Rozpoczął się nowy rok akademicki, a wraz z nim – nowa tura staży podyplomowych, podczas których pierwsze kroki w zawodzie zaczną stawiać absolwenci wydziałów lekarskich i stomatologicznych akademii medycznych.
Staż można rozpocząć 1 października lub 1 marca każdego roku. Dwa lata temu wprowadzono zupełnie nowy program stażowy, wydłużono też czas odbywania go do 18 miesięcy. Rok temu znowelizowano zaś rozporządzenie, skracając staż do 13 miesięcy. Obie poprzednie tury stażowe były więc eksperymentem, ponieważ odbywały się po raz pierwszy, przy czym ta półtoraroczna – również po raz ostatni. Na temat tego, która z nich była lepsza, zdania są podzielone choć staż 13-miesięczny jest chyba korzystniejszy, pozwala bowiem szybciej rozpocząć szkolenie specjalizacyjne.
W rozporządzeniu o stażu podyplomowym lekarza i lekarza stomatologa (Dz.U. z 21.05.1999 r. nr 54, poz. 571) zapisano, że celem stażu jest "pogłębienie wiedzy teoretycznej oraz poznanie, utrwalenie i przyswojenie praktycznych umiejętności z zakresu zapobiegania, rozpoznawania, leczenia i rehabilitacji najczęściej występujących chorób (...) jako przygotowanie lekarza do samodzielnego wykonywania zawodu."
O to, czy staż podyplomowy spełnia powyższe wymagania, należałoby przede wszystkim spytać kończących go w październiku br. lekarzy stażystów. Stopień opanowania programu stażu określają opinie opiekunów i ordynatorów zaliczających poszczególne staże cząstkowe oraz test kwalifikujący na specjalizację, będący obecnie najważniejszym sprawdzianem wiedzy stażystów i lekarzy, którzy chcą uzyskać specjalizację; w przyszłości będzie to oceniał głównie Lekarski Egzamin Państwowy.
Wciąż natomiast nie wiadomo, czy ośrodki podejmujące się szkolenia stażystów rzeczywiście ich szkolą, czy tylko traktują jako tanią, biurową siłę roboczą. A że różnie z tym bywa, wiedzą wszyscy byli i obecni stażyści.
Próbą poważnej oceny stażu podyplomowego w skali kraju była ankieta przeprowadzona przez krakowskie Centrum Monitorowania Jakości w Ochronie Zdrowia na zlecenie Ministerstwa Zdrowia w lutym i marcu 2001 r., obejmująca stażystów, którzy kończyli 18-miesięczny staż. Tym samym spełniono postulat podjęcia działań zmierzających do poprawy jakości stażu, wysunięty na I Ogólnopolskiej Konferencji Młodych Lekarzy w Szczecinie w lipcu 2000 r. Skoro stawia się coraz wyższe wymagania uczącym się, należy także wymagać więcej od nauczających.
Dużym sukcesem jest sam fakt zebrania przez CMJ 52% ankiet – choćby ze względu na występującą wśród wielu stażystów "psychozę przed wychylaniem się" oraz obawę o identyfikację i związane z nią konsekwencje w przypadku niekorzystnych opinii.
Wnioski wypływające z tej ankiety są wiernym odzwierciedleniem postulatów środowiska młodych lekarzy kierowanych do Ministerstwa Zdrowia. Chodzi tu głównie o rezygnację z wymogu posiadania przez szpital prowadzący staż oddziału intensywnej terapii oraz o modyfikację nierealnych do wykonania elementów programu stażu.
Z ankiety wynika, że szpitale powiatowe wypadły korzystnie pod każdym względem. Istnieją jednak szpitale powiatowe nie posiadające OITM, które nie mogą zatem zatrudniać stażystów. Wystarczyłoby zmienić zapis § 6 ust. 2 pkt 1, aby staż mogły prowadzić ośrodki posiadające np. dowolne 3 oddziały stażowe oraz podpisane umowy o odbycie pozostałych staży cząstkowych. Automatycznie zwiększyłaby się wówczas liczba miejsc stażowych w mniejszych szpitalach, szpitale byłyby mniej przepełnione, a to ułatwiłoby zarówno nauczanie, jak i pobieranie nauki. W końcu podstaw medycyny nie trzeba się uczyć jedynie w wysokospecjalistycznych klinikach.
Dziś niektórych czynności zapisanych w programie stażu nie można wykonać nie tylko ze względu na to, że rzadko występuje potrzeba ich wykonania, ale także z powodu ogólnej złej sytuacji finansowej w ochronie zdrowia. W szpitalach walczących o przetrwanie widoczne są braki sprzętowe, toteż tylko z opowiadań wiemy, jak powinno wyglądać prawidłowe postępowanie. Limituje się gumowe rękawiczki, wenflony itp., zużywa każdy skrawek nitki chirurgicznej. Jak zatem dać na zmarnowanie uczącemu się stażyście pół nitki czy cewnik?
Wyniki ankiety świadczą o tym, że jednostki, w których staż podyplomowy jest realizowany solidnie, nie muszą się obawiać nieuczciwej oceny, co zarzucają zwykle przeciwnicy wszelkich ankiet.
Już wkrótce, tj. w 2003 r., najbardziej obiektywnym miernikiem jakości stażu podyplomowego w poszczególnych jednostkach w Polsce ma być LEP. I nawet jeżeli nikt nie odważy się dokonać i opublikować oceny ośrodków stażowych, to na pewno dokonają jej sami absolwenci akademii medycznych, wśród których pocztą pantoflową rozejdzie się wieść, gdzie warto odbywać staż. Być może doczekamy się też czasów, kiedy szpitale będą konkurować ze sobą o stażystów, gdyż będzie to przynosiło im prestiż i korzyści finansowe. Gdzieniegdzie tak się już zresztą dzieje.
W porównaniu z rocznikami 1999 i 2000 obecny rocznik stażystów jest w trochę lepszej sytuacji, ponieważ mamy już za sobą eksperymenty. Wiadomo mniej lub więcej, czego można się spodziewać. Ostatnie staże rozpoczynały się w atmosferze bałaganu i chaosu informacyjnego. Wystarczy przypomnieć, że zmiana rozporządzenia o stażu została podpisana 29 września 2000 r., tj. na dzień przed rozpoczęciem stażu, kiedy wszystko było już przygotowane do odbycia go według starych zasad z 1999 r.
Od tego czasu wiele rzeczy "się dotarło". Choćby przekazywanie pieniędzy z ministerstwa do urzędów marszałkowskich, a z urzędów do szpitali, co było powodem opóźnień w wypłacaniu pensji stażowych. Niestety, refundacja kosztów szkoleń organizowanych przez izby lekarskie nie nastąpiła do tej pory. Nie będzie też raczej problemów z interpretacją, które rozporządzenie: "stare" czy "nowe", dotyczy danego rocznika stażowego. (Znam przypadki wypłacania niższych pensji "starym" stażystom, niż wynikałoby to z zapisów prawa.)
Nadal obowiązują dwa całodobowe dyżury w tygodniu, płatne ok. 3,5 zł/h. Często zdarza się też, że szpitale nie zwracają kosztów podróży za szkolenie odbyte poza miejscem pracy. A są to sumy dość znaczne.
Ciągle istnieje problem przeszkolenia wojskowego; przeszkoleni stażyści zmuszani są zatem do wykonywania wszelkiego rodzaju "ekwilibrystyk", aby zdążyć się z tym uporać przed rozpoczęciem postępowania kwalifikacyjnego na specjalizację. Było to dużo łatwiejsze w czasach dłuższego stażu, ale po zmianie rozporządzenia pole manewru w tej dziedzinie znacznie się ograniczyło. Według nowego rozporządzenia o specjalizacjach lekarskich z 6 sierpnia br. (Dz.U. nr 83, poz. 905) postępowanie kwalifikacyjne zacznie się już 1 grudnia br. (a nie jak do tej pory 15 grudnia), co ogólnie jest pozytywne, gdyż szybciej można rozpocząć upragnioną rezydenturę czy specjalizację w innym trybie, ale akurat w przypadku przeszkolonych stanowi to problem i stawia ich w gorszym położeniu. Nikt przecież nie chce przez ponad pół roku być bezrobotnym, stojąc w miejscu, gdy inni idą do przodu, a rezydentury stają się powoli głównym sposobem zdobycia pracy w zawodzie lekarza. Przeszkolenie wojskowe odbywa się oczywiście kosztem szkolenia stażowego. Problem stanie się jeszcze poważniejszy, gdy następny rocznik rozpocznie staż, kończąc go egzaminem państwowym.
Wartość stażu znacznie osłabiło zabranie wynagrodzenia opiekunom stażystów. Pieniądze były wprawdzie symboliczne, ale dla niektórych lekarzy stanowiły lepszą motywację do nauczania młodszych koleżanek i kolegów. Stażysta nie tylko pomagał w wykonywaniu lekarskich obowiązków, ale w dodatku szły za nim pieniądze za trud włożony w naukę. Jednak niezależnie od tego część opiekunów spełniała swe role tylko formalnie i nadal tak się dzieje.
Stażyści z rocznika 2001 należą do tych szczęśliwców, którym udało się jeszcze umknąć przed LEP-em, choć i tak czeka ich egzamin o podobnym stopniu trudności, tyle że bez groźby nieuzyskania prawa wykonywania zawodu lekarza. Myślę o teście kwalifikującym na specjalizację.
W sprawie LEP-u zapadła i trwa już od ponad roku głucha cisza. Sylabus, jak był ogólnikowy, tak pozostał. Podręczników zalecanych do egzaminu jak nie było, tak nie ma, podobnie jak regulaminu egzaminu. Na teście specjalizacyjnym eksperymentuje się z pytaniami w stylu: co autor miał na myśli, na które nie znają odpowiedzi nawet specjaliści z danej dziedziny. Nie dziwi więc fakt, że maksymalny wynik w większości województw w Polsce to ok. 75%, a średni wynik z egzaminu to niewiele ponad 50% prawidłowych odpowiedzi. Czyżby ci młodzi lekarze byli tak mało zdolni? A może to akademie są takie kiepskie? No i można jeszcze wszystko zwalić na staż. Ktoś musi być przecież winny. Tymczasem "na górze" trwają batalie o CEM-y, CMKP-y i KREL-e. Który z tych tworów zostanie, a który nie przetrwa oraz który za co będzie odpowiadał? Dla obecnych i przyszłych stażystów mało ważne jest to, jak się nazywa instytucja, która ułoży i przeprowadzi egzamin. Ważniejsze, aby zrobiła to fachowo i rzetelnie.
Co zatem mają robić stażyści?
Po pierwsze, nigdy nie należy rezygnować z prób nauczenia się czegoś nowego. Zawsze, nawet wśród najbardziej zapracowanych lub nie przepadających za stażystami lekarzy, znajdzie się ktoś, kto ma chwilę czasu i trochę cierpliwości. Po pewnym czasie można się już zorientować, kiedy opiekun, nic nie mówiąc, idzie wykonać jakąś czynność medyczną, a kiedy fizjologiczną.
Po drugie, gdy wydaje się, że nie ma co robić, zawsze można sobie znaleźć jakieś pożyteczne zajęcie, np. pójść na izbę przyjęć, do gabinetu USG czy na salę operacyjną lub spróbować wyciągnąć jakieś informacje od chwilowo wolnych od zajęć lekarzy. Wystarczy tylko chcieć, a nie siedzieć i marudzić, że coś jest bez sensu i że w ogóle nudno. Oczywiście, mogą się zdarzyć sytuacje beznadziejne, ale te nie są zbyt częste.
Po trzecie, przy ewentualnych problemach natury administracyjno-biurokratycznej lepiej się porozumieć i jeśli to możliwe – załatwiać sprawę grupowo. Wtedy są większe szanse pozytywnego rozpatrzenia sprawy, niż kiedy każdy działa osobno.
Życzę stażystom, aby mimo wszystko patrzyli w przyszłość z optymizmem. Miejmy nadzieję, że mizernych pensji stażowych nie pochłonie dziura budżetowa ani żadna inna, choćby w prywatnej kieszeni. I wierzmy, że nowe, jak zawsze wszechwiedzące siły polityczne, które obejmą władzę już niebawem, ujmą się wreszcie za adeptami sztuki medycznej i rozwiążą nasze problemy w trybie natychmiastowym, czego wszystkim i sobie życzę.