Umiejętność poprowadzenia rozmowy z rodzicami zwiększa prawdopodobieństwo, że dziecko opuści gabinet lekarza podstawowej opieki zdrowotnej zaszczepione. Pediatrzy i lekarze rodzinni coraz częściej stykają się z rodzicami, którzy albo mają wątpliwości wobec szczepień, albo są do nich wręcz wrogo nastawieni.
Jeszcze kilka lat temu nieszczepienie dzieci miało swoje podłoże przede wszystkim w biedzie czy patologii: nie szczepili rodzice niemający świadomości, że istnieje obowiązek szczepień, ci którzy nie mieli pieniędzy na dojazd do gabinetu lekarskiego czy wreszcie – rodziny patologiczne. Dziś, jak wynika z danych Sanepidu, największy odsetek nieszczepionych dzieci notowany jest w wielkich miastach. Nie szczepią „młodzi, znani i zamożni” – jak w jednym z wywiadów mówił doc. Wojciech Feleszko, warszawski pediatra i immunolog – „dziennikarki i artystki”. Nieszczepienie dzieci stało się modne, wpisuje się ono w trendy rodzicielstwa świadomego, rodzicielstwa eko, fit i glamour. Informacje pozyskane w Internecie od zwolenników ruchów antyszczepionkowych, w programach radiowych i telewizyjnych, ale też w gabinetach medycyny niekonwencjonalnej, od specjalistów leczących przy użyciu homeopatii, stają się dla rodziców inspiracją do kwestionowania zasadności szczepień. – Zdecydowana większość osób sceptycznie nastawionych do szczepień to rodzice, którym dobro dziecka leży głęboko na sercu, którzy chcą dla niego jak najlepiej – tłumaczyła dr n. med. Hanna Czajka z WSS Dziecięcego im. św. Ludwika w Krakowie podczas niedawnej konferencji zorganizowanej przez Fundację Watch Health Care.
Tym większa staje się rola lekarza w doprowadzeniu do pożądanego finału wizyty dziecka w gabinecie – czyli zaszczepienia go. Konieczna jest rozmowa z rodzicami, do której lekarz musi być przygotowany, merytorycznie i mentalnie. – Chcąc rozwiązać problem, należy dążyć do wyjaśnienia źródeł obaw opiekunów dziecka, a do tego niezbędne jest pozytywne nastawienie lekarza do rodziców – podkreślała dr Czajka.
Jak rozmawiać, by przekonać
Nie ze wszystkimi rozmawia się jednakowo. Część rodziców po prostu obawia się o bezpieczeństwo dziecka. Nie są przekonani co do argumentów antyszczepionkowców, niekiedy nawet ich nie znają zbyt dokładnie, ale wyczytali w Internecie, lub słyszeli od znajomych, że „szczepionki powodują autyzm”, albo że u jakiegoś dziecka po szczepieniu pojawiły się poważne problemy neurologiczne. Lekarz powinien być „uzbojony” w argumenty, przedstawić wyniki badań, pokazać statystyki zachorowalności, możliwe konsekwencje nieszczepienia dziecka (powikłania po chorobie), zestawić z liczbą niepożądanych odczynów poszczepiennych i ich skalą. Zdarzają się jednak i tacy rodzice, którzy przychodzą do gabinetu już z podjętą decyzją, że szczepić nie będą. To nie jest jednak powód, by z nimi nie rozmawiać! – Trzeba ich wysłuchać i rzeczowo przedstawić argumenty za szczepieniami – mówiła dr Czajka.
Coraz częściej się zdarza, że rodzice deklarują chęć szczepienia dziecka, ale na swoich warunkach – nie zgodnie z kalendarzem szczepień, ale np. z liczonym w miesiącach (latach) opóźnieniem (najbardziej powszechne jest odwlekanie szczepienia MMR). Część rodziców nie chce się zgodzić na jedno konkretne szczepienie. Co wtedy powinien zrobić lekarz? – Trzeba szczepić tak, jak wyrażają zgodę, ale jednocześnie wyraźnie podkreślać, że to nie jest wspólna decyzja lekarza i rodziców, tylko samych rodziców – przypominała dr Hanna Czajka podkreślając, że lekarz w żadnej sytuacji nie może decyzji o odkładaniu lub ograniczaniu szczepień legitymizować, bo jeśli dziecko zachoruje zanim zostanie zaszczepione, to on poniesie odpowiedzialność za brak szczepienia. – Rodzice muszą wiedzieć, że to oni sami podjęli tę decyzję i biorą za nią pełną odpowiedzialność. Kwestia zniechęcania rodziców do szczepień (nierekomendowanie ich, sceptyczny stosunek do szczepień zalecanych, milcząca zgoda na modyfikacje kalendarza szczepień) powinna być rozpatrywana w kontekście tego, co wydarzyło się siedem lat temu w Warszawie, a w połowie października znalazło swój finał na sali sądowej, w postaci wyroku skazującego dla czworga lekarzy, zajmujących się w 2008 roku trzylatkiem, który zmarł na sepsę z powodu powikłań po ospie wietrznej. Na ławie oskarżonych zasiadło sześcioro lekarzy, którzy zajmowali się dzieckiem przez kilka dni od wizyt domowych po oddział intensywnej terapii. Każdemu z nich prokuratura zarzuciła narażenie chłopca na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia. Sąd dwoje lekarzy uniewinnił, czworo uznał za winnych – niedbalstwa, niefrasobliwości, zaniedbań.
Ciąg niefrasobliwości był w tej sprawie znacznie dłuższy, niż wynika z orzeczenia sądu. Do tragedii mogło nie dojść, gdyby dziecko zostało zaszczepione, ale – zgodnie ze słowami matki – szczepienie przeciw ospie miała odradzić pediatra. – Szczepionka przeciw ospie to nie witamina C, nie mogłam wejść do apteki i ją kupić – przekonywała niejednokrotnie w mediach Anna Kęsicka, mama zmarłego Jasia. Matka jednak nie obarczyła winą lekarza, który nie zalecił szczepienia, a tych, którzy bezpośrednio zajmowali się chorym na ospę chłopcem. „Jasio, który błąkał się pomiędzy szpitalami, umarł na powikłania po ospie wietrznej. Myślę, że to wystarczy jako jedyny komentarz. To była posocznica paciorkowcowa jako powikłanie po ospie. Nie padło prawidłowe rozpoznanie właśnie dlatego, że uważano, że „Ospa, parę pęcherzyków, trywialna sprawa. Boli noga? Eee, boli po prostu. A to był pełzający już paciorkowiec” – mówił tymczasem w obszernym wywiadzie dla portalu eDziecko.pl doc. dr n. med. Wojciech Feleszko. „Kto ma gwarancję, że jak jego nieszczepione dziecko zachoruje, trafi akurat na lekarza, który pozna, co mu dolega?” – pytał.
Zmiany w kalendarzu szczepień
– Wiedza o szczepieniach musi być aktualna – przypominał podczas konferencji dr Paweł Grzesiowski, zachęcając pediatrów i pozostałych lekarzy POZ zarówno do uczestnictwa w kursach i konferencjach, jak i bycia na bieżąco z literaturą na temat szczepień. Niedługo, w 2017 roku, Polska jako jeden z ostatnich krajów w Unii Europejskiej zacznie szczepić dzieci nowoczesnymi szczepionkami skojarzonymi, powszechne mają być też szczepienia przeciw pneumokokom. Według prof. Andrzeja Radzikowskiego, pediatry i gastroenterologa, w polskim kalendarzu szczepień ochronnych najbardziej brakuje właśnie tych ostatnich szczepionek. Według WHO, pneumokoki wywołują najwięcej bakteryjnych chorób – zapalenie ucha, płuc, ale również zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, posocznicę. Szczepienia przeciw pneumokokom są refundowane nie tylko w zamożnych krajach Unii Europejskiej, ale również w Czechach, na Słowacji, w Bułgarii i na Węgrzech. – Od 2014 roku szczepienia te gwarantuje wszystkim dzieciom również Rosja! – mówił prof. Radzikowski podczas konferencji. W tej chwili w Polsce na bezpłatne szczepienie przeciw pneumokokom mogą liczyć tylko dzieci z grup ryzyka, programy profilaktyczne prowadzą też niektóre samorządy. Liderem są Kielce, w których udało się już w poważnym stopniu ograniczyć liczbę zachorowań dzieci na choroby wywoływane przez te bakterie. Posłanka Lidia Gądek (PO), która przeprowadziła przez sejm ustawę zmieniającą zasady finansowania szczepień (przeniesienie z budżetu Ministerstwa Zdrowia do Narodowego Funduszu Zdrowia) apelowała do ekspertów zajmujących się szczepieniami, by nie zostawiali lekarzy samych na polu walki z przeciwnikami szczepień. – Musimy być obecni z wiedzą, z pozytywnym przekazem dotyczącym szczepień tam, gdzie jest najwięcej nieprawdziwych informacji, czyli w Internecie – mówiła. Odpowiedzią na ten apel może być na przykład akcja „Zaszczep się wiedzą” (www.zaszczepsiewiedza.pl) – pierwsza od lat kampania nie tylko promująca szczepienia, ale wprost nawiązująca w założeniach do rosnących w siłę ruchów antyszczepionkowych.
– Decyzje, by nie poddawać dzieci szczepieniom, podejmowane są na podstawie niezweryfikowanych naukowo informacji – przekonują organizatorzy akcji, która odbywa się pod patronatem Polskiego Towarzystwa Higienicznego, Polskiego Towarzystwa Oświaty Zdrowotnej, Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych, Naczelnej Izby Pielęgniarek i Położnych, Fundacji Rozwoju Pediatrii, konsultanta krajowego w dziedzinie chorób płuc i konsultanta krajowego w dziedzinie neonatologii. Liczba nieszczepionych dzieci gwałtownie rośnie – z danych Głównego Inspektoratu Sanitarnego wynika, że w 2014 r. nie zostało zaszczepionych przeszło 12 tys. osób, czyli ponad 40 proc. więcej niż rok wcześniej. Polska nadal ma jeden z najwyższych w Europie wskaźników wyszczepialności na szczepienia określane jako „obowiązkowe” (choć wakcynolodzy wolą mówić o szczepieniach „powszechnych” lub „refundowanych”), ale tendencja jest niepokojąca. Rosnąca liczba osób, które odmawiają szczepień, niepokoi lekarzy.
– Zaniechanie szczepień jest równoznaczne z powrotem chorób zakaźnych, które dziesiątkowały ludzkość jeszcze w pierwszej połowie XX wieku. Pamiętajmy, że choroby zakaźne to nie tylko ryzyko śmierci, ale także poważnych powikłań – ostrzega krajowy konsultant w dziedzinie epidemiologii dr n. med. Iwona Paradowska-Stankiewicz z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny. Znaczenie szczepień – np. przeciw polio – wzrasta zwłaszcza teraz, w kontekście niepokojących informacji z Ukrainy, gdzie zanotowano kilka zachorowań wywołanych tym wirusem. Przed możliwym rozprzestrzenianiem wirusa polio przez grupy migrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki ostrzegali też już dwa lata temu naukowcy w publikacji „Lancetu”: ich zdaniem przed niebezpieczeństwem epidemii polio Europa może się stosunkowo łatwo bronić, pilnując wysokiej wyszczepialności (jako bezpieczny podawali poziom 95 proc.).