Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 67–76/2016
z 1 września 2016 r.


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Lekarz pilnie poszukiwany

Maciej Biardzki

Kolejna śmierć lekarza na dyżurze wstrząsnęła opinią publiczną. Wszyscy zadają pytanie – jak mogło do tego dojść? Adresatami pytania powinny być raczej osoby z wyższych struktur służby zdrowia niż białogardzki szpital. Powinniśmy zadawać także pytania – ilu jeszcze lekarzy umrze z przepracowania albo ilu umrze pacjentów leczonych przez przemęczonych lekarzy.

Problem z brakiem lekarzy i przekraczaniem przez nich kolejnych granic pracy bez niezbędnego odpoczynku ma wiele lat. W Polsce nigdy nie kształcono ich w wystarczającej liczbie, a po 1989 roku nastąpiło dla nich otwarcie rynku pracy w Europie. Lekarze mający nieco więcej lat pamiętają, że kiedyś lekarz na stażu wykonywał pracę niemal nieograniczenie, z dyżurami w Pogotowiu Ratunkowym włącznie. Pamiętają także to, że nie istniało prawo do odpoczynku po dyżurze.
Można zaryzykować twierdzenie, że zmiana w 1989 roku pozwoliła nieco ucywilizować naszą pracę. Pojawiła się skromna jej ochrona, czy poprzez ograniczenie uprawnień lekarzy niespecjalistów, czy poprzez prawo do odpoczynku, kiedy wprowadzono płatne sześć godzin po dyżurze bez obowiązku świadczenia pracy. Jednak zmiany te zwiększyły także zapotrzebowanie na lekarzy, którego nikt z organizatorów systemu nie zauważał. Wtedy też pojawiła się pierwsza fala odejść z zawodu, szczególnie osób młodych. Było to związane z polityką wchodzących na nasz rynek koncernów farmaceutycznych i producentów sprzętu medycznego, które swoich „repów” rekrutowały początkowo szczególnie wśród lekarzy.


Drugim zdarzeniem, które zwielokrotniło niedobór lekarzy była systemowa rewolucja z 1999 roku. Gdyby tylko było to przejście do powszechnego systemu ubezpieczeniowego, to być może teraz byśmy chwalili reformę jako zapewniającą stały i rosnący wzrost nakładów na zdrowie. Ale nawet powszechność systemu zepsuto, chroniąc budżet państwa i niektóre grupy ludności... Najgorsze jednak w reformie było rozsadzenie starego systemu ZOZ-ów, tworzącego kulawą, bo kulawą, ale jednak działającą, skoordynowaną opiekę nad pacjentem. W zamian otrzymaliśmy zaciekle konkurujące ze sobą zakłady lecznicze, przemianowane później na podmioty lecznicze. Żeby to była konkurencja o pacjenta, ale to była (i jest do tej pory) konkurencja o nietransparentnie dzielone pieniądze kas chorych, a następnie NFZ. Nie zaplanowano wtedy żadnej sieci usługodawców, do której mogliby kandydować konkurenci. Kto miał swój zakontraktowany zakres zadań, mógł być spokojny, że będzie go miał do końca świata i jeden dzień dłużej. Powstało jednak dziesiątki nowych oddziałów i poradni, na których funkcjonowanie zaczęło brakować nie tylko pieniędzy, ale w coraz większym stopniu i ludzi. Dodać można jeszcze mnożone przez administrację funduszową i ministerialną coraz to nowe wymogi działalności i recepta na piękną katastrofę była gotowa.Wejście do UE to następna fala odejść, ponownie głównie młodych lekarzy. Nie ma się im co dziwić – otwarty rynek pracy, znacznie lepsze warunki pracy czy kształcenia podyplomowego. Kto był na tyle zdeterminowany, aby zacząć życie poza Polską, korzystał z tej możliwości. Zwłaszcza że system kształcenia podyplomowego, a szczególnie egzaminów specjalizacyjnych, także sprawia wrażenie, że ma za zadanie nie zwiększyć liczby wyspecjalizowanych lekarzy w systemie, a ograniczyć. Co najgorsze, wszystkie opisane wyżej mechanizmy nadal działają.


Od lat mamy ponad dwukrotnie mniej lekarzy w przeliczeniu na populację, niż wynosi średnia dla krajów OECD. Przez konstrukcję systemu wykorzystujemy te ograniczone zasoby mało efektywnie. Z uwagi na odejścia młodych mamy ponadto potężną „dziurę pokoleniową”. Realne jest, że za kilka lat niedobór zwiększy się skokowo, kiedy obecni specjaliści odejdą z przyczyn biologicznych.

Na zdrowy rozum wydawałoby się, że prostym rozwiązaniem tych problemów byłoby zwiększenie liczby kształconych lekarzy i byłoby po kłopocie. Tyle że kształcenie kosztuje, a dla budżetu państwa bezpieczeństwo zdrowotne obywateli to zawsze był koszt wręcz zbędny. W efekcie wzrost liczby kształconych studentów był wręcz symboliczny i dopiero Konstanty Radziwiłł zdecydował o bardziej radykalnych krokach. Ale na efekty poczekamy kilkanaście lat. Podobnie wygląda sytuacja z kształceniem podyplomowym. Kiedy państwo wzięło na siebie finansowanie wynagrodzeń rezydenckich, to natychmiast zaczęło ograniczać ich liczbę i wysokość.

Opisane wyżej przyczyny braku lekarzy wraz z ogólnym brakiem pieniędzy w systemie i wysokimi pozapłacowymi kosztami pracy, spowodowały upowszechnienie umów cywilnoprawnych jako formy zatrudniania lekarzy. Rozwiązanie to jest obecnie rakiem systemu, ale też jego jedynym stabilizatorem. Innym wyjściem jest tylko masowe zamykanie oddziałów i poradni, na co pewnie nikt się nie zdecyduje.

Kontrakty pozwalają na płacenie lekarzom dwukrotnie więcej za każdą godzinę pracy, bez limitowania tych godzin. Dzięki temu można zapewnić działalność wszystkim placówkom. Jaki jest tego koszt – pokazuje śmierć w Białogardzie. Czy możemy gwałtownie, jedną decyzją administracyjną, zlikwidować tę formę zatrudnienia bądź ograniczyć czas pracy na kontraktach, jak postuluje Krzysztof Bukiel? Sądzę, że nie. Ale powinniśmy podjąć kroki, które do ograniczenia kontraktów w przyszłości by prowadziły. Zwiększyć ilość pieniędzy w systemie i liczbę kształconych lekarzy. Niech oni konkurują pomiędzy sobą o dobrze opłacane miejsca pracy z wszystkimi przywilejami socjalnymi, a będziemy mieć zmotywowanych i wypoczętych lekarzy. Bo przecież tego oczekujemy.
Niestety władze, jeżeli nawet mają świadomość tej recepty, to zamykają przed nią oczy i zatykają uszy. Kiedy UE wprowadziła Dyrektywę o czasie pracy, my zaś implementowaliśmy ją w 2007 roku do naszego prawa, to właśnie wtedy Ewa Kopacz powielaczowo wprowadziła trzy zasady. Pierwszą, że prawo do odpoczynku dobowego przysługuje dopiero po odbyciu dyżuru. Drugą, że czasy pracy u różnych pracodawców się nie sumują. I wreszcie trzecią, że dyrektywa nie dotyczy zatrudnionych w ramach umów cywilnoprawnych. Drugiego doktora Misia, który oddałby do Strasburga zbadanie zgodności tych rozwiązań z prawem europejskim – nie było.

Także ostatnio, po zdarzeniu w Białogardzie, Ministerstwo Zdrowia opublikowało oświadczenie o niemożności ingerencji w kontrakty lekarskie, w związku ze swobodą działalności gospodarczej. Żeby było ciekawiej, Naczelna Rada Lekarska zaapelowała do lekarzy o przestrzeganie Kodeksu Etyki Lekarskiej przy podejmowaniu się nadmiernej pracy. Jak mawiają Rosjanie: i strasznie, i śmiesznie.

Bez ludzi, bez pieniędzy i bez poprawionej organizacji nie będzie lepiej. Chyba wszyscy sobie z tego zdają sprawę, ale przyznanie się do tego traktują, cytując Andrzeja Mleczkę, jak zdradę tajemnicy państwowej. A co mamy robić my – czekać na kolejną tragedię?




Najpopularniejsze artykuły

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Ile trwają studia medyczne w Polsce? Podpowiadamy!

Studia medyczne są marzeniem wielu młodych ludzi, ale wymagają dużego poświęcenia i wielu lat intensywnej nauki. Od etapu licencjackiego po specjalizację – każda ścieżka w medycynie ma swoje wyzwania i nagrody. W poniższym artykule omówimy dokładnie, jak długo trwają studia medyczne w Polsce, jakie są wymagania, by się na nie dostać oraz jakie możliwości kariery otwierają się po ich ukończeniu.

Diagnozowanie insulinooporności to pomylenie skutku z przyczyną

Insulinooporność początkowo wykrywano u osób chorych na cukrzycę i wcześniej opisywano ją jako wymagającą stosowania ponad 200 jednostek insuliny dziennie. Jednak ze względu na rosnącą świadomość konieczności leczenia problemów związanych z otyłością i nadwagą, w ostatnich latach wzrosło zainteresowanie tą... no właśnie – chorobą?

Testy wielogenowe pozwalają uniknąć niepotrzebnej chemioterapii

– Wiemy, że nawet do 85% pacjentek z wczesnym rakiem piersi w leczeniu uzupełniającym nie wymaga chemioterapii. Ale nie da się ich wytypować na podstawie stosowanych standardowo czynników kliniczno-patomorfologicznych. Taki test wielogenowy jak Oncotype DX pozwala nam wyłonić tę grupę – mówi onkolog, prof. Renata Duchnowska.

Najlepsze systemy opieki zdrowotnej na świecie

W jednych rankingach wygrywają europejskie systemy, w innych – zwłaszcza efektywności – dalekowschodnie tygrysy azjatyckie. Większość z tych najlepszych łączy współpłacenie za usługi przez pacjenta, zazwyczaj 30% kosztów. Opisujemy liderów. Polska zajmuje bardzo odległe miejsca w rankingach.

Czy NFZ może zbankrutować?

Formalnie absolutnie nie, publiczny płatnik zbankrutować nie może. Fundusz bez wątpienia znalazł się w poważnych kłopotach. Jest jednak jedna dobra wiadomość: nareszcie mówi się o tym otwarcie.

10 000 kroków dziennie? To mit!

Odkąd pamiętam, 10 000 kroków było złotym standardem chodzenia. To jest to, do czego powinniśmy dążyć każdego dnia, aby osiągnąć (rzekomo) optymalny poziom zdrowia. Stało się to domyślnym celem większości naszych monitorów kroków i (czasami nieosiągalną) linią mety naszych dni. I chociaż wszyscy wspólnie zdecydowaliśmy, że 10 000 to idealna dzienna liczba do osiągnięcia, to skąd się ona w ogóle wzięła? Kto zdecydował, że jest to liczba, do której powinniśmy dążyć? A co ważniejsze, czy jest to mit, czy naprawdę potrzebujemy 10 000 kroków dziennie, aby osiągnąć zdrowie i dobre samopoczucie?

Onkologia – organizacja, dostępność, terapie

Jak usprawnić profilaktykę raka piersi, opiekę nad chorymi i dostęp do innowacyjnych terapii? – zastanawiali się eksperci 4 września br. podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu.

Soczewki dla astygmatyków – jak działają i jak je dopasować?

Astygmatyzm to jedna z najczęstszych wad wzroku, która może znacząco wpływać na jakość widzenia. Na szczęście nowoczesne rozwiązania optyczne, takie jak soczewki toryczne, pozwalają skutecznie korygować tę wadę. Jak działają soczewki dla astygmatyków i na co zwrócić uwagę podczas ich wyboru? Oto wszystko, co warto wiedzieć na ten temat.

Zdrowa tarczyca, czyli wszystko, co powinniśmy wiedzieć o goitrogenach

Z dr. n. med. Markiem Derkaczem, specjalistą chorób wewnętrznych, diabetologiem oraz endokrynologiem, wieloletnim pracownikiem Kliniki Endokrynologii, a wcześniej Kliniki Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego w Lublinie rozmawia Antoni Król.

Cukrzyca: technologia pozwala pacjentom zapomnieć o barierach

Przejście od leczenia cukrzycy typu pierwszego opartego na analizie danych historycznych i wielokrotnych wstrzyknięciach insuliny do zaawansowanych algorytmów automatycznego jej podawania na podstawie ciągłego monitorowania glukozy w czasie rzeczywistym jest spełnieniem marzeń o sztucznej trzustce. Pozwala chorym uniknąć powikłań cukrzycy i żyć pełnią życia.

Jakie badania profilaktyczne są zalecane po 40. roku życia?

Po 40. roku życia wzrasta ryzyka wielu chorób przewlekłych. Badania profilaktyczne pozwalają wykryć wczesne symptomy chorób, które często rozwijają się bezobjawowo. Profilaktyka zdrowotna po 40. roku życia koncentruje się przede wszystkim na wykryciu chorób sercowo-naczyniowych, nowotworów, cukrzycy oraz innych problemów zdrowotnych związanych ze starzeniem się organizmu.

Aż 9,3 tys. medyków ze Wschodu ma pracę dzięki uproszczonemu trybowi

Już ponad 3 lata działają przepisy upraszczające uzyskiwanie PWZ, a 2 lata – ułatwiające jeszcze bardziej zdobywanie pracy medykom z Ukrainy. Dzięki nim zatrudnienie miało znaleźć ponad 9,3 tys. członków personelu służby zdrowia, głównie lekarzy. Ich praca ratuje szpitale powiatowe przed zamykaniem całych oddziałów. Ale od 1 lipca mają przestać obowiązywać duże ułatwienia dla medyków z Ukrainy.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Dobra polisa na życie — na co zwrócić uwagę?

Ubezpieczenie na życie to zabezpieczenie finansowe w trudnych chwilach. Zapewnia wsparcie w przypadku nieszczęśliwego wypadku lub śmierci ubezpieczonego. Aby polisa dobrze spełniała swoją funkcję i gwarantowała pomoc, niezbędne jest gruntowne sprawdzenie jej warunków. Jeśli chcesz wiedzieć, na czym dokładnie powinieneś się skupić — przeczytaj ten tekst!

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.




bot