Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 77–84/2015
z 8 października 2015 r.


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Dobre imię

Małgorzata Solecka

Negatywnych artykułów o lekarzach powstaje sto w miesiącu, nie ma sensu ze wszystkimi walczyć. Tak Rzecznik Praw Lekarzy na początku września kwitował apele przedstawicieli lekarzy rodzinnych, którzy przekonywali samorząd do większego zaangażowania w walkę o dobre imię medyków.

Udało się – przynajmniej w pewnym zakresie. Naczelna Izba Lekarska zamawia opinię prawną na temat jednej z publikacji, dotyczących praktyk lekarzy rodzinnych, sami zaś lekarze jednoznacznie żądają od swojego samorządu konkretnych pomysłów na walkę z pomówieniami i fałszywymi oskarżeniami.

Tym razem poszło o lipcowe artykuły z „Dziennika Gazety Prawnej”, które oparte zostały na tezie, że lekarze rodzinni przejedli „gigantyczną, bezprecedensową podwyżkę stawki kapitacyjnej”, jaką otrzymali w styczniu 2015 roku. Sęk w tym, że takiej podwyżki… nie było. Co prawda podstawowa stawka kapitacyjna rzeczywiście wzrosła w sposób znaczący – o kilkadziesiąt złotych – ale jednocześnie lekarze rodzinni stracili potrójny przelicznik za chorych na cukrzycę i choroby układu krążenia. Dodatkowo – Narodowy Fundusz Zdrowia od tego roku przestał płacić za pacjentów wyświetlających się w eWUŚ na czerwono. Te dwa czynniki oraz rozszerzenie katalogu badań, które lekarz podstawowej opieki zdrowotnej powinien finansować i obciążenie lekarzy dodatkowymi obowiązkami biurokratycznymi sprawiło, że większość medyków w ogóle nie odczuła podwyżki w swoim budżecie. Ba, są tacy, którzy na zmianach wprowadzonych w styczniu 2015 roku wręcz stracili. Nic dziwnego, że artykuły oskarżające lekarzy o to, że większe pieniądze z NFZ zabrali do kieszeni, a pacjenci nadal muszą płacić za badania diagnostyczne z własnej kieszeni, oburzyła lekarzy POZ.
– O sprawie artykułu rozmawialiśmy półtorej godziny. Przez niemal cały czas Rzecznik Praw Lekarzy starał się przekonać nas i udowodnić, że podejmowanie jakichkolwiek działań jest bezcelowe. Usłyszeliśmy na przykład, że „powstaje sto takich artykułów miesięcznie, więc lepiej je przemilczeć, bo i tak nie damy rady” i to, że izby lekarskie wiele razy angażowały się w nieudane procesy – mówił bezpośrednio po spotkaniu w Warszawie Maciej Kupiec, lekarz rodzinny z Wrocławia, reprezentujący młodych lekarzy przy Kolegium Lekarzy Rodzinnych.


Sprawa wydawała się ewidentna: dziennik napisał nieprawdę, co łatwo udowodnić, analizując budżety konkretnych praktyk lub budżety modelowe, oparte na uśrednionych danych. Nawet jeśli lekarze rzeczywiście otrzymali podwyżkę, wyniosła ona nie więcej niż kilka procent ubiegłorocznego budżetu. Dlaczego więc Rzecznik Praw Lekarza, instytucja samorządu lekarskiego powołana między innymi do obrony dobrego imienia lekarzy, wzbraniał się z działaniami interwencyjnymi (nie mówiąc już o tym, że nie podjął ich z własnej inicjatywy, gdy był na to czas, czyli zaraz po publikacji)?


Częściowo odpowiedzią jest „nieoficjalna opinia prawna”, czy też raczej mail o charakterze półprywatnym, którym dysponował RPL. „Artykuł zamieszczony w Gazecie Prawnej z 20 lipca (…) dotyczy zarządzania pieniędzmi przeznaczonymi dla lekarzy w ramach zapisanych do nich pacjentów. Wiąże się ze znaczącą podwyżką, jaką otrzymali oni w tym roku i systemem sprawozdawczości z tytułu ich wykorzystania. Jak rozumiem, mamy nieco podobne zdanie, co jego Autor, a mianowicie, że pieniądze te nie są wykorzystywane właściwie, nie służą bowiem zwiększeniu liczby przepisywanych badań…”. Lekarze rodzinni nie kryli oburzenia podczas spotkania w Naczelnej Izbie Lekarskiej, bo z treści maila można wywnioskować, że lekarze innych specjalizacji nie tylko nie rozumieją mechanizmu finansowania podstawowej opieki zdrowotnej, ale nawet nie chcą go zrozumieć, zadowalając się niesprawdzonymi, potocznymi opiniami. Podczas spotkania nikt zresztą nie był zainteresowany pogłębieniem swojej wiedzy na ten temat. Lekarze rodzinni usłyszeli, że merytoryczne wywody „nie są ważne dla sprawy”.

Jednak spotkanie przyniosło pewne efekty: ustalono, że samorząd lekarski zamówi oficjalną, pełną ekspertyzę prawną dotyczącą możliwości dochodzenia praw przez lekarzy rodzinnych wobec dziennikarzy, którzy podali nieprawdziwe informacje. Ale problem w tym, że zgodnie z przepisami prawa prasowego, lekarzom nie przysługuje prawo do sprostowania (żądanie takie trzeba złożyć do trzech tygodni od momentu publikacji), a w sytuacji gdy terminowo nie zażądało się sprostowania i jednocześnie nie wystąpiły inne, znaczące okoliczności, ewentualna droga sądowa też staje pod znakiem zapytania.

Jednak opinia prawna może być ważna na przyszłość, nie tylko dla lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej. Co prawda podczas spotkania z NIL nie padły ze strony Rzecznika Praw Lekarza żadne deklaracje dotyczące wsparcia w kolejnych, potencjalnych konfliktach z mediami (wręcz przeciwnie, według Macieja Kupca lekarze rodzinni powinni na własną rękę przygotować plan działania), ale samo posiadanie wykładni prawnej może gotowym do walki lekarzom dodać skrzydeł.


Bo to, że lekarze powinni „coś” zrobić, by bronić swój wizerunek, dla zdecydowanej większości środowiska medycznego jest oczywistością. Temat powraca przy okazji kolejnych zjazdów samorządu lekarskiego i cyklicznych spotkań prezesów okręgowych izb lekarskich. O wyzwaniach, jakie stwarzają współczesne media, rozmawiano m.in. na spotkaniu, które odbyło się pod koniec maja w Gdańsku. Nie brakowało i tam głosów, że wobec napastliwych wobec lekarzy publikacji medialnych najlepszą strategią jest przemilczanie, ale te głosy pozostawały w wyraźnej mniejszości. – Trzeba reagować! – zgadzała się zdecydowana większość uczestników spotkania. Przykładów nieuzasadnionych medialnych ataków na lekarzy – zarówno jako grupę zawodową, jak i konkretne osoby – nie brakuje. Nie chodzi o wszystkie negatywne teksty czy programy dotyczące lekarzy. Część z nich z pewnością w mniejszym lub większym stopniu ma pokrycie w faktach. Ale są i takie zdarzenia, w których lekarze trafiają pod pręgierz opinii publicznej w sposób zupełnie nieuzasadniony – a gdy to nawet zostanie dowiedzione, nie słyszą nawet słowa ”przepraszam”. Co więcej – mija kilka, kilkanaście tygodni i schemat publicznego linczu się powtarza. Najbardziej drastycznym przykładem krzywdy, jaką media wyrządziły konkretnemu lekarzowi w ostatnim roku jest tzw. sprawa Maciusia z Kutna. Chłopiec, którego doświadczona lekarka – ordynator pediatrii odesłała w pierwszych miesiącach roku do domu z rozpoznaniem zapalenia oskrzeli, zmarł. Przez kilkadziesiąt godzin cała Polska słuchała i czytała wstrząsające materiały, piętnujące znieczulicę lekarzy, niewydolność systemu opieki zdrowotnej, przeciwstawiające bezduszność lekarza rozpaczy matki. Nie minęły trzy dni i okazało się, że zwolniona ze stanowiska lekarka w niczym nie zawiniła, dziecko udławiło się fragmentem długopisu. Tragedia rodzinna. I katastrofa etyczna, jeśli w ogóle w mediach słowo etyka cokolwiek jeszcze znaczy. W każdym razie – w żadnym medium publicznie nie przeproszono ani lekarki, ani szpitala – pod którego adresem sformułowano również wiele ciężkich zarzutów. Media, z wielu przyczyn, coraz częściej dopuszczają się mniej lub bardziej świadomych manipulacji faktami – ale błędem jest myślenie, że o fakty tu chodzi. Nie chodzi o fakty, chodzi wyłącznie o emocje. Jeszcze dziesięć lat temu odwoływanie się wyłącznie lub głównie do emocji odbiorców było domeną tabloidów. Dziś – niewiele jest mediów, które działają w oparciu o inne kryteria niż emocje czytelnika, widza, użytkownika, słuchacza. Informacja została zastąpiona przez infoteiment, czyli połączenie informacji z rozrywką. Obiektywizm, równy dystans do wszystkich stron sporu, konfliktu, opisywanej sytuacji, rzetelność – to wartości, które odeszły lub odchodzą do lamusa w dużej części redakcji. Jeśli nałożymy na to deprofesjonalizację zawodu dziennikarza (pracownikiem mediów może być w zasadzie każdy, kto w miarę sprawnie posługuje się językiem polskim na poziomie gimnazjum)… Inaczej już nie będzie.
Dlatego oczekiwanie, że, tak jak dziesięć czy piętnaście lat temu, dziennikarze (mediaworkerzy) będą dociekać prawdy i wkładać wysiłek w ustalanie (żmudne) faktów, pracowite poszerzanie wiedzy na tematy, o których piszą czy mówią, jest co najmniej naiwne.


Walka o dobre imię nie może się jednak sprowadzać do pisania sprostowań czy pozwów sądowych. W każdej kryzysowej sytuacji medialnej lekarze powinni reagować szybko i precyzyjnie, tak jak na sali operacyjnej – przygotowując materiał backgroundowy, angażując autorytety medyczne, konsultując sprawę z prawnikiem czy specjalistą PR. Nie chodzi o obronę „czarnych owiec” za wszelką cenę. Reakcja, aby była wiarygodna, musi być – zupełnie jak medycyna – oparta na faktach. Inaczej będzie przeciwskuteczna. Ale brak reakcji, tak jak brak terapii, po prostu zabija. Wiarygodność, prestiż zawodu, zaufanie. A wskrzeszanie umarłych ciągle leży poza zasięgiem medycyny, warto o tym pamiętać.




Najpopularniejsze artykuły

Ile trwają studia medyczne w Polsce? Podpowiadamy!

Studia medyczne są marzeniem wielu młodych ludzi, ale wymagają dużego poświęcenia i wielu lat intensywnej nauki. Od etapu licencjackiego po specjalizację – każda ścieżka w medycynie ma swoje wyzwania i nagrody. W poniższym artykule omówimy dokładnie, jak długo trwają studia medyczne w Polsce, jakie są wymagania, by się na nie dostać oraz jakie możliwości kariery otwierają się po ich ukończeniu.

Diagnozowanie insulinooporności to pomylenie skutku z przyczyną

Insulinooporność początkowo wykrywano u osób chorych na cukrzycę i wcześniej opisywano ją jako wymagającą stosowania ponad 200 jednostek insuliny dziennie. Jednak ze względu na rosnącą świadomość konieczności leczenia problemów związanych z otyłością i nadwagą, w ostatnich latach wzrosło zainteresowanie tą... no właśnie – chorobą?

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Testy wielogenowe pozwalają uniknąć niepotrzebnej chemioterapii

– Wiemy, że nawet do 85% pacjentek z wczesnym rakiem piersi w leczeniu uzupełniającym nie wymaga chemioterapii. Ale nie da się ich wytypować na podstawie stosowanych standardowo czynników kliniczno-patomorfologicznych. Taki test wielogenowy jak Oncotype DX pozwala nam wyłonić tę grupę – mówi onkolog, prof. Renata Duchnowska.

Najlepsze systemy opieki zdrowotnej na świecie

W jednych rankingach wygrywają europejskie systemy, w innych – zwłaszcza efektywności – dalekowschodnie tygrysy azjatyckie. Większość z tych najlepszych łączy współpłacenie za usługi przez pacjenta, zazwyczaj 30% kosztów. Opisujemy liderów. Polska zajmuje bardzo odległe miejsca w rankingach.

Onkologia – organizacja, dostępność, terapie

Jak usprawnić profilaktykę raka piersi, opiekę nad chorymi i dostęp do innowacyjnych terapii? – zastanawiali się eksperci 4 września br. podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

Jak magnez wspiera nasze zdrowie psychiczne i fizyczne?

W stresującym i pracowitym okresie mogą szybko pojawić się nieprzyjemne objawy fizyczne i psychiczne, ponieważ nasz organizm reaguje na presję zewnętrzną, z którą się spotykamy.

Zdrowa tarczyca, czyli wszystko, co powinniśmy wiedzieć o goitrogenach

Z dr. n. med. Markiem Derkaczem, specjalistą chorób wewnętrznych, diabetologiem oraz endokrynologiem, wieloletnim pracownikiem Kliniki Endokrynologii, a wcześniej Kliniki Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego w Lublinie rozmawia Antoni Król.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

Czy NFZ może zbankrutować?

Formalnie absolutnie nie, publiczny płatnik zbankrutować nie może. Fundusz bez wątpienia znalazł się w poważnych kłopotach. Jest jednak jedna dobra wiadomość: nareszcie mówi się o tym otwarcie.

Jakie choroby przenoszą kleszcze?

Choroby odkleszczowe co roku zbierają spore żniwa, zarówno wśród ludzi, jak i zwierząt towarzyszących. Niestety, wiele osób wciąż nie zdaje sobie sprawy ze spektrum zagrożeń, jakie wiążą się z ukąszeniem przez tego pajęczaka. Jakie choroby przenosi kleszcz na ludzi i zwierzęta? Czym choroby odkleszczowe u ludzi różnią się od chorób dotykających psy?

Czy szczoteczka soniczna jest dobra dla osób z aparatem ortodontycznym?

Szczoteczka soniczna to zaawansowane narzędzie do codziennej higieny jamy ustnej, które cieszy się rosnącą popularnością. Jest szczególnie ceniona za swoją skuteczność w usuwaniu płytki nazębnej oraz delikatne, ale efektywne działanie. Ale czy szczoteczka soniczna jest odpowiednia dla osób noszących aparat ortodontyczny? W tym artykule przyjrzymy się zaletom, które sprawiają, że szczoteczka soniczna jest doskonałym wyborem dla osób z aparatem ortodontycznym, oraz podpowiemy, jak prawidłowo jej używać.

Wczesny hormonozależny rak piersi – szanse rosną

Wczesny hormonozależny rak piersi u ponad 30% pacjentów daje wznowę nawet po bardzo wielu latach. Na szczęście w kwietniu 2022 roku pojawiły się nowe leki, a więc i nowe możliwości leczenia tego typu nowotworu. Leki te ograniczają ryzyko nawrotu choroby.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Fenomenalne organoidy

Organoidy to samoorganizujące się wielokomórkowe struktury trójwymiarowe, które w warunkach in vitro odzwierciedlają budowę organów lub guzów nowotworowych in vivo. Żywe modele części lub całości narządów ludzkich w 3D, w skali od mikrometrów do milimetrów, wyhodowane z tzw. indukowanych pluripotentnych komórek macierzystych (ang. induced Pluripotent Stem Cells, iPSC) to nowe narzędzia badawcze w biologii i medycynie. Stanowią jedynie dostępny, niekontrowersyjny etycznie model wczesnego rozwoju organów człowieka o dużym potencjale do zastosowania klinicznego. Powstają w wielu laboratoriach na świecie, również w IMDiK PAN, gdzie badane są organoidy mózgu i nowotworowe. O twórcach i potencjale naukowym organoidów mówi prof. dr hab. n. med. Leonora Bużańska, kierownik Zakładu Bioinżynierii Komórek Macierzystych i dyrektor w Instytucie Medycyny Doświadczalnej i Klinicznej w Warszawie im. Mirosława Mossakowskiego Polskiej Akademii Nauk (IMDiK PAN).




bot