System elektronicznego rozliczania świadczeń medycznych START, który wdraża Śląska Regionalna Kasa Chorych, nie podoba się Urzędowi Nadzoru Ubezpieczeń Zdrowotnych. Jego prezes Michał Żemojda zażądał od rady kasy, aby go wstrzymała. Jednocześnie poprosił o szczegółowe informacje na temat jego rzeczywistych kosztów. START-owi poświęcone będzie specjalne posiedzenie rady, które z udziałem prezesa Żemojdy zaplanowano w drugiej połowie stycznia.
Dzięki systemowi START szpitale i przychodnie przesyłają codziennie do Śląskiej RKCh raporty dotyczące wszystkich wykonanych usług. System umożliwia kasie ich stały monitoring oraz kontrolę poprawności rozliczania kontraktów. Przede wszystkim jednak jest podstawą comiesięcznych rozliczeń ze świadczeniodawcami (jest szansa, by od kwietnia br. rozliczenia odbywały się co dwa tygodnie). Funkcjonowaniem systemu wdrażanemu przez Śląską RKCh bardzo poważnie zainteresowała się jedna z większych kas chorych z Niemiec – DAK z Hamburga, która ma ok. 8 milionów ubezpieczonych.
Ale w opinii prezesa UNUZ, system START jest zbyt kosztowny. Kasa chorych wydała ok. 21 mln zł na system karty elektronicznej, która jest nieodłącznym elementem START-u. Ponadto zakupiła niezbędne komputery i programy. Przychodnie i szpitale zaopatrzyła w oprogramowanie i czytniki, jednak na komputery musiały wysupłać pieniądze z własnych budżetów. Zdaniem prezesa Michała Żemojdy, zamiast na komputeryzację powinny wydać te pieniądze na leczenie chorych.
UNUZ skierował pod koniec grudnia 2001 r. wniosek do rady kasy o wstrzymanie wprowadzania systemu START. Choć zdaniem zarządu kasy UNUZ przekroczył swoje kompetencje, na prośbę rady zarząd wstrzymał druk elektronicznych kart ubezpieczenia zdrowotnego, które umożliwiają rejestrację pacjentów, są podstawą do wystawienia im recept i skierowania do specjalisty lub szpitala, a ponadto umożliwiają dostęp do informacji, czy ich właściciele są objęci ubezpieczeniem.
- Dwa razy wstrzymywaliśmy już druk kart chipowych, więc i trzeci raz nie powinien być poważną przeszkodą. Jeśli obecna przerwa nie przekroczy dwóch – trzech tygodni, nie opóźni to ich dystrybucji. W ciągu sześciu miesięcy udało nam się wydrukować 2,5 mln sztuk, więc z pozostałymi 2 mln powinniśmy zdążyć do końca czerwca 2002 roku – mówi Andrzej Sośnierz, dyrektor Śląskiej RKCh.
Dyrektor nie wyobraża sobie jednak zatrzymania całego systemu. Taka decyzja sparaliżowałaby sprawozdawczość w kasie chorych.
Decyzjom podejmowanym przez UNUZ z niepokojem przyglądają się dyrektorzy śląskich szpitali i szefowie przychodni. Mają już dosyć sporu, jaki rozgorzał między nim a Śląską Kasą Chorych.
- Na komputery wydaliśmy około 300 tys. zł. Lada dzień zamierzamy uruchomić u siebie system START. Może się jednak okazać, że niepotrzebnie zaciskaliśmy pasa, aby wygospodarować na to pieniądze – obawia się Dariusz Rajczyk, dyrektor Szpitala Specjalistycznego nr 2 w Bytomiu, który jeszcze w tym roku ma zostać przejęty przez Śląską Akademię Medyczną.
Na 10 stycznia rada Śląskiej RKCh zaplanowała swoje najbliższe posiedzenie, na którym najprawdopodobniej zajmie się wnioskami prezesa UNUZ w sprawie odwołania pięcioosobowego zarządu. Rada ma głosować w sprawie każdego członka oddzielnie.