Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 67–76/2018
z 6 września 2018 r.


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Bunt powiatowych dyrektorów

Maciej Biardzki

Wygląda na to, że dochodzimy do przesilenia w systemie opieki zdrowotnej. Chroniczne braki finansowe, na które nałożyły się narastające braki kadrowe, powodują coraz większe napięcia. Polityka prowadzona przez obecny resort zdrowia, z podpisywaniem odrębnych porozumień z kolejnymi grupami zawodowymi, okazuje się katalizatorem prowadzącym do wybuchu. Od lipca do grona protestujących dołączyły szpitale powiatowe.

Protest szpitali powiatowych jest o tyle specyficzny, że protestują nie ich pracownicy, a zarządzający tymi jednostkami, wspierani przez ich organy tworzące – samorządy powiatowe. Przypomina to nieco spory z Porozumieniem Zielonogórskim, choć w tym ostatnim przypadku stroną konfliktu byli lekarze rodzinni, którzy są de facto właścicielami swoich praktyk. A tutaj zbuntowali się dyrektorzy i prezesi – a na ich barkach spoczywa przecież zapewnienie działalności szpitali. Szpitali mniejszych, rzadko wykonujących spektakularne zabiegi, czy stosujących innowacyjne metody leczenia, którymi można się chwalić w mediach. Jednakże pod opieką tych szpitali znajduje się ok. 65% populacji Polski.

Dlaczego do tego buntu doszło? Nie jest to żadna taktyczna zagrywka ani polityczna ustawka. Sytuacja szpitali powiatowych stopniowo się pogarszała od co najmniej dziesięciu lat. Wobec chronicznego niedofinansowania systemu trwało ciągłe „przeciąganie kołdry” w walce o dostęp do środków publicznych. Ponieważ szpitale powiatowe miały najmniejszą siłę przetargową/lobbingową, to większość dodatkowych środków trafiała do szpitali większych. Było to powodem wielu sporów na poziomie województw, szczególnie eskalujących w trakcie ustalania warunków finansowania na kolejne okresy rozliczeniowe, tzn. rutynowo w następujących po sobie grudniach. To także w ostateczności stało się powodem powołania Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Szpitali Powiatowych, które nastąpiło w 2016 roku. OZPSP zrzesza około 150 szpitali, głównie z województw mazowieckiego, małopolskiego, wielkopolskiego i dolnośląskiego, ale też w coraz większej części z innych województw.

Związek, od początku swojego istnienia, starał się być partnerem Ministerstwa Zdrowia. Brał czynny udział np. w pracach nad tworzeniem tzw. sieci szpitali, zarówno na poziomie tworzenia samej ustawy, jak i odpowiednich do niej rozporządzeń. Wprowadzenie sieci było przez związek traktowane jako pewna gwarancja bytu szpitali powiatowych w takich zakresach, w jakich do sieci zostały zakwalifikowane. Miała to być też gwarancja równego traktowania przy finansowaniu usług zdrowotnych, co wynikało z istniejącego w rozporządzeniu algorytmu. Szpitale powiatowe zaufały rządzącym.

Tymczasem rok 2018 okazał się pasmem nie tylko rozczarowań, ale kolejnych decyzji, które stwarzały bezpośrednie i pośrednie ryzyka dla samego istnienia szpitali powiatowych i jednocześnie były zerwaniem pewnego konsensusu dotyczącego równego traktowania szpitali, niezależnie od ich miejsca w systemie publicznym. Nie sposób także abstrahować w tym przypadku od zmian personalnych w samym resorcie.

Resort zdrowia pod nowym kierownictwem jest odpowiedzialny za kolejne zmiany niekorzystne dla szpitali powiatowych. Po pierwsze – nie zrekompensowano w żaden sposób wzrostu wynagrodzenia minimalnego od 1 stycznia 2018 roku. A w biednych szpitalach powiatowych coraz większa liczba pracowników, także medycznych, pracuje za takie właśnie stawki. Po drugie – nie zaproponowano żadnej zmiany wycen świadczeń zdrowotnych w związku z koniecznością przeprowadzenia drugiego etapu wzrostu wynagrodzeń zasadniczych pracowników medycznych od 1 lipca 2018 roku. Po trzecie – porozumienie zawarte przez ministra zdrowia z rezydentami podniosło wynagrodzenia lekarzy specjalistów, zatrudnionych w ramach umów o pracę, pod warunkiem niewykonywania tożsamych świadczeń w innych szpitalach. To rozwiązanie ma kolejne implikacje: sposób refinansowania tych podwyżek przez NFZ powoduje konieczność poniesienia np. wzrostu kosztów dyżurów lekarskich przez same szpitale, nie dostrzega się w nim pominięcia w tej podwyżce lekarzy pracujących na umowach cywilnoprawnych, który to sposób zatrudnienia, wobec braku zasobów, dominuje w szpitalach powiatowych, ale przede wszystkim może spowodować rezygnację z dyżurowania w małych szpitalach lekarzy z większych ośrodków, co obecnie było regułą umożliwiającą ich działanie.

Kroplą, która przelała czarę, było kolejne porozumienie, tym razem z pielęgniarkami, zapewniające im podwyżkę, której koszty w dużej mierze mają ponieść same szpitale. A wysokość udziału szpitali w tej podwyżce, szacowana na 300–500 zł miesięcznie na jeden etat jest dla nich praktycznie nie do udźwignięcia. Wprowadzenie norm zatrudnienia przeliczanych na łóżko wykazuje braki na poziomie 20–25% dotychczasowego zatrudnienia, zaś ich uzupełnienie jest niemożliwe zarówno z powodu braku pielęgniarek na rynku pracy, jak i braku środków na sfinansowanie kosztu ich pracy.

Pomijam już inne decyzje, takie jak stopniowe uniemożliwianie mniejszym szpitalom wykonywania niektórych świadczeń, z równoczesnym obcinaniem ich kontraktów, czy wprowadzanie preferencyjnych wycen dla szpitali większych. Czara została przelana.

Koniec końców – OZPSP w stanowisku przekazanym 18 lipca 2018 roku prezesowi NFZ poinformował, że oczekuje wzrostu finansowania pozwalającego na pokrycie narzucanych odgórnie kosztów działalności. W oświadczeniu z tego samego dnia wyjaśnił motywy swojej decyzji. 30 sierpnia 2018 roku [już po przekazaniu tego wydania „SZ” do druku – przyp. red.] odbędzie się spotkanie dyrektorów/prezesów szpitali wraz z odpowiednimi starostami. Prawdopodobnie zostanie tam podjęta decyzja o nieprzyjęciu propozycji finansowania na drugie półrocze, a przez to o wypowiedzeniu umów.

Czy to oznacza koniec szpitali powiatowych, opiekujących się dwiema trzecimi populacji Polski? Czy może dojdzie do jakiejś zmiany w postrzeganiu systemu i uwzględnieniu w nim ich roli, a dzięki temu do poprawy ich finansowania?




Najpopularniejsze artykuły

Ile trwają studia medyczne w Polsce? Podpowiadamy!

Studia medyczne są marzeniem wielu młodych ludzi, ale wymagają dużego poświęcenia i wielu lat intensywnej nauki. Od etapu licencjackiego po specjalizację – każda ścieżka w medycynie ma swoje wyzwania i nagrody. W poniższym artykule omówimy dokładnie, jak długo trwają studia medyczne w Polsce, jakie są wymagania, by się na nie dostać oraz jakie możliwości kariery otwierają się po ich ukończeniu.

Najlepsze systemy opieki zdrowotnej na świecie

W jednych rankingach wygrywają europejskie systemy, w innych – zwłaszcza efektywności – dalekowschodnie tygrysy azjatyckie. Większość z tych najlepszych łączy współpłacenie za usługi przez pacjenta, zazwyczaj 30% kosztów. Opisujemy liderów. Polska zajmuje bardzo odległe miejsca w rankingach.

Testy wielogenowe pozwalają uniknąć niepotrzebnej chemioterapii

– Wiemy, że nawet do 85% pacjentek z wczesnym rakiem piersi w leczeniu uzupełniającym nie wymaga chemioterapii. Ale nie da się ich wytypować na podstawie stosowanych standardowo czynników kliniczno-patomorfologicznych. Taki test wielogenowy jak Oncotype DX pozwala nam wyłonić tę grupę – mówi onkolog, prof. Renata Duchnowska.

Diagnozowanie insulinooporności to pomylenie skutku z przyczyną

Insulinooporność początkowo wykrywano u osób chorych na cukrzycę i wcześniej opisywano ją jako wymagającą stosowania ponad 200 jednostek insuliny dziennie. Jednak ze względu na rosnącą świadomość konieczności leczenia problemów związanych z otyłością i nadwagą, w ostatnich latach wzrosło zainteresowanie tą... no właśnie – chorobą?

W jakich specjalizacjach brakuje lekarzy? Do jakiego lekarza najtrudniej się dostać?

Problem z dostaniem się do lekarza to dla pacjentów codzienność. Największe kolejki notuje się do specjalistów przyjmujących w ramach podstawowej opieki zdrowotnej, ale w wielu województwach również na prywatne wizyty trzeba czekać kilka tygodni. Sprawdź, jakich specjalizacji poszukują pracodawcy!

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Onkologia – organizacja, dostępność, terapie

Jak usprawnić profilaktykę raka piersi, opiekę nad chorymi i dostęp do innowacyjnych terapii? – zastanawiali się eksperci 4 września br. podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu.

Aborcja: Czego jeszcze brakuje, by lekarze przestali się bać?

Lekarze nie powinni się bać, że za wykonanie aborcji może grozić im odpowiedzialność karna, a pacjentkom trzeba zapewnić realny dostęp do świadczeń. Wytyczne ministra zdrowia oraz Prokuratora Generalnego to krok w dobrym kierunku, ale nadal potrzebna jest przede wszystkim regulacja rangi ustawowej – głosi przyjęte na początku września stanowisko Naczelnej Rady Lekarskiej.

10 000 kroków dziennie? To mit!

Odkąd pamiętam, 10 000 kroków było złotym standardem chodzenia. To jest to, do czego powinniśmy dążyć każdego dnia, aby osiągnąć (rzekomo) optymalny poziom zdrowia. Stało się to domyślnym celem większości naszych monitorów kroków i (czasami nieosiągalną) linią mety naszych dni. I chociaż wszyscy wspólnie zdecydowaliśmy, że 10 000 to idealna dzienna liczba do osiągnięcia, to skąd się ona w ogóle wzięła? Kto zdecydował, że jest to liczba, do której powinniśmy dążyć? A co ważniejsze, czy jest to mit, czy naprawdę potrzebujemy 10 000 kroków dziennie, aby osiągnąć zdrowie i dobre samopoczucie?

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

Leki przeciwpsychotyczne – ryzyko dla pacjentów z demencją

Obecne zastrzeżenia dotyczące leczenia behawioralnych i psychologicznych objawów demencji za pomocą leków przeciwpsychotycznych opierają się na dowodach zwiększonego ryzyka udaru mózgu i zgonu. Dowody dotyczące innych niekorzystnych skutków są mniej jednoznaczne lub bardziej ograniczone wśród osób z demencją. Pomimo obaw dotyczących bezpieczeństwa, leki przeciwpsychotyczne są nadal często przepisywane w celu leczenia behawioralnych i psychologicznych objawów demencji.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

Zdrowa tarczyca, czyli wszystko, co powinniśmy wiedzieć o goitrogenach

Z dr. n. med. Markiem Derkaczem, specjalistą chorób wewnętrznych, diabetologiem oraz endokrynologiem, wieloletnim pracownikiem Kliniki Endokrynologii, a wcześniej Kliniki Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego w Lublinie rozmawia Antoni Król.

Lecytyna sojowa – wszechstronne właściwości i zastosowanie w zdrowiu

Lecytyna sojowa to substancja o szerokim spektrum działania, która od lat znajduje zastosowanie zarówno w medycynie, jak i przemyśle spożywczym. Ten niezwykły związek należący do grupy fosfolipidów pełni kluczową rolę w funkcjonowaniu organizmu, będąc podstawowym budulcem błon komórkowych.

Osteotomia okołopanewkowa sposobem Ganza zamiast endoprotezy

Dysplazja biodra to najczęstsza wada wrodzona narządu ruchu. W Polsce na sto urodzonych dzieci ma ją czworo. W Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym pod kierownictwem dr. Jarosława Felusia przeprowadzane są operacje, które likwidują ból i kupują pacjentom z tą wadą czas, odsuwając konieczność wymiany stawu biodrowego na endoprotezę.

Wczesny hormonozależny rak piersi – szanse rosną

Wczesny hormonozależny rak piersi u ponad 30% pacjentów daje wznowę nawet po bardzo wielu latach. Na szczęście w kwietniu 2022 roku pojawiły się nowe leki, a więc i nowe możliwości leczenia tego typu nowotworu. Leki te ograniczają ryzyko nawrotu choroby.




bot