Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 77–84/2018
z 11 października 2018 r.


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Klinikom czkawką odbija się brak ustawy

Ewa Szarkowska

WUM zamierza skonsolidować trzy największe szpitale kliniczne i utworzyć Uniwersyteckie Centrum Kliniczne. Władze uczelni przekonują, że to jedyny ratunek dla lecznic, których łączne zadłużenie na koniec roku wyniesie prawie miliard złotych. Organizacje związkowe zawodowe nazywają te plany „dziką konsolidacją”.



21 maja br. Senat WUM podjął uchwałę o połączeniu Centralnego Szpitala Klinicznego przy ul. Banacha, Dziecięcego Szpitala Klinicznego przy ul. Żwirki i Wigury oraz Szpitala Klinicznego Dzieciątka Jezus przy ul. Lindleya. W głosowaniu, w którym uczestniczyło 51 osób, 46 osób było za, 1 osoba była przeciw, a 4 osoby wstrzymały się od głosu.

Zgodnie z planem strategicznym WUM 1 stycznia 2019 r. rozpocznie działalność Uniwersyteckie Centrum Kliniczne WUM, największe wielospecjalistyczne centrum medyczne w Polsce. Nowo utworzony podmiot ma zatrzymać narastanie ujemnych wyników finansowych, doprowadzić do bilansowania się połączonych jednostek, a docelowo – po ustabilizowaniu sytuacji bieżącej – rozpocząć proces oddłużania. Przyjęty harmonogram działań zakłada powstanie do końca września br. szczegółowego planu operacyjnego i przedstawienie go pracownikom konsolidowanych szpitali. Następnie dokument trafi do Banku Gospodarstwa Krajowego, z którym WUM prowadzi rozmowy w sprawie wsparcia w restrukturyzacji zadłużeniawszystkich trzech szpitali.

Związkowcy: „To dzika konsolidacja”

Plany uczelni nie podobają się związkom zawodowym. „Sprzeciwiamy się i nie wyrażamy zgody na dziką konsolidację oraz niezrozumiałe dalsze zadłużanie naszych szpitali w parabankach. (…) Żądamy, aby wszystkie działania dotyczące restrukturyzacji przebiegały w procesie konsultacji społecznych oraz były podawane do wiadomości publicznej, to jest pacjentów, personelu i Polaków, gdyż dotyczą one nas wszystkich. Chcemy znać szczegółowy plan strategiczny i operacyjny, czyli koncepcje, etapy i zakres planowanego procesu z uwzględnieniem rozłożenia go w czasie, planowanych działań oraz obszarów, jakie one obejmą” – czytamy w lipcowym oświadczeniu Międzyzakładowego Komitetu Protestacyjnego ds. Restrukturyzacji Szpitali Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

Najbardziej aktywnych jest siedem organizacji związkowych działających w Szpitalu Klinicznym Dzieciątka Jezus, które uważają, że ich szpital może zostać poświęcony w celu ratowania innych podmiotów. Podkreślają, że z powodu niepewności co do dalszych losów szpitala, do 20 sierpnia br. 85 osób złożyło wypowiedzenia, w tym blisko 30 pielęgniarek.

Związkowcy z prośbą o interwencję dotarli do minister pracy i polityki społecznej Elżbiety Rafalskiej. Minister nie znalazła czasu na spotkanie, ale spowodowała, że w sierpniu br. sprawą połączenia trzech największych szpitali WUM zajęła się grupa robocza ds. ochrony zdrowia działająca w ramach Wojewódzkiej Rady Dialogu Społecznego w woj. mazowieckim.

Wyjdziemy na prostą sami

W czasie spotkania w siedzibie WRDS związki zawodowe Szpitala Klinicznego Dzieciątka Jezus przedstawiły własny raport, w którym przekonują o możliwości restrukturyzacji szpitala przy ul. Lindleya bez konieczności jego łączenia z dwoma innymi szpitalami WUM. Jego autorzy podkreślają, że mają pełną świadomość potrzeby restrukturyzacji, ale zapowiedzianą konsolidację uważają za nieprzemyślane łączenie szpitali w kolosa o glinianych nogach, o gigantycznym blisko miliardowym zadłużeniu. Ich zdaniem żadna restrukturyzacja czy konsolidacja nie przyniesie pozytywnych efektów, dopóki nie zostaną rozpoznane i usunięte przyczyny tak gigantycznego zadłużenia, opracowane i wdrożone programy naprawcze. Związkowcy podkreślają, że SDKJ taki program ma i już są widoczne jego pierwsze pozytywne efekty. Od 2012 r. szpital uzyskuje dodatni wynik na działalności operacyjnej, szpital byłby w stanie się zbilansować i tylko bardzo wysoki stan zobowiązań wynikający ze strat z lat ubiegłych, generujący bardzo wysokie koszty, powoduje stratę na działalności ogółem.

– Pozostawienie SKDJ jako odrębnego samodzielnego publicznego zakładu opieki zdrowotnej jest zasadne. Szpital może osiągnąć odpowiednie zbilansowanie budżetu oraz dalej sukcesywnie spłacać historyczne zobowiązania, ma perspektywę rewitalizacji i dalszego rozwoju. Nasze w tej sprawie stanowisko potwierdzają opinie niezależnych od WUM ekspertów – przekonywał na posiedzeniu grupy roboczej ds. ochrony zdrowia WRDS dr n. med. Krzysztof Jankowski z Międzyzakładowego Oddziału Terenowego OZZL.

Związkowcy SKDJ wzywają władze WUM do wstrzymania konsolidacji w obecnym kształcie co najmniej do czasu zbadania zasadności takiego działania przez bezstronną komisję, którą mieliby powołać minister zdrowia i minister nauki i szkolnictwa wyższego. Ponadto apelują do premiera o jak najszybsze podjęcie działań w celu oddłużenia szpitali klinicznych w Polsce, których sytuacja w większości jest – jak podkreślają – dramatyczna.

WUM: To ostatni dzwonek

Władze uczelni tłumaczą, że na oddłużenie szpitali przez budżet państwa nie ma co liczyć w tak krótkiej perspektywie czasu, aby szpitale przetrwały, a na samodzielną restrukturyzację każdego ze szpitali, których sytuacja w każdym wymiarze jest katastrofalna, niestety jest już za późno. Z ostatnich analiz wynika, że wszystkie zakończą rok 2018 na minusie (DSK – 32 mln zł, CSK przy Banacha – 30 mln zł, SKDJ – 8 mln zł), a ich całkowite zobowiązania do końca 2018 roku wyniosą 933 mln zł, w tym zobowiązania wymagalne 252 mln zł, a zobowiązania krótkoterminowe 619 mln zł. Według prognoz na koniec roku całkowite zadłużenie Dziecięcego Szpitala Klinicznego wyniesie 380 mln zł, CSK przy ul. Banacha – ok. 288 mln zł, a Szpitala Klinicznego Dzieciątka Jezus – 253 mln zł. Wszystkie mają pożyczki w parabankach (DSK – 270 mln zł, CSK – 30 mln zł, SKDJ – 20 mln zł).

– Wyniki finansowe, zadłużenie, brak wspólnego wykorzystania istniejącej infrastruktury spowodowały, że dzisiaj tylko tak drastyczny ruch daje szansę na uratowanie szpitali i uniwersytetu – podkreśla rektor WUM prof. Mirosław Wielgoś.

Brak pilnych i głębokich działań restrukturyzacyjnych w szpitalach powoduje bowiem ogromne kłopoty finansowe samej uczelni. WUM – zgodnie z ustawą o działalności leczniczej – powinien (bo uniwersytet) ponieść finansowe konsekwencje za ujemne wyniki finansowe swoich szpitali. Strata do pokrycia za lata 2016–2017 to kwota 53,5 mln zł. W kolejnym roku zwiększy się o kolejne wartości w sytuacji, gdy strata netto szpitala będzie wyższa niż kwota amortyzacji. Jeśli będzie musiała być zapłacona, WUM przez kilka kolejnych lat będzie miał ujemny wynik finansowy. Drastycznie pogorszy się jego płynność finansowa. Uczelnia zamiast się rozwijać, będzie wegetowała. Zmiany ustawodawcze (Ustawa 2.0, zwana też Konstytucją dla nauki) wymagają, aby uniwersytet dysponował potencjałem finansowym umożliwiającym co najmniej utrzymanie obecnej pozycji, a oczekiwania i plany środowiska akademickiego są o wiele większe.

Rektor WUM dementuje

Władze WUM zapewniają, że szpitale utrzymają autonomię i będą działały w ramach UCK WUM jako filie (oddzielne zakłady lecznicze) z dotychczasowymi nazwami i w dotychczasowych lokalizacjach. Powstanie jednak jednolita struktura zarządzania dla całego UCK WUM, a działalność administracyjna zostanie połączona.

W wydanym 13 września br. oświadczeniu prof. Mirosław Wielgoś podkreśla, że nie ma żadnych podstaw do publicznych wypowiedzi dotyczących likwidacji Szpitala Klinicznego Dzieciątka Jezus. W przygotowywanym planie operacyjnym konsolidacji i restrukturyzacji nie ma bowiem zamierzeń skutkujących likwidacją, połączeniem czy zmniejszeniem potencjału klinik, oddziałów, poradni – tych wszystkich miejsc, gdzie są przyjmowani pacjenci.

– Mamy świadomość, że proces restrukturyzacji nie może skutkować zmniejszeniem liczby personelu lekarskiego i pielęgniarskiego. Lekarzy i pielęgniarek po prostu brakuje, stąd w programie operacyjnym takich zamierzeń nie ma. Co więcej, mamy nadzieję, że dzięki podjętym działaniom, będzie nas stać na podwyższenie zatrudnienia i poprawianie warunków pracy – twierdzi rektor Wielgoś.

Stary styl zarządzania…

W toczącej się od kilku miesięcy dyskusji na temat konsolidacji warszawskich szpitali klinicznych obecne są pytania o przyczyny długów, a nawet o winnego tej dramatycznej sytuacji. W opinii obecnego rektora WUM nie ma jednego powodu i jednego winnego.

– Z pewnością przyczyniła się do tego polityka państwa, w tym niedoszacowanie przez NFZ wycen usług medycznych realizowanych w szpitalach klinicznych będących często dla pacjentów z Mazowsza i całej Polski placówkami ostatniej szansy – mówi prof. Mirosław Wielgoś.

Ale rektor nie ukrywa, że jedną z przyczyn był dotychczasowy styl zarządzania dyrektorów szpitali, którzy w swoich działaniach skupiali się tylko na swoich placówkach. W efekcie każdy z trzech szpitali, w tym dwa połączone tunelami komunikacyjnymi, ma własne lądowisko dla helikopterów, a w budowanym Uniwersyteckim Centrum Stomatologii zaplanowano pracownię rezonansu magnetycznego, mimo że w kampusie przy ul. Banacha pracują już trzy takie urządzenia i żadne z nich nie jest wykorzystywane w 100 procentach.

…i brak kontraktów z NFZ

W przypadku Dziecięcego Szpitala Klinicznego brzemienny w skutkach okazał się brak przychodów pozwalających na sfinansowanie drogiej w utrzymaniu infrastruktury nowego obiektu przy ul. Żwirki i Wigury. Mimo odpowiednich pomieszczeń i wyposażenia w najnowocześniejszą aparaturę diagnostyczną, do końca stycznia 2017 Szpitalny Oddział Ratunkowy DSK nie miał kontraktu z NFZ na ten rodzaj świadczeń. Swoją działalność rozliczał z NFZ na podstawie ryczałtu dobowego określonego dla izby przyjęć w wysokości niecałych 8,5 tys. zł, co dawało zaledwie 2,9 mln zł przychodów rocznie.

Po podpisaniu umowy z NFZ na świadczenia realizowane w SOR, szpital zgodnie z obowiązującymi w NFZ przepisami – otrzymywał najniższą stawkę SOR w województwie mazowieckim. Dopiero po 3 miesiącach nastąpił wzrost tej stawki do kwoty blisko 30 tys. zł za dobę, opartej na algorytmie określonym w Zarządzeniu Prezesa NFZ. Oznacza to, że szpital przed uzyskaniem właściwego poziomu finansowania SOR w maju 2017 r. tracił 22 tys. zł na dobę, około 660 tys. zł miesięcznie i ponad 8 mln zł rocznie. Taka sytuacja była w całym 2016 roku.

– Przez blisko dwa lata szpital zabiegał również o podpisanie umowy dla oddziału położniczego i neonatologii. Od października 2017 roku oddział ma zapewniony normalny tryb finansowania i realizuje średnio ponad 200 porodów miesięcznie. Szacowany wzrost przychodów w tym zakresie wynosi ok. 8 mln zł rocznie – wyjaśnia Stanisław Pitucha, dyrektor Biura ds. Szpitali i Bazy Klinicznej WUM.

Szpital Pediatryczny w dalszym ciągu nie ma odrębnego kontraktu na finansowanie świadczeń w zakresie ortopedii i traumatologii. Uruchomiony w 2016 r. nowoczesny Oddział Neurochirurgii i Traumatologii Narządów Ruchu obecnie rozlicza świadczenia w ramach kontraktu chirurgii dziecięcej.

– Mazowiecki Oddział NFZ nie planuje ogłoszenia konkursu, argumentując to faktem zabezpieczenia potrzeb w tym zakresie w województwie mazowieckim. Jest to formalną przeszkodą do uruchomienia Centrum Urazowego dla Dzieci w strukturze szpitala. Oznacza również brak wykorzystania potencjału i efektu synergii wynikającego z funkcjonowania Szpitalnego Oddziału Ratunkowego – podkreśla dyr. Pitucha.

Niskie „kapciowe”, za mała dotacja

Okazuje się, że wpływ na sytuację wszystkich szpitali klinicznych WUM ma również wysokość uzyskiwanych przychodów za realizację dydaktyki w połączeniu z realizacją świadczeń zdrowotnych. Chodzi o kształcenie przy „łóżku chorego”, niezbędne w procesie dydaktycznym, bo medycyny nie można nauczyć się teoretycznie. Niestety, dotacja z budżetu państwa przekazywana uczelni na kształcenie studentów nie pokrywa w całości jego kosztów.

– Uniwersytet dzieli to, co otrzymuje na liczbę „studentogodzin”. Ze szpitalami bazy obcej negocjuje stawki, a pozostałą kwotę dotacji dzieli na własne szpitale kliniczne. I ta stawka za „studentogodzinę”, tzw. kapciowe, obecnie wynosi około 1,9 zł. Za te pieniądze szpital musi pokryć koszty obecności studenta w szpitalu. Tak więc ma miejsce sytuacja, gdzie z pieniędzy uzyskiwanych za leczenie pacjentów, szpital pokrywa część kosztów realizacji zadań dydaktycznych – wyjaśnia Stanisław Pitucha. I dodaje: – Aby to zmienić, niezbędne jest określenie ustawowej stawki za kształcenie. Skoro ministerstwo zatwierdza program nauczania, w którym jest wskazana liczba godzin przy „łóżku pacjenta”, to na podstawie analizy kosztów – podobnie jak określa się wycenę świadczeń w AOTM – należy wycenić godzinę dydaktyki, np. w podziale na obszary, tzn. inaczej w zabiegowym, inaczej w obszarach zachowawczych.

Dyr. Pitucha pytany o pomysł, by podmioty lecznicze realizujące dydaktykę w połączeniu z udzielaniem świadczeń miały podwyższone np. o 5 proc. wyceny świadczeń realizowanych w kontrakcie z NFZ, tak jak już było np. w przypadku kardiologii, uważa, że to sensowne rozwiązanie. Dlaczego?

– Bo nie ma możliwości oddzielenia procesu leczniczego od dydaktyki. Są to działania realizowane równolegle, skutkujące wydłużeniem czasu normatywnego na wykonanie pewnych czynności przez personel medyczny, potrzebą większej ilości metrów kwadratowych na salach chorych, koniecznością zapewnienia dostępu do sal dydaktycznych, zwiększeniem kosztów eksploatacji sprzętu i wyposażenia itp. Podmioty lecznicze kształcące lekarzy za realizację dydaktyki nie powinny żądać w tej sytuacji pieniędzy od uniwersytetu – odpowiada.

Potrzebne zmiany systemowe

W rozmowach z przedstawicielami WUM jak bumerang wraca kwestia braku ustawy o szpitalach klinicznych, która miała ułatwić takim placówkom funkcjonowanie i zapewnić lepsze finansowanie. Na podstawie dotychczasowych analiz wiadomo, że świadczenia w szpitalach klinicznych ze względu na wyższy koszt infrastruktury, większe zasoby kadrowe, zaangażowane w proces leczenia i dłuższy czas leczenia, z reguły są droższe niż w innych szpitalach. Ustawa miała też rozwiązać problemy na styku działalności medycznej i dydaktycznej klinicznych placówek.

– W resorcie zdrowia nie są obecnie prowadzone prace nad projektem ustawy dotyczącym szpitali klinicznych – informuje Krzysztof Jakubiak, rzecznik prasowy MZ, dodając, że do resortu zdrowia nie napływały dotychczas sygnały świadczące o tym, aby zasady dotyczące warunków odbywania szkoleń studentów miały stanowić problem.

MZ podkreśla, że decyzja o połączeniu Samodzielnego Publicznego Centralnego Szpitala Klinicznego, Szpitala Klinicznego Dzieciątka Jezus oraz Samodzielnego Publicznego Dziecięcego Szpitala Klinicznego należy wyłącznie do władz Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

– Adresatem pytań dotyczących połączenia ww. szpitali powinny być władze WUM, podobnie jak w kwestiach finansowych oraz dotyczących relacji WUM – szpitale kliniczne, urealnienia stawek płaconych przez uczelnie medyczne szpitalom klinicznym za szkolenia studentów, rozdzielenia etatów dydaktycznych i etatów klinicznych. Minister zdrowia nie ma bowiem kompetencji ustawowych do ingerowania w kształtowanie warunków, na jakich odbywa się szkolenie studentów w szpitalach, dla których podmiotem tworzącym jest uniwersytet medyczny. Minister zdrowia nie ma też podstaw do podejmowania za władze WUM inicjatywy mającej na celu wykonanie zobowiązań przez szpitale kliniczne, dla których uniwersytet jest podmiotem tworzącym – podkreśla rzecznik MZ.




Najpopularniejsze artykuły

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Ile trwają studia medyczne w Polsce? Podpowiadamy!

Studia medyczne są marzeniem wielu młodych ludzi, ale wymagają dużego poświęcenia i wielu lat intensywnej nauki. Od etapu licencjackiego po specjalizację – każda ścieżka w medycynie ma swoje wyzwania i nagrody. W poniższym artykule omówimy dokładnie, jak długo trwają studia medyczne w Polsce, jakie są wymagania, by się na nie dostać oraz jakie możliwości kariery otwierają się po ich ukończeniu.

Diagnozowanie insulinooporności to pomylenie skutku z przyczyną

Insulinooporność początkowo wykrywano u osób chorych na cukrzycę i wcześniej opisywano ją jako wymagającą stosowania ponad 200 jednostek insuliny dziennie. Jednak ze względu na rosnącą świadomość konieczności leczenia problemów związanych z otyłością i nadwagą, w ostatnich latach wzrosło zainteresowanie tą... no właśnie – chorobą?

Najlepsze systemy opieki zdrowotnej na świecie

W jednych rankingach wygrywają europejskie systemy, w innych – zwłaszcza efektywności – dalekowschodnie tygrysy azjatyckie. Większość z tych najlepszych łączy współpłacenie za usługi przez pacjenta, zazwyczaj 30% kosztów. Opisujemy liderów. Polska zajmuje bardzo odległe miejsca w rankingach.

Testy wielogenowe pozwalają uniknąć niepotrzebnej chemioterapii

– Wiemy, że nawet do 85% pacjentek z wczesnym rakiem piersi w leczeniu uzupełniającym nie wymaga chemioterapii. Ale nie da się ich wytypować na podstawie stosowanych standardowo czynników kliniczno-patomorfologicznych. Taki test wielogenowy jak Oncotype DX pozwala nam wyłonić tę grupę – mówi onkolog, prof. Renata Duchnowska.

10 000 kroków dziennie? To mit!

Odkąd pamiętam, 10 000 kroków było złotym standardem chodzenia. To jest to, do czego powinniśmy dążyć każdego dnia, aby osiągnąć (rzekomo) optymalny poziom zdrowia. Stało się to domyślnym celem większości naszych monitorów kroków i (czasami nieosiągalną) linią mety naszych dni. I chociaż wszyscy wspólnie zdecydowaliśmy, że 10 000 to idealna dzienna liczba do osiągnięcia, to skąd się ona w ogóle wzięła? Kto zdecydował, że jest to liczba, do której powinniśmy dążyć? A co ważniejsze, czy jest to mit, czy naprawdę potrzebujemy 10 000 kroków dziennie, aby osiągnąć zdrowie i dobre samopoczucie?

Czy NFZ może zbankrutować?

Formalnie absolutnie nie, publiczny płatnik zbankrutować nie może. Fundusz bez wątpienia znalazł się w poważnych kłopotach. Jest jednak jedna dobra wiadomość: nareszcie mówi się o tym otwarcie.

Cukrzyca: technologia pozwala pacjentom zapomnieć o barierach

Przejście od leczenia cukrzycy typu pierwszego opartego na analizie danych historycznych i wielokrotnych wstrzyknięciach insuliny do zaawansowanych algorytmów automatycznego jej podawania na podstawie ciągłego monitorowania glukozy w czasie rzeczywistym jest spełnieniem marzeń o sztucznej trzustce. Pozwala chorym uniknąć powikłań cukrzycy i żyć pełnią życia.

Zdrowa tarczyca, czyli wszystko, co powinniśmy wiedzieć o goitrogenach

Z dr. n. med. Markiem Derkaczem, specjalistą chorób wewnętrznych, diabetologiem oraz endokrynologiem, wieloletnim pracownikiem Kliniki Endokrynologii, a wcześniej Kliniki Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego w Lublinie rozmawia Antoni Król.

Soczewki dla astygmatyków – jak działają i jak je dopasować?

Astygmatyzm to jedna z najczęstszych wad wzroku, która może znacząco wpływać na jakość widzenia. Na szczęście nowoczesne rozwiązania optyczne, takie jak soczewki toryczne, pozwalają skutecznie korygować tę wadę. Jak działają soczewki dla astygmatyków i na co zwrócić uwagę podczas ich wyboru? Oto wszystko, co warto wiedzieć na ten temat.

Onkologia – organizacja, dostępność, terapie

Jak usprawnić profilaktykę raka piersi, opiekę nad chorymi i dostęp do innowacyjnych terapii? – zastanawiali się eksperci 4 września br. podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu.

Jakie badania profilaktyczne są zalecane po 40. roku życia?

Po 40. roku życia wzrasta ryzyka wielu chorób przewlekłych. Badania profilaktyczne pozwalają wykryć wczesne symptomy chorób, które często rozwijają się bezobjawowo. Profilaktyka zdrowotna po 40. roku życia koncentruje się przede wszystkim na wykryciu chorób sercowo-naczyniowych, nowotworów, cukrzycy oraz innych problemów zdrowotnych związanych ze starzeniem się organizmu.

Aż 9,3 tys. medyków ze Wschodu ma pracę dzięki uproszczonemu trybowi

Już ponad 3 lata działają przepisy upraszczające uzyskiwanie PWZ, a 2 lata – ułatwiające jeszcze bardziej zdobywanie pracy medykom z Ukrainy. Dzięki nim zatrudnienie miało znaleźć ponad 9,3 tys. członków personelu służby zdrowia, głównie lekarzy. Ich praca ratuje szpitale powiatowe przed zamykaniem całych oddziałów. Ale od 1 lipca mają przestać obowiązywać duże ułatwienia dla medyków z Ukrainy.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.




bot