Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 85–92/2018
z 8 listopada 2018 r.


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Czy lekarze zaskarżą lojalki?

Małgorzata Solecka

W październiku 2018 r. pojawiły się pierwsze twarde, lub przynajmniej twardsze, dane dotyczące deklaracji lojalnościowych, podpisanych przez specjalistów. I pierwsze wykazy placówek i oddziałów zagrożonych brakiem dostępności do leczenia – nieodłącznym skutkiem wprowadzonych przez Ministerstwo Zdrowia przepisów. Już w pierwszym wykazie znalazło się, w skali kraju, kilkaset oddziałów. W publikowanych co kilka dni nowych edycjach liczba ta się zwiększała.

O skutkach deklaracji lojalnościowych próbowałam porozmawiać pod koniec października w kuluarach Forum Rynku Zdrowia z dyrektorami szpitali widniejących na liście „zagrożonych”. – Musiałbym użyć bardzo nieparlamentarnych słów, przepraszam – usłyszałam od jednego z nich. Dyrektorzy byli zgodni co do jednego: problemy zaczną się, gdy NFZ zażąda aktualizacji statusu „zagrożony”. – Teraz jestem na liście, mogą więc u mnie dyżurować lekarze z podpisanymi lojalkami. Problemu z wypełnieniem grafiku nie mam, przynajmniej nie jest on większy niż pół roku temu czy rok temu. Co będzie, jeśli w czasie kontroli jakiemuś urzędnikowi przyjdzie do głowy, że w związku z tym oddziały powinny zniknąć z wykazu? Z dnia na dzień stracę dyżurantów? Będę musiał im wypłacić odszkodowanie?

W takich kuluarowych rozmowach łatwo jest mnożyć pytania, ale i bez tego ich lista kilka miesięcy po uchwaleniu ustawy o świadczeniach zdrowotnych finansowanych ze środków publicznych, która wprowadziła m.in. podwyżkę dla części specjalistów (6750 złotych dla lekarza pracującego na etacie, który zadeklaruje niewykonywanie świadczeń tożsamych w innych szpitalach) jest naprawdę długa. Lekarzy, przynajmniej jeszcze pod koniec października, najbardziej interesowała odpowiedź na pytanie, kiedy dostaną na konta podwyżki wraz z należnym od 1 lipca wyrównaniem. Dyrektorów szpitali – kiedy NFZ przekaże pieniądze dla specjalistów, dlaczego tylko część niezbędnych na wypłaty środków i – last but not least – skąd wziąć brakującą różnicę. Niemal dwa miesiące po wejściu w życie przepisów ciągle jest bowiem, jak się okazuje, zbyt wcześnie, by pytać (nie mówiąc już o uzyskaniu miarodajnej odpowiedzi) na pytanie o długofalowe skutki wprowadzonej regulacji.

Najbardziej szczery w tej sprawie okazał się (nie po raz pierwszy zresztą) prezes NFZ Andrzej Jacyna. Zapewniając szpitale i lekarzy, że w październiku NFZ przekaże pierwszą transzę pieniędzy na podwyżki, przyznał jednocześnie, że Narodowy Fundusz Zdrowia przygotowuje się na kolejną falę deklaracji lojalnościowych. Powód? Po kilku tygodniach obowiązywania ustawy do dyrektorów szpitali zaczęli się zgłaszać lekarze pracujący na kontraktach z wnioskami o podwyższenie stawek godzinowych. Dyrektorzy szpitali usłyszeli zaś w oddziałach Funduszu prawdę, że pieniędzy na podwyższenie wycen w takim stopniu, by można było wypłacić adekwatne podwyżki kontraktowcom, po prostu nie ma. Podczas posiedzenia Komisji Zdrowia, zwołanego na wniosek opozycji do oceny sytuacji finansowej szpitali po roku funkcjonowania sieci szpitali kilku dyrektorów placówek ujawniło, że Fundusz widzi jedyny sposób na spełnienie oczekiwań płacowych lekarzy kontraktowych w ich przejściu na umowę o pracę. Ilu specjalistów zdecyduje się na taki krok? Jak stwierdził Andrzej Jacyna, będzie można to ocenić najwcześniej w styczniu (lekarzy obowiązują bowiem najczęściej trzymiesięczne okresy wypowiedzenia umowy). Wtedy będzie można oszacować rzeczywiste skutki podwyżki – zarówno w wymiarze finansowym, jak i organizacyjnym.

Co wiadomo w tym momencie, czyli na koniec października 2018? Lojalki podpisało około dwóch trzecich uprawnionych specjalistów, dla których Ministerstwo Zdrowia zabezpieczyło w ustawie środki na podwyżki. Na listach NFZ znalazło się na początku października około 130 szpitali i kilkaset oddziałów zagrożonych dostępnością: sytuacja kształtuje się różnie w poszczególnych województwach, ale zgodnie z przewidywaniami niektóre specjalizacje – pediatria, neonatologia, anestezjologia – okazały się bardziej „wrażliwe” niż pozostałe i w zdecydowanej większości regionów oddziały te mają status zagrożonych (choć nie wszystkie). Widać też po analizie poszczególnych oddziałów (nie ma wykazu ogólnopolskiego), że sytuacja może się dynamicznie zmieniać: na początku miesiąca w województwie mazowieckim w wykazie NFZ figurowało kilkadziesiąt oddziałów w osiemnastu szpitalach. W wykazie opublikowanym dwa tygodnie później liczba szpitali zwiększyła się o 50 proc., w mniejszym stopniu zwiększyła się liczba oddziałów (większość szpitali wniosła pojedyncze oddziały). Pod koniec miesiąca przybyły jeszcze dwie placówki. Problemy kadrowe raportowały do NFZ przede wszystkim szpitale powiatowe, choć akurat na Mazowszu na liście są również duże szpitale podległe marszałkowi województwa, a nawet szpitale wysokospecjalistyczne (w tym Wojskowy Instytut Medyczny oraz Centrum Zdrowia Dziecka).

Obecność oddziału na liście zagrożonych nie świadczy – wbrew wielu enuncjacjom medialnym – że rzeczywiście dostęp do świadczeń w tych szpitalach jest zagrożony. Między bajki można włożyć prasowe tytuły „Kilkaset oddziałów zagrożonych zamknięciem!”, jakie ukazały się w ostatnich tygodniach w prasie. Przeciwnie – im więcej szpitali ma ten specjalny status, tym bardziej oczywiste się staje, że żadnego zamykania oddziałów z powodu lojalek specjalistów nie będzie. I tym bardziej zasadne staje się pytanie: – Po co w zasadzie było jeść tę żabę w postaci deklaracji lojalnościowych, które miałyby sens, gdyby rzeczywiście pozbawiały lekarzy możliwości zatrudniania się w konkurencyjnych placówkach. Listy NFZ każą sądzić, że podwyżka wynikająca z deklaracji jest (albo wkrótce będzie) po prostu podwyżką. Po co więc było uchwalać przepisy, które płatnikowi i szpitalom przysparzają administracyjnej pracy, a są martwe. Co zresztą można było przewidzieć, gdyby resort zdrowia prawidłowo oszacował skalę zainteresowania podwyżkami ze strony specjalistów. Gdyby nie zakładał, że z opcji skorzysta „kilka, kilkanaście procent uprawnionych specjalistów”.

Skorzystało znacznie więcej i kilkanaście tysięcy lekarzy ze specjalizacją czeka na wypłatę środków. I zaczyna się niecierpliwić, czego wyrazem jest przygotowanie przez OZZL wzorów wezwań do zapłaty. Związek rekomenduje lekarzom, by wysyłali pisma do swoich pracodawców, bo – jak podkreślają związkowcy, szpitale powinny wypłacić lekarzom należne im środki bez zbędnej zwłoki.

Problem polega na tym, że w wielu placówkach lekarze jeszcze w październiku nie dostali nawet propozycji aneksu. Ci zaś, którzy dostali – jak na przykład w dwóch instytutach podległych Ministerstwu Zdrowia – musieli zaakceptować umowę, zgodnie z którą podwyżka do 6750 złotych jest wypłacana do końca 2020 roku (albo do momentu finansowania jej przez NFZ). Dyrektorzy bronią się w ten sposób przed ewentualnym zarzutem o niegospodarność, bo ustawa wprowadzająca wyższe stawki dla części specjalistów ma zagwarantowane ustawowo finansowanie tylko do końca 2020 roku. Przed upływem tej daty ma nastąpić ewaluacja porozumienia ministra zdrowia z rezydentami – problem polega na tym, że ani porozumienie, ani zapowiedź jego ewaluacji nie są wystarczającą podstawą do zaciągania zobowiązań bez pokrycia w finansowaniu. A że tego pokrycia nie ma, świadczą szacunki kosztów podwyżek wynagrodzeń, jakie Narodowy Fundusz Zdrowia przedstawił pod koniec października związkom zawodowym i pracodawcom. Choć wyliczenia te nie są do końca wiarygodne, pokazują skalę problemu: w latach 2019–2020 koszty podwyżek po stronie NFZ wyniosą ok. 600 mln złotych rocznie, po stronie podmiotów leczniczych, które muszą pokryć koszty wynikające ze zwiększenia wynagrodzenia zasadniczego – ok. 476 mln zł.

Nic dziwnego, że część szpitali wprost zapowiedziała, że dopóki NFZ nie przedstawi takich propozycji finansowych, które pokryją całość wydatków związanych z podwyżkami dla lekarzy, nie ma mowy o aneksowaniu umów i wypłacie podwyżek. Lekarze obawiają się, że na pieniądze będą musieli czekać, być może nawet do grudnia – choć są placówki, które wypłaciły podwyżki z własnych środków. Wiele szpitali nie stać jednak na taką decyzję. Zwłaszcza że lekarze, jak podkreśla wielu dyrektorów, nie są ani jedyną grupą zawodową, której podwyżki – wprowadzone takimi czy innymi przepisami – się należą.

Wybory samorządowe wyraźnie opóźniają reakcję samorządowców – marszałków, starostów i prezydentów miast wobec zagrożeń, jakie niesie ustawa dla finansów podległych im placówek. Być może zresztą zmiana barw politycznych części samorządów (zwłaszcza szczebla powiatowego) przełoży się, zwłaszcza w krótszym horyzoncie czasowym, na złagodzenie stanowiska.

Jednak można się spodziewać, że gdy nowi włodarze organów założycielskich przyjrzą się dokładnie skutkom ustawy, prędzej czy później zostanie ona przez stronę samorządową zaskarżona do Trybunału Konstytucyjnego. Podobny krok zapowiadają zresztą sami lekarze. OZZL chce zaskarżyć ustawę m.in. dlatego, że pozbawia prawa do wyższego wynagrodzenia część specjalistów pracujących w szpitalach (choć w części ambulatoryjnej).

Można jednak zaryzykować tezę, że bez względu na ewentualny werdykt Trybunału Konstytucyjnego, przepisy będą musiały zostać po prostu poprawione.




Najpopularniejsze artykuły

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Ile trwają studia medyczne w Polsce? Podpowiadamy!

Studia medyczne są marzeniem wielu młodych ludzi, ale wymagają dużego poświęcenia i wielu lat intensywnej nauki. Od etapu licencjackiego po specjalizację – każda ścieżka w medycynie ma swoje wyzwania i nagrody. W poniższym artykule omówimy dokładnie, jak długo trwają studia medyczne w Polsce, jakie są wymagania, by się na nie dostać oraz jakie możliwości kariery otwierają się po ich ukończeniu.

Diagnozowanie insulinooporności to pomylenie skutku z przyczyną

Insulinooporność początkowo wykrywano u osób chorych na cukrzycę i wcześniej opisywano ją jako wymagającą stosowania ponad 200 jednostek insuliny dziennie. Jednak ze względu na rosnącą świadomość konieczności leczenia problemów związanych z otyłością i nadwagą, w ostatnich latach wzrosło zainteresowanie tą... no właśnie – chorobą?

Najlepsze systemy opieki zdrowotnej na świecie

W jednych rankingach wygrywają europejskie systemy, w innych – zwłaszcza efektywności – dalekowschodnie tygrysy azjatyckie. Większość z tych najlepszych łączy współpłacenie za usługi przez pacjenta, zazwyczaj 30% kosztów. Opisujemy liderów. Polska zajmuje bardzo odległe miejsca w rankingach.

Testy wielogenowe pozwalają uniknąć niepotrzebnej chemioterapii

– Wiemy, że nawet do 85% pacjentek z wczesnym rakiem piersi w leczeniu uzupełniającym nie wymaga chemioterapii. Ale nie da się ich wytypować na podstawie stosowanych standardowo czynników kliniczno-patomorfologicznych. Taki test wielogenowy jak Oncotype DX pozwala nam wyłonić tę grupę – mówi onkolog, prof. Renata Duchnowska.

10 000 kroków dziennie? To mit!

Odkąd pamiętam, 10 000 kroków było złotym standardem chodzenia. To jest to, do czego powinniśmy dążyć każdego dnia, aby osiągnąć (rzekomo) optymalny poziom zdrowia. Stało się to domyślnym celem większości naszych monitorów kroków i (czasami nieosiągalną) linią mety naszych dni. I chociaż wszyscy wspólnie zdecydowaliśmy, że 10 000 to idealna dzienna liczba do osiągnięcia, to skąd się ona w ogóle wzięła? Kto zdecydował, że jest to liczba, do której powinniśmy dążyć? A co ważniejsze, czy jest to mit, czy naprawdę potrzebujemy 10 000 kroków dziennie, aby osiągnąć zdrowie i dobre samopoczucie?

Czy NFZ może zbankrutować?

Formalnie absolutnie nie, publiczny płatnik zbankrutować nie może. Fundusz bez wątpienia znalazł się w poważnych kłopotach. Jest jednak jedna dobra wiadomość: nareszcie mówi się o tym otwarcie.

Cukrzyca: technologia pozwala pacjentom zapomnieć o barierach

Przejście od leczenia cukrzycy typu pierwszego opartego na analizie danych historycznych i wielokrotnych wstrzyknięciach insuliny do zaawansowanych algorytmów automatycznego jej podawania na podstawie ciągłego monitorowania glukozy w czasie rzeczywistym jest spełnieniem marzeń o sztucznej trzustce. Pozwala chorym uniknąć powikłań cukrzycy i żyć pełnią życia.

Zdrowa tarczyca, czyli wszystko, co powinniśmy wiedzieć o goitrogenach

Z dr. n. med. Markiem Derkaczem, specjalistą chorób wewnętrznych, diabetologiem oraz endokrynologiem, wieloletnim pracownikiem Kliniki Endokrynologii, a wcześniej Kliniki Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego w Lublinie rozmawia Antoni Król.

Soczewki dla astygmatyków – jak działają i jak je dopasować?

Astygmatyzm to jedna z najczęstszych wad wzroku, która może znacząco wpływać na jakość widzenia. Na szczęście nowoczesne rozwiązania optyczne, takie jak soczewki toryczne, pozwalają skutecznie korygować tę wadę. Jak działają soczewki dla astygmatyków i na co zwrócić uwagę podczas ich wyboru? Oto wszystko, co warto wiedzieć na ten temat.

Onkologia – organizacja, dostępność, terapie

Jak usprawnić profilaktykę raka piersi, opiekę nad chorymi i dostęp do innowacyjnych terapii? – zastanawiali się eksperci 4 września br. podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu.

Jakie badania profilaktyczne są zalecane po 40. roku życia?

Po 40. roku życia wzrasta ryzyka wielu chorób przewlekłych. Badania profilaktyczne pozwalają wykryć wczesne symptomy chorób, które często rozwijają się bezobjawowo. Profilaktyka zdrowotna po 40. roku życia koncentruje się przede wszystkim na wykryciu chorób sercowo-naczyniowych, nowotworów, cukrzycy oraz innych problemów zdrowotnych związanych ze starzeniem się organizmu.

Aż 9,3 tys. medyków ze Wschodu ma pracę dzięki uproszczonemu trybowi

Już ponad 3 lata działają przepisy upraszczające uzyskiwanie PWZ, a 2 lata – ułatwiające jeszcze bardziej zdobywanie pracy medykom z Ukrainy. Dzięki nim zatrudnienie miało znaleźć ponad 9,3 tys. członków personelu służby zdrowia, głównie lekarzy. Ich praca ratuje szpitale powiatowe przed zamykaniem całych oddziałów. Ale od 1 lipca mają przestać obowiązywać duże ułatwienia dla medyków z Ukrainy.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.




bot