Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 67–76/2015
z 3 września 2015 r.

Stuknij na okładkę, aby przejść do spisu treści tego wydania


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Łącz się albo giń!

Aleksandra Kurowska

Organy założycielskie szpitali ogłosiły w ostatnim roku chęć połączenia kilkudziesięciu placówek – zarówno spzoz, jak i spółek. Czemu i czy każdemu wyjdzie to na zdrowie?

Od kilku lat mówi się o tym, że sektor ochrony zdrowia czeka konsolidacja. Dotychczas jednak przy spzoz były to przypadki pojedyncze, które przykuwały uwagę rozgrywkami lokalnych polityków i pracowniczymi protestami. Teraz jest inaczej. Czemu?


Prywatni to już wiedzą

To, że w ochronie zdrowia opłaca się działać w grupie od dawna wiedzą m.in. Grupy EMC, GNS, Centrum Dializa, Lux Med, Medicover. Sieć placówek zaczęło budować m.in. PZU i Neuca. W przypadku publicznych placówek takie próby też były podejmowane – począwszy od wspólnych zakupów, np. prądu, po fuzje, ale rzadko kończyły się sukcesem – i nie wszędzie. Do współdziałania zachęcają wymogi NFZ m.in. dotyczące kompleksowości usług, pakiet onkologiczny oraz nowe zasady przyznawania funduszy UE.


Nie walcz z ewolucją

– Integracja rynku jest naturalnym procesem. Zarządzanie grupą jest tańsze, ma się jeden zarząd, mniej administracji, a zabiegając o kontrakt z NFZ większy potencjał i większe poczucie bezpieczeństwa – mówi nam Agnieszka Szpara, prezes EMC Instytutu Medycznego. Na bardziej dojrzałych rynkach, np. w Niemczech, szpitale od wielu lat działają w dużych grupach.

Fuzja to dopiero pierwszy krok. – Trzeba umieć wykorzystać efekty skali, poprzez zarządzanie podnieść efektywność, poprawić finanse. Szpitale zmagają się z wielką presją na wzrost wynagrodzeń personelu, a od wielu lat wartość kontraktu NFZ na leczenie szpitalne właściwie się nie zmieniła – przypomina prezes Szpara. Właściciele szpitali szukają więc oszczędności. – Połączenie 2, 3 placówek to początek drogi. Oczywiście ważna jest wielkość szpitala, ale moim zdaniem w strukturze szpitali powiatowych dopiero od 7 – 8 szpitali widać prawdziwe efekty synergii – mówi szefowa EMC. To, czy placówki są w formie spzoz czy spółki nie jest aż tak ważne. Choć spółką łatwiej się zarządza. Najważniejsze, by z decyzją nie czekać na ostatnią chwilę – gdy np. z powodu braku personelu lub sprzętu grozi utrata kontraktu. – Łączenie się szpitali jest dość oczywiste, zwłaszcza gdy mają jednego właściciela. Gdy marszałkowi podlega kilkanaście placówek, rozpisywanie osobnych przetargów, prowadzenie osobnej księgowości i tzw. back office nie ma sensu – mówi Sławomir Neumann, sekretarz stanu w MZ. Zastrzega jednak, że muszą to być zawsze indywidualne decyzje, poprzedzone m.in. analizą ekonomiczną i organizacyjną. Dla powiatowych szpitali różnych właścicieli fuzja jest trudniejsza, ale korzyści mogą być większe. Walka o kontrakty na te same procedury powoduje ich rozdrobnienie i straty (jak przy porodach) albo ryzyko przegranej. Dublowane inwestycje generują koszty, pole do negocjacji cen z dostawcami jest znikome, podobnie jak możliwości konkurowania o wykwalifikowaną kadrę.


Walcząc o kontrakt

W oczekiwanym wielkim kontraktowaniu 2016 r., NFZ ma nie tylko bardziej premiować kompleksowość, ale będzie mieć większe możliwości ograniczenia liczby podmiotów, z którymi podpisze umowy.

Po fuzji potencjał placówki staje się większy, a na dodatek ubywa – w pewnym sensie – konkurent.

To, czy kontraktowanie się odbędzie nie jest pewne. Z wielu powodów: od politycznych po niezrozumiałe czystki w departamencie IT centrali Funduszu. W projekcie ustawy zgłoszonej przez PO, przesuwającej terminy obowiązku posiadania polis od zdarzeń medycznych oraz dostosowania infrastruktury, może zostać dodany zapis o aneksowaniu obecnych umów szpitali na pół roku lub rok. Ale nawet jeśli tak się stanie – to fuzja może być pomocna.

– Fuzje szpitali mają różne przyczyny, np. nowy szpital łączy się z innym, by otrzymać kontrakt, którego sam nie ma – mówi senator Stanisław Karczewski, szef sztabu wyborczego PiS. O fuzjach ma raczej dobre zdanie. – Część organów założycielskich podejmuje takie decyzje, by łatwiej koordynować działania, współpracować zamiast konkurować. Dlatego wydaje się to ciekawy kierunek. Konkurencja między placówkami służby zdrowia, promowana przez PO, często oznaczała bowiem dublowanie inwestycji, konkurowanie o ten sam zakres kontraktu. Zamiast tego szpitale powinny się wzajemnie wspierać i uzupełniać – mówi.

Kto się łączy? Np. w Lublinie zakończono ostatnio fuzję Okręgowego Szpitala Kolejowego ze Szpitalem Wojewódzkim im. Jana Bożego. Na Pomorzu np. od roku Szpital Wojewódzki im. Mikołaja Kopernika w Gdańsku oraz Szpital Specjalistyczny im. św. Wojciecha na Zaspie działają jako jedna spółka Copernicus. A ostatnio radni zdecydowali o przyłączeniu do nich Wojewódzkiego Centrum Onkologii w Gdańsku. Kolejne fuzje objąć mają m.in. szpital kliniczny we Wrocławiu z powiatowym w Trzebnicy; Specjalistyczny Szpital Zespolony w Lesznie z Centrum Rehabilitacji w Osiecznej, a Szpital Wojewódzki w Poznaniu z ZOL oraz z Ośrodkiem Rehabilitacyjnym dla Dzieci w Kiekrzu. Punkty zapalne to z reguły ujednolicanie płac, redukcje zatrudnienia, obsada kierowniczych stanowisk, obawy, że mniejszy szpital zostanie zmarginalizowany. – Warto postawić na dialog z każdym, kto boi się zmian i czuje lęk przed wyzwaniami, organizować liczne spotkania i prezentacje dotyczące restrukturyzacji. Najtrudniejsze okazuje się uświadomienie pracownikom, że zmiany są kluczem do rozwiązania dotychczasowych bolączek szpitala: braku remontów i inwestycji, stagnacji, słabego wyniku ekonomicznego szpitala – mówi dr Andrzej Balicki, szef zespołu regulacyjnego DLA Piper. Sama fuzja, podobnie jak samo przekształcenie w spółkę, niewiele zmieni, choć żonglując danymi w sprawozdaniach da się wykazać sukces i oszczędności. Trzeba woli większych zmian, przyzwolenia politycznego, zmiany struktury wydatków i przychodów, czasem outsourscingowania części zadań. Widać to na przykładzie Chorzowa, gdzie po połączeniu w 2002 r. de facto czterech szpitali w jeden (formalnie pediatryczny wcześniej włączono do Szpitala Wojewódzkiego nr 2) dług narastał nawet szybciej.






Marcin Szulwiński,
prezes Grupy Nowy Szpital (w jej skład wchodzi m.in. 13 szpitali)


Służba Zdrowia: Ostatnio różne szpitale, nawet uniwersyteckie, planują fuzje. Jak Pan sądzi – dlaczego?

M.Sz.: Różne mogą być intencje w przypadku łączenia placówek medycznych. Na pewno może być to dążenie do zapewnienia kompleksowości leczenia, zwiększenie udziału w rynku czy zwiększenie potencjału do konkurowania o większy kontrakt. Z drugiej strony, może to być także próba ograniczenia konkurencji w celu monopolizacji lokalnego rynku usług medycznych i realizacji ambicji organów właścicielskich czy polityków. Dla pacjentów korzystniej jest, gdy małe szpitale łączą się w większe struktury. Następuje racjonalizacja kosztów, optymalizacja struktury i liczby oddziałów w łączonych szpitalach, tak by nie dublować funkcji. Jeden oddział zajmuje się zabiegówką, a drugi rehabilitacją i leczeniem zachowawczym. To oznacza ograniczanie kosztów niemedycznych – tańsze administrowanie, ubezpieczenia, informatyzacja, tańsze zakupy. Tak zorganizowana grupa szpitali staje się wymagającą konkurencją. Przewagą i zaletą małych powiatowych szpitali jest ich bliskość, lepszy kontakt z pacjentem, współpraca z placówkami ambulatoryjnymi, lekarzami rodzinnymi. Słabą stroną są proporcjonalnie wysokie koszty pozamedyczne. Fuzja małych szpitali w większe organizmy pozwala połączyć pozytywne cechy małego szpitala, a jednocześnie siłę i możliwości dużego. Dodatkowo zachowana jest konkurencja na rynku, co wpływa nie tylko na wzrost jakości usług medycznych, ale również na lepsze warunki pracy lekarzy, pielęgniarek i innych pracowników. Konsekwencją przejmowania małych placówek przez duże dla samego kontraktu, może być przenoszenie świadczeń do dużej placówki, oddalanie miejsca wykonywania usług od pacjenta. Szpital – monopolista nie ma motywacji do zmian i optymalizacji kosztów. Negatywnym przykładem takiej fuzji jest połączenie w 2002 r. trzech szpitali gorzowskich w jeden szpital, który przez kolejnych kilka lat zadłużył się na kilkaset milionów zł, a i tak na koniec podatnik za wszystko zapłacił.

SZ: Jakie są największe problemy, punkty zapalne związane z fuzją – jak przekonać decydentów z NFZ i MZ, lokalne społeczności, pracowników, pacjentów?

M.Sz.: Jest duża obawa przed świadczeniodawcą prywatnym, który dokonuje takich łączeń. Najczęściej mówi się, że usługi medyczne będą płatne, a to jest nieprawda. Politycy nawet nie próbują tłumaczyć ludziom tego wszystkiego, tylko wykorzystują i podsycają lęki, aby wygrywać wybory. To naturalne, że boimy się nieznanego, dlatego bardzo ważne jest, żeby odpowiednio często komunikować się ze wszystkimi, których zmiana dotyczy.

SZ: Jakie są inne możliwości wobec połączenia placówek?

M.Sz.: Jeżeli chcemy mieć szpitale powiatowe, takie, które są blisko pacjenta, to nie ma innych możliwości. Ich łączenie jest gwarancją, że szpital będzie istniał, bo będzie dobrze zarządzany, będzie korzystał z niższych cen przy grupowych zakupach, będzie dbał o racjonalne wydawanie środków z kontraktu.





Dariusz Jorg,
dyrektor Uniwersyteckiego Centrum Okulistyki i Onkologii SPSK Śląskiego Uniwersytetu Medycznego
w Katowicach


Służba Zdrowia: Najpierw zmieniliście nazwę z SPSK nr 5 na Uniwersyteckie Centrum Okulistyki i Onkologii i poszerzyliście zakres działania, a teraz dodatkowo się łączycie? Czemu służą te działania?

D.J.: Dynamiczny rozwój szpitala spowodował rozszerzenie zakresu udzielanych świadczeń medycznych głównie w zakresie onkologii. W ciągu czterech lat zbudowaliśmy jeden z najnowocześniejszych akademickich ośrodków onkologicznych, wychodząc naprzeciw pacjentom, ale także i potrzebom dydaktycznym Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach. Konsekwencją poszerzenia działalności o chirurgię onkologiczną, onkologię kliniczną, radioterapię i medycynę nuklearną była zmiana nazwy szpitala na Uniwersyteckie Centrum Okulistyki i Onkologii.

SZ: Na jakie korzyści liczycie, łącząc się teraz z Centralnym Szpitalem Klinicznym w Katowicach?

D.J.: Nowa placówka kliniczna, w postaci spółki, powstała z połączenia szpitali ma być jedną z większych w Polsce i jedyną w tej formie prawnej. Będzie nosić nazwę Uniwersyteckie Centrum Kliniczne im. prof. Kornela Gibińskiego Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach Spółka z o.o. Pacjenci w ramach jednego ośrodka klinicznego będą mogli być leczeni w bardzo kompleksowy sposób. Dotyczy to głównie pakietu onkologicznego, w którym zapewnimy pełny zakres świadczeń: od części ambulatoryjnej, podstawowej i pogłębionej po cały obszar operacyjny z chirurgią onkologiczną i ogólną, neurochirurgią, ginekologią. Zakresy te uzupełnią oddziały onkologii klinicznej, radioterapii, gastroenterologii i endokrynologii. Potencjał finansowy zbudowany w szpitalu przy Ceglanej wspomoże proces inwestycyjny i remontowy w CSK i sprawi, że wyniki ekonomiczne obu szpitali będą porównywalne.

SZ: Dla szpitali klinicznych fuzja, i to od razu w spółkę, to ewenement.

D.J.: Rynek komercyjnych usług medycznych przez lata rozwijał się prężnie, ale bez żadnego właściwie udziału najlepszych szpitali klinicznych. Szpitale na najwyższym poziomie referencyjności, posiadające najlepszą kadrę medyczną, nie prowadziły świadczeń komercyjnych i z tego powodu traciły nie tylko przychody, ale i wybitnych specjalistów, którzy przechodzili do podmiotów prywatnych. Celem połączenia szpitali jest także rozwiązanie tego problemu. Stwarzając taką możliwość w placówce klinicznej, zapobiegamy „odpływowi” pacjentów, których obecnie odsyłamy do małych podmiotów komercyjnych. Dzięki regułom panującym w spółce, nareszcie powstanie możliwość wykorzystania w pełni potencjału posiadanego przez szpitale kliniczne.




Najpopularniejsze artykuły

Münchhausen z przeniesieniem

– Pozornie opiekuńcza i kochająca matka opowiada lekarzowi wymyślone objawy choroby swojego dziecka lub fabrykuje nieprawidłowe wyniki jego badań, czasem podaje mu truciznę, głodzi, wywołuje infekcje, a nawet dusi do utraty przytomności. Dla pediatry zespół Münchhausena z przeniesieniem to wyjątkowo trudne wyzwanie – mówi psychiatra prof. Piotr Gałecki, kierownik Kliniki Psychiatrii Dorosłych Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

Ukraińcy zwyciężają też w… szpitalach

Placówki zdrowia w Ukrainie przez 10 miesięcy wojny były atakowane ponad 700 razy. Wiele z nich zniszczono doszczętnie. Mimo to oraz faktu, że codziennie przybywają setki nowych rannych, poza linią frontu służba zdrowia daje sobie radę zaskakująco dobrze.

Osteotomia okołopanewkowa sposobem Ganza zamiast endoprotezy

Dysplazja biodra to najczęstsza wada wrodzona narządu ruchu. W Polsce na sto urodzonych dzieci ma ją czworo. W Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym pod kierownictwem dr. Jarosława Felusia przeprowadzane są operacje, które likwidują ból i kupują pacjentom z tą wadą czas, odsuwając konieczność wymiany stawu biodrowego na endoprotezę.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

ZUS zwraca koszty podróży

Osoby wezwane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych do osobistego stawiennictwa na badanie przez lekarza orzecznika, komisję lekarską, konsultanta ZUS często mają do przebycia wiele kilometrów. Przysługuje im jednak prawo do zwrotu kosztów przejazdu. ZUS zwraca osobie wezwanej na badanie do lekarza orzecznika oraz na komisję lekarską koszty przejazdu z miejsca zamieszkania do miejsca wskazanego w wezwaniu i z powrotem. Podstawę prawną stanowi tu Rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej z 31 grudnia 2004 r. (...)

Terapia schizofrenii. Skuteczność w okowach dostępności

Pod koniec marca w siedzibie Polskiej Agencji Prasowej odbyła się debata ekspercka pt.: „W parze ze schizofrenią. Jak zwiększyć w Polsce dostęp do efektywnych terapii?”. Spotkanie moderowane przez red. Renatę Furman zostało zrealizowane przez organizatorów Kongresu Zdrowia Psychicznego oraz Fundację eFkropka.

Chorzy na nienawiść

To, co tak łagodnie nazywamy hejtem, to zniewagi, groźby i zniesławianie. Mowa nienawiści powinna być jednoznacznie piętnowana, usuwana z przestrzeni publicznej, a sprawcy świadomi kary. Walka o dobre imię medyków to nie jest zadanie młodych lekarzy.

Zmiany skórne po kontakcie z roślinami

W Europie Północnej najczęstszą przyczyną występowania zmian skórnych spowodowanych kontaktem z roślinami jest Primula obconica. Do innych roślin wywołujących odczyny skórne, a występujących na całym świecie, należy rodzina sumaka jadowitego (gatunek Rhus) oraz przedstawiciele rodziny Compositae, w tym głównie chryzantemy, narcyzy i tulipany (...)

Czy Trump ma problemy psychiczne?

Chorobę psychiczną prezydenta USA od prawie roku sugerują psychiatrzy i specjaliści od zdrowia psychicznego w Ameryce. Wnioskują o komisję, która pozwoli zbadać, czy prezydent może pełnić swoją funkcję.

Kobiety w chirurgii. Równe szanse na rozwój zawodowy?

Kiedy w 1877 roku Anna Tomaszewicz, absolwentka wydziału medycyny Uniwersytetu w Zurychu wróciła do ojczyzny z dyplomem lekarza w ręku, nie spodziewała się wrogiego przyjęcia przez środowisko medyczne. Ale stało się inaczej. Uznany za wybitnego chirurga i honorowany do dzisiaj, prof. Ludwik Rydygier miał powiedzieć: „Precz z Polski z dziwolągiem kobiety-lekarza!”. W podobny ton uderzyła Gabriela Zapolska, uważana za jedną z pierwszych polskich feministek, która bez ogródek powiedziała: „Nie chcę kobiet lekarzy, prawników, weterynarzy! Nie kraj trupów! Nie zatracaj swej godności niewieściej!".

Ubezpieczenia zdrowotne w USA

W odróżnieniu od wielu krajów, Stany Zjednoczone nie zapewniły swoim obywatelom jednolitego systemu ubezpieczeń zdrowotnych. Bezpieczeństwo zdrowotne mieszkańca USA zależy od posiadanego przez niego ubezpieczenia. Poziom medycyny w USA jest bardzo wysoki – szpitale są doskonale wyposażone, amerykańscy lekarze dokonują licznych odkryć, naukowcy zdobywają nagrody Nobla. Jakość ta jednak kosztuje, i to bardzo dużo. Wizyta u lekarza pociąga za sobą wydatek od 40 do 200 $, jeden dzień pobytu w szpitalu – 400 do 1500 $. Poważna choroba może więc zrujnować Amerykanina finansowo, a jedna skomplikowana operacja pochłonąć jego życiowe oszczędności. Dlatego posiadanie ubezpieczenia zdrowotnego jest tak bardzo ważne. (...)

Mielofibroza choroba o wielu twarzach

Zwykle chorują na nią osoby powyżej 65. roku życia, ale występuje też u trzydziestolatków. Średni czas przeżycia wynosi 5–10 lat, choć niektórzy żyją nawet dwadzieścia. Ale w agresywnej postaci choroby zaledwie 2–3 lata od postawienia rozpoznania.

Samobójstwa wśród lekarzy

Jeśli chcecie popełnić samobójstwo, zróbcie to teraz – nie będziecie ciężarem dla społeczeństwa. To profesorska rada dla świeżo upieczonych studentów medycyny w USA. Nie posłuchali. Zrobili to później.




bot