Muszę przyznać, że odnosząc się sceptycznie do ustawy tworzącej tzw. sieć szpitali, nie doceniłem wszystkich jej destrukcyjnych aspektów. Krytykując ten pomysł, a przede wszystkim związane z wprowadzeniem tej ustawy finansowanie budżetowe, skupiłem się na tym, że ustawa spowoduje znaczne osłabienie pozycji i roli pacjenta w systemie. I tak też się stało. Po wejściu w życie ustawy szpitale zauważają, że pacjent to przede wszystkim koszt. A kosztów – jeśli można – należy unikać. Natomiast to, czego nie doceniłem, to wpływ finansowania ryczałtowego na wewnątrzszpitalny rachunek kosztów.
Niezwykle skomplikowany i niezrozumiały wzór służący do wyliczania ryczałtu nie pozwala szpitalom zorientować się, z czego wynika kwota ryczałtu i jak się zachować, aby w przyszłości ta kwota wzrastała. Szpital, otrzymując kwotę ryczałtu, nie potrafi jej rozdzielić na poszczególne komórki organizacyjne, których działalność przynosi szpitalowi przychody. Finansowanie ryczałtowe właściwie uniemożliwia prowadzenie przez szpital racjonalnej polityki finansowej. Szpital potrafi sobie wyliczyć, jakie koszty pociągnęła za sobą działalność konkretnego oddziału, natomiast nie wiadomo, z jaką kwotą przychodów ma ją skonfrontować. Jeśli nawet uda się w szpitalu rozbić zryczałtowaną kwotę przychodów na poszczególne oddziały, to wyniknie z tego tylko informacja o średnich przychodach na tym oddziale i co miesiąc będzie ona taka sama, natomiast koszty ponosi szpital na tym oddziale co miesiąc to inne w zależności od tego, jakich pacjentów, z jakimi schorzeniami leczono. Jak więc wyliczyć rachunek zysków i strat, i jak prowadzić działalność oddziału, aby uzyskać jakieś zaplanowane efekty?
Cała gospodarka finansowa będzie coraz bardziej traciła na znaczeniu. Ci ambitniejsi, którzy do tej pory prowadzili skrupulatny monitoring działalności finansowej może jeszcze przez jakiś czas z rozpędu będą próbowali kontynuować i symulować wyliczenia, jakie prowadzili, kiedy szpital uzyskiwał pieniądze za wykonane świadczenia, ale w związku z tym, że nie będzie to miało wpływu na bieżącą działalność – bo przychody szpitala co miesiąc będą takie same – to monitoring ten będzie stopniowo zanikał.
Ustawa o sieci poprzez mechanizm finansowania ryczałtowego niszczy wszystkie z takim trudem i przez wiele lat prowadzone działania w celu zracjonalizowania gospodarki finansowej szpitali. To prawdziwa katastrofa.
Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że niektórzy mogą przyjąć tę ustawę z zadowoleniem. Przychody są ustabilizowane i pewne niezależnie od tego, ile w danym miesiącu pracy zostało wykonanej. Poza tym niektóre szpitale otrzymały ryczałty znacząco wyższe, aniżeli poprzednio otrzymywały miesięcznie z NFZ. Trudno się więc dziwić, że są z tego zadowolone. Jednak systemowo jest to katastrofa, bo oznacza to, że nastąpiło rozejście się płacy z pracą. Osobiście znam przypadek jednego z premanentnie zadłużających się szpitali (a zadłużenie to jest wynikiem ewidentnej niegospodarności), który otrzymał właśnie taką „nagrodę” za niegospodarność. I co zrobił? Przede wszystkim podniósł wynagrodzenia, które i tak były w tym szpitalu stosunkowo wysokie.
Ustawę o sieci szpitali trzeba – moim zdaniem – pilnie znowelizować, w przeciwnym razie drogo zapłaci za to cały system opieki zdrowotnej, a przede wszystkim odbije się to na jego finansach. Ale w związku z tym, że jak wiadomo, „mądry Polak po szkodzie”, przewiduję, że szkoda w najbliższym czasie tryumfalnie będzie rozwijała swe skrzydła.