Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 91–94/2002
z 21 listopada 2002 r.


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Dotrzeć do ludzi

Z dr. Maciejem Pirógiem, dyrektorem CZD, rozmawia Tomasz Sienkiewicz


- Był pan już lekarzem wojewódzkim i wiceministrem zdrowia. Od roku kieruje pan Instytutem Centrum Zdrowia Dziecka. To chyba zupełnie inne doświadczenie?

- Instytut to tak naprawdę wielki szpital, którym trzeba zarządzać. Poprzednio byłem administratorem, urzędnikiem i politykiem. Miałem do czynienia z polityką zdrowotną w skali województwa i państwa. Natomiast to, czym zajmuję się obecnie, jest rzeczywiście czymś zupełnie innym: to bardzo konkretna praca, podejmowanie decyzji dotyczących konkretnych osób, leczenia pacjentów, wydawania lub pozyskiwania pieniędzy. Szybko, często niemal natychmiast, widać tu efekty działań.

- Sytuacja finansowa CZD w ostatnich kilku latach była zła, żeby nie powiedzieć tragiczna...

- Na koniec 2001 r. zadłużenie wynosiło 56 mln zł. Ale w sierpniu br. udało się je zmniejszyć do 46 mln zł, czyli prawie o 20%. W wyniku finansowym za 2001 r. odnotowano stratę w wysokości 20,5 mln zł, podczas gdy na koniec sierpnia br. wynik finansowy był ujemny w kwocie 7,5 mln zł. Czyli – stratę udało się zdecydowanie zmniejszyć. Co jednak nie oznacza, że Instytut odzyskał już płynność finansową.

- Dlaczego, pana zdaniem, zadłużenie było tak wysokie?

- Sądzę, że najważniejszym czynnikiem była niezgoda poprzedniej dyrekcji na wymogi reformy wprowadzonej w 1999 r. W CZD trwała jakby permanentna walka z systemem kas chorych. Według mnie ta droga nie była właściwa, doprowadziła do wielu nieszczęść. Ostentacyjna kontestacja reformy przyczyniła się do zapaści finansowej CZD. Nie doszło do niej w większości innych placówek, gdzie po pewnym okresie nastąpił proces najbardziej normalny – dostosowania się do reguł wprowadzonego systemu, niezależnie od tego, czy się go lubi, czy nie.

- Trudno lubić system, w którym kasy jest coraz mniej. Przy zmniejszających się nakładach na ochronę zdrowia, zamrożonej składce na ubezpieczenie zdrowotne, niskiej jej ściągalności – pieniędzy na zdrowie ubywa. Więc skąd te wyniki finansowe?

- W ciągu 8 miesięcy br. udało się obniżyć koszty funkcjonowania instytutu o 16,5 mln zł w porównaniu z 2001 r. – to właśnie jest przyczyna stosunkowo dobrego wyniku finansowego i zmniejszenia zadłużenia. Już na pierwszy rzut oka było widać, że te koszty są za wysokie. I to koszty działalności w każdym właściwie miejscu. Może z jednym wyjątkiem: poziomu płac pracowników. Poziom zatrudnienia był i jest w dalszym ciągu zbyt wysoki. Natomiast płace w poszczególnych grupach zawodowych w CZD były porównywalne z płacami w publicznym sektorze ochrony zdrowia w Warszawie lub częściej niższe. Podobnie samodzielni pracownicy naukowi CZD zarabiali mniej niż ich odpowiednicy w instytutach warszawskich. Uznaliśmy, że trzeba te dysproporcje wyrównać.

W ciągu ostatnich 8 miesięcy fundusz płac wzrósł o 4 mln zł. Przede wszystkim wypłaciliśmy pracownikom prawie wszystkie zaległe należności, na sumę około 10 mln zł. Były to zaległe 13-ki, premie, a także dodatki stażowe, które zgodnie ze słusznym zaleceniem Państwowej Inspekcji Pracy zostały wyłączone z płacy zasadniczej. Spowodowało to wzrost płac niemal wszystkich pracowników Instytutu o kilkanaście procent. Z pewnym wstydem należałoby jednak powiedzieć, że wynagrodzenie zasadnicze kierownika kliniki – profesora czy doktora habilitowanego – nie przekracza niekiedy 3 tys. zł. Do tej kwoty dolicza się wprawdzie wysługę lat i dodatek funkcyjny, ale tak niska pensja zasadnicza musi zostać podwyższona.

- Jest już ponoć gotowy nowy regulamin wynagradzania?

- Dokument ten powstał w trakcie intensywnej i ponad 3-miesięcznej współpracy ze związkami zawodowymi. Został już zaakceptowany, niebawem będzie podpisany i wejdzie w życie od nowego roku. Wcześniej, przez 3 lata nie udało się wynegocjować żadnego układu zbiorowego i do dzisiaj obowiązuje w Instytucie archaiczny, bardzo wadliwy regulamin wynagradzania. Od 1 stycznia zaczniemy wyrównywać znaczące i niesprawiedliwe różnice w wynagrodzeniach między różnymi grupami zawodowymi bądź nawet w ramach tej samej grupy czy podobnych stanowisk. Jednocześnie, powoli i systematycznie, chcemy podnosić poziom wszystkich wynagrodzeń.

- W tym roku pracę w CZD straciło ponad 200 osób.

- Byli to pracownicy zajmujący się sprawami finansowymi, a także technicznymi i administracyjnymi. W księgowości Instytutu pracowało np. 46 osób z wykształceniem, które daleko odbiegało od naszych potrzeb, chociaż zdaję sobie sprawę, że nie stać nas na zatrudnianie wielu osób o najwyższych kwalifikacjach. Licząc się z tym, że w 2003 r. pieniędzy na ochronę zdrowia będzie jeszcze mniej, nie możemy utrzymywać nadzatrudnienia. Związki zawodowe w CZD akceptują generalnie taki kierunek polityki płacowo-kadrowej.

- Poprzednia dyrekcja dbała bardzo o poziom naukowy i wizerunek Instytutu...

- Jest powodem do chwały dla moich poprzedników, że poziom kliniczny i naukowy placówki został utrzymany. Większość klinik i zakładów Instytutu ma osiągnięcia, które są ewenementem w pediatrii w skali całej Polski. Natomiast w części administracyjno-ekonomicznej działy się tu sprawy dziwne, które staramy się obecnie porządkować.
- Na przykład?

- Są już prawidłowo prowadzone przetargi, dzięki czemu poczyniliśmy duże oszczędności przy różnego rodzaju zakupach. W części administracyjno-technicznej od lat tolerowano sytuacje, które przynosiły Instytutowi ewidentne straty. Niedawno okazało się np., że płaciliśmy kilka razy więcej niż należało za parę dostarczaną ze szpitala kolejowego. Z kolei usługi pralnicze jednego z naszych kontrahentów były od kilku lat podwójnie opodatkowane VAT-em i nikt tego nie zauważał. W każdym z tych przypadków Instytut stracil 2-3 mln zł.

- Co pan zrobił, żeby spłacić długi?

- Ważne było wprowadzenie prawidłowej obsługi naszych wierzycieli. Przede wszystkim – staramy się z nimi rozmawiać, nie zaś tylko domagać się dostarczania towaru, za który nie płacimy. Skoro obecnie Instytut nie może regulować płatności na bieżąco, ważne jest zawieranie z wierzycielami ugód, które powodują obniżenie lub umorzenie odsetek. Zarazem staramy się, by na konta naszych wierzycieli wpływały jednak jakieś pieniądze. Do tej pory niektórym dostawcom płacono od razu, a inni czekali na pieniądze nawet dwa lata. Obecnie nasz dług, który na szczęście tylko w niewielkim stopniu stał się przedmiotem obrotu na rynku, obsługiwany jest na tyle sprawnie, że chociaż mamy już parę wyroków sądowych, to komornik nie wszedł na nasze konta. Czyli – udaje się jeszcze funkcjonować, chociaż przy coraz większej i całkiem uzasadnionej presji wierzycieli obsługiwanie długu jest coraz trudniejsze. Mimo wszystko mam nadzieję, że już w najbliższym czasie nasze zabiegi o uzyskanie kredytu bankowego zostaną uwieńczone sukcesem, co umożliwiłoby spłatę dużej części zadłużenia wymagalnego oraz zobowiązań krótkoterminowych.

Uzyskanie przynajmniej rocznej karencji w spłacie długu dałoby nam także oddech przy rozmowach z wierzycielami. Ostatnio coraz częściej jesteśmy zmuszani do płacenia gotówką – np. za leki ratujące życie, za podstawowe odczynniki, a straszenie przerwaniem dopływu ciepła stało się już niemal codziennością.

- Warunkiem udzielenia kredytu bankowego jest posiadanie zabezpieczenia...

- Zabezpieczenie mamy od niedawna. Wcześniej przez blisko 10 lat podejmowano w CZD próby uporządkowania spraw własności gruntów i to się nie udało, chociaż sprawę prowadziła kancelaria wynajęta za duże pieniądze. Nam się udało uporządkować te sprawy w ciągu zaledwie kilku miesięcy, i to niedrogo, przy pomocy dwóch profesjonalistów. Miesiąc temu podpisałem akt notarialny ustalający, że własność Instytutu stanowią wszystkie grunty, na których posadowione są budynki CZD, zakładowe osiedla mieszkaniowe i hotele pracownicze. Był to też pierwszy krok w kierunku sprzedaży mieszkań naszym pracownikom, którzy je od lat zasiedlają. Będziemy dążyć do tego, by i ta sprawa została załatwiona jak najszybciej.

- Nowo utworzona spółka zajmująca się administrowaniem hotelami i mieszkaniami pracowniczymi poczynała sobie z ich lokatorami dość obcesowo. Skargi mieszkańców dotarły też do naszej redakcji.

- Dla mnie było nieporozumieniem, że Instytut zajmował się administrowaniem osiedlami pracowniczymi. Jednak tempo wprowadzania przez prezesa nowej spółki podwyżek czynszów było absolutnie nie do przyjęcia. Na szczęście właścicielem spółki jest w 100% CZD, w związku z tym mamy kontrolę nad jej poczynaniami. Pretensje dotyczyły głównie formy, skali i tempa wprowadzania zmian – i faktycznie wszystko to można było określić mianem dużej niezręczności. Nie wycofaliśmy się jednak z naszych zamierzeń. Przez ostatnie dwa lata, zanim zostałem dyrektorem, Instytut dotował np. hotel pielęgniarski kwotą pół miliona zł; nie była to dotacja do czynszu, lecz do dostarczanych tam mediów. Takie dotacje trzeba było zlikwidować choćby dlatego, że nie były świadczeniami z tytułu pracy – nie otrzymywali ich wszyscy pracownicy, a jedynie nieliczni.

Przy dużym udziale Izby Pielęgniarek i Położnych jako negocjatora – konflikty wokół tych spraw udało się rozwiązać. Wprowadzono podwyżki opłat za czynsz, przede wszystkim za media, czynsze są zaś dużo niższe niż pierowotnie proponowała spółka. Podwyżki były niezbędne, ponieważ zakładowe osiedle lada moment by się rozsypało. Trzeba zainwestować w te budynki, a jest to możliwe tylko za pieniądze lokatorów. Dotacji Instytutu już nie będzie, bo tego typu akcje pomocy wszędzie się skończyły.

- Jak pan ocenia pierwszy rok swego dyrektorowania w CZD?

- Wyniki, które osiągnęliśmy z zespołem, nie dają poczucia pełnego sukcesu, ale potwierdzają, że kierunek zmian został wybrany właściwie. Moim zdaniem, to nie system uniemożliwia działanie. Ogromnie ważne są umiejętności zarządzania oraz dotarcia do ludzi – uzyskania ich zgody na pewne zamierzenia lub chociaż powstrzymania sprzeciwów. Okazuje się wtedy, że w Polsce, gdzie na ochronę zdrowia przeznacza się zdecydowanie za mało środków, a system nie jest doskonały – można ciągle jeszcze w miarę normalnie funkcjonować. I z tego jestem zadowolony.




Najpopularniejsze artykuły

Fenomenalne organoidy

Organoidy to samoorganizujące się wielokomórkowe struktury trójwymiarowe, które w warunkach in vitro odzwierciedlają budowę organów lub guzów nowotworowych in vivo. Żywe modele części lub całości narządów ludzkich w 3D, w skali od mikrometrów do milimetrów, wyhodowane z tzw. indukowanych pluripotentnych komórek macierzystych (ang. induced Pluripotent Stem Cells, iPSC) to nowe narzędzia badawcze w biologii i medycynie. Stanowią jedynie dostępny, niekontrowersyjny etycznie model wczesnego rozwoju organów człowieka o dużym potencjale do zastosowania klinicznego. Powstają w wielu laboratoriach na świecie, również w IMDiK PAN, gdzie badane są organoidy mózgu i nowotworowe. O twórcach i potencjale naukowym organoidów mówi prof. dr hab. n. med. Leonora Bużańska, kierownik Zakładu Bioinżynierii Komórek Macierzystych i dyrektor w Instytucie Medycyny Doświadczalnej i Klinicznej w Warszawie im. Mirosława Mossakowskiego Polskiej Akademii Nauk (IMDiK PAN).

10 000 kroków dziennie? To mit!

Odkąd pamiętam, 10 000 kroków było złotym standardem chodzenia. To jest to, do czego powinniśmy dążyć każdego dnia, aby osiągnąć (rzekomo) optymalny poziom zdrowia. Stało się to domyślnym celem większości naszych monitorów kroków i (czasami nieosiągalną) linią mety naszych dni. I chociaż wszyscy wspólnie zdecydowaliśmy, że 10 000 to idealna dzienna liczba do osiągnięcia, to skąd się ona w ogóle wzięła? Kto zdecydował, że jest to liczba, do której powinniśmy dążyć? A co ważniejsze, czy jest to mit, czy naprawdę potrzebujemy 10 000 kroków dziennie, aby osiągnąć zdrowie i dobre samopoczucie?

Cukrzyca: technologia pozwala pacjentom zapomnieć o barierach

Przejście od leczenia cukrzycy typu pierwszego opartego na analizie danych historycznych i wielokrotnych wstrzyknięciach insuliny do zaawansowanych algorytmów automatycznego jej podawania na podstawie ciągłego monitorowania glukozy w czasie rzeczywistym jest spełnieniem marzeń o sztucznej trzustce. Pozwala chorym uniknąć powikłań cukrzycy i żyć pełnią życia.

Zdrowa tarczyca, czyli wszystko, co powinniśmy wiedzieć o goitrogenach

Z dr. n. med. Markiem Derkaczem, specjalistą chorób wewnętrznych, diabetologiem oraz endokrynologiem, wieloletnim pracownikiem Kliniki Endokrynologii, a wcześniej Kliniki Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego w Lublinie rozmawia Antoni Król.

Onkologia – organizacja, dostępność, terapie

Jak usprawnić profilaktykę raka piersi, opiekę nad chorymi i dostęp do innowacyjnych terapii? – zastanawiali się eksperci 4 września br. podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu.

2024 rok: od A do Z

Czym ochrona zdrowia będzie żyć do końca roku? Kto i co wywrze na system ochrony zdrowia największy – pozytywny i negatywny – wpływ? Do pełnej prognozy potrzeba byłoby zapewne stu, jeśli nie więcej, haseł. Przedstawiamy więc wersję, z konieczności – i dla dobra Czytelnika – skróconą.

Demencja i choroba Alzheimera – jak się przygotować do opieki?

Demencja i choroba Alzheimera to schorzenia, które dotykają coraz większą liczbę seniorów, a opieka nad osobą cierpiącą na te choroby wymaga nie tylko ogromnej empatii, ale także odpowiednich przygotowań i wiedzy. Choroby te powodują zmiany w funkcjonowaniu mózgu, co przekłada się na stopniową utratę pamięci, umiejętności komunikacji, a także zdolności do samodzielnego funkcjonowania. Dla rodziny i bliskich opiekunów staje się to wielkim wyzwaniem, gdyż codzienność wymaga przystosowania się do zmieniających się potrzeb osoby z demencją. Jak skutecznie przygotować się do opieki nad seniorem i jakie działania podjąć, by zapewnić mu maksymalne wsparcie oraz godność?

Wygrać z sepsą

W Polsce wciąż nie ma powszechnej świadomości, co to jest sepsa. Brakuje jednolitych standardów jej diagnostyki i leczenia. Wiele do życzenia pozostawia dostęp do badań mikrobiologicznych, umożliwiających szybkie rozpoznnanie sespy i wdrożenie celowanej terapii. – Polska potrzebuje pilnie krajowego programu walki z sepsą. Jednym z jej kluczowych elementów powinien być elektroniczny rejestr, bo bez tego nie wiemy nawet, ile tak naprawdę osób w naszym kraju choruje i umiera na sepsę – alarmują specjaliści.

Jak cyfrowe bliźniaki wywrócą medycynę do góry nogami

Podobnie jak model pogody, który powstaje za pomocą komputerów o ogromnej mocy obliczeniowej, można generować prognozy zdrowotne dotyczące tego, jak organizm za-reaguje na chorobę lub leczenie, niezależnie od tego, czy jest to lek, implant, czy operacja. Ilość danych potrzebnych do stworzenia modelu zależy od tego, czy modelujemy funkcjonowanie całego ciała, wybranego organu czy podsystemu molekularnego. Jednym słowem – na jakie pytanie szukamy odpowiedzi.

Budowanie marki pracodawcy w ochronie zdrowia

Z Anną Macnar – dyrektorem generalnym HRM Institute, ekspertką w obszarze employer brandingu, kształtowania i optymalizacji środowiska pracy, budowania strategii i komunikacji marki oraz zarządzania talentami HR – rozmawia Katarzyna Cichosz.

Testy wielogenowe pozwalają uniknąć niepotrzebnej chemioterapii

– Wiemy, że nawet do 85% pacjentek z wczesnym rakiem piersi w leczeniu uzupełniającym nie wymaga chemioterapii. Ale nie da się ich wytypować na podstawie stosowanych standardowo czynników kliniczno-patomorfologicznych. Taki test wielogenowy jak Oncotype DX pozwala nam wyłonić tę grupę – mówi onkolog, prof. Renata Duchnowska.

Aż 9,3 tys. medyków ze Wschodu ma pracę dzięki uproszczonemu trybowi

Już ponad 3 lata działają przepisy upraszczające uzyskiwanie PWZ, a 2 lata – ułatwiające jeszcze bardziej zdobywanie pracy medykom z Ukrainy. Dzięki nim zatrudnienie miało znaleźć ponad 9,3 tys. członków personelu służby zdrowia, głównie lekarzy. Ich praca ratuje szpitale powiatowe przed zamykaniem całych oddziałów. Ale od 1 lipca mają przestać obowiązywać duże ułatwienia dla medyków z Ukrainy.

Kongres Zdrowia Seniorów 2024

Zdrowy, sprawny – jak najdłużej – senior, to kwestia interesu społecznego, narodowego – mówili eksperci podczas I Kongresu Zdrowia Seniorów, który odbył się 1 lutego w Warszawie.

Najlepsze systemy opieki zdrowotnej na świecie

W jednych rankingach wygrywają europejskie systemy, w innych – zwłaszcza efektywności – dalekowschodnie tygrysy azjatyckie. Większość z tych najlepszych łączy współpłacenie za usługi przez pacjenta, zazwyczaj 30% kosztów. Opisujemy liderów. Polska zajmuje bardzo odległe miejsca w rankingach.

Ile trwają studia medyczne w Polsce? Podpowiadamy!

Studia medyczne są marzeniem wielu młodych ludzi, ale wymagają dużego poświęcenia i wielu lat intensywnej nauki. Od etapu licencjackiego po specjalizację – każda ścieżka w medycynie ma swoje wyzwania i nagrody. W poniższym artykule omówimy dokładnie, jak długo trwają studia medyczne w Polsce, jakie są wymagania, by się na nie dostać oraz jakie możliwości kariery otwierają się po ich ukończeniu.

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.




bot