Na czym polega medycyna personalizowana i jakie niesie ze sobą rzeczywiste korzyści? Na pytania redaktora naczelnego „Służby Zdrowia”, Mariusza Gujskiego odpowiada prof. Helmut Brand z Uniwersytetu w Maastricht, współprzewodniczący Europejskiej Koalicji ds. Medycyny Personalizowanej.
Mariusz Gujski: Czym jest medycyna personalizowana, jakie są jej główne cele?
Helmut Brand: Najprościej mówiąc, medycyna personalizowana jest reakcją na najnowsze odkrycia naukowe. Przykład: w przeszłości raka piersi traktowano jako jedną jednostkę chorobową. Teraz wyróżniamy 20–30 podtypów tego nowotworu, a za kolejne dwie, trzy dekady może być ich nawet kilkaset. Rośnie nasza wiedza oraz możliwości technologiczne – sekwencjonowanie genów oraz ich analiza przebiegają coraz sprawniej. Istotne jest też to, że rośnie rola pacjenta jako partnera w procesie diagnostycznym i terapeutycznym. To wszystko razem sprawia, że możemy głębiej przeanalizować konkretny przypadek chorego i ustalić jaka terapia będzie dla niego odpowiednia. Jest to nowe podejście, zupełnie różne od klasycznego, opartego na podziale chorych na grupy i podgrupy na podstawie przesłanek epidemiologicznych i statystycznych. Nigdy nie dawało to pewności, czy konkretny pacjent został słusznie przypisany do określonej podgrupy, a decydowało to przecież o doborze terapii. Przy klasycznym podejściu znacząca grupa pacjentów jest więc leczona nieoptymalnie, nieskutecznie. Medycyna personalizowana może więc też zaoszczędzić części chorym niepotrzebnego, nieskutecznego, a przecież niepozbawionego objawów niepożądanych leczenia, oferując w zamian terapię maksymalnie u konkretnego chorego skuteczną.
Znakomicie sprawdza się to już od lat w przypadku białaczki u dzieci – znane są markery genetyczne, dzięki którym możemy uniknąć podawania „na ślepo” leków, które nie byłyby skuteczne oraz zaoferować konkretnym pacjentom efektywną terapię.
M.G.: Podejście personalizowane może więc znacząco zwiększyć skuteczność leczenia?
H.B.: Tak, i to na dwa sposoby – wskazanie, co zadziała oraz ustalenie, co nie zadziała. Ciekawe podejście przyjęto we Francji – genom każdego pacjenta z rozpoznaną chorobą nowotworową jest sekwencjonowany. Owszem, pociąga to za sobą określone koszty, ale znacznie większe są oszczędności wynikające z tego, że nie poddaje się chorych terapii, która i tak byłaby u nich nieskuteczna.
M.G.: Kwestia kosztów terapii jest szczególnie istotna w krajach takich jak Polska, w których wydatki na zdrowie są znacznie niższe niż średnia w krajach Unii. Nasi politycy często mówią, że na finansowanie danej terapii nie możemy sobie pozwolić. Czy medycyna personalizowana może oznaczać bardziej efektywne wydawanie środków przeznaczanych na leczenie?
H.B.: Pierwsze co przychodzi do głowy, gdy słyszymy pojęcie „nowa technologia” to wysokie koszty. Jednak po bliższym przyjrzeniu się sprawie, często okazuje się, że rzeczywistość wygląda nieco inaczej. Pojawia się coraz więcej badań, z których wynika, że efektywność kosztowa terapii personalizowanych stoi na wysokim poziomie. Stosowanie właściwie dobranego leczenia oznacza, że środki wydane na jego finansowanie nie będą zmarnowane. Francuzi dysponują już twardymi danymi, które pokazują, że stosowanie terapii personalizowanych przynosi oszczędności. Tradycyjne terapie przeciwnowotworowe przecież też do najtańszych nie należą – stosowanie ich u pacjentów, u których nie będą skuteczne, jest więc – i nie bójmy się tego powiedzieć –
marnotrawieniem środków.