Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 51–66/2019
z 11 lipca 2019 r.


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Była debata, są rekomendacje, będą decyzje?

Małgorzata Solecka

Dodatkowe ubezpieczenia, ulgi podatkowe na wydatki związane z leczeniem, zarówno dla obywateli, jak i dla firm, wczesna edukacja prozdrowotna, większe uprawnienia w kreowaniu polityki zdrowotnej dla regionów – to najważniejsze zmiany, jakie ministrowi zdrowia rekomendują eksperci po trwającej rok debacie „Wspólnie dla zdrowia”. Rekomendacje są celne, ale nie przełomowe.

Rekomendacje ekspertów, które zaprezentowano 25 czerwca, podczas konferencji wieńczącej debatę „Wspólnie dla zdrowia”, która rozpoczęła się w czerwcu 2018 roku, to jedynie projekt – do 5 lipca członkowie Rady Społecznej debaty „Wspólnie dla zdrowia” – kilkadziesiąt wpływowych osób w ochronie zdrowia, ekspertów zarówno z zakresu medycyny, jak i zarządzania, przedstawicieli organizacji pacjentów etc. – miało zgłosić swoje uwagi. Ujednolicony dokument trafi na biurko ministra zdrowia w ciągu kilku tygodni.

Podczas konwencji programowej Prawa i Sprawiedliwości, która odbyła się w pierwszy weekend lipca w Katowicach, jednym z wiodących tematów była sytuacja w ochronie zdrowia. Premier Mateusz Morawiecki wymienił służbę zdrowia jako jeden z pięciu kluczowych obszarów, na których PiS chce się skupić w następnej kadencji. Minister Łukasz Szumowski przedstawił swoją „piątkę” – od edukacji zdrowotnej w szkołach po rozwój opieki długoterminowej. Wszystko w ramach znanych już prognoz finansowych – pojawiła się kwota 160 mld zł, które „PiS przeznaczy na ochronę zdrowia, jak wygra wybory”, ale ogłaszający to premier dodał zaraz, że będzie to „za kilka lat”. Czyli – zgodnie z wyliczeniami ekspertów, w 2024 roku. To, co mówiono w Katowicach w dużym stopniu pokrywało się ze wstępnymi wnioskami debaty „Wspólnie dla zdrowia”, choć wielu wątków ważnych z punktu widzenia ekspertów (dodatkowe ubezpieczenia, wprowadzenie mechanizmów premiujących dbałość o zdrowie etc.) w ogóle nie poruszono.

W odtworzonym podczas konferencji 25 czerwca (nagranym wcześniej) wystąpieniu premier Mateusz Morawiecki podkreślał, że ochrona zdrowia potrzebuje nie tylko lepszego finansowania (które, zapewniał, staje się właśnie faktem), ale też wieloletniego planu rozwoju, „opartego na porozumieniu różnych środowisk, sił politycznych i społecznych”. – Podjęcie strategicznych decyzji o znacznym zwiększeniu wydatków państwa na zdrowie do poziomu 6 proc. PKB stworzyło wyjątkową szansę na wprowadzenie zmian w ochronie zdrowia – mówił szef rządu, podkreślając, że zmiany są już stopniowo realizowane, „przy jednoczesnym stałym zwiększaniu finansowania”.

Jednak problematyczne jest zarówno samo „stałe zwiększanie finansowania”, które – przynajmniej na razie – jest głównie zabiegiem księgowym, mocno wirtualnym, jak i poszukiwanie owego mitycznego „porozumienia różnych środowisk”, a zwłaszcza „sił politycznych”. W ramach tego poszukiwania Prawo i Sprawiedliwość złamało właśnie niepisaną, kilkunastoletnią już tradycję, w której fotel przewodniczącego sejmowej Komisji Zdrowia przypadał klubowi opozycji. Ponieważ dotychczasowy przewodniczący Bartosz Arłukowicz został europarlamentarzystą, wydawało się oczywiste, że jego następczynią będzie Beata Małecka-Libera. Jednak partia rządząca „odbiła” Komisję Zdrowia, funkcję szefa powierzając Tomaszowi Latosowi (który również startował w wyborach do Parlamentu Europejskiego, ale bez powodzenia, podobnie jak bez sukcesu ubiegał się z ramienia PiS o stanowisko prezydenta Bydgoszczy w jesiennych wyborach samorządowych).

Możliwość dobrowolnych dopłat do świadczeń o wyższym standardzie (przy zachowaniu prawa do refundacji standardu podstawowego), dodatkowe ubezpieczenia, podatek cukrowy czy kary finansowe dla tych, którzy nie dbają o siebie – eksperci powołani przez resort zdrowia przedstawili pomysły na rozwiązanie problemów z dostępem do lekarzy. Rekomendacje wypracowano w drodze ankiety.

Niemal jednomyślnie (90 proc. głosów na „tak”) za dobrą uznano ideę wprowadzenia opcji prywatnych, dobrowolnych dopłat do świadczenia gwarantującego wyższy standard usługi medycznej, np. do soczewki innej jakości w operacji zaćmy. Trzy czwarte głosów wsparło pomysł dobrowolnych ubezpieczeń dodatkowych, które zwiększyłyby dostęp do bardziej nowoczesnych czy trudniej osiągalnych świadczeń. Niemal 65 proc. ekspertów uważa, że dobrze byłoby wprowadzić minimalną opłatę za wizytę u lekarza, np. 10 zł (choć akurat ta rekomendacja nie znalazła się wśród prezentowanych w obecności ministra zdrowia, być może dlatego, że już na kilka dni przed podsumowaniem debaty przedstawiciele resortu oficjalnie deklarowali, że zgody na wprowadzenie nawet symbolicznego współpłacenia „nie ma i nie będzie”. Prawo i Sprawiedliwość (ale uczciwie trzeba przyznać, że również inne partie polityczne) nie chce po pierwsze ryzykować „gniewu ludu”, podsycanego przez populistyczne media, po drugie – wdawać się w zawiłe spory czy współpłacenie da się pogodzić z konstytucją. Nawet jeśli wiadomo z góry, że się da, a częściowa odpłatność za świadczenia zdrowotne jest obecna w wielu innych krajach.

Bardziej prawdopodobna jest zgoda na dopłaty do świadczeń o wyższym standardzie, choć niekoniecznie – szybciej realizowanych. O ile wydaje się, że politycy widzą bezsens utrzymywania obecnego stanu rzeczy, w którym pacjent w polskiej klinice nie może dopłacić do lepszej soczewki i skorzystać z zabiegu usunięcia zaćmy na NFZ, a wyjeżdżając kilkanaście kilometrów za granicę – może mieć zabieg refundowany z dopłatą, o tyle omijanie kolejki dzięki dopłatom raczej w obecnej ekipie nie ma wielu zwolenników. Powód jest oczywisty – to prosta droga do tworzenia ochrony zdrowia dwóch prędkości w ramach publicznego systemu (bo do tego, że szybka, a w każdym razie szybsza, ścieżka działa, gdy pacjent korzysta czy to z prywatnych ubezpieczeń, abonamentów, czy wykłada pieniądze prosto z kieszeni, już się wszyscy przyzwyczaili).

Mimo że – zwłaszcza w trakcie pierwszych dyskusji w ramach debaty „Wspólnie dla zdrowia” – kilka razy przewijał się temat konstrukcji składki zdrowotnej w całości obciążającej ubezpieczonych (pracowników), w podsumowaniu został on zupełnie pominięty. Nie pojawił się ani postulat podwyższenia składki (nieoficjalnie wiadomo, że poparła go mniej więcej jedna trzecia ekspertów), ani jej zmiany w takim kierunku, by bardziej solidarnie obciążała ubezpieczonych (np. przez podwyżkę składki dla rolników, wyższą składkę odprowadzaną z różnych tytułów przez budżet państwa czy konsekwentne oskładkowanie umów cywilnoprawnych), czy – w końcu – by składką na ubezpieczenie zdrowotne obciążyć również pracodawców. W zamian eksperci rekomendują ulgi podatkowe dla pracodawców, inwestujących w zdrowie pracowników. Chcieliby również, by wróciła ulga podatkowa w PIT z tytułu wydatków zdrowotnych, choć miałaby dotyczyć wyłącznie tych poniesionych na leczenie o udowodnionej medycznie skuteczności. Wydaje się oczywiste, że wcześniej legislacyjnie należałoby usankcjonować możliwość odpłatnego leczenia we wszystkich podmiotach leczniczych.

Pojawił się natomiast – to comeback sprzed kilkunastu lat – pomysł nowej składki na ubezpieczenie opiekuńcze. Bez szczegółów, ale wydaje się, że miałaby to być danina dobrowolna. W koncepcji prof. Zbigniewa Religi, ministra zdrowia w rządach PiS w latach 2005–2007, ubezpieczenie opiekuńcze miało być obowiązkowe. Diabeł tkwi w szczegółach, ale wydaje się, że również ten pomysł nie zyska aprobaty polityków.

Strach – bo trudno nazwać to inaczej – przed nawet nieodczuwalnym, solidarnym podwyższaniem składki (np. o 0,2 pkt proc. rocznie przez dziesięć lat lub w wersji już przecież sprawdzonej w latach 2003–2009, o 0,25 pkt. proc.) – każe sceptycznie podchodzić do możliwości implementacji innego pakietu propozycji ekspertów, sprowadzającego się do możliwości podwyższania składki zdrowotnej (albo wprowadzania dodatkowych opłat) dla osób zaniedbujących profilaktykę. To rozwiązanie, po pierwsze, budzące dużo większe kontrowersje, po drugie – dużo trudniejsze logistycznie. Możliwe jest oczywiście i w tym przypadku skorzystanie z już sprawdzonych praktyk, na przykład w modelu szwedzkim, gdzie za zignorowanie zaproszenia na badania profilaktyczne wystawiany jest rachunek, bynajmniej nie symboliczny.

Ze zdecydowaną większością rekomendacji ekspertów trudno polemizować. Ba, pozostaje uznać je za słuszne. Na przykład z taką, by szpitalami – co do zasady – zarządzały samorządy województw. W rękach powiatów mogłyby pozostać jedynie placówki przekształcone albo w zakłady opieki długoterminowej (kierunek mocno wspierany przez resort zdrowia) lub – w lokalne centra zdrowia czy jednostki podstawowego zabezpieczenia zdrowotnego, obejmujące do czterech podstawowych oddziałów, poradnie AOS, POZ (łącznie z nocną i świąteczną pomocą lekarską). Trudno nie zgodzić się z postulatem stopniowego zmniejszania budżetu na lecznictwo szpitalne, połączonego ze zwiększaniem nakładów na POZ i AOS (oraz budżetem na refundację leków, bez czego trudno mówić o poprawie do nowoczesnych terapii).

Problem w tym, że nie są to wnioski, propozycje, rekomendacje odkrywcze. Od lat wiadomo – na poziomie dyskusji ekspertów – co w systemie ochrony zdrowia należałoby zrobić, by stał się on bardziej funkcjonalny. Wiadomo to było choćby po „białym szczycie” w 2008 roku. Co z tego, gdy brakuje nie tyle woli politycznej, co politycznego zaplecza.

Najlepiej podsumował to zresztą prezes NFZ Andrzej Jacyna na kilkanaście dni przed spotkaniem wieńczącym debatę „Wspólnie dla zdrowia”. Podczas dyskusji poświęconej sieci szpitali, broniąc z całych sił rozwiązania wprowadzonego w 2017 roku, Jacyna przypomniał, że sam był członkiem zespołu prof. Zbigniewa Religi, który przed 2005 r. przygotował program dla zdrowia, w tym koncepcję sieci szpitali – bardzo różną od tej wprowadzonej przez ministra Konstantego Radziwiłła. – Tamta koncepcja sieci podobała mi się znacznie bardziej. Problem polega na tym, że zabrakło polityków, którzy byliby gotowi się pod nią podpisać i ją wprowadzić w życie.

Z dużym prawdopodobieństwem można niestety założyć, że ani przed wyborami, ani po wyborach (zwłaszcza, że w Polsce zawsze jest „przed wyborami”) nie pojawią się – bo niby skąd? – politycy, gotowi podjąć ryzyko wprowadzenia najbardziej słusznych eksperckich rekomendacji.




Najpopularniejsze artykuły

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Ile trwają studia medyczne w Polsce? Podpowiadamy!

Studia medyczne są marzeniem wielu młodych ludzi, ale wymagają dużego poświęcenia i wielu lat intensywnej nauki. Od etapu licencjackiego po specjalizację – każda ścieżka w medycynie ma swoje wyzwania i nagrody. W poniższym artykule omówimy dokładnie, jak długo trwają studia medyczne w Polsce, jakie są wymagania, by się na nie dostać oraz jakie możliwości kariery otwierają się po ich ukończeniu.

Diagnozowanie insulinooporności to pomylenie skutku z przyczyną

Insulinooporność początkowo wykrywano u osób chorych na cukrzycę i wcześniej opisywano ją jako wymagającą stosowania ponad 200 jednostek insuliny dziennie. Jednak ze względu na rosnącą świadomość konieczności leczenia problemów związanych z otyłością i nadwagą, w ostatnich latach wzrosło zainteresowanie tą... no właśnie – chorobą?

Najlepsze systemy opieki zdrowotnej na świecie

W jednych rankingach wygrywają europejskie systemy, w innych – zwłaszcza efektywności – dalekowschodnie tygrysy azjatyckie. Większość z tych najlepszych łączy współpłacenie za usługi przez pacjenta, zazwyczaj 30% kosztów. Opisujemy liderów. Polska zajmuje bardzo odległe miejsca w rankingach.

Testy wielogenowe pozwalają uniknąć niepotrzebnej chemioterapii

– Wiemy, że nawet do 85% pacjentek z wczesnym rakiem piersi w leczeniu uzupełniającym nie wymaga chemioterapii. Ale nie da się ich wytypować na podstawie stosowanych standardowo czynników kliniczno-patomorfologicznych. Taki test wielogenowy jak Oncotype DX pozwala nam wyłonić tę grupę – mówi onkolog, prof. Renata Duchnowska.

10 000 kroków dziennie? To mit!

Odkąd pamiętam, 10 000 kroków było złotym standardem chodzenia. To jest to, do czego powinniśmy dążyć każdego dnia, aby osiągnąć (rzekomo) optymalny poziom zdrowia. Stało się to domyślnym celem większości naszych monitorów kroków i (czasami nieosiągalną) linią mety naszych dni. I chociaż wszyscy wspólnie zdecydowaliśmy, że 10 000 to idealna dzienna liczba do osiągnięcia, to skąd się ona w ogóle wzięła? Kto zdecydował, że jest to liczba, do której powinniśmy dążyć? A co ważniejsze, czy jest to mit, czy naprawdę potrzebujemy 10 000 kroków dziennie, aby osiągnąć zdrowie i dobre samopoczucie?

Cukrzyca: technologia pozwala pacjentom zapomnieć o barierach

Przejście od leczenia cukrzycy typu pierwszego opartego na analizie danych historycznych i wielokrotnych wstrzyknięciach insuliny do zaawansowanych algorytmów automatycznego jej podawania na podstawie ciągłego monitorowania glukozy w czasie rzeczywistym jest spełnieniem marzeń o sztucznej trzustce. Pozwala chorym uniknąć powikłań cukrzycy i żyć pełnią życia.

Zdrowa tarczyca, czyli wszystko, co powinniśmy wiedzieć o goitrogenach

Z dr. n. med. Markiem Derkaczem, specjalistą chorób wewnętrznych, diabetologiem oraz endokrynologiem, wieloletnim pracownikiem Kliniki Endokrynologii, a wcześniej Kliniki Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego w Lublinie rozmawia Antoni Król.

Czy NFZ może zbankrutować?

Formalnie absolutnie nie, publiczny płatnik zbankrutować nie może. Fundusz bez wątpienia znalazł się w poważnych kłopotach. Jest jednak jedna dobra wiadomość: nareszcie mówi się o tym otwarcie.

Onkologia – organizacja, dostępność, terapie

Jak usprawnić profilaktykę raka piersi, opiekę nad chorymi i dostęp do innowacyjnych terapii? – zastanawiali się eksperci 4 września br. podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu.

Soczewki dla astygmatyków – jak działają i jak je dopasować?

Astygmatyzm to jedna z najczęstszych wad wzroku, która może znacząco wpływać na jakość widzenia. Na szczęście nowoczesne rozwiązania optyczne, takie jak soczewki toryczne, pozwalają skutecznie korygować tę wadę. Jak działają soczewki dla astygmatyków i na co zwrócić uwagę podczas ich wyboru? Oto wszystko, co warto wiedzieć na ten temat.

Aż 9,3 tys. medyków ze Wschodu ma pracę dzięki uproszczonemu trybowi

Już ponad 3 lata działają przepisy upraszczające uzyskiwanie PWZ, a 2 lata – ułatwiające jeszcze bardziej zdobywanie pracy medykom z Ukrainy. Dzięki nim zatrudnienie miało znaleźć ponad 9,3 tys. członków personelu służby zdrowia, głównie lekarzy. Ich praca ratuje szpitale powiatowe przed zamykaniem całych oddziałów. Ale od 1 lipca mają przestać obowiązywać duże ułatwienia dla medyków z Ukrainy.

Jakie badania profilaktyczne są zalecane po 40. roku życia?

Po 40. roku życia wzrasta ryzyka wielu chorób przewlekłych. Badania profilaktyczne pozwalają wykryć wczesne symptomy chorób, które często rozwijają się bezobjawowo. Profilaktyka zdrowotna po 40. roku życia koncentruje się przede wszystkim na wykryciu chorób sercowo-naczyniowych, nowotworów, cukrzycy oraz innych problemów zdrowotnych związanych ze starzeniem się organizmu.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.




bot