W Zachodniopomorskiem władze samorządowe przymierzają się do renacjonalizacji lecznictwa otwartego, które zostało w tym województwie sprywatyzowane w największej skali w Polsce. Przyczyna jest prosta: lobby dyrektorów zadłużonych szpitali chce wyciągnąć z NFZ, co się da. Udało im się pozyskać dla tego pomysłu część samorządowców z Urzędu Marszałkowskiego i Konwentu Starostów.
Zgodnie z planem opracowanym przez Regionalny Komitet Sterujący w woj. zachodniopomorskim, niepubliczne zozy mają być pozbawione możliwości kontraktowania z NFZ. Na zebraniu wyborczym SLD przedstawiciel władz samorządowych województwa lansował koncepcję renacjonalizacji lecznictwa otwartego i ponownego zintegrowania go ze szpitalami. Część samorządowców chciałaby sprowadzić zakłady niepubliczne do roli podwykonawców spzozów, choć z góry wiadomo, że w czasach niedoborów finansowych żaden publiczny zakład nie będzie korzystał z kupowanych na zewnątrz usług, które sam może wytworzyć.
W lipcu odbyło się pierwsze, organizacyjne posiedzenie zachodniopomorskiego "okrągłego stołu" ochrony zdrowia. Jak informuje dr Andrzej Raczyński, przewodniczący Związku Pracodawców ZOZ Pomorza Zachodniego, zaproszono na nie tylko dyrektorów jednostek publicznych, a poświęcono je szpitalom i przyszłości lecznictwa zamkniętego. Przedstawiciele zakładów niepublicznych (w woj. zachodniopomorskim jest ich najwięcej w skali kraju, a stanowią w lecznictwie otwartym zdecydowaną większość) skarżą się, że są lekceważeni. Wszyscy członkowie RKS-u to dyrektorzy szpitali. Nawet szefem izby lekarskiej jest tu dyrektor zadłużonego na kilkanaście mln zł szpitala w Gryficach. Dla ratowania swych szpitali chcą wyciągnąć z NFZ każdy grosz.
Burzę wywołało stanowisko RKS-u opublikowane 20 maja, w którym zaatakowana została prywatna opieka ambulatoryjna, m.in. za brak poprawy w wykonywaniu badań diagnostycznych pacjentom kierowanym przez lekarzy poz do szpitali i specjalistyki ambulatoryjnej oraz nieprawidłowości w organizowaniu całodobowej opieki w poz. W odpowiedzi – Zgromadzenie Ogólne Związku Pracodawców ZOZ Pomorza Zachodniego podjęło 11 lipca uchwałę, w której zaprotestowało m.in. przeciwko temu, aby "prace Regionalnego Komitetu Sterującego służyły osobistym interesom niektórych członków".
Z krytyką RKS-u wystąpiły też inne organizacje świadczeniodawców ambulatoryjnej opieki zdrowotnej woj. zachodniopomorskiego: Kolegium Lekarzy Specjalistów, Związek Pracodawców Niepublicznej Opieki Zdrowotnej, Kolegium Lekarzy Rodzinnych oraz Kolegium Pielęgniarek i Położnych Środowiskowo-Rodzinnych. We wspólnym oświadczeniu stwierdziły, że RKS prowadzi nieuzasadnioną krytykę funkcjonowania podstawowej i specjalistycznej opieki zdrowotnej, kwestionując dotychczasowe przemiany, jakie w nich nastąpiły. Zaprotestowano też przeciw planom, w których pomija się gabinety lekarzy rodzinnych i przychodnie specjalistyczne w kontraktowaniu świadczeń, a pieniądze zamierza się przeznaczyć dla szpitali.
14 lipca Związek Pracodawców ZOZ Pomorza Zachodniego wystosował list do Marszałka Województwa z prośbą o spotkanie i rozmowę na temat roli i sytuacji niepublicznego sektora opieki zdrowotnej w Zachodniopomorskiem. Do chwili zamknięcia numeru (28 lipca) adresat nie udzielił odpowiedzi.
- Nieuzyskanie przez nas niezbędnych informacji może doprowadzić w końcu do eskalacji niepokojów: wyjścia na ulice, strajków i zastosowania różnych form nieudzielania świadczeń zdrowotnych – mówi dr Andrzej Raczyński. – Działania podejmowane obecnie przez część samorządowców w regionie zmierzają bowiem wprost do likwidacji niepubliczych zozów.
- Stosunek obecnych władz do lecznictwa niepublicznego uznaję za krzywdzący – dodaje dr Artur Osadowski ze Związku Pracodawców Niepublicznej Opieki Zdrowotnej. – Zachodniopomorskie nzozy, w przeciwieństwie do szpitali, zgodziły się na obniżenie tegorocznych kontraktów – średnio o 20-30 proc. Nie epatują swoim zadłużeniem, chociaż wiele z nich musi spłacać kredyty bankowe. Nie rujnujemy finansów publicznych, gdyż niewypłacalność oznacza nasze bankructwo, podczas gdy spzozy wciąż mogą się bezkarnie zadłużać. Nasze zakłady, jeśli ryzykują działalność przy deficycie, to w pełni świadome są odpowiedzialności, do likwidacji placówki włącznie. Poz i specjalistyka ambulatoryjna realizowane są zaś tylko za 17% budżetu NFZ, a więc naprawdę tanio. Przyczyną coraz bardziej beznadziejnej sytuacji w naszej służbie zdrowia jest głównie monopol jednego płatnika świadczeń.
- Stanowisko RKS jest oburzające. Nie wolno niszczyć tego, co się udało nam osiągnąć – stwierdza dr Jacek Kargul z Kolegium Lekarzy Specjalistów. – W województwie zachodniopomorskim przeprowadzono w największej skali kraju prywatyzację lecznictwa otwartego. Dało to wymierne efekty: zmniejszyło kolejki, poprawiło dostępność świadczeń. W powiecie goleniowskim, gdzie w latach 1999-2001 byłem lekarzem powiatowym, poradnie specjalistyczne i poz tylko w miastach (Goleniów i Nowogard) przynosiły deficyt prawie 300 tys. zł rocznie. Po prywatyzacji straty się skończyły, lekarze przyjmują ponad limity płatnika, gdyż nie chcą stwarzać swoim pacjentom problemów, zniknęło też łapówkarstwo. I komu to przeszkadza?