Co roku setki milionów osób pada ofiarą zakażeń związanych z opieką zdrowotną. Często prowadzą one do rozwoju poważnych chorób i wydłużonej hospitalizacji – czytamy w wytycznych WHO na temat higieny rąk.
Ryzyko zakażeń szpitalnych wywołanych zaniedbaniem prawidłowej higieny i dezynfekcji rąk dochodzi do poziomu 80 proc. Szacuje się, że ok. 800 mln zł kosztuje roczne leczenie chorób, za którymi stoi nieprzestrzeganie zalecanych procedur czystości rąk w placówkach opieki zdrowotnej (wg danych Polskiego Towarzystwa Zakażeń Szpitalnych – przyp. red.).
Ręce przenoszą bakterie gronkowca, paciorkowca czy Clostridium difficile. Prof. Krzysztof Tomasiewicz z Uniwersytetu Medycznego w Lublinie przypomina, że patogeny mogą się znajdować nie tylko na skórze, ale też na przedmiotach z otoczenia pacjenta. Do przeniesienia bakterii dochodzi m.in. przez bezpośredni kontakt z pacjentem, którego to kontaktu trudno w szpitalu uniknąć. Z pozornie tak błahego powodu, jak nieprecyzyjnie umyte ręce, wynika spory problem zarówno dla chorego, jak i szpitala. Do listy konsekwencji można dopisać wirusowe zapalenie wątroby typu C. W przypadku tej choroby, głównym źródłem zakażeń jest niewłaściwe wysterylizowanie narzędzi medycznych, ale nie można wykluczyć, że zakażenie szerzy się również przez nieprzestrzeganie procedur higieny rąk.
„Higiena rąk jest podstawowym środkiem zapobiegającym zakażeniom związanym z opieką zdrowotną i rozprzestrzenianiu się antybiotykooporności. Jednakże wykazano, że pracownicy ochrony zdrowia mają trudności w przestrzeganiu właściwej higieny rąk na różnych poziomach – czytamy w dokumencie WHO, powstałym w ramach Pierwszej Światowej Inicjatywy na rzecz Bezpieczeństwa Pacjenta „Higiena rąk to bezpieczna opieka”. Zdaniem prof. Tomasiewicza wielu lekarzy jest sceptycznie nastawionych do ryzyka, jakie niosą ze sobą błędy w higienie. Problem tkwi nie tylko w lekceważącym podejściu, ale też w braku odpowiedniego wyposażenia do higieny rąk przy każdym łóżku pacjenta, braku szkoleń edukacyjnych, czy w przekonaniu, że rękawiczki załatwią sprawę.
Podobnie nie pomogą szpitalne zespoły do spraw zakażeń. Wyniki ich funkcjonowania są niezadowalające. Profesor Tomasiewicz, biorący udział w programie ,,Zapobieganie zakażeniom HCV”, współfinansowanym przez Szwajcarię, twierdzi, że nie zawsze fakt funkcjonowania zespołu jest równoważny z właściwą kontrolą zakażeń.
Co zrobić, by statystyki zakażeń przestały straszyć? Rozwiązanie tych problemów tkwi w sprawdzeniu poziomu wiedzy pracowników szpitali na temat zaleceń WHO, dotyczących higieny rąk i przeprowadzeniu odpowiednich szkoleń z techniki dezynfekcji każdego obszaru dłoni. Koszty związane z higieną (m.in. odpowiednie środki myjące, kosmetyki itp.) postawione na szali ze zdrowiem, bezpieczeństwem pacjentów i lekarzy stają się najmniejszą przeszkodą dla szpitali.