Sejm uchwalił, senat zatwierdził, prezydent Andrzej Duda podpisał – i co z tego PiS próbuje zablokować wejście w życie ustawy regulującej kompetencje i odpowiedzialność fizjoterapeutów.
Oczywiście i zwolennicy, i przeciwnicy Ustawy o zawodzie fizjoterapeuty z 25 września 2015 r. powołują się na dobro pacjenta. Pewnie każdy ma na ten temat swoje zdanie. Ja mam obawy, że na braku tej regulacji pacjenci stracą. I trudno oprzeć się wrażeniu, że dla niektórych ważniejsze od pacjentów jest to, by nie stracili medycy.
Lepsza wolna amerykanka?
Zwolennicy ustawy jak mantrę powtarzają, że obecnie każdy, nawet po weekendowym kursie, może otworzyć gabinet fizjoterapii. To prawda. Ustawa reguluje m.in. kwestie kształcenia i odpowiedzialności zawodowej. Ma wejść w życie 31 maja 2016 r., ale PiS chce przesunąć ten termin o 18 miesięcy. Posłowie tej partii w lutym złożyli projekt przesunięcia wejścia w życie ustawy do 1 kwietnia 2018 roku. Jak wiadomo, projekt poselski żadnych konsultacji przechodzić nie musi. A PiS może go uchwalić w każdej chwili. Fizjoterapeuci, z którymi w sprawie zmiany w ustawie się nie skonsultowano, sięgnęli po jedyne dostępne sobie metody – zapowiedzieli protesty. Dobrze wiedzą, że nie o sam termin chodzi. Choć tylko jego dotyczy zmiana w ustawie, to uzasadnienie do niej jednoznacznie wskazuje, że zmiany mają być głębsze. Bo posłom rządzącej partii nie podoba się wiele z zapisów ustawy. Projekt firmować będzie posłanka Józefa Hrynkiewicz.
– Nie rozumiemy, na jakiej podstawie Józefa Hrynkiewicz – profesor socjologii jest ekspertem od fizjoterapii w Polsce. Środowisko fizjoterapeutów czekało 28 lat na tę ustawę. Jest ona zresztą tożsama z obywatelskim projektem ustawy, pod którym podpisało się ponad 130 tys. osób – mówi dr Zbigniew Wroński, konsultant krajowy w dziedzinie fizjoterapii.
– Posłowie PiS twierdzą, że ustawa jest niezgodna z innymi przepisami. Podważają w ten sposób decyzję prezydenta i opinie jego biura prawnego – dodaje Wroński.
Radziwiłł na razie ostrożny
Poza protestami, jedyną siłą, która może projekt PiS próbować zatrzymać jest minister zdrowia Konstanty Radziwiłł. Tyle tylko, że raczej nie chce. Zasiadając w prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej wielokrotnie ostro krytykował projekt, a potem już przyjętą ustawę poprzedniego rządu. Twierdził, że źle się stało, że ta ustawa powstała. Mówił, że trzeba ją zmienić.
– Pomysł jest analizowany, żadne decyzje w tej sprawie nie zapadły – stwierdził obecny minister zdrowia.
Najbardziej niektórym środowiskom wadzą w ustawie zapisy dające fizjoterapeutom więcej kompetencji. Radziwiłł twierdził, że fizjoterapeuta nie powinien być profesjonalistą pierwszego kontaktu, który sam planuje leczenie i ma dostęp do dokumentacji medycznej. Posłowie PiS twierdzą, że aktualny program kształcenia fizjoterapeutów nie wystarcza, by samodzielnie kwalifikować i planować zabiegi fizjoterapeutyczne.
– W ustawie nie ma ani słowa o zaniechaniu badania lekarskiego. Szczegóły dotyczące kompetencji fizjoterapeuty mają być dopracowane w rozporządzeniu – stwierdza konsultant krajowy. Wstrzymanie wejścia w życie ustawy uzasadniane jest też brakiem tych przepisów wykonawczych. – Poprzednia ekipa przyjęła ustawę, ale nic do jej wejścia w życie nie przygotowała – mówi Tomasz Latos z PiS, wiceszef sejmowej Komisji Zdrowia. Po podpisaniu ustawy przez prezydenta władzę przejęli zwycięzcy wyborów parlamentarnych. I najwyraźniej w 100 dniach rządu nic w tym zakresie nie zrobili.
Staż po studiach
Ustawa wprowadza samorząd fizjoterapeutów oraz wymogi wobec przyszłych specjalistów podobne do lekarskich. Osoby, które po 1 października 2017 r. rozpoczną naukę fizjoterapii będą musiały odbyć półroczną praktykę po ukończeniu studiów oraz zdać Fizjoterapeutyczny Egzamin Państwowy. Wtedy zostaną wpisane do Rejestru Fizjoterapeutów. Ustawa reguluje też powstanie samorządu fizjoterapeutów.
W myśl ustawy, wykonywanie zawodu fizjoterapeuty polega m.in. na diagnostyce funkcjonalnej pacjenta, kwalifikowaniu, planowaniu i prowadzeniu fizykoterapii oraz kinezyterapii, a także na dobieraniu do potrzeb pacjenta wyrobów medycznych. Będzie miał też prawo wglądu do dokumentacji medycznej pacjenta.
Ameryki nie odkrywamy. W wielu krajach Europy Zachodniej, – takich jak m.in. Szwecja, Norwegia, Dania, Finlandia, Holandia, Belgia, Wielka Brytania, Irlandia – pacjent ma dostęp do fizjoterapeuty bez zlecenia lekarza. W Polsce dochodzi do tego wątek wielotygodniowych lub wręcz wielomiesięcznych terminów oczekiwania do lekarza, który mógłby fizjoterapię przepisać. Polskie Towarzystwo Fizjoterapii przypomina, że obecnie ok. 1,7 tys. lekarzy ze specjalnością rehabilitacji medycznej zajmuje się zlecaniem zabiegów w ponad 5 tys. podmiotów leczniczych. W wielu przypadkach chorzy i tak są zdiagnozowani, np. ze względu na wady zwyrodnieniowe.
Może właśnie dlatego wywodzący się z PiS prezydent ustawę podpisał. Bo wcale nie musiał. Zastanawiając się nad jego motywami, podejrzewałam nawet, że chciał przed wyborami parlamentarnymi trzymać fason swój i partii, która starała się prezentować wyważone opinie i nową twarz PiS. Wetowanie poprzedników źle by wyglądało. Ale trop był błędny. Wybory parlamentarne odbyły się 25 października 2015 roku. A dopiero 26 października prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę o zawodzie fizjoterapeuty. Można więc wnioskować, że wierzył w to, co robi i argumenty zwolenników regulacji go przekonywały. „Naczelnym celem regulacji jest zabezpieczenie właściwej jakości udzielanych świadczeń zdrowotnych poprzez uregulowanie kwalifikacji niezbędnych do wykonywania zawodu fizjoterapii” – wskazano w zamieszczonym na stronie Kancelarii Prezydenta RP komunikacie.