Jacek Kukurba: - Nie wydarzyło się nic, o czym nie wiedziałby wcześniej Urząd Nadzoru. Tym bardziej więc przeraża łatwość rzucania oskarżeń pod naszym adresem...
Siedmioosobowa Rada MRKCH, nowej kadencji, w której zasiadają: prawnik, główny księgowy, przedstawiciele RIO oraz ZUS, a przewodniczy – rektor Akademii Ekonomicznej w Krakowie, jednogłośnie odrzuciła wniosek prezesa UNUZ o zawieszenie w czynnościach, a następnie odwołanie Jacka Kukurby, dyrektora Małopolskiej RKCh – pod zarzutem naruszenia prawa i niegospodarności. Rada uznała wniosek za bezzasadny merytorycznie. W komentarzach prasowych pod Wawelem powoływano się na stwierdzenia członków rady, że działania UNUZ, które dotyczą także innych kas, mają kontekst polityczny. Ich celem jest dyskredytowanie działań kas chorych w celu przygotowania gruntu pod ich zapowiadaną likwidację.
Prezes UNUZ Michał Żemojda zażądał odwołania dyrektorów trzech kas: małopolskiej, podkarpackiej i śląskiej, zarzucając im bezprawne ogłoszenie przetargów na wprowadzenie elektronicznych kart ubezpieczenia zdrowotnego (w okresie nieobowiązywania odpowiedniego rozporządzenia MZ i narażenie tym samym kas na straty finansowe. Karty wyprodukowano jednak tylko na Śląsku, gdzie zdążyły trafić do ubezpieczonych. Kasy małopolska oraz podkarpacka unieważniły natomiast przetargi przed podpisaniem jakichkolwiek umów i nie poniosły z tego tytułu żadnych strat).
– Jeżeli ktoś jest w posiadaniu pełnej informacji, a mimo to stawia nieuzasadnione zarzuty, to najwyraźniej kieruje się niskimi pobudkami - mówi Jacek Kukurba. - U podłoża reformy zdrowia legła deklarowana przez wszystkie ugrupowania koncepcja wyłączenia środków na ochronę zdrowia spod wpływów politycznych. Ale jak widać – najtrudniej dotrzymać tego warunku. Nieprzyzwoitością jest jednego dnia zapraszać dyrektorów kas chorych do współpracy, a drugiego – publicznie oskarżać, że są niekompetentni i niegospodarni. Przypomina mi to najgorsze praktyki z czasów PRL-u. Jeżeli nowy rząd nie ma przygotowanych rozwiązań ustawowych porządkujących system, to powinien się oprzeć na doświadczeniu tych, którzy je zgromadzili. W naszym kraju jest już spora grupa osób zajmująca się przez całe ostatnie dziesięciolecie, z różnych pozycji, zarządzaniem w ochronie zdrowia, instytucjami ubezpieczeniowymi, rynkiem świadczeń zdrowotnych, ekonomiką czy rozwiązaniami prawnymi regulującymi system, przyjętymi w świecie. Niewątpliwie, ta kadra ma przygotowanie lepsze niż ci, którzy zajmowali się ochroną zdrowia przed transformacją. Zdrowie jest wartością społeczną, nie – własnością partii politycznych. Tymczasem minister zdrowia zaczyna zarządzać systemem ochrony zdrowia poprzez skupianie w swoim ręku kompetencji, a nie – poprzez wydawanie aktów normatywnych. Nazwijmy to po imieniu – przechodzi do ręcznego sterowania systemem. W przeszłości do niczego dobrego to nie doprowadziło.
Rada kasy przeanalizowała przedstawiony jej przez Zarząd Małopolskiej RKCH "materiał dowodowy". 6 września 2001 r. dyrektor MRKCh wydał zarządzenie dotyczące powołania komisji przetargowej w sprawie elektronicznych kart ubezpieczenia zdrowotnego. Decyzja została podjęta bez wymaganej statutem uchwały rady kasy (poprzedniej kadencji), statut wymaga bowiem zgody rady w przypadku inwestycji powyżej 20 tys. EURO, nie określa jednak, na jakim etapie procesu decyzyjnego i w jakiej formie taka zgoda miałaby nastąpić. Na pewno – statut nie mówi o obowiązku uzyskania przez zarząd zgody rady przed rozpisaniem konkursu ofert. Warto jednak podkreślić, że "zarówno Rada Małopolskiej RKCH, jak UNUZ - czytamy w uchwale nr 7/III/01 z 5 grudnia 2001 r. Rady Małopolskiej RKCH – były informowane przez Zarząd Kasy o zamiarach wprowadzenia karty ubezpieczenia". Otwarcie ofert przewidziane było na 30 listopada br., ale 20 listopada MRKCH podjęła decyzję o unieważnieniu przetargu.
Jesienią 2000 r. UNUZ zaakceptował projekt planu finansowego MRKCH na rok 2001, w którym przewidziano przeznaczenie w roku budżetowym 2001 kwoty 7 mln zł (pierwsza transza) na wprowadzenie dokumentu identyfikującego ubezpieczonych w formie karty magnetycznej. Inwestycja nie została zakwestionowana, chociaż jednocześnie UNUZ dokonał innych poprawek w planie finansowym kasy.
Zamiar wydatkowania 7 mln zł na karty chipowe nie został zrealizowany, mimo to prezes UNUZ w uzasadnieniu swego wniosku o odwołanie dyrektora tej kasy stwierdza, że w wyniku jego niegospodarnego działania "kasa doznała szkody, której wysokość jest znana".
Prof. dr hab. Tadeusz Grabiński, przewodniczący Rady MRKCH mówi: – Nie została przedstawiona ani wysokość szkody, ani sposób jej ustalenia przez Urząd Nadzoru, co nie pozwala się ustosunkować do tego zarzutu. Rozpatrując wniosek UNUZ, dyskutowaliśmy też nad meritum całej sprawy. Kasa reprezentuje interes pacjenta. Czy zatem dokument identyfikacyjny dla ubezpieczonych jest potrzebny? I dlaczego do tej pory w Małopolsce go nie ma? Ile pieniędzy, zamiast zasilać system ochrony zdrowia, "wycieka" z niego? Bez kart magnetycznych trudno wyobrazić sobie przyszłość – to właśnie z ich brakiem wiąże się niegospodarność. W tym kontekście starania zarządu kasy ocenić można tylko jako właściwe. Oto trzy kasy, w tym dwie "będące na plusie", a pod tym kryje się przecież dobre zarządzanie finansami, chciały przetestować rozwiązanie z kartami magnetycznymi. Nie przypadkiem starały się uszczelnić system finansowania świadczeń. Sądzę, że prawdziwy powód żądań Urzędu Nadzoru leży gdzie indziej, niż się to deklaruje. Dostrzegam w tym jakąś grę polityczną, której nie chciałbym komentować. Jedno jest oczywiste: nowa władza dąży do likwidacji kas chorych, by na ich miejsce powołać jeden bądź kilka funduszy. W tym kontekście każde dążenie umacniające regionalną pozycję kas chorych godzi w ten zamysł.
Wnioski o odwołanie dyrektora MRKCH pojawiały się już w przeszłości – pochodziły od niezadowolonych środowisk świadczeniodawców czy samorządów zawodowych, nigdy jednak nie przybrały formalnego kształtu wniosku do Rady Kasy.
– Przez cztery lata byłem człowiekiem, którego niekoniecznie się lubi. Taka jest cena wprowadzania w życie reform wymagających niepopularnych decyzji, godzących w pewne grupy interesów - mówi Jacek Kukurba. - Ale nikt nie powiedział, że świadczeniodawcy mają mnie lubić. Oczekujemy od siebie nawzajem, że spełnione będą określone kryteria i zasady, przewidywane przy korzystaniu ze środków publicznych. W naszej kasie liczył się przede wszystkim interes ubezpieczonego. Niczego nie rozdawaliśmy "pod stołem" czy za przynależność do takiego czy innego układu politycznego. Goszczący niedawno w MRKCH prezes niemieckiego odpowiednika instytucji, jaką w Polsce jest UNUZ, z podziwem obserwował niektóre nasze rozwiązania. Holendrzy, na których się w Polsce wzorowaliśmy, przystępując do reformy sektora zdrowia, obecnie zaczynają nowelizować swoje regulacje prawne pod wpływem naszych doświadczeń. Ale u nas nic chyba nie powstrzyma burzenia systemu, bo zabarwienie polityczne części ludzi jest nie takie, jakiego życzyłaby sobie nowa władza...