Współcześnie terminu "psychopatia" używa się w psychiatrii rzadko, ze względu na jego zdecydowanie pejoratywny charakter. Pomimo że psychopatów na świecie nie brak, określa się ich inaczej: jako osobowość nieprawidłową, antysocjalną, dyssocjalną. Wcześniej mówiło się o "nerwicy charakteru", "utrwalonych zmianach osobowości", "socjopatii" czy też "niedojrzałości emocjonalnej". Samo słowo "psychopatia" nie ma negatywnego znaczenia, oznacza ni mniej ni więcej tylko cierpienie (z gr. pátheia) psychiczne. Powinno się zatem odnosić do wszystkich pacjentów psychiatrycznych, do wszystkich ludzi z zaburzeniami psychicznymi. Ale odnosi się do pewnej szczególnej grupy – osób z utrwalonymi zmianami osobowości.
Każdy człowiek posiada pewien zasób zachowań i postaw, pewien system wartości, który pozwala mu zachować równowagę w otaczającym go świecie. Osobowość określa sposób myślenia, emocje i zachowania jednostki. Są to cechy silnie wpojone, wyznaczające nasz styl życia. Zaburzenia osobowości pojawiają się, gdy cechy te są niepodatne na zmianę i utrudniają przystosowanie do warunków otoczenia. Powodują niemożność funkcjonowania społecznego czy też subiektywnie złe samopoczucie. Zaburzenia osobowości ujawniają się już w okresie młodzieńczym i mogą się utrzymywać przez całe życie.
Kurt Schneider, wybitny niemiecki psychiatra, określił psychopatę jako człowieka, który sam cierpi i (lub) u innych wywołuje cierpienie. Zatem jego "psychopatyczne działania" skierowane są zarówno do wewnątrz, jak i na zewnątrz. Schneider mówił o cierniu, którym osobnik psychopatyczny rani nie tylko wszystkich dookoła, ale i siebie samego.
Rodowód psychopatii, czyli osobowości nieprawidłowej sięga pierwszych klinicznych opisów autorstwa "ojca nowoczesnej psychiatrii" Filipa Pinela (tego samego, który "zrzucił kajdany" chorym psychicznie). Pinel opisywał przypadki społecznie nieprzystosowanych wzorców zachowania oraz zaburzonych uczuć. Choćby przypadek arystokraty, człowieka wykształconego i rozumnego, który nie znosił ograniczania swoich dążeń – zabijał psa, jeśli nie gonił zwierzyny w czasie polowania, konia, który nie chciał galopować, a nawet wieśniaczkę, która ośmieliła się zwrócić mu uwagę. Czyny te nie wywoływały w nim żadnego poczucia winy. Pinel nazywał takie przypadki manią bez delirium (rok 1813). Z kolei Prichard w 1835 r. użył pojęcia "obłęd" lub "zwyrodnienie moralne" (moral insanity), charakteryzującego się degradacją lub brakiem uczuć moralnych i jednocześnie nie zaburzonymi funkcjami intelektualnymi. U ludzi tych, jak pisał, "siła kierowania własnym postępowaniem została zatracona lub poważnie upośledzona, w wyniku czego jednostki takie nie są zdolne prowadzić się przyzwoicie, a także nie potrafią w sposób odpowiedzialny realizować różnych przedsięwzięć".
Pojęcie "psychopatia" w 1891 r. wprowadził Koch, który różnego rodzaju trwałe defekty uczuć, prowadzące do moralnej degeneracji, nazwał upośledzeniem psychopatycznym. Potem używano wielu nazw, które opisywały typ osobowości pozbawionej uczuć złożonych, bezwzględnie nie liczącej się z uczuciami i prawami innych: daltonizm moralny (Maudsley), znieczulenie zmysłu moralnego (Ballet), inwalidztwo moralne (Arnaud), społeczno-fizjologiczna niewrażliwość (Rotenberg), psychopatia amoralna (Birnbaum), oligotymia (Davidson) czy też wspomnianych wcześniej: nerwica charakteru (Alexander) i socjopatia (Partridge). Psychopatia i inne określenia zyskały niebawem zbyt duży zasięg, również populistyczny, i stały się mało operatywne, aby określić zjawiska zachodzące w życiu psychicznym człowieka. Okazało się, że tak naprawdę to różne "cechy psychopatyczne" można przypisać każdemu człowiekowi. A wielu podziwianych władców, polityków, wybitnych artystów czy młodzieżowych idoli to – według tak szerokiej skali "psychopatycznej" – osobnicy zwyrodniali moralnie (zaburzenie to nie upośledza wszak intelektu).
Ze względu na ten cały miszmasz terminologiczny i typologiczny zaczęto dążyć do uściślenia kryteriów diagnostycznych oraz nazewnictwa. Wprowadzono termin: osobowość nieprawidłowa i powszechnie przyjęto kryteria Cleckleya, według których ludzie z nieprawidłową strukturą osobowości cechowali się trwałą niezdolnością do związków uczuciowych z innymi ludźmi, bezosobowym stosunkiem do życia seksualnego, brakiem poczucia winy, wstydu i odpowiedzialności, dążeniem do natychmiastowego zaspokojenia popędów i potrzeb, utrwalonym zachowaniem antyspołecznym, autodestrukcyjnym wzorcem życia, niezdolnością planowania odległych celów i przewidywania, nieumiejętnością wyciągania wniosków z własnych doświadczeń (czyli uczenia się), nie dającym się wytłumaczyć logicznie przerywaniem każdej konstruktywnej działalności, brakiem krytycyzmu, nieodróżnianiem granicy między prawdą a kłamstwem, brakiem lęku, nietypową reakcją na alkohol, tendencjami do samouszkodzeń (na przykład "cięcia się"), częstym szantażowaniem samobójstwem, a przy tym wszystkim – sprawnym zazwyczaj intelektem. Efektem występowania tych cech jest oczywiście niedostateczne dostosowanie społeczne i zazwyczaj, mimo sprawnej inteligencji, brak wykształcenia i zawodu. Osoby te zwykle nie zawiązują stałych związków rodzinnych ani więzi z innymi ludźmi, mają nieuporządkowane życie seksualne. Często też ulegają nałogom i wchodzą w konflikty z prawem.
Termin: osobowość nieprawidłowa nie utrzymał się długo. Pomimo że jest często używany, to jednak (zapewne ze względu na toczące się od lat dyskusje i trudności w zdefiniowaniu, co jest prawidłowe, a co nie, co normalne i nienormalne) obecnie w Polsce obowiązuje termin: osobowość dyssocjalna. Obejmuje on wcześniej już używane nazwy – osobowość amoralna, antysocjalna, psychopatyczna, socjopatyczna. Aktualne kryteria diagnostyczne osobowości dyssocjalnej według Światowej Organizacji Zdrowia (Klasyfikacja Zaburzeń Psychicznych i Zaburzeń Zachowania – X Rewizja) przedstawiono poniżej:
Kryteria diagnostyczne osobowości dyssocjalnej:
– bezwzględne nieliczenie się z uczuciami innych;
– silna i utrwalona postawa nieodpowiedzialności i lekceważenia norm, reguł i zobowiązań społecznych;
– niemożność nawiązywania trwałych związków z innymi przy nieistnieniu trudności w ich nawiązywaniu;
– bardzo niska tolerancja frustracji i niski próg wyzwalania agresji, w tym zachowań gwałtownych;
– niezdolność przeżywania poczucia winy i korzystania z doświadczeń, a w szczególności z doświadczanych kar;
– wyraźna skłonność do obwiniania innych lub wysuwania pozornie możliwych do uznania racjonalizacji zachowań, które są źródłem konfliktów z otoczeniem.
Rozpoznanie zawsze należy stawiać ostrożnie, wykluczając najpierw inne choroby i zaburzenia psychiczne, na przykład stany maniakalne, schizofrenię, upośledzenie umysłowe czy też inne zaburzenia związane z uszkodzeniem mózgu. Trzeba pamiętać, że jedna cecha (objaw) o niczym jeszcze nie świadczy, a stwierdzenie jedynie zachowań aspołecznych nie upoważnia do takiej diagnozy. Zaburzenie to występuje u około 3% populacji dorosłych. Psychopatami kilkakrotnie częściej są mężczyźni. Dlaczego tak jest, nie wiadomo, ponieważ geneza tego typu zaburzeń osobowości nie jest poznana.
Głównie uwzględnia się czynnik biologiczny – dziedziczenie cech po rodzicach lub uszkodzenie układu nerwowego (urazy, infekcje, zatrucia) w okresie ciąży bądź okołoporodowym. Podkreśla się również znaczenie roli środowiska w dzieciństwie (utrwalone patologiczne zachowania rodziców lub grupy rówieśniczej).
Dotychczas nie opracowano skutecznych metod leczenia psychopatów. Na nic się nie zdały próby leczenia farmakologicznego czy zabiegi psychochirurgiczne. Nisko ocenia się też wyniki oddziaływań psychoterapeutycznych (zarówno terapii indywidualnej, jak i grupowej). Niewątpliwie ma to związek ze swoistymi cechami tych pacjentów – niezdolnością do wyciągania wniosków i uczenia się na błędach oraz brakiem krytycyzmu i niedostrzeganiem swoich zachowań jako zaburzonych lub antyspołecznych. Efektem jest brak motywacji do leczenia i nietrwałość uzyskanych zmian. Pewną skuteczność wykazała terapia behawioralna oparta na prostych technikach warunkowania, którą stosowano m.in. w programach resocjalizacyjnych w więzieniach. Rolę wzmocnień pozytywnych odgrywa wówczas pewna manipulacja przywilejami (wolny czas, lepsza praca, stosowanie przepustek).
Pozostaje zatem pytanie – jeśli społeczeństwo nie jest w stanie psychopatów leczyć, to co z nimi robić? Może, nawiązując do słynnego powiedzenia Ernesta Kretschmera, że "psychopaci istnieją zawsze, ale w czasach chłodniejszych my bywamy ich sędziami, a w czasach gorących oni panują nad nami" – dbać o to, żeby czasy były chłodne, czyli spokojne?