Naczelna Rada Lekarska nie ma prawa wymagać od lekarzy, by leczyli zgodnie z wiedzą nabytą na studiach medycznych. Tak uznał w końcu lipca Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, nakładając na samorząd lekarski karę pieniężną za to, że psuje rynek leków homeopatycznych.
W kwietniu 2008 r. organ samorządu lekarskiego uchwalił: „NRL negatywnie ocenia zjawisko stosowania homeopatii i pokrewnych nienaukowych metod przez niektórych lekarzy, a także organizowanie szkoleń w tych dziedzinach przez instytucje i organizacje mające sprawować pieczę nad prawidłowym wykonywaniem zawodów medycznych. Stale narasta liczba dowodów oraz przekonanie środowisk naukowych w medycynie, że homeopatię należy zaliczać do nienaukowych metod tzw. medycyny alternatywnej, która proponuje stosowanie bezwartościowych produktów o nie zweryfikowanym naukowo działaniu”.
W stanowisku podpisanym przez ówczesnego prezesa NRL Konstantego Radziwiłła przywołany jest art. 57 KEL: lekarz nie może posługiwać się metodami uznanymi przez naukę za szkodliwe, bezwartościowe, lub nie zweryfikowanymi naukowo.
Zanim powstało to stanowisko, NRL powołała zespół ekspertów złożony z 9 profesorów reprezentujących różne dziedziny medycyny i uznanych w nich za autorytety. Znany prawnik, prof. Leszek Kubicki uznał jednak, że Rada przekroczyła swoje kompetencje wypowiadając się w sprawie wskazań aktualnej wiedzy medycznej, bo nie jest ani towarzystwem naukowym, ani nie może być traktowana jako emanacja tego typu towarzystw medycznych. Standardy postępowania medycznego ustala – wg prawa – minister zdrowia, zaś troska o przestrzeganie wskazań wynikających z aktualnego stanu wiedzy medycznej ciąży na konsultantach krajowych. Najbardziej kontrowersyjne stwierdzenie w opinii prawnika dotyczy Kodeksu Etyki Lekarskiej. Otóż wg niego NRL nie ma uprawnienia do oficjalnej interpretacji zasad etyki i deontologii, uchwalonych przez Zjazd lekarzy. Trudno pojąć ten tok rozumowania. KEL i zmiany w nim uchwala Zjazd, NRL, czyli organ wykonawczy samorządu, też wybiera Zjazd. To właściwie do czego służy Rada między zjazdami, skoro nie ma prawa pilnować realizacji uchwał?
Psują rynek
UOKiK zastrzegł, że wydając swoją decyzję nie przesądza o wartości leczniczej produktów homeopatycznych i w ogóle się tą sprawą nie zajmował. Uznał natomiast, że NRL złamała prawo, ograniczając konkurencję na rynku leków dostępnych wyłącznie na receptę. – Stwierdziliśmy, że praktyka NRL stanowi naruszenie konkurencji przez ograniczenie dostępu do rynku przedsiębiorcom sprzedającym produkty dopuszczone do legalnego obrotu – twierdzi prezes, Małgorzata Krasnodębska-Tomkiel.
Takie stanowisko i takie uprawnienia Urzędu powinny wzbudzić grozę, bo nie chodzi tu już o NRL i homeopatię, ale o całą medycynę. Każdy nowy standard postępowania medycznego jest bowiem zagrożeniem dla jakichś producentów jakichś leków. Inaczej i innymi lekami lekarz leczył wrzody żołądka 40 lat temu, a inaczej dzisiaj. Podobnie – choroby serca czy nowotwory. Każdy nowy lek wchodzący na rynek zagraża producentom starszych specyfików. Czy ci producenci też będą odwoływać się do Urzędu, bo konkurent plus autorzy wytycznych farmakoterapii psują im rynek i ograniczają obroty?
Na cenzurowanym może się też znaleźć minister zdrowia z rozporządzeniami koszykowymi, bo określają one sposoby postępowania w danej chorobie. Wskazując leki, jakie powinny być użyte w procesie terapii, minister automatycznie eliminuje inne i ogranicza rynek ich producentów. Ba, ustalając listę leków refundowanych, też wpływa na poziom sprzedaży poszczególnych preparatów. Czy producenci leków dopuszczonych do obrotu, ale nie refundowanych, też mogą odwoływać się do UOKiK, bo władze psują im rynek?
Najgroźniejsza w tej decyzji jest logika Urzędu, który uznał, że ważniejsze jest prawo do wolnej konkurencji na rynku leków niż interes pacjenta i skuteczność jego leczenia. Przyznał sobie tym samym prawo do decydowania, jak i czym leczyć.
Rynek usług zdrowotnych staje się taki sam, jak rynek sprzedaży samochodów czy pietruszki. Tyle że kupując samochód czy pietruszkę klient wie, co kupuje i stosownie do zasobności kieszeni dokonuje wyboru. Idąc do lekarza liczy, że ten dokonuje najlepszego wyboru kierując się potrzebami pacjenta, a nie interesem firm farmaceutycznych.
UOKiK ma chronić konkurencję i konsumentów. W tej decyzji chroni konkurencję, ewidentnie krzywdząc konsumentów, jeśli pacjent w ogóle może być uznany za konsumenta.
Wypadanie włosów i łamliwość paznokci
„W obecnych czasach lekarz stał się bardziej doradcą pacjenta niż wyrocznią w kwestiach medycyny. Negatywna ocena homeopatii przez samorząd lekarski odbierze wolność wyboru zarówno pacjenta, jak i lekarza” – czytamy w stanowisku Polskiego Towarzystwa Homeopatii Klinicznej.
Jest takie towarzystwo, ma stronę internetową, choć na żadnej polskiej uczelni medycznej nie uczy się lekarzy homeopatii. Na tych stronach można przeczytać, że we Francji co trzeci pacjent chory na raka korzysta z pomocy homeopaty. Jean Lionel Bagot z kliniki w Strasburgu wyjaśnia, że homeopatia nie leczy raka i nie jest oferowana pacjentom zamiast leczenia onkologicznego, pozwala jedynie choremu lepiej znosić trudy terapii. Przed operacją „organizm chorego może się wzmocnić”, a odpowiednia stymulacja wątroby może złagodzić mdłości i wymioty, pomaga na wypadanie włosów i łamliwość paznokci.
Wszystkim nam, lekarzom, chodzi przecież o to, by chory w miarę możliwości czuł się dobrze i lepiej sobie radził z ciężką chorobą, jaką jest rak. A sama tylko poprawa samopoczucia już wpływa na poprawę warunków leczenia – twierdzi francuski lekarz.
To, że poprawa samopoczucia wpływa pozytywnie na leczenie, nie ulega wątpliwości. Samopoczucie pacjenta można jednak poprawiać na tysiące sposobów, jednym z nich może być recepta na lek o nie udowodnionej skuteczności.
Przed dopuszczeniem do obrotu każdy nowy lek musi przejść serię badań klinicznych udowadniających, że jego działanie jest skuteczniejsze od działania placebo. Specyfiki homeopatyczne takich badań nie przechodzą. Producenci muszą udowodnić jedynie ich bezpieczeństwo. Dopuszczenie ich do aptecznego obrotu oznacza więc tylko tyle, że nie szkodzą.
Tylko we wrześniu w Opolu, Olsztynie i Bydgoszczy mają się odbyć szkolenia dla lekarzy, a w Gdańsku i Białymstoku dla farmaceutów na temat zastosowania leków homeopatycznych w codziennej praktyce klinicznej.
Polskie Towarzystwo Homeopatii Klinicznej uznaje homeopatię za uzupełnienie metody klasycznej, a nie alternatywę leczenia. Ma być włączana na początku choroby, „kiedy organizm pacjenta ma jeszcze możliwości samoregulacji”. Na pytanie, czy do tej samoregulacji potrzebny jest lek homeopatyczny, nikt nie odpowie, bo dowodów na to brak. Ale w całej Europie obrót specyfikami homeopatycznymi wynosi 7% rynku OTC i 1% rynku leków przepisywanych na receptę. To są liczące się pieniądze i liczące się interesy. A przez promocję można uzyskać więcej.
Czym ma być medycyna
Medycyna klasyczna ma na swoim koncie dużo błędów, z których po latach musiała się wycofywać, by nie rościć sobie prawa do triumfalizmu i monopolu na jedynie słuszną rację. Nie chciałabym więc dołączać do grona prześmiewców – pewnych, że homeopatia nie ma prawa działać, bo nie jest oparta na naukowych podstawach. Zasad działania internetu też nie rozumiem, co mi nie przeszkadza z niego korzystać na co dzień.
Ale tu sprawa jest prosta. Wskazania do stosowania leków homeopatycznych są miękkie: poprawa samopoczucia, złagodzenie objawów, samoregulacja organizmu. Mają być one stosowane obok innych metod leczenia, a nie zamiast nich. Tym samym – nie do udowodnienia jest jakakolwiek ich skuteczność. I choć są zazwyczaj tańsze od leków chemicznych, to przecież nie bezpłatne.
Grono ekspertów medycznych, powołanych przez samorząd lekarski, uznało, że są w terapii bezwartościowe. Samorząd przypomniał więc swoim członkom, że mają opierać się na aktualnych zdobyczach wiedzy medycznej i uprawiać medycynę opartą na dowodach. Producenci specyfików homeopatycznych poczuli się zagrożeni finansowo i złożyli skargę. Państwowy Urząd zajmujący się biznesem przyznał im rację.
„Jako producenci leków homeopatycznych przyjęliśmy decyzję UOKiK z ogromną satysfakcją i zadowoleniem. Mamy nadzieję, że NIL będzie brać pod uwagę dobro pacjentów pragnących stosować leki homeopatyczne i że będzie przestrzegać obowiązujących w Polsce uregulowań prawnych” – napisała w komunikacie firma Boiron.
Nie podoba mi się taki porządek prawny, w którym o sposobie leczenia decyduje nie lekarz, ale urząd dbający o zachowanie czystości reguł rynkowych. Rynek usług medycznych jest specyficzny, o popycie i podaży decyduje na nim lekarz. Mimo popularności „doktora Google” zawsze będzie istniała asymetria informacji między pacjentem a lekarzem, choć niewątpliwie większe partnerstwo by się przydało. Z powodu swojej specyfiki rynek ten musi być silnie regulowany, bo w przeciwnym wypadku leczenie zamieni się w horror.
I im więcej na tym rynku pieniędzy, tym większa odpowiedzialność rządzących, by nie marnować środków na niepotrzebne, a czasami wręcz szkodliwe działania medyczne. Tymczasem decyzja UOKiK dowodzi, że wara lekarzom od leczenia, ważniejsze są reguły wolnej konkurencji.
Na marginesie – zastanawia skrupulatność UOKiK w naliczaniu kary: NRL ma wpłacić do budżetu państwa 49,113 tys. zł i 89 groszy. Mniejsza o te 49 tys., ale dlaczego akurat 89 gr?
Od werdyktu UOKiK przysługuje odwołanie do Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. NRL się odwołała, sprawa nie jest więc zamknięta.
Ciekawe, czy sąd rozstrzygnie, co w medycynie jest ważniejsze: konkurencja czy konsumenci.