Co drugi Polak nie czuje się bezpiecznie na myśl o dostępności i jakości usług szpitalnych – takie są wyniki badania, przeprowadzonego przez TNS OBOP w ramach Ogólnopolskiej Kampanii Edukacyjnej „Zdrowe szpitale”.
Tylko 4% badanych wyraziło przekonanie, że gdy trafią do szpitala, zostaną objęci opieką najwyższej jakości. 41% pytanych, czy jakość i dostępność usług w polskich szpitalach daje poczucie bezpieczeństwa, wybrało odpowiedź: „Raczej tak: uważam, że zostanie mi udzielona pomoc na przyzwoitym poziomie”. 34% oceniło, że udzielona zostanie im tylko niezbędna pomoc. Natomiast 16% ankietowanych wyraziło obawę, że opieka medyczna będzie niewystarczająca.
Polacy nie wierzą zatem ani w wysoką jakość opieki szpitalnej, ani (choć nie są specjalistami) w dobre zarządzanie placówkami szpitalnymi. 88% badanych uważa, że szpitale wymagają poważnych zmian.
– Te zmiany nie są możliwe bez świadomych przedstawicieli władz samorządowych oraz obywateli – podkreślał podczas konferencji prezentującej założenia kampanii „Zdrowe szpitale” jeden z jej twórców, Adam Roślewski, prezes firmy doradczej Know How.
Kampania ruszyła pod koniec marca. Ma pokazać, że dobre zarządzanie może przełożyć się na modernizację szpitali, poprawę jakości świadczonych usług i komfortu pacjentów. Jej odbiorcą są samorządowcy, media, opinia publiczna. Cel to edukacja i ośmielanie do podejmowania inicjatyw, prowadzących do jakościowej zmiany w zarządzaniu placówkami medycznymi.
Według pomysłodawców kampanii, problemem polskiej służby zdrowia nie jest wyłącznie niedostatek pieniędzy. Choć nie ma co polemizować z faktami: według szacunków Eurostatu z 2010 r., w Polsce łączne wydatki na zdrowie wynoszą niecałe 600 euro na mieszkańca. Dla porównania – Słowacja i Czechy wydają na ten cel po ponad 1000 euro, a wydatki w Szwecji, Niemczech, Belgii i Francji przekraczają, i to znacznie, 3 tysiące euro. Pieniędzy w Polsce też przybywa, ale jednocześnie rosną koszty. Zwłaszcza w placówkach, w których zarządzanie jest zachowawcze, statyczne.
– Dlaczego niektórzy sobie radzą? – pyta retorycznie Adam Roślewski. Niektórzy, czyli w domyśle ci, którzy zdecydowali się na przekształcenie spzozu w spółkę. Radzą sobie, bo mają większą zdolność do szybkiego i elastycznego reagowania na zmiany warunków otoczenia. Bo są niezależni od polityki, tej lokalnej. Bo posiedli wiedzę, jak optymalizować gospodarkę lekami i sprzętem medycznym. Bo potrafią taniej kupować usługi. I tak dalej, i tak dalej. Ale dlaczego znaczna część (autorzy kampanii mówią „większość”) sobie nie radzi?
– Bo więcej wydaje, niż zarabia. Bo nie ma silnych motywatorów do osiągania dobrego wyniku finansowego, ignoruje realia w poczuciu bezkarności – wyliczają. Dlatego m.in. zadłużenie szpitali od kilku lat nie może zejść z poziomu 10 mld zł, z czego ponad jedna czwarta to długi wymagalne. – Są doskonałe lekarstwa do leczenia chorych szpitali. To wzory już dokonanych, skutecznych zmian – przekonują autorzy kampanii.
Taką zmianę przeszedł np. szpital w Świeciu. Marcin Szulwiński, prezes Grupy Nowy Szpital, rozpoczynając prezentację na ten temat stwierdził: – Udało się chyba tylko dlatego, że za zmiany w szpitalu zabrali się ludzie, którzy nie wiedzieli, że to się nie ma prawa udać. Początki, w 2004 r., były drastycznie ciężkie. Kontrakt z NFZ na poziomie 17,2 mln zł, łączne zadłużenie szpitala – 23 mln zł. Szpital przeszedł wcześniej kilka nieudanych prób restrukturyzacji; dostawy leków, odczynników były wstrzymane, wisiała nad szpitalem groźba odłączenia energii i wstrzymania wydawania posiłków pacjentom. Przyczyn choroby, jak podkreślał Szulwiński, było wiele. Szpital nie wykonywał całego kontraktu z NFZ. Dlaczego? Pacjenci wybierali leczenie w Bydgoszczy, Toruniu czy Grudziądzu. W Świeciu nie chcieli się leczyć. Duża część powierzchni szpitala stała pusta, zresztą – nie spełniała wymagań epidemiologicznych.
Zużyty sprzęt medyczny, zła organizacja pracy personelu (lekarze i pielęgniarki wpisywali się na zmiany „po uważaniu”). Dzika prywatyzacja – bardziej intratne usługi zostały wyprowadzone do NZOZ-ów albo wprost do prywatnych praktyk. I tak dalej… Diagnoza? Przyczyną choroby jest złe zarządzanie.
Przez 7 lat w szpitalu zmieniło się bardzo dużo. Niemal wszystko. Wbrew tym, którzy w przekształceniach szpitali w spółki widzą zagrożenie „zwijaniem” usług zdrowotnych czy próbami ograniczenia dostępu pacjenta do świadczeń refundowanych, szpital w Świeciu zwiększył – o 2 – liczbę oddziałów (było 11, jest 13). Kontrakt z NFZ z 17,5 mln zł w 2005 r. poszybował do 47,5 mln zł na 2012 r.
Szpital od 2008 r. ma własne pieniądze z zysku, które przeznacza na zakupy sprzętu i remonty. Tylko w 2011 r. wydał na ten cel 7,7 mln zł. – Własnych, wypracowanych pieniędzy – podkreśla Szulwiński. Oczywiście, część inwestycji jest finansowana również ze środków unijnych. W 2009 r. szpital otrzymał certyfikat ISO 9001:2000 i zdobył prestiżowy tytuł Gazeli Biznesu. I, co najważniejsze, pacjenci przestali się bać szpitala w Świeciu. Leczą się tłumnie i chętnie, a lokalne media donoszą o kolejnych sukcesach, inwestycjach, zmianach. Szpital przestał się koncentrować na swoich problemach. Wyzdrowiał i może naprawdę zająć się swoją misją.