Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 77–84/2018
z 11 października 2018 r.


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Bezdomni na out

Krzysztof Boczek

Szpitale amerykańskie pozbywają się bezdomnych, chorych psychicznie bez polis, wyrzucając ich na ulice. Nawet gdy na zewnątrz jest mróz.




Fot. iStock

W styczniu 2018 r., Imamu Baraka przechodzący obok szpitala University Maryland Medical Center w Baltimore zauważył i nagrał szokujące wydarzenie. Personel placówki – strażnicy – wywoził chorą, bezdomną kobietę, na wózku inwalidzkim. Porzucił ją na ławce pobliskiego przystanku autobusowego. Na mrozie. Miała na sobie jedynie szpitalną koszulę nocną i skarpetki. Nawet nie miała papci czy butów. Personel nie odpowiadał na pytania przechodnia. Kobieta – chora psychicznie – była w jakimś szoku. Trudno było z nią nawiązać kontakt. Przygarbiona dreptała między przystankiem a szpitalem. Płakała. Wezwany przez Barakę ambulans, zabrał chorą do... tej samej placówki. Czyli podwiózł ją kilkadziesiąt metrów. Krążące po sieci wideo szybko upubliczniły stacje telewizyjne. Także ogólnokrajowe. Wybuchł skandal. Szefostwo Uniwersytetu Maryland przepraszało. Twierdziło, że także jest w szoku. – Zawiedliśmy. Nie wypełniliśmy naszej misji – podkreślali. Wobec pracowników, którzy zostawili chorą na mrozie, podjęto kroki prawne.

WYSYPISKO



To wydarzenie jest tylko czubkiem góry lodowej. Media w USA od wielu lat co jakiś czas wyciągają na wierzch nowe przypadki patient dumping – wyrzucania pacjentów na bruk. Słowo „dumping” najczęściej określa pozbywanie się... śmieci. Przykładów jest aż nadto. 11 dni po opisanym wyżej przypadku, w styczniu br., telewizje ujawniły, że pracownicy Aurora Sinai Medical Center w Milwaukee wywieźli na wózku i porzucili na chodniku bezdomnego, chorego psychicznie. W tym czasie padał ścinający zimnem deszcz. Jeszcze tego samego dnia przyszedł mróz i spadło kilkanaście cm śniegu.

– Wyrzucili go jak śmiecia – komentowała w lokalnej TV, Ewa Welch, wolontariuszka z organizacji Aniołowie Ulicy, pomagającej bezdomnym. Ten NGOs ujawnił, że 2 tygodnie wcześniej ta sama placówka postąpiła tak samo wobec innego chorego. Szpital zawiesił pracowników, którzy tego dokonali.

Inny przypadek. Santiago Tarver – transseksualista, epileptyk żyjący na ulicach Los Angeles – też został wyrzucony ze szpitala w lutym br. Mimo iż wymagał dalszej hospitalizacji. To była publiczna placówka, więc Tarvera nie porzucono na poboczu, a dostał bilet na komunikację, by dojechać do swojego namiotu na chodniku w dzielnicy Skid Row. Kał, strzykawki po narkotykach i stosy śmieci – w takim otoczeniu otumaniony lekami Tarver nie miał szans na kontynuację kuracji.

W Los Angeles szpitale najczęściej porzucały bezdomnych właśnie w Skid Row – dzielnicy, którą oprócz stałych mieszkańców, okupuje 7–8 tys. ludzi koczujących w namiotach. Media udokumentowały co najmniej kilkadziesiąt takich przypadków na przestrzeni lat. Porzucano tam wielokrotnie schizofreników. W 2007 r. Amerykanów zszokowała informacja o mężczyźnie z porażeniem nóg, który czołgał się po chodniku Skid Row trzymając w zębach torbę z własnymi rzeczami. Wyrzucił go tam szpital. Innym razem porzucono chorego z pękniętym workiem stomijnym. Pacjenci najczęściej trafiali do Skid Row ubrani tylko w bieliznę szpitalną, pampersa i kapcie. By świadków było jak najmniej, bezdomnych pozbywano się w środku nocy.

Przypadki wyrzucania chorych wprost na ulicę z oddziału szpitalnego miały miejsce w większości dużych miast USA. Od Alabamy po Kalifornię. Raporty potwierdzały wielokrotnie śmierć pacjenta wskutek porzucenia.

W 2013 r. ujawniono, że Rawson-Neal Psychiatric Hospital w Las Vegas – psychiatryczna klinika nr 1 w stanie Nevada – wsadził do autobusów Greyhound i wysłał do innych miast USA ponad 1500 swoich podopiecznych. Kilka, kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt godzin chorzy jechali bez jakiejkolwiek opieki. Klinika przekonywała, że prawie wszędzie informowała rodzinę lub instytucje, by odebrali chorego. Ale media udowodniły, że była to nieprawda. Schizofrenicy, chorzy z depresją czy nerwicami tułali się więc po miastach, by po iluś dniach trafić na SOR, do noclegowni lub innego szpitala psychiatrycznego. Placówka z Vegas miała chorego z głowy.

KIJ



W lipcu br. Silver Lake Medical Center – szpital psychiatryczny ze 118 łóżkami – zgodził się zapłacić Urzędowi Miasta Los Angeles, 550 tys. dol. ugody, za to, że aż 750 swoich pacjentów porzucił w autobusach i na dworcach. Dokładnie drugie tyle tysięcy dolarów placówka ma wpłacić na Program Wspomagania Dla Bezdomnych Pacjentów. SLMC zobowiązał się także zmienić procedury zwalniania chorych bez dachu nad głową.

Urząd Miasta Los Angeles doprowadził do podobnych ugód już z 8 innymi placówkami medycznymi. Zapłaciły one w sumie 4 mln dol. odszkodowań. Popularne są też prywatne pozwy, od prawników reprezentujących... bezdomnych. Tylko za ww. porzucenie mężczyzny z paraliżem nóg w Skid Row szpital zapłacił okrągły milion dolarów odszkodowania. Podobne procesy w USA mają miejsce już co najmniej od 25 lat, ale dopiero od 2013 r. szpitale mocniej dostają po kieszeni – kary bywają nawet wielomilionowe. To oraz medialny szum wokół afer, spowodowały, że placówki medyczne obecnie rzadziej niż kiedyś decydują się na takie traktowanie pacjentów.

Dowody? Z raportu nt. patient dumping przygotowanego w 2001 r. wynika, że ten sposób pozbywania się nieubezpieczonych stosowało powszechnie aż 527 szpitali w USA. Z badań prowadzonych w latach 2005–2014 wynika, że aż 43 proc. szpitali było objętych śledztwami dotyczącymi nielegalnego wyrzucania chorych. Teraz jest ich mniej – badania na bezdomnych hospitalizowanych w New Heaven wskazują, że „tylko” 11 proc. trafiło na ulicę prosto z placówki medycznej.

Prawa anty-dumping patient już dawno istniejące, albo zostały zaostrzone, albo władze bardziej dbają o ich przestrzeganie. Szpitale mogą wywozić bezdomnych do ich rodzin, ośrodków opieki nad bezdomnymi, a na ewentualne porzucenie chorego na ulicy muszą mieć jego pisemną zgodę.

MARCHEWKA



Oczywistym, podstawowym powodem, dla którego szpitale wyrzucają niewyleczonych pacjentów, są pieniądze – bezdomni nie mają polis, a jeśli już, to w bardzo podstawowym zakresie. Są obciążeniem finansowym dla tych placówek, działających przecież dla zysku. Badanie z 2014 r. wykazało, że 74 osoby bez dachu nad głową – tzw. superusers – odwiedzili SOR-y Kalifornii w jednym tylko roku ponad... 800 razy. Czyli średnio po 11 razy każdy. Z innego badania prowadzonego przez władze Los Angeles i placówki medyczne Uniwersytetu Południowej Kalifornii wynika, że bezdomni tak często bywali pacjentami tych ostatnich, jakby 20 z nich przez cały rok przebywało non stop w szpitalu. W Kalifornii dzień pobytu w szpitalu to koszt 2–3 tys. dol.

Dlatego m.in. w 2014 r. reforma Obamy wprowadziła podstawowe ubezpieczenia federalne z Medicaid dla osób, których dochody nie przekraczają 133 proc. poziomu ubóstwa. Większość bezdomnych może je mieć. Szpitale na podstawowej pomocy zaczęły zyskiwać. Z badań wynika też, iż 92 proc. pacjentów wyrzuconych przed wyleczeniem na ulicę szybko wróci do jakiejś placówki medycznej z powodu tego samego problemu. Jeśli szpital nie wywiezie pacjenta gdzieś daleko, to jest duża szansa, że wróci on w to samo miejsce. Dlatego placówki medyczne chętniej już zawożą bezdomnych do schronisk. Ale te nie rozwiązują problemu – w samym Los Angeles jest ok. 60 tys. bezdomnych i jedynie 20 tys. miejsc w schroniskach dla nich. Dodatkowo mieszkańcy takich placówek 4-krotnie częściej trafiają do szpitala niż przeciętny Amerykanin.

Kilka lat temu zaczęły się upowszechniać programy wspierania bezdomnych pacjentów. Powstawały ośrodki zapewniające odpowiednie warunki do rekonwalescencji – higieniczne i z podstawową opieką medyczną. To pozwala osobom bez dachu nad głową wyzdrowieć. Połowa z trafiających tutaj staje sama na nogi – znajdują sobie stałe miejsce zamieszkania i nie wracają już na ulicę. Ale największa zaleta takich centrów rekonwalescencji to ich koszt – 15–20-krotnie niższy niż koszty pobytu w szpitalu. Dlatego do budowy takich placówek dokładają się także placówki medyczne, a od 2017 r. wprowadzono w Kalifornii podatek, z którego fundusze płyną właśnie na bezdomnych.

Liczba takich placówek rekonwalescencji to ciągle tylko kropla w morzu potrzeb – w całej Kalifornii w 2016 r. były ich 23, z pół tysiącem miejsc, a w drugim z najlepiej rozwiniętych pod tym względem stanów – Florydzie – już tylko 5.

Paragraf 22



W USA, wg różnych danych, jest od 800 tys. do 3,5 mln bezdomnych. Ta liczba rośnie w czasach kryzysu, maleje – w okresie boomu ekonomicznego. Ale oprócz fazy cyklu gospodarczego, w jakim jest świat, w USA o bezdomności decyduje także... zdrowie człowieka. Kłopoty z nim, choroby przewlekłe, psychiczne, są jedną częstszych przyczyn bankructw Amerykanów – 40 mln z nich nie ma prywatnej polisy zdrowotnej, kilkadziesiąt milionów – tylko podstawową. W przypadkach wielu schorzeń taka nie wystarcza do pokrycia kosztów. Rokrocznie z powodu ogromnych rachunków za opiekę medyczną, bankructwo ogłasza, wg różnych źródeł – od 270 tys. do aż... miliona obywateli. A taka upadłość jest milowym krokiem do utraty dachu nad głową. I pogorszenia i tak fatalnego stanu zdrowia. Wyjście z bezdomności chorego Amerykanina, którego szpitale nie chcą leczyć, jest niezwykle trudne.

Koło się zamyka. Nadzieją na jego przerwanie są wspomniane centra rekonwalescencji.

Patient dumping – krótka historia



W 1946 r. prezydent H. Truman podpisał „Hill-Burton Act” – ustawę, która przeznaczała federalne fundusze na budowę i modernizację szpitali. Także zobowiązywała te placówki medyczne do świadczenia bezpłatnych, podstawowych usług medycznych w „rozsądnym wymiarze”, na obszarze swojego działania, dla osób, których nie stać na opłacenie rachunków. Prawo to nie było w ogóle respektowane. Bezdomni bez polis lądowali na ulicach. Do wczesnych lat 80. tylko 22 stany stworzyły przepisy, które miały minimalizować zjawisko patient dumping. W 1986 r. prezydent R. Reagan wprowadził prawo, które także miało powstrzymać proceder – ustawy EMTALA wyznaczały kary od 50 do 100 tys. dol. za pacjenta wyrzuconego na ulicę, niezgodnie z określonymi procedurami. Karą miało być także ewentualne zabranie funduszy z federalnego ubezpieczenia – Medicare. Ani jedno, ani drugie rozwiązanie nie zatrzymało zjawiska, które wręcz upowszechniało się. Według badań, do 1992 r., w tych 22 stanach szpitale odmówiły pomocy aż 250 tys. Amerykanów, których nie było stać na leczenie. W Dallas w 1992 r. co miesiąc notowano aż 200 przypadków porzucania pacjentów na ulicy.

Jak w Polsce SOR-y traktują bezdomnych?



Lek. Jarosław Gucwa, specjalista medycyny ratunkowej, od 2000 r. pracuje na SOR-ach pogotowiach, w karetkach:

W miastach takich jak Kraków bezdomni na SOR-ze to codzienność. W miasteczkach takich jak Bochnia rzadziej – raz na tydzień. Każdy nieubezpieczony, jeśli wymaga opieki medycznej, to ją dostaje.

Duża część tych przypadków to pijani, zwłaszcza zimą – karetka ich zabiera profilaktycznie, by nie umarli z wyziębienia. Jeśli nie wymagają interwencji lekarskiej, to trafiają do izby wytrzeźwień. Noclegownie przyjmują trzeźwych i takich, którzy chcą tam trafić. A wielu bezdomnych ani nie chce tam iść, ani nie jest trzeźwa.

Druga grupa to osoby z przewlekłymi ranami. Powinni się leczyć w poradniach, ale praktyka jest taka, że do zmiany opatrunku przychodzą na SOR i są leczeni.

Trzecia grupa to głównie alkoholicy, którzy wymagają pozostawienia w szpitalu. Jeśli się zgadzają, to są przyjmowani najczęściej na internę. Szpitale najpierw pytają, czy chory jest ubezpieczony. Jeśli nie, to mówią najczęściej, że nie mają miejsc – wolą dochodowych pacjentów.

Ale zawsze jakaś placówka się zgodzi. Bezdomni potrafią leżeć miesiącami. Jeżeli taki człowiek jest nieubezpieczony, to NFZ nie zapłaci szpitalowi ani złotówki za jego leczenie. Ale szpital może dostać świadczenia za hospitalizację z opieki społecznej – można szybko objąć ubezpieczeniem takiego pacjenta. Chociaż nie zawsze tak jest – kiedyś dwa MOPS-y kłóciły się, który ma objąć opieką chorego. W jednym kiedyś on mieszkał, a w drugim – w momencie interwencji – przebywał. Odbijali piłeczkę w sądach przez ponad rok, a chory u nas leżał w tym czasie i generował koszty. Rozwiązania prawne tej kwestii są kiepskie. Problemem jest też przeniesienie pacjenta, gdy już nie wymaga hospitalizacji. Czasem mają rodzinę – trzeba ją znaleźć albo trzeba wyznaczyć opiekuna prawnego i to też może ciągnąć się miesiącami.

Nie słyszałem w Polsce o przypadkach, by karetką wywoziło się bezdomnego chorego ze szpitala i porzucało gdzieś na ulicy.

Bezdomni w polskiej ochronie zdrowia



Krzysztof Boczek: Jak szpitale, a zwłaszcza SOR-y, mają postępować z bezdomnymi, którzy z reguły nie są w żaden sposób ubezpieczeni?

Sylwia Wądrzyk, rzecznik prasowy NFZ: Osoby, o które pan pyta mogą otrzymać decyzję potwierdzającą prawo do świadczeń, wydaną przez wójta (burmistrza, prezydenta) gminy właściwej dla ich miejsca zamieszkania. Wójt (burmistrz, prezydent) wydaje decyzję na wniosek osoby ubiegającej się o świadczenie lub jej przedstawiciela ustawowego, a w przypadku stanu nagłego – także na wniosek placówki medycznej (np. szpitala). W Polsce osobami uprawnionymi do uzyskania bezpłatnych świadczeń opieki zdrowotnej, a jednocześnie niemającymi ubezpieczenia zdrowotnego, są osoby, które zamieszkują na terytorium Polski, mają obywatelstwo polskie lub uzyskały tutaj status uchodźcy albo zezwolenie na pobyt czasowy, spełniające jednocześnie kryterium dochodowe określone w ustawie o pomocy społecznej.

K.B.: Czy szpital może odmówić leczenia/udzielenia pomocy bezdomnemu lub wydalić go z placówki przed końcem jego leczenia do innej placówki, np. noclegowni albo na ulicę?

S.W.: To lekarz sprawujący opiekę nad pacjentem ocenia, jaka pomoc medyczna, z uwagi na stan zdrowia pacjenta, jest niezbędna.

K.B.: Jaki budżet NFZ przeznaczył w 2017 r. na pomoc bezdomnym?

S.W.: Wysokość środków na realizację zadań dot. finansowania świadczeń opieki zdrowotnej udzielonych m.in. wyżej wymienionym osobom na lata 2015–2018 została określona w ustawie z dnia 25 września 2015 r. o finansowaniu niektórych świadczeń zdrowotnych w latach 2015–2018 (Dz.U. poz. 1770). W planie finansowym na 2018 r. przychody z dotacji na realizację tych zadań ustalono w wysokości ponad 320 mln zł (dokładnie: 320 232 tys. zł.).

K.B.: Czy NFZ odnotowywał w Polsce przypadki wyrzucania bezdomnych przez szpitale na ulicę?

S.W.: W ciągu ostatnich trzech lat do Centrali NFZ nie wpłynęła żadna skarga dotycząca kwestii, o którą pan pyta.




Najpopularniejsze artykuły

Ile trwają studia medyczne w Polsce? Podpowiadamy!

Studia medyczne są marzeniem wielu młodych ludzi, ale wymagają dużego poświęcenia i wielu lat intensywnej nauki. Od etapu licencjackiego po specjalizację – każda ścieżka w medycynie ma swoje wyzwania i nagrody. W poniższym artykule omówimy dokładnie, jak długo trwają studia medyczne w Polsce, jakie są wymagania, by się na nie dostać oraz jakie możliwości kariery otwierają się po ich ukończeniu.

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Testy wielogenowe pozwalają uniknąć niepotrzebnej chemioterapii

– Wiemy, że nawet do 85% pacjentek z wczesnym rakiem piersi w leczeniu uzupełniającym nie wymaga chemioterapii. Ale nie da się ich wytypować na podstawie stosowanych standardowo czynników kliniczno-patomorfologicznych. Taki test wielogenowy jak Oncotype DX pozwala nam wyłonić tę grupę – mówi onkolog, prof. Renata Duchnowska.

Diagnozowanie insulinooporności to pomylenie skutku z przyczyną

Insulinooporność początkowo wykrywano u osób chorych na cukrzycę i wcześniej opisywano ją jako wymagającą stosowania ponad 200 jednostek insuliny dziennie. Jednak ze względu na rosnącą świadomość konieczności leczenia problemów związanych z otyłością i nadwagą, w ostatnich latach wzrosło zainteresowanie tą... no właśnie – chorobą?

Najlepsze systemy opieki zdrowotnej na świecie

W jednych rankingach wygrywają europejskie systemy, w innych – zwłaszcza efektywności – dalekowschodnie tygrysy azjatyckie. Większość z tych najlepszych łączy współpłacenie za usługi przez pacjenta, zazwyczaj 30% kosztów. Opisujemy liderów. Polska zajmuje bardzo odległe miejsca w rankingach.

Czy NFZ może zbankrutować?

Formalnie absolutnie nie, publiczny płatnik zbankrutować nie może. Fundusz bez wątpienia znalazł się w poważnych kłopotach. Jest jednak jedna dobra wiadomość: nareszcie mówi się o tym otwarcie.

Onkologia – organizacja, dostępność, terapie

Jak usprawnić profilaktykę raka piersi, opiekę nad chorymi i dostęp do innowacyjnych terapii? – zastanawiali się eksperci 4 września br. podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu.

10 000 kroków dziennie? To mit!

Odkąd pamiętam, 10 000 kroków było złotym standardem chodzenia. To jest to, do czego powinniśmy dążyć każdego dnia, aby osiągnąć (rzekomo) optymalny poziom zdrowia. Stało się to domyślnym celem większości naszych monitorów kroków i (czasami nieosiągalną) linią mety naszych dni. I chociaż wszyscy wspólnie zdecydowaliśmy, że 10 000 to idealna dzienna liczba do osiągnięcia, to skąd się ona w ogóle wzięła? Kto zdecydował, że jest to liczba, do której powinniśmy dążyć? A co ważniejsze, czy jest to mit, czy naprawdę potrzebujemy 10 000 kroków dziennie, aby osiągnąć zdrowie i dobre samopoczucie?

Soczewki dla astygmatyków – jak działają i jak je dopasować?

Astygmatyzm to jedna z najczęstszych wad wzroku, która może znacząco wpływać na jakość widzenia. Na szczęście nowoczesne rozwiązania optyczne, takie jak soczewki toryczne, pozwalają skutecznie korygować tę wadę. Jak działają soczewki dla astygmatyków i na co zwrócić uwagę podczas ich wyboru? Oto wszystko, co warto wiedzieć na ten temat.

Zdrowa tarczyca, czyli wszystko, co powinniśmy wiedzieć o goitrogenach

Z dr. n. med. Markiem Derkaczem, specjalistą chorób wewnętrznych, diabetologiem oraz endokrynologiem, wieloletnim pracownikiem Kliniki Endokrynologii, a wcześniej Kliniki Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego w Lublinie rozmawia Antoni Król.

Jakie badania profilaktyczne są zalecane po 40. roku życia?

Po 40. roku życia wzrasta ryzyka wielu chorób przewlekłych. Badania profilaktyczne pozwalają wykryć wczesne symptomy chorób, które często rozwijają się bezobjawowo. Profilaktyka zdrowotna po 40. roku życia koncentruje się przede wszystkim na wykryciu chorób sercowo-naczyniowych, nowotworów, cukrzycy oraz innych problemów zdrowotnych związanych ze starzeniem się organizmu.

Aż 9,3 tys. medyków ze Wschodu ma pracę dzięki uproszczonemu trybowi

Już ponad 3 lata działają przepisy upraszczające uzyskiwanie PWZ, a 2 lata – ułatwiające jeszcze bardziej zdobywanie pracy medykom z Ukrainy. Dzięki nim zatrudnienie miało znaleźć ponad 9,3 tys. członków personelu służby zdrowia, głównie lekarzy. Ich praca ratuje szpitale powiatowe przed zamykaniem całych oddziałów. Ale od 1 lipca mają przestać obowiązywać duże ułatwienia dla medyków z Ukrainy.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Dobra polisa na życie — na co zwrócić uwagę?

Ubezpieczenie na życie to zabezpieczenie finansowe w trudnych chwilach. Zapewnia wsparcie w przypadku nieszczęśliwego wypadku lub śmierci ubezpieczonego. Aby polisa dobrze spełniała swoją funkcję i gwarantowała pomoc, niezbędne jest gruntowne sprawdzenie jej warunków. Jeśli chcesz wiedzieć, na czym dokładnie powinieneś się skupić — przeczytaj ten tekst!

Życie z wszywką alkoholową: Jak się przygotować i co zmienić w codziennym funkcjonowaniu?

Alkoholizm jest poważnym problemem zdrowotnym, który dotyka wiele osób na całym świecie. Wszywka alkoholowa jest jedną z metod wspomagających walkę z tym uzależnieniem – mały implant, zawierający substancję disulfiram, który wchodzi w reakcję z alkoholem i wywołuje nieprzyjemne objawy po jego spożyciu. Wszywka alkoholowa stała się popularną opcją terapii w miastach takich jak Siedlce, gdzie coraz więcej osób szuka skutecznych sposobów na zerwanie z nałogiem. Jakie zmiany w codziennym funkcjonowaniu przynosi życie z wszywką i jak się do tego przygotować?

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.




bot