Na ulicach wszechobecne plakaty, naklejki na szkolne plecaki, warsztaty dla nauczycieli, spotkania w społecznościach lokalnych, również z przywódcami religijnymi. Setki tysięcy dziecięcych rysunków i profesjonalne kreskówki virale w mediach społecznościowych. Tak Indie walczą o jak najwyższą wyszczepialność dzieci przeciw odrze i różyczce. Czy Stary Kontynent będzie zdolny do sięgnięcia po nieszablonowe metody zachęcające do szczepień?
Inspiracji Europa mogłaby szukać nie tylko w krajach rozwijających się. Rząd Australii wydaje właśnie miliony dolarów na kampanię informacyjną dotyczącą bezpieczeństwa i skuteczności szczepień. Jednym z głównych kanałów jest Internet, szczególnie – media społecznościowe. To właśnie tam argumenty antyszczepionkowców najczęściej docierają do rodziców. Średni poziom wyszczepialności w Australii wynosi ok. 93 proc., są jednak regiony, w których nie przekracza 60 proc. Od czasu do czasu zdarzają się więc epidemie – w ostatnich tygodniach doszło do lokalnej epidemii odry. Kampania informacyjna ma zachęcić rodziców do szczepień dzieci. Jednym z jej elementów jest głos rodziców miesięcznego niemowlęcia, które kilka lat temu zmarło na krztusiec – zanim mogło zostać zaszczepione. Australia już kilkanaście miesięcy temu podjęła decyzje zmierzające do zdyscyplinowania rodziców uchylających się od szczepień. Zgodnie z zasadą „No Jab, No Pay” uzależniono wypłatę benefitów rodzinnych od dopełnienia obowiązku szczepień.
– Europie brakuje narzędzi do skutecznej immunizacji – mówił latem Robb Butler z europejskiego biura WHO. Światowa Organizacja Zdrowia od dłuższego czasu alarmuje, że Stary Kontynent staje się coraz większym problemem dla światowych planów eliminacji chorób zakaźnych. Powód? Europie, z jej rozwiniętymi systemami ochrony zdrowia i pieniędzmi, brakuje wyobraźni i woli politycznej, która pozwoliłaby skutecznie przeciwstawić się narastającym wpływom ruchów antyszczepionkowych. Mówiąc wprost – która pozwoliłaby zbudować tamę dla antyszczepionkowej propagandy.
W ostatnich miesiącach coś jednak się zmienia. Na początku sierpnia parlament Włoch uchwalił nowe prawo, zgodnie z którym dzieci do lat sześciu nie będą mieć wstępu do placówek opiekuńczych, jeśli rodzice nie przedstawią aktualnej, uzupełnionej karty szczepień. Obowiązek szczepień przeciw dziesięciu chorobom (w tym tężcowi, odrze, śwince, różyczce i ospie) obejmuje dzieci do lat 16. Na początku roku szkolnego rodzice również będą obowiązkowo okazywać kartę szczepień. Brak szczepień będzie karany grzywną – nawet 500 euro. Włosi chcą też surowo karać pracowników służby zdrowia, którzy zniechęcają rodziców do szczepień, podważając skuteczność i bezpieczeństwo szczepionek. Pierwsza decyzja o odebraniu prawa wykonywania zawodu lekarzowi, który głosił poglądy antyszczepionkowe, już zapadła.
Poważny cios ruchom antyszczepionkowym zadał również włoski Sąd Najwyższy, podtrzymując wyroki sądów niższych instancji, które nie dopatrzyły się związku między szczepionką przeciw polio a autyzmem i odmówiły pozywającemu ojcu chorego dziecka prawa do odszkodowania. Odwołując się do literatury naukowej, sąd stwierdził, że nie ma żadnych badań, które wykazałyby związek szczepień z możliwością wystąpienia autyzmu.
W lipcu decyzję rządu dotyczącą poważnego rozszerzenia (z trzech do jedenastu) kalendarza szczepień obowiązkowych ogłosił premier Francji. – Choroby, które uważaliśmy za wykorzenione, ponownie się rozwijają. Dzieci umierają na odrę we Francji, w kraju Pasteura. To jest nie do przyjęcia – mówił Édouard Philippe. – System szczepień, oparty na racjonalnej decyzji rodziców przestał się sprawdzać i wręcz stał się problemem dla zdrowia publicznego – wtórowała mu francuska minister zdrowia Agnès Buzyn. We Francji od 2018 roku obowiązkowe dla dzieci staną się szczepienia przeciw krztuścowi, odrze, śwince, różyczce, WZW B, pneumokokom i meningokokom typu C oraz grypie. Francuskie autorytety medyczne w liście otwartym, popierającym decyzję rządu, zaapelowały, by władze wykazały większą aktywność w zwalczaniu fałszywych informacji o szczepieniach, które „żerują na naturalnej obawie i trosce rodziców o dzieci”.
Zmianę przepisów przygotowuje również Rumunia. W ciągu kilkunastu miesięcy na odrę zachorowało w tym kraju ponad 8,2 tys. osób (dane na koniec lipca 2017 roku), 32 – zmarły. Wśród ofiar śmiertelnych dominują nieszczepione dzieci, w tym niemowlęta. Rząd latem przedstawił projekt ustawy o obowiązku szczepień. Dzieci, które nie zostaną zaszczepione, nie będą przyjmowane do placówek opiekuńczych, a nawet do szkół. – Jeśli dziecko nie zostanie zaszczepione w ciągu osiemnastu miesięcy od przyjęcia do szkoły, zostaną powiadomione odpowiednie władze, a rodzice będą zobowiązani do znalezienia alternatywnego sposobu edukacji – mówił latem rumuński minister zdrowia Florian Bodog. Na rodziców będą mogły być nakładane grzywny – do 10 tysięcy lei (ok. 2,2 tysiąca euro). Nie wiadomo, czy ustawa zostanie uchwalona w takim kształcie (nowe prawo ma wejść w życie w 2019 roku), rumuński minister zdrowia wielokrotnie w wywiadach prasowych powtarzał, że oczekuje rzetelnej dyskusji i akceptacji kierunku zmian. A ten jest jednoznaczny: Rumunia nie chce powtarzać błędu, jakim było tolerowanie działalności antyszczepionkowców, co przy mankamentach systemu ochrony zdrowia i słabej w niektórych regionach dostępności do lekarzy, zaowocowało największą od dekad w Europie epidemią odry.
W Polsce również pojawił się – a raczej po dwóch latach wrócił – pomysł ograniczenia dostępu do placówek wychowawczych i edukacyjnych dla niezaszczepionych dzieci. Prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej zaapelowało w lipcu do ministra zdrowia o podjęcie prac, zmierzających do wprowadzenia obowiązku przedstawienia przed przyjęciem do żłobka, przedszkola oraz szkoły zaświadczenia potwierdzającego wykonanie u dziecka szczepień obowiązkowych.
O podobnej inicjatywie pisaliśmy ponad dwa lata temu: w Krakowie i Częstochowie lokalni radni zaproponowali, by przy rekrutacji do żłobków i przedszkoli jednym z kryteriów było zaszczepienie dziecka. Pierwszeństwo w przyjęciu do placówki miałyby dzieci zaszczepione i te, które szczepione być nie mogą ze względów medycznych. To, zwłaszcza w przypadku samorządowych żłobków, przy deficytowej liczbie miejsc praktycznie wykluczałoby dzieci nieszczepione ze względu na przekonania rodziców. W Częstochowie udało się radnym przyjąć odpowiednią uchwałę, jednak została ona unieważniona przez Wojewódzki Sąd Administracyjny. – Problematyka szczepień ochronnych jest regulowana w stosownej ustawie o zapobieganiu i zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi. W tych unormowaniach znajdują się stosowne instrumenty, przy których wykorzystaniu uprawnione do tego organy będą podejmowały działania zmierzające do egzekwowania obowiązku szczepień, łącznie z uruchomieniem postępowania egzekucyjnego – uzasadniał decyzję sędzia Stanisław Nitecki. Innym ważnym argumentem było to, że wszelkie regulacje dotyczące zapobiegania chorobom zakaźnym powinny znajdować się w jednym akcie prawnym, zaś akty prawa miejscowego nie mogą wprowadzać rozwiązań zastrzeżonych dla ustaw. W uzasadnieniu zawarto też tezę, że obowiązujące przepisy, jeśli będą egzekwowane, wystarczą do realizacji celu, czyli zaszczepienia wszystkich dzieci.
Samorząd lekarski w swoim apelu przypomniał, że brak zgody na szczepienie ze strony rodziców stwarza zagrożenie dla zdrowia nie tylko ich dziecka czy dzieci, ale również dla innych dzieci mających z nimi kontakt. – Stale się zwiększająca liczba rodziców odmawiających szczepienia swoich dzieci oznacza, że obowiązujące rozwiązania legislacyjne są nieskuteczne w egzekwowaniu tego obowiązku – podkreślili lekarze.
Ministerstwo Zdrowia nie planuje jednak zmian w przepisach. Resort stoi na stanowisku, że wszystkie narzędzia, potrzebne do realizacji obowiązku szczepień, znajdują się w ustawie o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi. – Wprowadzenie dodatkowych przepisów uzależniających przyjęcie dziecka do placówki opiekuńczej (żłobek) lub oświatowej (przedszkole lub szkoła) od przedłożenia zaświadczenia potwierdzającego wykonanie u dziecka szczepień obowiązkowych mogłoby budzić wątpliwości co do realizacji konstytucyjnej zasady równego dostępu do opieki i edukacji – stwierdził wiceminister Zbigniew Król.
Ministerstwo ma inny pomysł: trwają prace nad powołaniem funduszu kompensacyjnego, z którego byłaby finansowana pomoc dla ofiar ciężkich przypadków niepożądanych odczynów poszczepiennych, których rocznie w Polsce jest nie więcej niż trzydzieści. Nad projektem zmian w ustawie o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi pracuje Główny Inspektor Sanitarny. Szczegółów, na razie, brak.