VI Zjazd Sprawozdawczo-Wyborczy Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy po raz kolejny wybrał na przewodniczącego Krzysztofa Bukiela, współtwórcę organizacji i głównego autora jej linii ideowej.
W trakcie dyskusji wyrażano pogląd, że stare formuły działania związku się wyczerpują. Środowisko lekarskie jest coraz bardziej rozproszone, ma coraz mniej wspólnych interesów. W organizacjach terenowych nie ma miejsca na prowadzenie polityki związku, dominuje codzienna walka o pieniądze dla pracowników, o podpisanie układu zbiorowego lub przejście na kontrakty w tych zakładach, w których jest to korzystne. Ważnym zadaniem jest też dążenie do stworzenia minimalnych norm zatrudnienia (jakie wywalczyły już pielęgniarki) oraz ustalenia płac minimalnych.
Ale związek jako ogólnopolska organizacja musi walczyć przede wszystkim o zmiany systemowe i o wprowadzenie do systemu ochrony zdrowia większej ilości środków finansowych. W tym celu, zdaniem członków OZZL, może współpracować z każdą organizacją polityczną, która chciałaby taki program realizować. Problem w tym, że zarówno partie koalicyjne, jak i opozycyjne w sprawach ochrony zdrowia mają programy dalekie od założeń i planów OZZL, który od 4 lat zajmuje krytyczne stanowisko w sprawie funkcjonującego, powszechnego systemu ubezpieczenia zdrowotnego. OZZL uważa, że warunkiem sprawnego funkcjonowania opieki zdrowotnej, w tym również poprawy statusu lekarza w Polsce, jest powstanie normalnego rynku świadczeń zdrowotnych oraz istnienie wiarygodnego płatnika, którym mogą być konkurujące ze sobą firmy ubezpieczeniowe. Stanowisku związku najcelniej odpowiada hasło: "im mniej państwa (w służbie zdrowia), tym lepiej".
Związek próbuje, i nadal będzie to czynił, pozyskiwać dla swoich propozycji różne środowiska – lekarskie oraz polityczne. Ma na tym polu pewne sukcesy, np. zbliżenie stanowisk z Naczelną Rada Lekarską, czego efektem była wspólna obywatelska inicjatywa ustawodawcza w sprawie zamiany ustawy o powszechnym ubezpieczeniu zdrowotnym.
Zjazd zajął negatywne stanowisko w stosunku do projektu ustawy o ubezpieczeniu w Narodowym Funduszu Zdrowia. Zdaniem delegatów propozycje rządowe nie pozwalają sądzić, że zmniejszą się dysproporcje między ilością środków przeznaczonych na opiekę zdrowotną a liczbą świadczeń, jakie za te pieniądze muszą być udzielone bezpłatnie osobom uprawnionym. Skutkiem tej dysproporcji są i pozostaną: reglamentacja świadczeń, kolejki do lekarzy, zaniżanie cen, jakie płatnik proponuje zakładom opieki zdrowotnej za usługi, niskie wynagrodzenia personelu medycznego, dalsze zadłużanie się szpitali. Ponadto projekt rządowy nie eliminuje uprzywilejowanej, monopolistycznej pozycji płatnika. W myśl ustawy o NFZ minister zdrowia będzie miał przecież decydujący wpływ na wysokość cen za poszczególne świadczenia, zatem w sposób arbitralny i uznaniowy będzie wpływał na ekonomiczną kondycję placówek. Ich sukces lub porażka nie będzie wynikiem jakości wykonywanych usług, popularności wśród pacjentów, ale – łaski ministra. Projekt NFZ – głosi stanowisko delegatów – faktycznie wprowadza budżetowy i zabezpieczeniowy system finansowania lecznictwa, a równocześnie utrzymuje kosztowny i zbędny system poboru składek i identyfikacji ubezpieczonych.
Jedyny pozytywny element projektu ustawy OZZL dostrzegł w ujednoliceniu zasad kontraktowania świadczeń zdrowotnych w skali kraju. Jednak aby ten cel osiągnąć, nie trzeba likwidować kas chorych ani wprowadzać kolejnych kosztownych zmian w istniejącym już systemie.
Konstanty Radziwiłł, prezes NRL, gość zjazdu, zwrócił uwagę delegatów, że resort planuje jeszcze inne zmiany legislacyjne, których efekty mogą być niekorzystne dla systemu ochrony zdrowia. Ponawiane są m.in. próby nowelizacji ustawy o zakładach opieki zdrowotnej – jedna z ostatnich przewidywała np. zniesienie obowiązku konkursu na ordynatorów, pojawił się też projekt nacjonalizacji wszystkich zakładów publicznych. Zdaniem samorządu lekarskiego – minister zdrowia nie ma prawnej delegacji do tworzenia sieci szpitali, a zapowiedź tego kroku jest tylko elementem szantażu w stosunku do ich dyrektorów. Opinia, że w Polsce mamy zbyt wielu lekarzy, jest nieprawdziwa. Średnia europejska jest zbliżona do naszej.
K. Radziwiłł przypomniał też zebranym, że obywatelska inicjatywa ustawodawcza, przygotowana wspólnie przez NRL i OZZL, mimo że początkowo cieszyła się dużym zainteresowaniem lekarzy, nie może jeszcze zostać przedłożona Sejmowi, ponieważ projektodawcy nie zdołali zebrać pod nią 100 tys. podpisów. Apelował o większą konsekwencję w doprowadzeniu tej sprawy do końca.
Wiktor Masłowski, doradca prezydenta i przewodniczący Federacji Związków Pracodawców Zakładów Opieki Zdrowotnej zauważył, że w systemie ochrony zdrowia poza płatnikiem funkcjonują także: świadczeniodawca, właściciel i pacjent. Kolejne projekty reform zajmują się wyłącznie płatnikiem, przepisy prawne dotyczące pozostałych składowych systemu w ogromnej części są już nieaktualne, jak np. ustawa o zozach, bądź w ogóle ich nie stworzono, nie ma np. koszyka świadczeń gwarantowanych. Środowisko lekarskie powinno być zainteresowane tworzeniem prawa w tym zakresie.
Żywą dyskusję wzbudziła kwestia naszego przystąpienia do Unii Europejskiej, które nawet wśród lekarzy budzi więcej obaw niż nadziei. Zjazd zrealizował wszystkie zadania statutowe.