30 marca w warszawskim Pałacu Kultury i Nauki odbyła się ogólnopolska konferencja „Bezpieczny lekarz – bezpieczny pacjent – bezpieczny szpital”, organizowana przez wydawnictwo Wolters Kluwer Polska i Medycynę Praktyczną.
Przeznaczone dla menedżerów spotkanie było okazją do dyskusji na temat zdarzeń niepożądanych oraz bezpieczeństwa pacjentów, jak i personelu medycznego. Wzięli w nim udział wybitni eksperci z dziedziny zarządzania i prawa, z Polski i zagranicy, m.in. dyrektor Wydziału Zdrowia Rady Europy dr Piotr Mierzewski.
Prof. Richard Cranovsky, ekspert Rady Europy w dziedzinie bezpieczeństwa opieki zdrowotnej, nakreślił skalę problemu. Dane z amerykańskiego raportu „To err is human”, opublikowanego w 1999 r., wskazują, że w Stanach Zjednoczonych rocznie co najmniej 44 tys. osób umiera z powodu błędów w leczeniu szpitalnym. Dla porównania – liczba zgonów z powodu raka piersi wynosiła tam 42 200, a z powodu AIDS – 16 tys. w tymże roku.
Według raportu stowarzyszenia amerykańskich ubezpieczeń, dotyczącego rejestrowanych skarg pacjentów i ich ekonomicznych skutków (Society of Actuaries, 2010), spośród 6,3 mln udokumentowanych przypadków zdarzeń niepożądanych około 1,5 mln stanowiły błędy medyczne. Poszkodowanych było ok. 7% pacjentów w lecznictwie zamkniętym.
Niestety, brak wiarygodnych danych dla Polski. Wiadomo, że w latach 2005–2009 do rzeczników odpowiedzialności zawodowej wpłynęło około 12 tys. skarg. Po ich rozpatrzeniu do sądów lekarskich skierowano 2155 spraw, czyli wniosków o ukaranie. Karę orzeczono w 2/3 tych spraw. – Daleko jeszcze do stworzenia w Polsce krajowej bazy danych, dającej możliwość dokonania analizy porównawczej z innymi krajami oraz wyciągania wniosków dla dydaktyki i poprawy sytuacji w codziennej praktyce – wyjaśnił profesor.
Oprócz zdarzeń niepożądanych sensu stricte (takich, których nie można przewidzieć), a także błędów lekarskich wyróżnia się obecnie „nieomal błędy” (ang. near miss, close call), czyli sytuacje, kiedy przez przypadek lub dzięki podjętemu na czas działaniu nie wystąpiła szkoda dla pacjenta. – Te „nieomal błędy” należy traktować jako poważne odstępstwa od właściwego postępowania, rejestrować i analizować – podkreślił prof. Cranovsky. Zwrócił także uwagę na ogromną złożoność organizacyjną i technologiczną dzisiejszego lecznictwa, sprawiającą, że tradycyjne podejście – upatrujące przyczyn każdego błędu w naruszeniu zasad etyki zawodowej lub w nieodpowiednim systemie wartości lekarza czy innego pracownika medycznego – może zamiast poprawy spowodować pogorszenie bezpieczeństwa pacjentów.
Uczestnicy konferencji wskazywali na minimalizację zagrożeń dla chorych jako najlepszą drogę do poprawy bezpieczeństwa pracowników służby zdrowia. – Ważne jest stworzenie w Polsce nowej kultury bezpieczeństwa i zaufania między pacjentami a pracownikami służby zdrowia – podkreślił prof. Romuald Krajewski z Kliniki Nowotworów Głowy i Szyi Centrum Onkologii-Instytut im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie. Jego zdaniem, praktyka właściwego, nacechowanego szacunkiem i otwartością zachowania się wobec poszkodowanych jest nie tylko świadectwem rozwoju społeczeństwa, ale także przynosi wielorakie korzyści. Pozwala lekarzom wyciągać wnioski z własnego postępowania, tak by indywidualna szkoda nie niosła wyłącznie negatywnych następstw, ale i pozytywne – w postaci uniknięcia niepożądanych zdarzeń u wielu kolejnych pacjentów. Taka postawa ułatwia również utrzymanie dobrej relacji z pacjentem pomimo zaistnienia szkody i sprzyja kontynuacji i powodzeniu leczenia (także zaistniałych powikłań) oraz może ograniczyć roszczeniowe postawy poszkodowanych.
W Stanach Zjednoczonych, gdzie pracownicy i instytucje ochrony zdrowia są szczególnie narażeni na pozwy sądowe ze strony pacjentów, coraz popularniejsze stają się specjalne programy „otwartości” (ang. disclosure programs). O jednym z nich, nazwanym „Sorry Works!”, mówił jego twórca, Douglas Wojcieszek. Podkreślił, że kluczem do właściwej strategii postępowania nie jest wiedza prawnicza, a znajomość relacji międzyludzkich. Program „Sorry Works!” zakłada trzy etapy działania. Pierwszym z nich jest bezzwłoczne, nacechowane empatią wyrażenie przez pracowników szpitala ubolewania z powodu zaistnienia zdarzenia niepożądanego – nawet kiedy najprawdopodobniej nie nastąpiło ono w wyniku błędu personelu. Kolejny to staranne wyjaśnienie okoliczności i przyczyn niekorzystnego wydarzenia. Jeśli wykaże ono udział „czynnika ludzkiego”, należy spotkać się z poszkodowanym i/lub jego rodziną w celu przedyskutowania, przy udziale prawnika, możliwej rekompensaty. Jeśli dochodzenie wykluczy jakiekolwiek zaniedbania, także powinno dojść do spotkania – i przedstawienia zainteresowanym dowodów „niewinności”.
– Od samego początku instytucja powinna utrzymywać kontakt z pacjentem i jego bliskimi i starać się udzielać psychologicznego i w razie potrzeby materialnego wsparcia – przekonywał Douglas Wojcieszek. Przytoczył też przykłady spraw sądowych, które udało się zakończyć na drodze porozumienia stron oraz przypadków błędów medycznych, które nie pociągnęły za sobą gigantycznych odszkodowań – właśnie dzięki przyjęciu „empatycznej” strategii postępowania.
Niestety, wiele wskazuje, że w Polsce realizacja podobnych programów może być trudniejsza niż w USA. Jak zauważyła dr Dorota Karkowska z Instytutu Praw Pacjenta i Edukacji Zdrowotnej Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego, w naszym kraju „nie ma zwyczaju” przepraszania w sytuacji zaistnienia działania niepożądanego, co prawdopodobnie wynika z obawy przed możliwymi konsekwencjami. Być może konferencja „Bezpieczny pacjent – bezpieczny lekarz – bezpieczny szpital” choć w niewielkim stopniu przyczyni się do zmiany tego stanu rzeczy.