Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 73–76/2003
z 25 września 2003 r.


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Z pamiętnika lekarza poz

Janina Banachowska

Poniedziałek

Zawołali mnie sąsiedzi. Nie wiem, dlaczego akurat mnie, a nie weterynarza lub policję, ale tak się jakoś dziwnie składa, że na mnie spada wszystko. Po osiedlu plątał się pies, nieduży, żółty, niesłychanie agresywny.

Chłopi chodzili z kijami, dzieci odwożono do szkoły samochodami. Blady strach padł na okolicę. Bano się, że pies jest wściekły.

Poszłam go zobaczyć. Legowisko miał pod stodołą sąsiadów, weszłam do ogrodu otoczonego siatką, bez żadnego zabezpieczenia – prócz dobrego słowa. Zawołałam: No, Rudy, pokaż się!

Wyskoczył spod stodoły warcząc, z zębami na wierzchu. Nim zdołałam odskoczyć, wbił mi zęby w udo. Niezbyt głęboko, ale mógł mnie poszarpać; był wielkości sporego spaniela. Znieruchomiałam. Zaczęłam cicho i łagodnie przemawiać, odwracając głowę w bok, nie patrząc na niego i oblizując wargi, co w psim języku oznacza brak agresji. Cofnął się, następnie doskoczył i chwycił mnie za lewy nadgarstek. Już lekko, tylko sińce pozostały. Korzystając, że pysk ma zajęty, bo mnie "gryzł" i zjeżony warczał groźnie, prawą ręką powoli obmacałam go całego. Żadnego śladu ukąszeń przez inne zwierzę, pies, bo to już wymacałam, w dobrej kondycji, z niezłą tkanką tłuszczową. Nie, absolutnie na wściekłego nie wyglądał. Niemniej powinien być przez 10 dni na obserwacji.

Wycofałam się powoli, tyłem, po czym poprosiłam sąsiada o kawałek kiełbasy. Przyniósł. Podałam ją prawą ręką, wziął delikatnie, już bez warczenia, nawet lekko zamachał ogonem.

Miałam jechać do pacjenta, więc oświadczyłam chłopom, że teraz ten pies jest na wagę złota, a raczej – mojego życia, że wezmę go na łańcuch i przez 10 dni poobserwuję. Protestowali, że jeszcze się urwie i kogoś pogryzie.

Gdy wróciłam z wizyty u chorego, psa nie było. Na drugi dzień chłopi powiedzieli, że zdechł. A gdzie ciało? – zapytałam, bo w myśl przepisów głowa powinna być odesłana do badania w Instytucie Higieny Weterynaryjnej. – A gdziesi jo wyciepli do lasu.

Ślicznie! Teraz ja powinnam być na łańcuchu i pod obserwacją.

Zadzwoniłam do weterynarza, nie było w okolicy przypadku wścieklizny, więc darowałam sobie ten łańcuch.

Wtorek

Przyprowadzono mi pacjentkę, niezbyt rozgarniętą, sama do mnie bała się przyjść, upadła i ma coś z ręką. Rzeczywiście, miała olbrzymi obrzęk prawego łokcia. Nie do zbadania palpacyjnie, musi jechać do chirurga urazowego. Skłonienie jej do jazdy na rentgen było trudniejsze niż zbadanie psa podejrzanego o wściekliznę, tyle że mniej groźne.

- Kiedy to się stało? – pytam

- A, w zeszły czwartek.

No to już i tak minęło sporo dni, obawiam się, że złamanie czy zwichnięcie będzie musiało być potraktowane nożem. Albo wyciągiem. Po pół godzinie perswazji udało się ją wsadzić do malucha sąsiadki. Pod jej opieką pojechała do szpitala, gdzie została już na urazówce.

Wieczorem zgłosiła się jeszcze jedna chora, dorosła, z ewidentną ospą wietrzną. Dlaczego przyszła tak późno? Po prostu – taka pryszczata wstydziła się ludziom na oczy pokazać. Nie trzeba było nawet dobrego światła, wykwity na skórze głowy były wystarczająco znamienne do postawienia rozpoznania.

- A nie chorowaliście jako dziecko?

- Adyć nie pamiętam, ale chyba nie. Nigdym pryszczy nie miała.

Dorośli choroby wieku dziecięcego przechodzą zawsze ciężej, zapisałam groprinozine i płynny puder, żeby nie swędziało.

- Dzieci w domu są?

- Są, trójka, dwa do szkoły, jedno do przedszkola.

- No to za dwa do trzech tygodni mogą zachorować, ale to nie jest groźna choroba.

Uspokojona poszła do domu, męża wyśle do apteki.

Środa

Z samego rana przyjechał pacjent, sam prowadząc samochód, ze zdjęciem Rtg, z którego jasno wynikało, że ma złamane dwie kości śródstopia. Przyjechał pojeździć konno, jeździec z niego żaden, nie dość, że spadł, to jeszcze pozwolił koniowi stanąć sobie na stopie, a jeździł w trampkach zamiast w przyzwoitych butach.

Teraz musi już wracać do Katowic, gdzie prowadzi firmę, może pracować na siedząco, ale bez niego już dłużej się nie obejdzie.

- Żona by po pana nie przyjechała?

- Nie ma prawa jazdy, boi się iść na kurs.

No i zaczynają się schody. Nie było wyjścia, wzięłam od nieszczęsnego jeźdźca buty i pojechałam na pocztę (nie, to nie pomyłka!) kupić o dwa numery większe. Jak nie będzie na poczcie, to w sklepie z żelazem. Byle dało się włożyć usztywnienie ze sklejki do środka. Prawa noga to przecież i gaz, i hamulec.

Trampki były. Dałam pacjentowi resztę psiny z żywokostem, dopasowałam nogę do buta, poleciłam nie za mocno sznurować i pojechał do tych Katowic. Po paru godzinach zatelefonował, że dojechał bez problemu. Cóż, potrzeba jest matką wynalazków.

Czwartek

Jeszcze się nie wściekłam, ale oglądając projekty reformy zdrowia obawiam się, że to jednak się stanie. I to nie z powodu pogryzienia przez psa.

Zaczyna się okres szczepienia przeciwko grypie. Szczepionka kosztuje 30 złotych, a może już więcej na osobę. Gdy rodzina składa się z dwojga dorosłych i pięciorga dzieci, to robi się już niebagatelny wydatek. Zeszłego roku troje ludzi w okolicy zmarło na pogrypowe komplikacje, teraz wahają się: ryzykować zachorowanie czy dziurę w budżecie.

Ma podrożeć prąd, gaz, podatki i inne opłaty, tylko zarobki wciąż są wypłacane w charakterze zaliczek, a renty i emerytury, jeżeli wzrastają, to o dwa lub trzy złote, jak ostatnio.

Doradzam jak potrafię. Jeżeli mieszkają daleko od ludzi i nie kontaktują się na co dzień z nikim, to szczepić osobę, która chodzi do sklepu. Gdy kontakt jest częsty, dzieci dojeżdżają autobusami do szkół, to szczepić. Szczepionkę kupuje się bez recepty, dzieci przed szczepieniem, jak zawsze, trzeba zbadać.

Następny pacjent z dusznością, w płucach same świsty, przyznaje, że jest uczulony na sierść kota, a przyjechał na wczasy do domu, gdzie są dwa koty i to w okresie jesiennego linienia. Daję mu Dexaven, receptę na Zyrtec i wapno, i odsyłam z powrotem do własnego domu, gdzie żadne "futrzaki" się nie kręcą.

Piątek

Jak na wrzesień, to pogoda raczej listopadowa. Zaczynają się banalne przeziębienia, głównie dzieci, które nie mogą się przyzwyczaić, że już nie można w sandałkach i podkoszulkach biegać po dworze. Szczęśliwie, wszystkie prawie matki wiedzą, jak postępować: od razu Oscillococcine i Lymphomyosot, no i bańki. Tydzień w domu i przechodzi.

Gorzej z dorosłymi. Ci twierdzą, że jak samo weszło, to i samo wyjdzie. Wystarczy "góralska" herbata i aspiryna. No, i jednemu nie wyszło. Gdy do niego dojechałam, miał już bardzo zaawansowane zapalenie płuc, z dusznością i sinicą warg i palców, wezwałam więc erkę i zabrali go do szpitala.

Widać, że rok akademicki się jeszcze nie zaczął, mam już następnego delikwenta, który spadając z konia nieszczęśliwie uderzył o kamień. Nie dość, że złamał nogę, to jeszcze miał trudności z czuciem w kończynach, unieruchomiony dobrze w karetce wypadkowej odjechał do szpitala. Podejrzewam złamanie kręgosłupa, ale to już nie moja działka. Za to ja się zastanawiam, jak skłonić właściciela koni rekreacyjnych, by sprawił sobie specjalną karuzelę dla ćwiczenia koni. W przeciwnym razie, wystane, a dobrze karmione, są nawet dla dobrego jeźdźca niebezpieczne z tą skumulowaną, a niewyżytą energią.

Na karuzelę zapina się do ośmiu koni, nastawia prędkość (stęp lub kłus) i czas, przeważnie pół godziny w jedną stronę, a pół godziny w drugą. Oczywiście, jeśli ktoś ma jednego wierzchowca, a nie ma ochoty na nim codziennie jeździć, to można go lonżować z ręki.
Sobota
Jechałam po zakupy do odległego o cztery kilometry sklepu, gdy po drodze mnie zatrzymano. Chłop, a właściwie chłopak, pracował na szlifierce, nie pytałam, co robił. Dość, że tarcza pękła, uderzając go odłamkami w twarz. Oczy chyba miał nieuszkodzone, natomiast wargi i policzek przecięte tak, że było widać zęby.

Przyłożyłam mu do twarzy trójkątną chustę z samochodowej apteczki i nie bacząc na to, że nie mam ze sobą żadnych dokumentów prócz portmonetki z pieniędzmi, pognałam do Limanowej na urazówkę. Naturalnie, przekraczałam wszelkie dopuszczalne przepisy, ciągnąc 120 km na godzinę w terenie zabudowanym. Na wszelki wypadek dałam długie światła.

No, i nadziałam się na drogówkę. Usiłowali mnie zatrzymać, zwolniłam i tylko ręką pokazałam, co wiozę. Policjant zobaczył, wyprzedził mnie, a jadąc na sygnale dawał mi ochronę.

W szpitalu chłopaka wzięli natychmiast na salę operacyjną, ja podziękowałam policjantowi przyznając, że jestem bez dokumentów. Okazał się na tyle szarmancki, że towarzyszył mi, już przy normalnej szybkości, aż do domu. A zakupów zapomniałam zrobić.




Najpopularniejsze artykuły

Ile trwają studia medyczne w Polsce? Podpowiadamy!

Studia medyczne są marzeniem wielu młodych ludzi, ale wymagają dużego poświęcenia i wielu lat intensywnej nauki. Od etapu licencjackiego po specjalizację – każda ścieżka w medycynie ma swoje wyzwania i nagrody. W poniższym artykule omówimy dokładnie, jak długo trwają studia medyczne w Polsce, jakie są wymagania, by się na nie dostać oraz jakie możliwości kariery otwierają się po ich ukończeniu.

Diagnozowanie insulinooporności to pomylenie skutku z przyczyną

Insulinooporność początkowo wykrywano u osób chorych na cukrzycę i wcześniej opisywano ją jako wymagającą stosowania ponad 200 jednostek insuliny dziennie. Jednak ze względu na rosnącą świadomość konieczności leczenia problemów związanych z otyłością i nadwagą, w ostatnich latach wzrosło zainteresowanie tą... no właśnie – chorobą?

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Testy wielogenowe pozwalają uniknąć niepotrzebnej chemioterapii

– Wiemy, że nawet do 85% pacjentek z wczesnym rakiem piersi w leczeniu uzupełniającym nie wymaga chemioterapii. Ale nie da się ich wytypować na podstawie stosowanych standardowo czynników kliniczno-patomorfologicznych. Taki test wielogenowy jak Oncotype DX pozwala nam wyłonić tę grupę – mówi onkolog, prof. Renata Duchnowska.

Najlepsze systemy opieki zdrowotnej na świecie

W jednych rankingach wygrywają europejskie systemy, w innych – zwłaszcza efektywności – dalekowschodnie tygrysy azjatyckie. Większość z tych najlepszych łączy współpłacenie za usługi przez pacjenta, zazwyczaj 30% kosztów. Opisujemy liderów. Polska zajmuje bardzo odległe miejsca w rankingach.

Onkologia – organizacja, dostępność, terapie

Jak usprawnić profilaktykę raka piersi, opiekę nad chorymi i dostęp do innowacyjnych terapii? – zastanawiali się eksperci 4 września br. podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

Jak magnez wspiera nasze zdrowie psychiczne i fizyczne?

W stresującym i pracowitym okresie mogą szybko pojawić się nieprzyjemne objawy fizyczne i psychiczne, ponieważ nasz organizm reaguje na presję zewnętrzną, z którą się spotykamy.

Zdrowa tarczyca, czyli wszystko, co powinniśmy wiedzieć o goitrogenach

Z dr. n. med. Markiem Derkaczem, specjalistą chorób wewnętrznych, diabetologiem oraz endokrynologiem, wieloletnim pracownikiem Kliniki Endokrynologii, a wcześniej Kliniki Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego w Lublinie rozmawia Antoni Król.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

Czy NFZ może zbankrutować?

Formalnie absolutnie nie, publiczny płatnik zbankrutować nie może. Fundusz bez wątpienia znalazł się w poważnych kłopotach. Jest jednak jedna dobra wiadomość: nareszcie mówi się o tym otwarcie.

Jakie choroby przenoszą kleszcze?

Choroby odkleszczowe co roku zbierają spore żniwa, zarówno wśród ludzi, jak i zwierząt towarzyszących. Niestety, wiele osób wciąż nie zdaje sobie sprawy ze spektrum zagrożeń, jakie wiążą się z ukąszeniem przez tego pajęczaka. Jakie choroby przenosi kleszcz na ludzi i zwierzęta? Czym choroby odkleszczowe u ludzi różnią się od chorób dotykających psy?

Czy szczoteczka soniczna jest dobra dla osób z aparatem ortodontycznym?

Szczoteczka soniczna to zaawansowane narzędzie do codziennej higieny jamy ustnej, które cieszy się rosnącą popularnością. Jest szczególnie ceniona za swoją skuteczność w usuwaniu płytki nazębnej oraz delikatne, ale efektywne działanie. Ale czy szczoteczka soniczna jest odpowiednia dla osób noszących aparat ortodontyczny? W tym artykule przyjrzymy się zaletom, które sprawiają, że szczoteczka soniczna jest doskonałym wyborem dla osób z aparatem ortodontycznym, oraz podpowiemy, jak prawidłowo jej używać.

Wczesny hormonozależny rak piersi – szanse rosną

Wczesny hormonozależny rak piersi u ponad 30% pacjentów daje wznowę nawet po bardzo wielu latach. Na szczęście w kwietniu 2022 roku pojawiły się nowe leki, a więc i nowe możliwości leczenia tego typu nowotworu. Leki te ograniczają ryzyko nawrotu choroby.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Fenomenalne organoidy

Organoidy to samoorganizujące się wielokomórkowe struktury trójwymiarowe, które w warunkach in vitro odzwierciedlają budowę organów lub guzów nowotworowych in vivo. Żywe modele części lub całości narządów ludzkich w 3D, w skali od mikrometrów do milimetrów, wyhodowane z tzw. indukowanych pluripotentnych komórek macierzystych (ang. induced Pluripotent Stem Cells, iPSC) to nowe narzędzia badawcze w biologii i medycynie. Stanowią jedynie dostępny, niekontrowersyjny etycznie model wczesnego rozwoju organów człowieka o dużym potencjale do zastosowania klinicznego. Powstają w wielu laboratoriach na świecie, również w IMDiK PAN, gdzie badane są organoidy mózgu i nowotworowe. O twórcach i potencjale naukowym organoidów mówi prof. dr hab. n. med. Leonora Bużańska, kierownik Zakładu Bioinżynierii Komórek Macierzystych i dyrektor w Instytucie Medycyny Doświadczalnej i Klinicznej w Warszawie im. Mirosława Mossakowskiego Polskiej Akademii Nauk (IMDiK PAN).




bot