W raporcie warszawskiego biura Banku Światowego, przygotowanym jesienią ubr. na zlecenie Rządu RP "Korupcja w Polsce: przegląd obszarów priorytetowych i propozycji przeciwdziałania zjawisku" – znalazła się opinia: korupcja w sektorze służby zdrowia jest tak wielka, że reformy służby zdrowia nie zadziałają.
Stwierdzenie takie powinno się stać dla rządu dramatycznym sygnałem alarmowym. Ale nic nie wskazuje, że się stało. Przeciwnie – wygląda na to, że zostało zignorowane, jak wiele prawd powszechnie uświadamianych, a trudnych do udowodnienia. Łatwo zresztą je zbagatelizować. Po pierwsze bowiem – z raportu wynika, że głównym problemem w Polsce jest korupcja na wszystkich szczeblach władzy (od centralnych organów administracji państwa poczynając, poprzez władze ustawodawcze, sądownicze, prokuraturę i policję, na samorządowych najniższego szczebla kończąc, nie wyłączając z tej listy partii politycznych, administracji celnej, podatkowej itp.). Po drugie zaś – wprawdzie służba zdrowia została w dokumencie wyróżniona jako jedyna spośród branż w naszej gospodarce, zyskując pozycję liderki w korupcji, jednak opracowanie BŚ nie dostarcza przekonujących dowodów, że zacytowana na wstępie teza jest prawdziwa. Tak więc – rząd zamówił raport, zapłacił i problem ma z głowy. Reformy wcale nie muszą zostać zahamowane.
Tymczasem ochrona zdrowia w Polsce, z racji swej specyfiki (przenikanie się sektora publicznego i prywatnego, decydujący udział środków publicznych w obrocie rynkowym, przyspieszona – po latach zastoju – transformacja systemu, której nie towarzyszą precyzyjne regulacje prawne, powszechna uznaniowość – bez jawności, norm, standardów, stawek itp., łatwość osiągania dużych korzyści przy minimalnym ryzyku wykrycia sprawcy nadużyć i jeszcze mniejszym – osądzenia go i ukarania, przyzwyczajenie do przyjmowania "dowodów wdzięczności" i in.) – stanowi doskonałe podłoże, na którym wszędzie na świecie krzewi się korupcja, uniemożliwiając poprawę sytuacji ekonomicznej oraz stanowiąc zagrożenie dla bezpieczeństwa publicznego.
Z tego właśnie powodu – korupcjogennej natury obecnego systemu ochrony zdrowia w Polsce – rząd powinien, moim zdaniem, raz jeszcze z największą uwagą zapoznać się z raportem BŚ, a następnie ponownie zlecić – tym razem wyłącznie polskim znawcom przedmiotu – wykonanie opracowania, w którym znalazłyby się pogłębione analizy przyczyn i przejawów korupcji w poszczególnych obszarach ochrony zdrowia, oszacowanie skali zjawiska w sektorze i płynących z tego strat (publicznych) i zysków (prywatnych) oraz propozycje rozwiązań, które przeciwdziałałyby patologii. Dalsze szerzenie się i pogłębianie korupcji w służbie zdrowia nie leży w niczyim interesie, poza jej chwilowymi beneficjentami. Oby korzyści odnosili już jak najkrócej.
Nasza redakcja chciałaby rozpocząć publiczną dyskusję na temat korupcji w służbie zdrowia. Wszyscy znamy dziesiątki jej przykładów: nepotyzm i kumoterstwo przy obsadzaniu stanowisk, wygrywanie przetargów publicznych przez wytypowane z góry firmy, centralne i lokalne programy restrukturyzacji, nieuczciwa, dzika prywatyzacja, uznaniowość w kontraktowaniu przez kasy chorych, rozdawnictwo publicznych środków – np. PFRON-u, działalność wielu fundacji w sektorze zdrowia, inwazja firm farmaceutycznych uzależniających lekarzy od oferowanych im korzyści, pobieranie nieformalnych opłat od pacjentów (w raporcie BŚ to ostatnie zjawisko nazywane jest wręcz "grabieżą"). Być może, dzięki Państwa wypowiedziom na ten temat uda się ujawnić, a z czasem też – zmniejszyć choć część tej patologii, z jaką mamy dziś do czynienia.
Nie oczekujemy jednak na anonimowe donosy, których treści nie będziemy w stanie zweryfikować, a zatem też – publikować. Z nadesłanej korespondencji spróbujemy stworzyć pełniejszy, zbiorczy opis zjawisk patologicznych w służbie zdrowia.
Jesteśmy przekonani, że korupcję można i trzeba zwalczać. Jak, gdzie, kiedy? – Państwo wiedzą o tym lepiej od nas. Piszcie. Łamy "SZ" są otwarte.