W przedwojennym, dwupiętrowym budynku w centrum Warszawy od 1915 roku mieści się I Klinika i Katedra Ginekologii i Położnictwa Akademii Medycznej, wchodząca dziś w skład Szpitala im. Dzieciątka Jezus. Otaczający ją stary kasztanowo-lipowy park nadaje temu miejscu szczególny klimat. Cicho tu, spokojnie i tylko od czasu do czasu sygnał karetki podrywa do lotu mieszkające w starych drzewach kawki i wrony.
– Do naszej kliniki trafiają chore z najbardziej skomplikowanymi dolegliwościami – mówi prof. dr hab. n. med. Longin Marianowski, kierownik kliniki. – Najwięcej jest pacjentek z nowotworami złośliwymi, zwłaszcza z nowotworami jajników; klinika specjalizuje się w ich leczeniu, osiągając znakomite rezultaty. Z konsultacji naszych specjalistów korzystają także pacjentki innych oddziałów szpitala. Jesteśmy placówką leczniczą, ale przede wszystkim – naukowo-badawczą i dydaktyczną. Zajmujemy się kształceniem studentów 5. i 6. roku wydziału lekarskiego. Ich pobyt u nas kończy się egzaminem z położnictwa i ginekologii. Kształcimy także studentów stomatologii, którzy w ramach studiów muszą poznać podstawy położnictwa. Ostatnio zaangażowaliśmy się też w kształcenie studentów nowych kierunków uruchomionych w warszawskiej AM: pielęgniarek, położnych, przyszłych ratowników medycznych oraz dietetyków.
Pracownicy kliniki położnictwa i ginekologii są autorami wielu podręczników dla lekarzy oraz studentów medycyny. Ci pierwsi mają też możliwość podnoszenia swoich kwalifikacji w ramach licznych kursów doskonalących, organizowanych w klinice. Najchętniej korzystają z nich lekarze specjalizujący się w położnictwie lub ginekologii, ale nie brakuje także przedstawicieli innych specjalności, którzy chcą pogłębić wiedzę na temat położnictwa, patologii ciąży, andrologii czy perinatologii. Wszystkie kursy wieńczy otrzymanie stosownego certyfikatu.
Zatrudnienie w klinice obliguje lekarzy do stałego podnoszenia kwalifikacji, uczestnictwa w pracach naukowych i badawczych. Pieniądze na ten cel klinika pozyskuje z KBN, własnej działalności statutowej oraz ze środków przekazywanych przez Akademię Medyczną. I chociaż nigdy nie ma dość pieniędzy na badania naukowe, pracownikom udaje się osiągać liczne sukcesy. Dowodem mogą być publikacje w polskich i zagranicznych czasopismach naukowych, a także zaproszenie do udziału w kongresach, zjazdach i konferencjach naukowych. Praca naukowo-badawcza lekarzy z tej kliniki stale owocuje uzyskiwaniem kolejnych tytułów doktora nauk medycznych.
Dla życia naukowego ośrodka ważne są także kontakty ze specjalistycznymi placówkami na świecie. Najściślejsza współpraca utrzymywana jest ze szpitalami i ośrodkami uniwersyteckimi w USA, Francji, Niemczech oraz Anglii. Wielu lekarzy odbywało tam staże i specjalistyczne przeszkolenia.
W klinice zatrudnionych jest obecnie 3 profesorów, 1 docent i 10 doktorów medycyny. Tworzy ją osiem oddziałów: ginekologii operacyjnej, położnictwa, patologii ciąży, noworodkowy, intensywnej terapii noworodka, patologii noworodka, ginekologii zabiegowo-septycznej i andrologii. Obecnie klinika ma 120 łóżek, 3 sale operacyjne, w tym jedną wydzieloną do wykonywania cesarskich cięć oraz jedną do zabiegów laparoskopowych.
A wszystko zaczęło się w 1915 r., kiedy to grono uczonych podjęło starania o reaktywowanie wyższej uczelni i klinik Wydziału Lekarskiego w Warszawie. Oficjalnie otwarto klinikę w styczniu 1921 r. Pierwszym kierownikiem został prof. Adam Ferdynand Czyżewicz. Na parterze znajdował się wówczas oddział „chorych oddzielonych” (obecnie nazwalibyśmy go septycznym), na pierwszym piętrze ulokowano położnictwo z sześciołóżkową salą porodową, salę operacyjną i pokój dla asystentów, drugie piętro zajął oddział ginekologiczny wyposażony w dwie sale operacyjne oraz dwie loże obserwacyjne dla studentów. W budynku mieściły się także pracownie kliniczne, biblioteka oraz dwupoziomowa sala wykładowa.
W czasie drugiej Rzeczypospolitej klinika sukcesywnie się rozwijała. To właśnie tutaj otwarto pierwszy w Polsce 40-łóżkowy oddział dla noworodków, prowadzono badania i obserwacje trudnych dla położnictwa i ginekologii zagadnień: zakażeń narządu rodnego, patologii ciąży, wdrażano nowe techniki operacyjne. Nazwiska wielu pracujących tu lekarzy przeszły do historii polskiego położnictwa i ginekologii: Leonard Lorentowicz, Zygmunt Monsiorski, Henryk Beck, Tadeusz Bulski, Małgorzata Serini-Bulska, Alina Zawadzka-Rużyłło, Aleksander Iliński, Edward Fitkał, Zofia Dobijowa. Nie sposób zresztą wymienić wszystkich znakomitości. Kierownik kliniki prof. Czyżewicz był inicjatorem powstania Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego.
Po wybuchu drugiej wojny światowej i likwidacji większości warszawskich szpitali klinika była jedynym szpitalem położniczym dla Warszawy i okolic.
Reaktywowana została w czerwcu 1945 r. Do czasu przejścia na emeryturę (w 1958 r.) kierował nią prof. A.F. Czyżewicz, a w latach 1958–1967 prof. Tadeusz Bulski. Po jego śmierci szefem kliniki została prof. Małgorzata Serini-Bulska, potem – do 1991 r. – prof. Zbigniew Sternadel. Prof. Longin Marianowski kieruje kliniką od 1992 r.
Obecnie główne kierunki zainteresowań kliniki w dziedzinie położnictwa to: konflikt serologiczny, prowadzenie ciąży u kobiet cierpiących na cukrzycę, choroby serca, zaburzenia immunologiczne oraz ciężarnych po przeszczepieniu nerki lub wątroby. Klinika specjalizuje się także w diagnostyce i terapii wewnątrzmacicznej płodu. Prowadzi się tu transfuzje donaczyniowe krwi, punkcje naczyń pępowiny oraz amnioinfuzje. Od wielu lat prowadzone są także badania i nowoczesne leczenie niepłodności małżeńskiej (zarówno u mężczyzn, jak i kobiet), diagnostyka i leczenie menopauzy, andropauzy, endometriozy, mięśniaków macicy oraz nowotworów narządów płciowych.
– Historia zobowiązuje, toteż staramy się podążać za najnowszymi trendami w położnictwie, jednocześnie dostosowując się do rosnących wymagań ciężarnych, stąd jednoosobowe sale porodowe, glazura w ładne wzory, kameralne warunki pobytu – mówi dr n. med. Anna Cyganek, ordynator oddziału położniczego. – Na życzenie pacjentki przy porodzie mogą być obecne bliskie jej osoby. Pacjentki mają możliwość odbycia porodu np. z wykorzystaniem specjalnej piłki, w najdogodniejszej dla siebie pozycji, przy stałym monitorowaniu czynności serca płodu. Możliwe jest także zastosowanie znieczulenia zewnątrzoponowego, co zmniejsza znacznie odczuwanie bólów przez rodzącą.
– W naszym 23-łóżkowym oddziale położniczym rzadko bywają wolne miejsca – mówi prof. Marianowski. – To właśnie tutaj rodzą kobiety wymagające specjalistycznej opieki podczas porodu. Dzięki wiedzy, doświadczeniu i staranności zespołu urodziło się u nas w 2000 r. 25 dzieci matek z przeszczepionymi nerkami. Nie wszystkie te porody skończyłyby się szczęśliwie, gdyby nie praca oddziału neonatologii. Udaje się nam utrzymać przy życiu i w dobrej formie dzieci, które rodzą się ze skrajnie niską masą urodzeniową.
Dla ciężarnych duże znaczenie ma także możliwość korzystania z poradni przyklinicznej, gdzie znajdują się specjalistyczne przychodnie: usg, rtg, serologii, biochemii klinicznej, cytologii i bakteriologii. W przychodni można także korzystać z fachowej opieki ginekologów i położników, m.in. w ramach programu profilaktycznego Mazowieckiej RKCh: Zdrowie, Mama i Ja. Do dyspozycji pacjentek jest także Szkoła Rodzenia, gdzie od najlepszych specjalistów – położnych i lekarzy – można się dowiedzieć wszystkiego o ciąży, porodzie, połogu i prawidłowej pielęgnacji noworodka.
Szczególnym miejscem w klinice jest 21-łóżkowy oddział patologii ciąży i neonatologii. Trafiają tu nie tylko pacjentki, u których ciąża przebiega nieprawidłowo, ale również chore na cukrzycę, serce, po przeszczepieniu nerki. Pacjentkami są także ciężarne z konfliktem serologicznym. Oddziałem kieruje dr n. med. Bożena Nejman.
– Pracują tu najlepiej wykształceni lekarze i pielęgniarki z wieloletnim doświadczeniem w opiece nad najmłodszymi pacjentami – mówi. – Dzięki stażom, które wszyscy odbyli w oddziałach intensywnej opieki medycznej, możemy pomóc nawet wcześniakom z poważnymi wadami. Wielkie znaczenie w monitorowaniu stanu zdrowia naszych pacjentów ma wyposażenie, my zaś dysponujemy wysokiej klasy, unikatowym sprzętem, umożliwiającym szybką diagnostykę i skuteczną terapię noworodków. Dzieci, które opuszczają nasz oddział, pozostają pod opieką poradni neonatologicznej. Wizytę można zamówić telefonicznie.
Od 1999 r. przy klinice działa Ośrodek Diagnostyki i Leczenia Niepłodności, w którym stosowane są wszystkie metody leczenia niepłodności męskiej i kobiecej, również techniki wspomaganego rozrodu. Obejmują one IVF, mikromanipulacje – ICSI, mrożenie i przechowywanie gamet oraz zarodków, a także mikrochirurgiczne aspiracje plemników z najądrza (biopsja jądra). Ośrodek ściśle współpracuje z niewielkim oddziałem andrologii, który może się pochwalić znacznymi osiągnięciami – wyleczenia pacjentów, u których trudno było ustalić przyczynę niepłodności. W oddziale leczone są także zaburzenia hormonalne u mężczyzn, które mogą się pojawić w okresie dojrzewania, dojrzałości i andropauzy. Tylko dzięki tej współpracy możliwe jest uzyskanie ciąży w bardzo trudnych przypadkach niepłodności partnera.
– Od stycznia 2000 r. w ośrodku leczenia niepłodności udało się przeprowadzić blisko 200 cykli zapłodnienia pozaustrojowego, w 30 przypadkach zakończonego ciążą – mówi Piotr Marianowski. – Pierwsze dziecko urodziło się w listopadzie 2000 r. Obecnie możemy się poszczycić stymulowanym odsetkiem ciąż w wyniku zapłodnienia pozaustrojowego, wynoszącym 27%. Jest to wynik zbliżony do uzyskiwanych w większości znanych ośrodków na świecie (25–30%).
Klinika przyciąga młodych lekarzy. Nawet jeśli nie mają szans na stałą pracę, zależy im na odbyciu tu choćby krótkiego stażu.
– Jest wiele powodów ograniczających zatrudnianie absolwentów – mówi prof. Marianowski. – Musimy jednak kształcić młodych lekarzy, którzy w przyszłości obejmować będą odpowiedzialne stanowiska u nas lub w innych szpitalach. Wielu naszych kolegów już kieruje szpitalami czy oddziałami, wygrywa konkursy na ordynatorów i dobrze sobie radzi. To również cieszy. Bardzo szanuję swoich współpracowników, cenię ich za doświadczenie, chęć zdobywania wiedzy, ambicje i stały osobisty rozwój. Mam do nich zaufanie w sprawach zawodowych, a oni odwzajemniają się tym samym. Ale chociaż wierzę w ich wiedzę i talent operatorski, czasem lubię je sprawdzić.
Nikt jednak nie ma tego szefowi za złe. Wiedza z zakresu ginekologii i położnictwa, dostęp do nowoczesnej aparatury nie zawsze mogą zastąpić zawodowe doświadczenie, zdobywane latami. Często w najtrudniejszych sytuacjach to właśnie ono pozwala podjąć optymalną decyzję, aby uratować pacjentkę.