Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 93–100/2018
z 13 grudnia 2018 r.


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Debaty na półmetku

Małgorzata Solecka

Po trzech odsłonach narodowej debaty „Wspólnie dla zdrowia” można pokusić się o pierwsze wnioski. Najważniejszy z nich sprowadza się zaś do tego, że rzucanie zaklęć działa tylko w bajkach i w powieściach fantasy.



Gdy Harry Potter, od dwóch dekad rządzący wyobraźnią młodszych czytelników, rzuca zaklęcie Expecto patronum, pojawia się rączy, srebrzysty, dysponujący wielką mocą jeleń. Niesłychanie poręczne, gdy codziennie trzeba się zmagać z czarną magią, co pięknie w siedmiu tomach opisała J.K. Rowling, zbijając przy okazji fortunę.

Niestety, podobnej mocy nie mają różnego rodzaju zaklęcia rzucane na system ochrony zdrowia przez kolejnych ministrów i ekspertów. Ci się zmieniają, przy czym pierwsi znacznie szybciej, zaklęcia rotują. Niektóre usłyszeć można zawsze („POZ to fundament systemu opieki zdrowotnej”, „pacjentocentryzm”), moda na niektóre przemija, potem znów wracają do łask. Bez względu jednak na to, czy na topie jest „deekonomizacja” (w wersji rozszerzonej: „lekarz ma leczyć, a nie liczyć”), „koordynacja”, czy „efektywność”, rezultat jest taki sam.

Polski system ochrony zdrowia, co pokazuje już po raz kolejny – kolejny nie od kilku lat, tylko od dwóch dekad – raport OECD, w tym roku przygotowany we współpracy z Komisją Europejską, rażąco odstaje od średniej europejskiej. Średniej, którą zaniżają również nasze wskaźniki, więc powodów do wstydu nie brakuje.

Całe szczęście, że w 2007 roku do UE przystąpiły Rumunia i Bułgaria, wyznaczając na nowo europejski poziom cywilizacyjnej zapaści w ochronie zdrowia. Całe szczęście, że w najnowszym raporcie ujęte są też kraje aspirujące do UE – przynajmniej część z nich w niektórych wskaźnikach jesteśmy w stanie pokonać.

Zostawiając jednak na boku miejsce Polski w międzynarodowych rankingach systemów ochrony zdrowia oraz brak efektywności zaklęć, warto się skupić na tym, co wiemy po trzech z siedmiu konferencji zaplanowanych w ramach debaty „Wspólnie dla zdrowia”. Jesteśmy przecież na półmetku.

Siódma – zbieżność z liczbą książek o młodym czarodzieju zupełnie przypadkowa – konferencja ma się odbyć w czerwcu i będzie podsumowaniem, próbą zarysowania ponadpolitycznej i długofalowej strategii zmian w systemie ochrony zdrowia. Jakkolwiek to brzmi, takie są zapowiedzi ministra zdrowia, który narodową debatę wymyślił i konsekwentnie ją realizuje.

Po pierwsze, zarówno w Warszawie (czerwiec), Krynicy-Zdroju (wrzesień), jak i Łodzi większość stawianych tez jest doskonale – i to od lat – znana wszystkim, którzy choć trochę interesują się problemami ochrony zdrowia. Czy kogoś może zaskoczyć lub zaszokować stwierdzenie, że podstawowa opieka zdrowotna jest i musi być fundamentem systemu? Raczej nie. Mówi się o tym, z różną intensywnością (i niekoniecznie za słowami idą czyny), od dwudziestu lat. Od trzech – wyjątkowo głośno i dobitnie, co również nie przekłada się na konkrety. – Trzeba ustalić standardy, czyli co wykonuje lekarz POZ, wycenić procedury oraz zdecydować, czy jedyną formą finansowania jest stawka kapitacyjna, czy być może finansowanie mieszane. Dziś jesteśmy jeszcze w starym systemie finansowania POZ, a widzimy przed podstawową opieką zdrowotną mnóstwo nowych zadań – mówiła w panelu poświęconym systemowi podstawowego zabezpieczenia Elżbieta Rucińska-Kulesz, dyrektor Pomorskiego OW NFZ. – POZ jest stabilizatorem niezwykle rozchwianego systemu. System opieki zdrowotnej musi być definiowany od dołu i od dołu budowany – przekonywała.

Co najmniej od siedmiu, ośmiu lat pracodawcy i przedstawiciele prywatnego sektora apelują, by bardziej funkcjonalnie związać podstawową opiekę zdrowotną z medycyną pracy, której potencjał – choćby w zakresie profilaktyki chorób cywilizacyjnych – jest dramatycznie niewykorzystany. Nie inaczej było w Łodzi, gdy Anna Rulkiewicz, prezes zarządu grupy Lux Med i prezes zarządu Pracodawców Medycyny Prywatnej po raz kolejny przypomniała, że nie stać nas – pacjentów, pracodawców, ale też całego systemu ochrony zdrowia i gospodarki kraju – na sprowadzanie medycyny pracy wyłącznie do funkcji orzeczniczej.

Kolejną kwestią, która przewija się od lat we wszystkich dyskusjach jest konieczność zmniejszenia bazy szpitalnej. Polska ma jeden z najwyższych w Europie wskaźników łóżek szpitalnych w przeliczeniu na tysiąc mieszkańców. Gdy na niego nałożymy niski poziom finansowania, jest oczywiste, że nie ma mowy o efektywności – ani dużej części szpitali, ani systemu. Europa idzie – w różnym tempie – w kierunku redukowania lecznictwa szpitalnego na rzecz obudowywania systemu ochrony zdrowia nowymi rozwiązaniami. Polska tkwi w miejscu.

Gdzieś w tle – raczej w domyśle niż wprost – pojawia się wprawdzie przekaz, że prędzej czy później będziemy się musieli zmierzyć z likwidacją zbędnych oddziałów. Minister zdrowia Łukasz Szumowski wybrał jako przykład oddziały położnicze: w Łodzi powtórzył, że sytuacja, w której obok siebie funkcjonują porodówki, a na każdej z nich rocznie przyjmowana jest setka porodów, jest na dłuższą metę nie do utrzymania, bo jest niekorzystna i dla pacjentów (mało porodów, mniejsze doświadczenie personelu, gorsze zaplecze, na przykład brak dostępu do znieczulenia), i dla szpitala (niski kontrakt przy wysokich kosztach stałych).

Podczas jednej z sesji sformułowano wręcz tezę, że w dalszej perspektywie szpitale powiatowe powinny ograniczać swoją funkcję szpitalną, związaną z hospitalizacjami i ewoluować w kierunku lokalnych centrów zdrowia, stawiając na zabezpieczanie rozmaitych potrzeb zdrowotnych – od diagnostyki po rehabilitację – w trybie dziennym.

Inaczej się jednak rozmawia z ekspertami na konferencjach, inaczej – z wyborcami. Ani minister zdrowia, ani żaden z liderów rządzącej partii (a także, aby było sprawiedliwie, żaden z polityków opozycji) nie stanie na wiecu w mieście powiatowym i nie ogłosi, że dla dobra wspólnego szpital X musi ulec likwidacji. Dlatego wątek likwidacji nawet nie szpitali, a łóżek szpitalnych przypomina wyciąganie gorących kartofli z ogniska. Chyba że przemawiają praktycy, wtedy zaczynają się konkrety. Waldemar Malinowski, prezes zarządu Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Szpitali Powiatowych przekonywał, że wszelkie zmiany w strukturze szpitali, oddziałów, łóżek, wymagają refleksji. I, przede wszystkim, przygotowania oferty zamiennej. – Trzeba likwidować łóżka? Mogę się z tym zgodzić, ale dopóki AOS i POZ nie będą dobrze funkcjonowały, to się z tym nie zgodzę. Mamy zamiar zlikwidować porodówkę na danym terenie, bo jest na niej za mało porodów? Musi w to miejsce powstać doskonała poradnia ginekologiczno-położnicza, która zapewni bezpieczeństwo kobiet z regionu – podkreślał, sprowadzając dyskusję na bardziej przyziemny poziom. Dosłownie, bo akurat opieka ginekologiczna na tzw. prowincji (na wsiach, w najmniejszych miasteczkach) mocno szwankuje, co wychwycił publikowany kilka miesięcy temu raport NIK.

Z drugiej strony, sygnały od praktyków każą sądzić, że rzeczywistość może wkrótce zaskoczyć... Pytanie tylko: kogo? Na pewno nie tych, którzy od miesięcy zwracają uwagę, że niektóre z decyzji podejmowanych przez Ministerstwo Zdrowia wydają się nie do końca przemyślane. OZPSP przeprowadził wśród swoich członków ankietę na temat skutków wdrożenia norm zatrudnienia pielęgniarek. Według danych przekazanych przez sto szpitali (wyłącznie powiatowych), po wejściu norm w życie szpitale będą musiały albo zatrudnić 3,5 tysiąca pielęgniarek, albo zlikwidować 4,5 tysiąca łóżek. Bez okresu przejściowego. Pielęgniarek nie ma, więc jedynym racjonalnym sposobem dostosowania się do ministerialnych wymogów będzie likwidacja łóżek, być może całych oddziałów. Niemal z dnia na dzień.

Jak to robią inni? Dania w ciągu dziesięciu lat zmniejszyła liczbę łóżek ponaddwukrotnie. – Jeżeli przyjąć prosty wskaźnik liczby ludności i na tej podstawie dokonać przeliczenia na liczbę szpitali, w Polsce powinno być ich 182. Tymczasem w samej sieci szpitali jest ich sześćset – mówił w Łodzi wiceminister zdrowia Maciej Miłkowski. Przyznał jednak rację tym, którzy twierdzili, że w polskich warunkach nie może być mowy o prostej likwidacji łóżek, że trzeba ją poprzedzić operacją podobną do tej, jaka została przeprowadzona w Danii: konsolidacją, restrukturyzacją, efektywnym zarządzaniem kosztami w podmiotach leczniczych. – Dopiero w momencie, kiedy wyłoniono jednostki efektywne, skutecznie potrafiące rozwiązywać problemy zdrowotne, określono ich docelową liczbę – podkreślił wiceminister.

– Chile ma od Danii jeszcze mniejszą liczbę łóżek, ale to wcale nie znaczy, że ma lepszy system. W Polsce liczba łóżek to efekt pewnej praktyki. Bardzo często jest tak, że położenie pacjenta do szpitala jest jedynym rozwiązaniem optymalizującym jego diagnostykę i leczenie. Z prostego powodu: nie mamy dobrze działającego zaplecza poza szpitalem – tłumaczył z kolei dr Krzysztof Chlebus z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, były wiceminister zdrowia. – Na świecie cały zakres działań pielęgniarek środowiskowych, rehabilitantów, fizjoterapeutów, psychologów, wreszcie szeroko pojętej opieki społecznej, rozwiązuje mnóstwo problemów, którymi dziś zajmują się szpitale – przekonywał.

Choć najczęściej wymienianym słowem podczas łódzkiej konferencji była „efektywność”, chyba nikt nie ma wątpliwości, że takich zmian w ochronie zdrowia nie da się przeprowadzić przy obecnym poziomie finansowania. Minister zdrowia Łukasz Szumowski podkreślał, że problemy polskiego systemu ochrony zdrowia wynikają nie tylko z niskiego poziomu nakładów, ale również z zaszłości organizacyjnych. Uspokajał jednocześnie, że są powody do optymizmu, bo w ustawie jest gwarantowane 6 proc. PKB na zdrowie, a perspektywa dojścia do tego poziomu finansowania jest „krótka, biorąc pod uwagę możliwości państwa”.

To też jest, przynajmniej od momentu rozpoczęcia prac nad ustawą 6 proc. PKB na zdrowie, stały przekaz wszystkich konferencji: nakłady BĘDĄ rosnąć. Problem polega na tym, że koszty ROSNĄ W TEJ CHWILI, znacząco wyprzedzając wzrost finansowania. Ten, który następuje dzięki świetnemu spływowi składki zdrowotnej, na bieżąco jest konsumowany przede wszystkim przez podwyżki płac. Szpitale alarmują, że NFZ zalega z płatnościami za nadwykonania, a perspektywa choćby przyszłorocznych podwyżek energii spędza dyrektorom sen z powiek. Duszą się – pod ciężarem kosztów – wszystkie typy placówek, ale jak można było usłyszeć podczas konferencji, szczególne problemy (od dawna!) mają szpitale wysokospecjalistyczne. Profesor Maciej Banach, dyrektor Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi podkreślał, że trudno mówić o efektywności bez optymalizacji finansowania. – Na pewno należy uwzględnić kosztochłonność, jakość leczenia, koordynację, czyli konsolidację wszystkich usług diagnostyczno-terapeutycznych w danym miejscu, jak również fakt, że zajmujemy się najtrudniejszymi pacjentami – wyliczał. Wzrost wyceny świadczeń dla szpitali klinicznych powinien, jego zdaniem, być nawet 30-procentowy.

A więc – znów pieniądze. Przydałyby się teraz, nie w przyszłości, nawet tak nieodległej (!) jak perspektywa kilkunastu miesięcy, bo przecież w 2019 roku ustawa nie przewiduje zwiększonego finansowania. Najwyraźniej jednak na to, co rzeczywiście może zmienić sytuację systemu ochrony zdrowia, sytuację pacjentów – na przykład wypatrujących refundacji ultrakosztownych terapii – przyjdzie jeszcze poczekać, śledząc postępy (lub ich brak) w zaklinaniu rzeczywistości.




Najpopularniejsze artykuły

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Ile trwają studia medyczne w Polsce? Podpowiadamy!

Studia medyczne są marzeniem wielu młodych ludzi, ale wymagają dużego poświęcenia i wielu lat intensywnej nauki. Od etapu licencjackiego po specjalizację – każda ścieżka w medycynie ma swoje wyzwania i nagrody. W poniższym artykule omówimy dokładnie, jak długo trwają studia medyczne w Polsce, jakie są wymagania, by się na nie dostać oraz jakie możliwości kariery otwierają się po ich ukończeniu.

Diagnozowanie insulinooporności to pomylenie skutku z przyczyną

Insulinooporność początkowo wykrywano u osób chorych na cukrzycę i wcześniej opisywano ją jako wymagającą stosowania ponad 200 jednostek insuliny dziennie. Jednak ze względu na rosnącą świadomość konieczności leczenia problemów związanych z otyłością i nadwagą, w ostatnich latach wzrosło zainteresowanie tą... no właśnie – chorobą?

Testy wielogenowe pozwalają uniknąć niepotrzebnej chemioterapii

– Wiemy, że nawet do 85% pacjentek z wczesnym rakiem piersi w leczeniu uzupełniającym nie wymaga chemioterapii. Ale nie da się ich wytypować na podstawie stosowanych standardowo czynników kliniczno-patomorfologicznych. Taki test wielogenowy jak Oncotype DX pozwala nam wyłonić tę grupę – mówi onkolog, prof. Renata Duchnowska.

Najlepsze systemy opieki zdrowotnej na świecie

W jednych rankingach wygrywają europejskie systemy, w innych – zwłaszcza efektywności – dalekowschodnie tygrysy azjatyckie. Większość z tych najlepszych łączy współpłacenie za usługi przez pacjenta, zazwyczaj 30% kosztów. Opisujemy liderów. Polska zajmuje bardzo odległe miejsca w rankingach.

Czy NFZ może zbankrutować?

Formalnie absolutnie nie, publiczny płatnik zbankrutować nie może. Fundusz bez wątpienia znalazł się w poważnych kłopotach. Jest jednak jedna dobra wiadomość: nareszcie mówi się o tym otwarcie.

10 000 kroków dziennie? To mit!

Odkąd pamiętam, 10 000 kroków było złotym standardem chodzenia. To jest to, do czego powinniśmy dążyć każdego dnia, aby osiągnąć (rzekomo) optymalny poziom zdrowia. Stało się to domyślnym celem większości naszych monitorów kroków i (czasami nieosiągalną) linią mety naszych dni. I chociaż wszyscy wspólnie zdecydowaliśmy, że 10 000 to idealna dzienna liczba do osiągnięcia, to skąd się ona w ogóle wzięła? Kto zdecydował, że jest to liczba, do której powinniśmy dążyć? A co ważniejsze, czy jest to mit, czy naprawdę potrzebujemy 10 000 kroków dziennie, aby osiągnąć zdrowie i dobre samopoczucie?

Onkologia – organizacja, dostępność, terapie

Jak usprawnić profilaktykę raka piersi, opiekę nad chorymi i dostęp do innowacyjnych terapii? – zastanawiali się eksperci 4 września br. podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu.

Soczewki dla astygmatyków – jak działają i jak je dopasować?

Astygmatyzm to jedna z najczęstszych wad wzroku, która może znacząco wpływać na jakość widzenia. Na szczęście nowoczesne rozwiązania optyczne, takie jak soczewki toryczne, pozwalają skutecznie korygować tę wadę. Jak działają soczewki dla astygmatyków i na co zwrócić uwagę podczas ich wyboru? Oto wszystko, co warto wiedzieć na ten temat.

Zdrowa tarczyca, czyli wszystko, co powinniśmy wiedzieć o goitrogenach

Z dr. n. med. Markiem Derkaczem, specjalistą chorób wewnętrznych, diabetologiem oraz endokrynologiem, wieloletnim pracownikiem Kliniki Endokrynologii, a wcześniej Kliniki Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego w Lublinie rozmawia Antoni Król.

Cukrzyca: technologia pozwala pacjentom zapomnieć o barierach

Przejście od leczenia cukrzycy typu pierwszego opartego na analizie danych historycznych i wielokrotnych wstrzyknięciach insuliny do zaawansowanych algorytmów automatycznego jej podawania na podstawie ciągłego monitorowania glukozy w czasie rzeczywistym jest spełnieniem marzeń o sztucznej trzustce. Pozwala chorym uniknąć powikłań cukrzycy i żyć pełnią życia.

Jakie badania profilaktyczne są zalecane po 40. roku życia?

Po 40. roku życia wzrasta ryzyka wielu chorób przewlekłych. Badania profilaktyczne pozwalają wykryć wczesne symptomy chorób, które często rozwijają się bezobjawowo. Profilaktyka zdrowotna po 40. roku życia koncentruje się przede wszystkim na wykryciu chorób sercowo-naczyniowych, nowotworów, cukrzycy oraz innych problemów zdrowotnych związanych ze starzeniem się organizmu.

Aż 9,3 tys. medyków ze Wschodu ma pracę dzięki uproszczonemu trybowi

Już ponad 3 lata działają przepisy upraszczające uzyskiwanie PWZ, a 2 lata – ułatwiające jeszcze bardziej zdobywanie pracy medykom z Ukrainy. Dzięki nim zatrudnienie miało znaleźć ponad 9,3 tys. członków personelu służby zdrowia, głównie lekarzy. Ich praca ratuje szpitale powiatowe przed zamykaniem całych oddziałów. Ale od 1 lipca mają przestać obowiązywać duże ułatwienia dla medyków z Ukrainy.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Dobra polisa na życie — na co zwrócić uwagę?

Ubezpieczenie na życie to zabezpieczenie finansowe w trudnych chwilach. Zapewnia wsparcie w przypadku nieszczęśliwego wypadku lub śmierci ubezpieczonego. Aby polisa dobrze spełniała swoją funkcję i gwarantowała pomoc, niezbędne jest gruntowne sprawdzenie jej warunków. Jeśli chcesz wiedzieć, na czym dokładnie powinieneś się skupić — przeczytaj ten tekst!

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.




bot