Rząd powoli rozmraża gospodarkę. Pandemia COVID-19 prędzej czy później przejdzie do historii. To traumatyczne doświadczenie z pewnością przyczyni się do rozwoju nauk medycznych, będzie pożywką dla wszelkiego rodzaju analiz socjologicznych, psychologicznych, stanie się, być może, materią dla literatów i twórców filmowych. Ale rodzi się też szereg pytań o to, co po pandemii.
Czy np. manifestowany oklaskami szacunek dla medyków przetrwa dłużej? Już dzisiaj postawy wobec lekarzy i pielęgniarek mają różne oblicza. To między innymi pojawiający się coraz szerzej hejt wobec przedstawicieli zawodów medycznych kazał ONZ potępić ataki na pracowników służby zdrowia na świecie. Czy racjonalne nawyki higieniczne zostaną z nami na zawsze? Według badania stowarzyszenia WIN/Gallup International z 2015 roku 68 proc. Polaków myje ręce wodą z mydłem po skorzystaniu z toalety. Oznacza to, że co trzecia osoba nie wykonuje tej czynności. Dane te nie napawają optymizmem i każą wątpić w trwałość higienicznych zachowań.
Jak długo więc będziemy pamiętać o pandemii? Czy pamięć o jej tragicznych skutkach w wymiarze zdrowotnym, gospodarczym, społecznym przetrwa dłużej niż jedno pokolenie? Czy przyspieszenie digitalizacji, które wymusiła rzeczywistość w czasach koronawirusa, spowoduje poważne zmiany społeczne? Ludzkość dotknęło w przeszłości wiele epidemii. Gruźlica, malaria, gorączka krwotoczna Marburg dziesiątkowały całe populacje. Przerażało nas rozprzestrzenianie się HIV/AIDS, epidemia ptasiej i świńskiej grypy, pandemia zespołu ciężkiej ostrej niewydolności oddechowej SARS czy zespołu oddechowego MERS. To tylko niektóre i nieodległe w czasie przykłady. Jak twierdzą historycy, każda pandemia zmienia bieg wydarzeń politycznych, głęboko dotyka relacji społecznych, nierzadko rewolucyjnie przekształca sytuację gospodarczą. Obyśmy oceny skutków obecnej pandemii mogli jak najszybciej dokonywać wyłącznie z pozycji historycznych.