu współorganizowanego przez „Służbę Zdrowia”.
Choroby oczu są jedną z głównych przyczyn inwalidztwa. Dlatego wydatki ZUS z tytułu absencji, rent i zasiłków w chorobach oczu rosną rocznie o 5 procent. Tymczasem wysokość kontraktów NFZ na usługi okulistyczne w latach 2012–2014 się nie zmieniła.
Słabo policzone
Prof. Mirosław Wysocki dyrektor Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – PZH zwrócił uwagę, że do tej pory okulistyka nie miała zaplecza epidemiologicznego. – W innych dziedzinach medycyny choroby są policzone, co stanowi punkt wyjścia do oceny potrzeb medycznych. Tymczasem w tej dziedzinie medycyny kompletnie brakuje rejestrów – mówił. Prof. Wysocki jest współautorem pracy „Epidemiologia chorób narządu wzroku oraz infrastruktura opieki okulistycznej” opublikowanej w ostatnim „Przeglądzie Epidemiologicznym”, w której na podstawie przeglądu literatury polskiej i zagranicznej podsumowano dostępne dane. – Rozmiary zjawiska są ogromne. Choroby oczu są jedną z głównych przyczyn inwalidztwa – podkreślał szef Instytutu. W 2014 r. zarejestrowano 800 tys. przypadków zaćmy, z czego 70 proc. u kobiet. Być może mężczyźni dłużej tolerują niewidzenie – komentował prof. Wysocki. Jaskra to 400 tys. chorych, a zwyrodnienie plamki żółtej AMD – 1,5 mln przypadków, z czego 130 tys. to wysiękowa postać powodująca bardzo szybko utratę wzroku, o ile nie prowadzi się innowacyjnego leczenia polegającego na wstrzykiwaniu leku do gałki ocznej. W ocenie prof. Wysockiego, infrastruktura okulistyki w Polsce jest dobra, na poziomie porównywalnym do krajów starej piętnastki.
Modelowe leczenie
Zdaniem dr Katarzyny Michalskiej-Małeckiej ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach, prowadzony od 2015 r. program leczenia AMD zapewnił chorym terapię według najwyższych standardów światowych. Pacjenci w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym ŚUM w Katowicach leczeni są wzorcowo. Jest to tym bardziej istotne, bo – jak podkreśla dr Michalska-Małecka – choroba jest wyjątkowo okrutna. – To cichy bezszelestny złodziej światła, który stopniowo z dnia na dzień, z miesiąca na miesiąc powoduje utratę widzenia – tłumaczyła. Dlatego – jej zdaniem – bardzo istotne jest, aby w kontekście projektowania i planowania polityki lekowej uwzględniać postęp medyczny, a więc nowoczesne technologie i leki. Takie podejście wbrew pozorom przynosi wymierne oszczędności: pozwala obniżyć koszty społeczne, skraca czas leczenia, zwiększa jego efektywność i poprawia jakość życia pacjentów. Dr Michalska-Małecka, powołując się na badanie Millward Brown na zlecenie INFARMY w ramach inicjatywy „Głosuję na zdrowie” powiedziała, że Polacy chcą pracować aż do wieku emerytalnego i dłużej, jeśli zdrowie im na to pozwoli. Tymczasem inne badania przeprowadzone przez Uczelnię Łazarskiego pokazują, że Polacy po 55. roku życia ulegają wygaszeniu zawodowemu, bo stan zdrowia nie pozwala im dłużej pracować. – Jak dowodzą ekonomiści, m.in. prof. Elżbieta Mączyńska z SGH, zmiany w ochronie zdrowia mają wpływ na produktywność Polaków i pozwalają na zwiększenie PKB. Dlatego dobre leczenie to korzyść ekonomiczna – podkreślała dr Michalska-Małecka. Dodała, że skoro 3,5 mln Polaków cierpi na cukrzycę, która również prowadzi do chorób oczu, należałoby się zastanowić nad wprowadzeniem obowiązkowych badań po 45. roku życia, ciśnienia, glikemii i dna oka. – To przyniosłoby czyste oszczędności – podsumowała.
Tylko jeden spośród kilkudziesięciu
W ubiegłym roku ruszył w Polsce program lekowy leczenia AMD. Jest to jedyny program dotyczący okulistyki spośród kilkudziesięciu obecnie realizowanych. Przewodniczący zespołu koordynacyjnego programu prof. Marek Rękas, kierownik Kliniki Okulistyki w Wojskowym Instytucie Medycznym w Warszawie, poinformował, że np. w Izraelu 5-letnie leczenie pacjentów w ten sposób doprowadziło do obniżenia zupełnej ślepoty o 50 proc., a w Australii 2-letnie o 75 procent. W Polsce program działa rok, więc jego rezultaty są dopiero liczone. – Program dał dobre leczenie, odpowiadające wytycznym literatury naukowej na świecie – podkreślił prof. Rękas. Zgodnie z tymi wytycznymi, pacjent powinien dostać około 7,5 zastrzyków rocznie. Wcześniej, zanim zaczął działać program, w ciągu 5 lat od 2010 do 2015 r. chorzy otrzymywali najwyżej trzy, co nie przynosiło pożądanych efektów. – Program dał też konkretne finansowanie leczenia AMD, tj. około 100 mln zł. Wcześniej o przeznaczeniu środków decydowała uznaniowość ordynatorów oddziałów. Mogli oni wydać wszystko np. na leczenie jaskry – mówił prof. Rękas. Dodał, że program nie jest „martwy” i wciąż podlega modyfikacji. – Chcemy go teraz tak zmienić, żeby pacjenci „pilni”, dobrze rokujący byli kwalifikowani do leczenia jak najszybciej. Potem będziemy się zastanawiać, jak zwiększyć finansowanie – dodał. Koordynujący program zaznaczył, że finansowanie nie jest takie złe, bo jeśli zachorowalność roczna wynosi do 15 tys. pacjentów, to program lekowy leczy dziś 8800 pacjentów czynnie, a 3000 jest zakwalifikowanych. Wcześniej w latach 2010–2015 leczonych było 6000 chorych przez 5 lat. – Osiągnęliśmy już ten wynik w ciągu roku. Jeśli finansowanie się zwiększy, a możemy się tego spodziewać, bo w innych programach lekowych nakłady rosną, wykorzystamy te pieniądze – zapewnił prof. Rękas.
Resort chce się dzielić ryzykiem
Wiceminister zdrowia Krzysztof Łanda podkreślał, że program leczenia AMD to krok w dobrym kierunku.– Zdaję sobie sprawę, że kryteria włączania do programu są restrykcyjne, ale jest progres. I abyśmy osiągnęli pełen sukces, również firmy farmaceutyczne muszą wyjść naprzeciw oczekiwaniom i możliwościom płatnika. Oczekiwania ministerstwa dotyczą m.in. dzielenia ryzyka. Jeśli obejmiemy większą populację leczeniem, a widzimy taką potrzebę, chcielibyśmy, aby ryzyko związane z przekroczeniem kwoty było dzielone z producentami – zaznaczył. Dr Jakub Gierczyński, ekspert z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – PZH, przypomniał, że według WHO profilaktyka pierwotna lub właściwa terapia adekwatnie finansowana mogą zapobiec upośledzeniu wzroku u 80 proc. chorych. Tymczasem, inaczej niż np. w przypadku kardiologii, gdzie kontrakty NFZ na leczenie chorób sercowo-naczyniowych rosną, w okulistyce w latach 2012–2014 się nie zwiększyły. Wzrastają za to wydatki ZUS tytułem absencji, rent i zasiłków w chorobach oczu – rocznie 5 procent. – 840 mln zł wydaje ZUS z powodu konsekwencji chorób oczu – podkreślił ekspert. Zważywszy, że na 16 mln pracujących w Polsce 4,5 mln jest dotkniętych inwalidztwem, a z tego 27 proc., czyli 1,5 mln osób z powodu chorób oczu, należy rozważyć zwiększenie nakładów na okulistykę. – Większość chorych traci wzrok w trakcie trwania swojego życia [nie rodzi się niewidomymi – przyp. red.], bo nieleczone choroby okulistyczne prowadzą do upośledzenia widzenia i całkowitej ślepoty. To zaczyna się w populacji 30–39 lat, wśród której 30 tys. osób cierpi z powodu inwalidztwa spowodowanego chorobami oczu, w grupie wiekowej 40–49 lat aż 90 tys., natomiast wśród osób w wieku 50–59 lat – 280 tys. – wyliczał. Dodał, że obecnie płatnik wydaje na kontrakty okulistyczne 1,3 mld zł. Jednak biorąc pod uwagę prognozy demograficzne pojawia się potrzeba ich zrewidowania. – W 2014 r. w okulistyce mieliśmy 345 tys. hospitalizacji. W 2030 r. prognozuje się, że będzie to 465 tysięcy. Jest to wzrost o 35 proc. – wyliczał dr Gierczyński. Wiceminister Krzysztof Łanda zapewnił, że zgodnie z wytycznymi wicepremiera Morawieckiego, „kończymy z Polska silosową” i resort zdrowia prowadzi już dialog z Ministerstwem Pracy, Rozwoju, Nauki i Cyfryzacji, aby na problemy zdrowotne patrzeć w szerszym kontekście.
Kolejka oznacza ślepotę
Wyzwaniem dla resortu zdrowia są też kolejki w okulistyce. Maciej Miłkowski, zastępca prezesa ds. finansowych NFZ przyznał, że kolejki w systemie ochrony zdrowia to głównie okulistyka, zwłaszcza zaćma. – Jest bardzo źle. Średni czas oczekiwania to 2 lata, najkrótszy rok, najdłuższy 3 lata. Obecnie w kolejce na operację zaćmy oczekuje 540 tys. osób – wyliczał. Wiceprezes NFZ poinformował, że w lipcu br. Fundusz przekazał dyrektorom oddziałów dodatkowe środki. – W wytycznych dotyczących ich wykorzystania apelowaliśmy, aby skrócić kolejki m.in. do leczenia zaćmy. Mamy nadzieję, że dzięki podpisywanym aneksom ze świadczeniodawcami kolejki się skrócą. W przyszłym roku środki w tych obszarach powinny być wyższe, bo ta sytuacja jest nie do zaakceptowania – dodał. Dr Katarzyna Michalska-Małecka zaznaczyła jednak, że tworzenie kolejek dla pacjentów z wysiękowym AMD to jest pomyłka. – Mówi się, że zaćma prowadzi do ślepoty. To prawda, ale chory, który oczekuje nawet 3 lata może odzyskać po operacji 100 proc. ostrości widzenia. Pacjent z wysiękowym AMD czekający zaledwie 8 tygodni traci widzenie na zawsze – podkreśliła. Marek Staszewski, dyrektor szpitala w Kędzierzynie-Koźlu poinformował, że w jego placówce lekarze odmówili wpisywania pacjentów z AMD do kolejki, bo to oznaczałoby, że zgadzają się na to, że tacy chorzy mogą na leczenie czekać. Tymczasem tak nie jest. Dodał, że moce przerobowe na oddziale okulistyki szpitala, którym zarządza są o 20 proc. większe od kontraktu. – Lekarze kończą pracę o godz. 13.00, a mogliby o 14.30. Kolejka na zaćmę planową wynosi 965 dni, na pilną 275 – wyliczał. Poseł PiS Tomasz Latos przyznał, że konieczność posiadania skierowania od lekarza podstawowej opieki zdrowotnej na wizytę u okulisty niekiedy wydłuża kolejkę do świadczeń okulistycznych. – Konieczne jest doprecyzowanie, w jakich sytuacjach pacjent może trafić do okulisty bez skierowania od lekarza POZ – przyznał.