Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 1–8/2018
z 18 stycznia 2018 r.


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


E-pidemia

Krzysztof Boczek

W krajach Zachodu służba zdrowia jest jednym z ulubionych celów hakerów. Ośmiu na dziesięciu amerykańskich lekarzy doświadczyło cyber-ataku w swojej placówce. A w Polsce? Masowe wycieki danych ze szpitali i poziom zabezpieczeń poniżej krytyki.

Amerykańskie Stowarzyszenie Medyczne (AMA) – największa organizacja zrzeszająca lekarzy w USA – przeprowadziła sondaż wśród 1300 swoich członków na temat cyberataków. Okazało się, że aż 83 proc. ankietowanych twierdziło, że praktyki, w których pracują, doświadczyły takich e-napaści. – Służba zdrowia jest nadzwyczaj atrakcyjnym celem dla cyberprzestępców stosujących wirusy komputerowe i strategie phishingu. Jeśli takie ataki odnoszą sukces, to zagrażają opiece pacjentów i ich bezpieczeństwu – komentował te wyniki badań David O. Barbe, prezes AMA.


Szantaż zerojedynkowy

Alarm podniósł raport Zespołu ds. Bezpieczeństwa Cybernetycznego w Służbie Zdrowia – organu działającego na zlecenie Kongresu USA. – Cyberbezpieczeństwo jest kluczowym problemem opieki zdrowotnej i wymaga natychmiastowej uwagi – stwierdza ów raport. W 88-stronicowym dokumencie podkreślono, iż ryzyko takie istnieje zwłaszcza w mniejszych placówkach, szczególnie podatnych na ataki hakerów. Jednak digitalni kryminaliści jako cel obrali sobie głównie średnie i duże placówki – stamtąd można wykraść najwięcej informacji. Ryzyko ataku na takie jednostki jest dwukrotnie wyższe niż na małe gabinety lekarskie. Mimo to aż 74 proc. pytanych lekarzy w USA obawia się, że cybernetyczna inwazja może przerwać działanie lub spowodować niedogodności w prowadzeniu ich praktyki lekarskiej.

Do najważniejszych zagrożeń należą ataki phishingowe. Wysyłane fałszywe wiadomości e-mail zachęcają odbiorców do ujawnienia poufnych informacji (np. haseł) lub zawierają linki czy załączniki ze złośliwym oprogramowaniem. To np. blokuje dostęp do danych medycznych pacjentów i żąda okupu za zdjęcie blokady. To tzw. ransomware.

Najbardziej łakomym kąskiem dla hakerów są dane wrażliwe pacjentów, czyli dotyczące ich sytuacji zdrowotnej. Bo te są niezwykle cenne na czarnym rynku. Podczas gdy standardowe dane osobowe (imię, nazwisko, adres, nr tel., nr ubezpieczenia itd.) są wyceniane na kilka dolarów za sztukę, wiadomości nt. karty kredytowej – na 11 dolarów, to... – tylko podstawowa informacja o stanie zdrowia człowieka jest w USA wyceniana na ok. 60 dolarów (sic!) – twierdzi Paweł Kaźmierczyk, prawnik z kancelarii Domański Zakrzewski Palinka sp. k., specjalizujący się w prawnych aspektach cyberbezpieczeństwa w służbie zdrowia. Kto płaci za takie dane? Najczęściej placówki, z których je wykradziono. Bo wyciek info o włamaniu byłby znacznie bardziej kosztowny. Do mediów czasami trafiają informacje o zapłaconych okupach w wysokości kilkunastu czy kilkudziesięciu tysięcy dolarów. Ale żądania hakerów sięgają niekiedy nawet milionów dolarów. Jeśli przestępcom się poszczęści i wśród pacjentów są jakieś znane osoby, a uzyskane na ich temat informacje są kompromitujące, szantaż celebryty jest dodatkową premią.

Dane przydają się także w wyłudzaniu pieniędzy od samych pacjentów. Hakerzy żądają od nich przelewu drobnych kwot za odblokowanie konta. Wysyłają im także podrobione diagnozy z fałszywymi fakturami za usługi. A jeśli pacjent nie ulegnie naciskom, nie da się nabrać, to hakerzy – na złość – zmieniają wyniki jego badań w bazach danych placówki medycznej.


Password123

Dużym zagrożeniem jest możliwość włamania się na urządzenia medyczne połączone z Internetem. W II połowie 2017 r. FDA – Food and Drug Administration – wysłało ostrzeżenia o takim niebezpieczeństwie do pół miliona użytkowników rozruszników serca. Te urządzenia także są podatne na ataki hakerskie.

Kaspersky Lab – rosyjski producent oprogramowania antywirusowego – w 2016 r. znalazł setki tysięcy urządzeń medycznych podłączonych do Internetu. Tomografy, skanery, rentgeny, rozruszniki, sprzęt kardiologiczny itp. Niektóre działały pod kontrolą starych systemów operacyjnych, np. Windows XP, z dużymi lukami w zabezpieczeniach. To łatwy cel dla hakera. Firma ustaliła, że w niektórych z tych urządzeń jedynym zabezpieczeniem były domyślne hasła ustawione przez producenta – dostępne publicznie w instrukcjach i dokumentacjach. Bułka z masłem dla e-włamywacza. Specjaliści od cyberbezpieczeństwa firmy TrapX w grudniu 2015 r. znaleźli luki w systemach pomiaru ciśnienia krwi, obrazowania medycznego, radiologii oraz uśpione programy szyfrujące w urządzeniach medycznych szpitalnej sieci. W jednym z przypadków, jakie opisali, dostęp do specjalistycznego sprzętu chroniło hasło: password123.

Przed coraz częściej powtarzającymi się atakami hakerów na placówki medyczne przestrzegała w 2016 r. firma Anzena. Także wtedy IBM opublikował swój raport: „2016 Cyber Security Intelligence Index”. Wynika z niego, że służba zdrowia to najczęściej atakowany sektor gospodarki na Zachodzie! Nawet banki nie padają tak często ofiarą cyberprzestępców, jak właśnie szpitale i poradnie. Tylko w pierwszej połowie 2015 r. hakerzy przeprowadzili na świecie 5 wielkich ataków, w wyniku których zdobyli ogromną liczbę kartotek medycznych i dane kontaktowe, numery kont bankowych, adresy e-mail, ubezpieczeń, miejsca zatrudnienia. IBM szacuje, że cyberprzestępcy przejęli dane wrażliwe 100 mln osób!

W mediach aż roi się od doniesień o ujawnionych atakach hakerów na placówki medyczne. Najsłynniejszy i najgroźniejszy z dotychczasowych miał miejsce 12 maja 2017 r. Cyberprzestępcy zaatakowali 300 tys. komputerów w firmach i instytucjach 150 krajów świata. Do najbardziej poszkodowanych należały brytyjskie szpitale NHS. W Anglii atak sparaliżował 1/3 publicznych placówek.

W USA działa już ustawa dotycząca odpowiedzialności w zakresie ubezpieczenia zdrowotnego (Health Insurance Portability and Accountability Act – HIPAA), która wymaga od placówek medycznych szczególnego zabezpieczenia wrażliwych danych. Koszty ich utrzymywania są wysokie. Dla placówek z maks. dziewiątką lekarzy – rocznie do 250 tys. dolarów. Dla placówek z ponad 50 doktorami – nawet 400 tys. dolarów.


Masowe wycieki danych

W czerwcu 2017 r. serwis Zaufana Trzecia Strona podał, że z Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Medycznej w Kole wyciekły wrażliwe dane: osobowe i medyczne. Należały do 50 tys. pacjentów i pracowników. „Dostęp do nich nie wymagał żadnego logowania, a jeszcze kilka dni temu mógł je pobrać każdy, kto trafił na adres serwera” pisał o sprawie Cyberdefence24.pl.

Informacje zawierały: imię, nazwisko, PESEL, adres zamieszkania, grupę krwi, numer ubezpieczenia, wyniki badań pacjentów oraz rejestr osób, które cierpiały na choroby zakaźne z informacją, co było czynnikiem chorobotwórczym i datą rozpoznania. W przypadku pracowników upubliczniono także informacje o imionach rodziców, nazwisku panieńskim, numerze NIP, numerze i serii dowodu osobistego, nazwy szkół i rok ich ukończenia, a nawet numery kont bankowych! Taki zestaw danych w zupełności wystarczy do wyłudzania pożyczek. Cyberdefence24.pl twierdził, że był to prawdopodobnie największy wyciek danych w Polsce!

5 grudnia 2017 r. Niebezpiecznik.pl – portal specjalizujący się w tematyce cyberzagrożeń – opisał, jak to każdy internauta mógł sobie ściągnąć i obejrzeć setki zrzutów ekranu i dokumentów z danymi osobowymi i medycznymi pacjentów oraz dane finansowe należące do dziesiątków szpitali w Polsce. Także psychiatrycznych. W tym były dane dostępowe do różnych systemów informatycznych oraz dane osobowe pracowników szpitali. Wszystko w publicznie dostępnym katalogu jednego z systemów stosowanych do obsługi placówek opieki zdrowotnej. Niebezpiecznik.pl opublikował listę 90 szpitali i innych placówek zdrowia, z których wyciekły owe dane.

We wrześniu 2015 r. „Gazeta Wyborcza” informowała o ataku hakerskim na Szpital im. Jana Pawła II w Krakowie: „Ktoś włamał się na skrzynkę elektroniczną (…) i zmienił ustawienia kont do przelewów bankowych. W efekcie od lipca pieniądze zamiast na konto kontrahenta wpływały na konto oszusta” – informowała GW. Skradziono kilkaset tysięcy zł.


Głowa w piasek + beznadzieja

Te przykłady to tylko czubek góry lodowej ujawniony przez specjalistyczne portale lub media. Bo oficjalnie żadna placówka medyczna się do takich wycieków/włamań nie przyzna. Do Naczelnej Izby Lekarskiej nie wpłynęło żadne zawiadomienie o działaniach hakerów w służbie zdrowia. – Nie odnotowaliśmy takich zdarzeń – pisze Katarzyna Strzałkowska, rzecznik NIL. – W 2016 r., po włamaniu na serwery ministerstw pytano nas, czy na nasze szpitale miały miejsce takie ataki. Nikt z naszych członków tego nie zgłaszał – mówi Andrzej Sokołowski, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Szpitali Prywatnych (OSSP). Twierdzi, że byłby jedną z pierwszych osób, które by się dowiedziały o takim ataku. – Strachem zdjęci szefowie poprosiliby o uruchomienie grupy zakupowej, by zorganizować zabezpieczenie dla wszystkich – tłumaczy prezes OSSP.

Większość przedstawicieli przychodni/szpitali nie chce o cyberatakach rozmawiać z mediami pod imieniem i nazwiskiem. Czasami nawet anonimowo. – Bo to prowokowanie hakerów – tłumaczy rzecznik prasowa jednej z dużych sieci przychodni. Prosi, by nawet nie podsyłać jej pytań. – Nie będziemy mieli na ten temat nic do powiedzenia – z góry zastrzega pani rzecznik.

Podobnie tłumaczy się jeden z twórców dużej przychodni działającej w Internecie i świadczącej usługi telekonsultacji medycznych. Przyznaje, że w zakresie cyberataków mają „duże doświadczenie”. Jednak ze względu na PR, jaki temu towarzyszy oraz na narażanie się na ataki hakerów nie chce występować w artykule. – To by się wiązało z wystawieniem nas na zagrożenie. Już samo uczestnictwo w takim artykule prowokuje – wyjaśnia. – Służba zdrowia jest pod tym względem najbardziej tajemniczym sektorem – komentuje Kamil Gapiński z Fundacji Bezpieczna Cyberprzestrzeń.

– To, że o takich atakach nic nie wiemy nie oznacza, że ich nie było. Część z nich nie została ujawniona, a części nawet nie... wykryto – uważa Andrzej Kozłowski, redaktor prowadzący Cyberdefence24.pl.

– Ataki u nas się zdarzają, chociaż nie tak często jak na Zachodzie – dodaje Gapiński. – Bo nie jesteśmy tak zdigitalizowani jak Wielka Brytania czy USA. Na szczęście – tłumaczy Kozłowski.
Prezes OSSP twierdzi, że prywatne szpitale montują systemy przeciwwłamaniowe, a na noce wyłączają serwery z sieci. Ale sugeruje, że to nie są jakieś silne zabezpieczenia. – Nasz system ochrony zdrowia sektora prywatnego jest ciągle w rozwoju. Nie mamy dotacji, wsparcia i musimy walczyć o życie – zaznacza Andrzej Sokołowski.

Zdaniem Grzegorza Szmigiela, dyrektora technicznego w Veracomp SA – firmie specjalizującej się w bezpieczeństwie sieci – polskie placówki medyczne „nie do końca” są przygotowane na ataki hakerów. – Ten element wyposażenia IT jest w szpitalach na samym końcu. A w gabinetach za wystarczający uznaje się system antywirusowy – twierdzi Szmigiel. Niektóre szpitale nie mają podstawowych zabezpieczeń, tak by wiadomo było, kto i kiedy miał dostęp do danego urządzenia. – W większości produktów nabywanych przez placówki medyczne brakuje elementu ochrony przed wyciekiem informacji poufnych – dodaje Szmigiel. – Stosują tylko podstawowe procedury bezpieczeństwa – informuje Gapiński.

– Zabezpieczenie przed cyberzagrożeniami w sektorze zdrowia jest beznadziejne – przyznaje off-the-record jeden z naszych rozmówców.


RODO – rewolucja nadchodzi

Prognozy firmy konsultingowej PwC przewidują, że wartość rynku produktów medycznych z podłączeniem do sieci, w 2020 roku sięgnie na świecie 285 miliardów dolarów. Czyli liczba urządzeń podatnych na ataki hakerskie znacznie wzrośnie.

Ten trend nie ominie także Polski. W naszym kraju standardem ma być elektroniczna dokumentacja medyczna, wreszcie mamy doczekać się e-recepty, cały czas rozwija się telemedycyna. – Coraz więcej danych medycznych będzie więc przetwarzanych, a ryzyko ataku będzie rosnąć – ocenia Paweł Kaźmierczyk, prawnik. To wymaga więc szczególnych zabezpieczeń. Dlatego już w maju br. w życie wchodzi Rozporządzenie o Ochronie Danych Osobowych – RODO. – To będzie rewolucja – prognozuje Kozłowski z Cyberdefence24.pl. – Podmioty lecznicze będą musiały wprowadzić wyższe poziomy bezpieczeństwa w ochronie danych osobowych – potwierdza Kaźmierczyk

– Każda placówka, nawet mała, będzie mieć osobę odpowiedzialną za zabezpieczanie informacji poufnych. Obowiązkiem firm, także placówek medycznych, będzie zgłoszenie wszelkich naruszeń poufności informacji oraz poinformowanie o tym osób, których te naruszenia dotyczą – tłumaczy efekty RODO Grzegorz Szmigiel z Veracomp SA.

Kozłowski uważa, że szpitale i przychodnie będą się zabezpieczać. Bo ewentualne kary za nieprzestrzeganie RODO będą monstrualne – mogą sięgnąć 2–4 proc. rocznych dochodów. – A obecnie wciąż bardziej opłaca się pokryć straty cyberataku niż mu zapobiegać – kończy Kozłowski.




CYBERATAKI NA SŁUŻBĘ ZDROWIA

W USA jednym z dotkliwszych był atak na Community Health Systems – jedną z największych spółek zarządzających 206 szpitalami. W kwietniu 2014 r. z firmy wykradziono podstawowe dane osobowe pacjentów. Za atakiem stała grupa hakerów APT1 z Chin.

W połowie marca 2016 r. w wyniku cyberataku na szpital w Ottawie zainfekowano 9,8 tys. komputerów. Wystarczyło, że jeden pracownik nieuważnie kliknął na link ze złośliwym wirusem, by całą sieć szpitalną ogarnęła e-pidemia. Rzeczniczka szpitala zapewniała, że danych nie wykradziono.

Z Hollywood Presbyterian Medical Center w Los Angeles skradziono zaszyfrowane dane. Władze szpitala najpierw poprosiły o pomoc FBI, ale w obliczu braku postępów, zamiast żądanych 3,6 mln dolarów zapłaciły cyberprzestępcom okup... 17 tys. dolarów. Odzyskano kontrolę nad sprzętem. Wirus odciął też niektóre systemy na oddziale ostrego dyżuru – część pacjentów przeniesiono na inne oddziały.

W szpitalu Lukas Krankenhaus w Niemczech w wyniku cyberataku realnie zagrożone było życie pacjentów – placówka musiała przełożyć zaplanowane operacje. W innej niemieckiej placówce po e-ataku praca lekarzy została tak zdezorganizowana, że zaskoczony personel wyłączył cały sprzęt z prądu.

12 maja 2017 r. hakerzy zaatakowali firmy i instytucje w 150 krajach świata. 300 tys. komputerów na świecie. Miliardy dolarów strat. W Wielkiej Brytanii przestępcy skupili się na szpitalach należących do National Health Service (NHS). W tym samym momencie zainfekowano komputery wirusem WannaCry, który blokował m.in. dostęp do elektronicznej dokumentacji medycznej. Lekarze poszukujący danych ujrzeli jedynie komunikat z... żądaniem okupu 230 funtów. Zaatakowano ponad 1/3 (88 z 246) wszystkich placówek NHS w Anglii. Powstał chaos, bo żadne jednostki medyczne NHS nie działały normalnie. Wielu pacjentów musiano przenieść do innych placówek, karetki były kierowane do innych szpitali, odwołano 6,9 tys. planowych zabiegów. Służby wywiadowcze kilku krajów potwierdziły: za atakami stali hakerzy z Korei Północnej. Śledztwo wykazało także, iż placówki NHS mogłyby zapobiec atakowi, gdyby przestrzegały obowiązujących rekomendacji w sprawie cyberbezpieczeństwa. Tym bardziej że w styczniu 2017 r. tzw. Państwo Islamskie zaatakowało strony NHS, a 30 października 2016 r. trzy szpitale Barts Health NHS Trusts w Londynie. W drugim z tych przypadków musiano przełożyć 2,8 tys. wizyt. Pracownicy dostali e-maile z linkami do wirusów i wystarczyło, że jeden z nich kliknął, aby zainfekowaniu uległa cała sieć.




Najpopularniejsze artykuły

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Ile trwają studia medyczne w Polsce? Podpowiadamy!

Studia medyczne są marzeniem wielu młodych ludzi, ale wymagają dużego poświęcenia i wielu lat intensywnej nauki. Od etapu licencjackiego po specjalizację – każda ścieżka w medycynie ma swoje wyzwania i nagrody. W poniższym artykule omówimy dokładnie, jak długo trwają studia medyczne w Polsce, jakie są wymagania, by się na nie dostać oraz jakie możliwości kariery otwierają się po ich ukończeniu.

Diagnozowanie insulinooporności to pomylenie skutku z przyczyną

Insulinooporność początkowo wykrywano u osób chorych na cukrzycę i wcześniej opisywano ją jako wymagającą stosowania ponad 200 jednostek insuliny dziennie. Jednak ze względu na rosnącą świadomość konieczności leczenia problemów związanych z otyłością i nadwagą, w ostatnich latach wzrosło zainteresowanie tą... no właśnie – chorobą?

Testy wielogenowe pozwalają uniknąć niepotrzebnej chemioterapii

– Wiemy, że nawet do 85% pacjentek z wczesnym rakiem piersi w leczeniu uzupełniającym nie wymaga chemioterapii. Ale nie da się ich wytypować na podstawie stosowanych standardowo czynników kliniczno-patomorfologicznych. Taki test wielogenowy jak Oncotype DX pozwala nam wyłonić tę grupę – mówi onkolog, prof. Renata Duchnowska.

Najlepsze systemy opieki zdrowotnej na świecie

W jednych rankingach wygrywają europejskie systemy, w innych – zwłaszcza efektywności – dalekowschodnie tygrysy azjatyckie. Większość z tych najlepszych łączy współpłacenie za usługi przez pacjenta, zazwyczaj 30% kosztów. Opisujemy liderów. Polska zajmuje bardzo odległe miejsca w rankingach.

Czy NFZ może zbankrutować?

Formalnie absolutnie nie, publiczny płatnik zbankrutować nie może. Fundusz bez wątpienia znalazł się w poważnych kłopotach. Jest jednak jedna dobra wiadomość: nareszcie mówi się o tym otwarcie.

10 000 kroków dziennie? To mit!

Odkąd pamiętam, 10 000 kroków było złotym standardem chodzenia. To jest to, do czego powinniśmy dążyć każdego dnia, aby osiągnąć (rzekomo) optymalny poziom zdrowia. Stało się to domyślnym celem większości naszych monitorów kroków i (czasami nieosiągalną) linią mety naszych dni. I chociaż wszyscy wspólnie zdecydowaliśmy, że 10 000 to idealna dzienna liczba do osiągnięcia, to skąd się ona w ogóle wzięła? Kto zdecydował, że jest to liczba, do której powinniśmy dążyć? A co ważniejsze, czy jest to mit, czy naprawdę potrzebujemy 10 000 kroków dziennie, aby osiągnąć zdrowie i dobre samopoczucie?

Onkologia – organizacja, dostępność, terapie

Jak usprawnić profilaktykę raka piersi, opiekę nad chorymi i dostęp do innowacyjnych terapii? – zastanawiali się eksperci 4 września br. podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu.

Soczewki dla astygmatyków – jak działają i jak je dopasować?

Astygmatyzm to jedna z najczęstszych wad wzroku, która może znacząco wpływać na jakość widzenia. Na szczęście nowoczesne rozwiązania optyczne, takie jak soczewki toryczne, pozwalają skutecznie korygować tę wadę. Jak działają soczewki dla astygmatyków i na co zwrócić uwagę podczas ich wyboru? Oto wszystko, co warto wiedzieć na ten temat.

Zdrowa tarczyca, czyli wszystko, co powinniśmy wiedzieć o goitrogenach

Z dr. n. med. Markiem Derkaczem, specjalistą chorób wewnętrznych, diabetologiem oraz endokrynologiem, wieloletnim pracownikiem Kliniki Endokrynologii, a wcześniej Kliniki Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego w Lublinie rozmawia Antoni Król.

Cukrzyca: technologia pozwala pacjentom zapomnieć o barierach

Przejście od leczenia cukrzycy typu pierwszego opartego na analizie danych historycznych i wielokrotnych wstrzyknięciach insuliny do zaawansowanych algorytmów automatycznego jej podawania na podstawie ciągłego monitorowania glukozy w czasie rzeczywistym jest spełnieniem marzeń o sztucznej trzustce. Pozwala chorym uniknąć powikłań cukrzycy i żyć pełnią życia.

Jakie badania profilaktyczne są zalecane po 40. roku życia?

Po 40. roku życia wzrasta ryzyka wielu chorób przewlekłych. Badania profilaktyczne pozwalają wykryć wczesne symptomy chorób, które często rozwijają się bezobjawowo. Profilaktyka zdrowotna po 40. roku życia koncentruje się przede wszystkim na wykryciu chorób sercowo-naczyniowych, nowotworów, cukrzycy oraz innych problemów zdrowotnych związanych ze starzeniem się organizmu.

Aż 9,3 tys. medyków ze Wschodu ma pracę dzięki uproszczonemu trybowi

Już ponad 3 lata działają przepisy upraszczające uzyskiwanie PWZ, a 2 lata – ułatwiające jeszcze bardziej zdobywanie pracy medykom z Ukrainy. Dzięki nim zatrudnienie miało znaleźć ponad 9,3 tys. członków personelu służby zdrowia, głównie lekarzy. Ich praca ratuje szpitale powiatowe przed zamykaniem całych oddziałów. Ale od 1 lipca mają przestać obowiązywać duże ułatwienia dla medyków z Ukrainy.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Dobra polisa na życie — na co zwrócić uwagę?

Ubezpieczenie na życie to zabezpieczenie finansowe w trudnych chwilach. Zapewnia wsparcie w przypadku nieszczęśliwego wypadku lub śmierci ubezpieczonego. Aby polisa dobrze spełniała swoją funkcję i gwarantowała pomoc, niezbędne jest gruntowne sprawdzenie jej warunków. Jeśli chcesz wiedzieć, na czym dokładnie powinieneś się skupić — przeczytaj ten tekst!

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.




bot