Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 97–100/2003
z 18 grudnia 2003 r.


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Nie chcemy rewolucji

Aleksandra Gielewska

Samodzielne publiczne zakłady opieki zdrowotnej do końca grudnia 2005 r. mają się przekształcić w spółki użyteczności publicznej działające według Kodeksu spółek handlowych. Mogą to uczynić dobrowolnie, zwabione mirażem pomocy publicznej oraz przejściowego wyzwolenia się od natarczywości wierzycieli, albo – później, jesienią 2005 r. – z mocy prawa. W przeciwnym razie zostaną zlikwidowane bądź przekształcone w zakłady budżetowe lub jednostki budżetowe.

Taką fundamentalną zmianę dla całego publicznego sektora ochrony zdrowia przewiduje projekt ustawy o pomocy publicznej i restrukturyzacji spzozów. 10 grudnia większością 3 głosów posłów koalicji SLD-UP został on przyjęty i skierowany do rozpatrzenia przez Komisję Nadzwyczajną rozpatrującą projekty ustaw związane z rządową strategią "Przedsiębiorczość – Rozwój – Praca" oraz do Komisji Zdrowia, z zaleceniem zasięgnięcia opinii Komisji Skarbu Państwa.

Projekt tej ustawy ma dla przyszłości ochrony zdrowia najbardziej żywotne, najgłębsze znaczenie. Zmienia bowiem podstawy jej bytu, filozofię, tradycję istnienia i działania publicznych zakładów opieki zdrowotnej w powojennej Polsce, zrównując ich status z innymi przedsiębiorcami. Celem i racją istnienia spółki użyteczności publicznej stanie się w konsekwencji, nieuchronnie, co najmniej bilansowanie przychodów i kosztów – w przeciwnym razie grozi jej upadłość. Ale żadna spółka z o.o. czy akcyjna – choćby amortyzowana przed upadłością zapisami o publicznej użyteczności czy o Sieci Szpitali (która nie wiadomo kiedy i czy w ogóle powstanie) – nie zdoła się zbilansować, jeśli jej przychody pochodzić będą ze sprzedaży limitowanej liczby usług za ceny niższe niż koszt ich wytworzenia. I jeśli będzie musiała część produkowanych przez siebie usług fundować na swój koszt współobywatelom. Cud gospodarczy się nie zdarzy, nowe spółki są bez szans.

Rząd wrzucił w "czarną dziurę", za jaką uznaje zadłużoną służbę zdrowia, cały majątek, jakim dysponuje dziś sektor publiczny: grunty, budynki, urządzenia (w tym i te, które nie są własnością Skarbu Państwa), aby poprawić kondycję spzozów startujących w przedsiębiorczość. Ale nieodpłatne przekazanie mienia nowym spółkom to pomysł i ruch wyłącznie na raz, podobnie jak jednorazowa będzie pomoc państwa: umorzenie części zobowiązań zakładów. To również krok najprostszy: zadłużonym nie z własnej winy szpitalom rząd mówi "odtąd radźcie sobie sami", ale to my będziemy ustalać reguły gry funkcjonowania, a wy – nie protestując – do nich się dostosowujcie.

Rząd chce, by spzozy – z pomocą ich organów założycielskich oraz symboliczną budżetu państwa – dokonały samooddłużenia się przed uzyskaniem statusu spółki (tylko formalnego, bo obligacje na pokrycie swoich długów z okresu 1 stycznia 1999 – 31 marca 2003 r. wykupywać już będą jako supy). To pomysł genialny – niestety, wyłącznie z punktu widzenia interesów sektora finansów publicznych. 7 mld zadłużenia zniknie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. (A czy ktoś pomyślał, o ile przyrosły zobowiązania spzozów od kwietnia br., kiedy to aneksami NFZ obniżył stawki kontraktów, a także – jak wzrosną długi całego sektora w przyszłym roku, z powodu jeszcze niższych umów zawieranych dziś na 2004 r. i jak to wpłynie na kondycję spzozów, zanim jeszcze zaczną się one przekształcać w supy?).

Rząd ma tylko jeden priorytet – mówił o tym wicepremier Jerzy Hausner podczas spotkania u prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego z przedstawicielami środowisk medycznych 15 grudnia. Tym priorytetem jest naprawa finansów publicznych, uniknięcie pułapki zadłużenia oraz deficytu budżetowego, powyżej dopuszczalnych granic. Ten cel jest bezdyskusyjny; co więcej, jeśli rządowi nie uda się go zrealizować, grozi nam Argentyna. Ale dlaczego ofiarą na ołtarzu tej słusznej sprawy musi być służba zdrowia?

Na tej samej konferencji prezydent A. Kwaśniewski mówił, że służba zdrowia jest trzecim filarem bezpieczeństwa w państwie: po pierwszym, ogólnym (armia, dyplomacja, policja) oraz drugim, prawno-ustrojowo-sądowniczym. Rząd nie proponuje jednak przekształceń w spółki prawa handlowego komisariatów policji, jednostek wojskowych, sądów czy placówek dyplomatycznych, by poprawić kondycję budżetu państwa. Czyni tak jednak z publicznymi szpitalami. Czy rząd i prezydent są konsekwentni w tym, co mówią i robią?

Z nagła, cichcem i bocznymi drzwiami, w ustawie o pomocy publicznej, forsuje się zatem zmiany ustrojowe dla całej ochrony zdrowia. To tak, jakby zapisy konstytucyjne ktoś chciał znowelizować w ustawie wprowadzającej ustawę budżetową na przyszły rok.

Nie wolno i nigdzie w cywilizowanej, demokratycznej Europie tak się nie postępuje – bez poważnej publicznej debaty i bez konsensu zawartego między liderami najważniejszych partii politycznych co do docelowego modelu i kształtu ochrony zdrowia w Polsce, bez uwzględnienia w tej debacie opinii ekspertów oraz środowisk medycznych – dokonywać rządzącej dziś opcji zmian tak fundamentalnych, skutkujących na całe lata. Służba zdrowia jest w zapaści, ale to nie znaczy, że w ortopedycznym gorsecie prawa spółek handlowych zdoła tańczyć kankana, bo rząd tak sobie zażyczył. Ponadto służba zdrowia nie jest partyjną własnością polityków rządzącej dziś opcji.

Rząd zachowuje się – planując te przekształcenia – jak cwany, kreatywny księgowy w amerykańskiej spółce akcyjnej, który chce oszukać akcjonariuszy, że kondycja firmy jest lepsza niż w rzeczywistości. Na zamianie spzozów w supy skorzysta niewątpliwie sektor finansów publicznych przed naszym wejściem do Unii. Ta zmiana może jednak przynieść nieobliczalne konsekwencje nie tylko publicznym zakładom, ale przede wszystkim 38 mln obywateli naszego państwa. Zwłaszcza że pod względem niszczycielskiej siły rażenia dla systemu – projekt tej ustawy jest nieporównywalny ze szkodliwością osławionej ustawy 203 czy tej o NFZ. Skutki dwóch pierwszych, fatalnych ustaw już znamy i odczuwamy na własnej skórze. Projektowanej zaś – równie łatwo przewidzieć.

Naszym Czytelnikom polecamy zatem wnikliwą lekturę projektu tej ustawy. Ta megabomba prawna, która obrócić może w niwecz sens funkcjonowania publicznego systemu ochrony zdrowia w Polsce, w toku obecnej batalii o kontrakty i pieniądze na przeżycie w przyszłym roku – może ujść uwadze. Uchwalenie jej byłoby zaś największym nieszczęściem, jakie może jeszcze dotknąć służbę zdrowia. Niestety – przy dyscyplinie klubów koalicji rządzącej i pomocy paru posłów niezrzeszonych może się to zdarzyć. Nie można do tego dopuścić.

Projekt tej ustawy potraktujcie więc Państwo jako lekturę obowiązkową w czasie nadchodzących świąteczno-noworocznych weekendów. Polecamy ją nie tylko 500 tysiącom pracowników spzozów, ale również ich organom założycielskim, politykom zdrowotnym, prawnikom, księgowym. Niech ta ustawa nie spadnie na nas jak grom z jasnego nieba, tuż po Nowym Roku, albo jeszcze wcześniej. Tego Państwu z serca życzymy.

Prosimy też rozważyć, czy rząd powinien – pod pretekstem wprowadzania mechanizmów uniemożliwiających raz na zawsze zadłużanie się zakładów opieki zdrowotnej – wywłaszczać bez odszkodowania samorządy terytorialne i uczelnie z ich mienia, zezwalać szpitalom i przychodniom na odmawianie pomocy w chorobie (po to, rzecz jasna, by supy mogły się zbilansować), wprowadzać – bez określenia jakichkolwiek zasad – odpłatność za świadczenia zdrowotne itp.

Cel strategiczny rządu jest słuszny: zadłużenie spzozów trzeba zmniejszyć, a odpowiedzialność organów właścicielskich – zwiększyć. Ale projektowana w ustawie logistyka realizacji tego celu to czysta utopia. By wygrać wojnę z zadłużeniem w spzozach, trzeba genialnych polityków zdrowotnych i dojrzałej, długofalowej koncepcji reformowania sektora, a nie – doraźnych, ręcznych manipulacji oraz psucia prawa. Trzeba też wyszkolonej armii specjalistów w sektorze. No i środków finansowych, bo inaczej nie ma z czego strzelać. W tej najwnowszej wojnie niczego co niezbędne nie ma, nie sposób jej więc wygrać. W konsekwencji – grozi nam wyłącznie żywiołowa rewolucja, ze śmiertelnymi ofiarami, w dosłownym tego słowa znaczeniu.

Przekształcenie spzozów w supy nie ma żadnego sensu. I jest jeszcze pora, by od tych pomysłów odstąpić. Joschka Fischer, w przeddzień szczytu w Brukseli (na którym nie udało się przesądzić o kształcie konstytucji UE), mówił: brak rezultatów jest zdecydowanie lepszy niż zły rezultat, który opóźni lub uniemożliwi działalność Unii.

Pora, by także nasz rząd oraz większość parlamentarna okazały podobną dojrzałość polityczną, odstępując od zamiaru forsowania własnej, jedynie słusznej konstytucji dla ochrony zdrowia na całe lata.




Najpopularniejsze artykuły

Ile trwają studia medyczne w Polsce? Podpowiadamy!

Studia medyczne są marzeniem wielu młodych ludzi, ale wymagają dużego poświęcenia i wielu lat intensywnej nauki. Od etapu licencjackiego po specjalizację – każda ścieżka w medycynie ma swoje wyzwania i nagrody. W poniższym artykule omówimy dokładnie, jak długo trwają studia medyczne w Polsce, jakie są wymagania, by się na nie dostać oraz jakie możliwości kariery otwierają się po ich ukończeniu.

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Testy wielogenowe pozwalają uniknąć niepotrzebnej chemioterapii

– Wiemy, że nawet do 85% pacjentek z wczesnym rakiem piersi w leczeniu uzupełniającym nie wymaga chemioterapii. Ale nie da się ich wytypować na podstawie stosowanych standardowo czynników kliniczno-patomorfologicznych. Taki test wielogenowy jak Oncotype DX pozwala nam wyłonić tę grupę – mówi onkolog, prof. Renata Duchnowska.

Diagnozowanie insulinooporności to pomylenie skutku z przyczyną

Insulinooporność początkowo wykrywano u osób chorych na cukrzycę i wcześniej opisywano ją jako wymagającą stosowania ponad 200 jednostek insuliny dziennie. Jednak ze względu na rosnącą świadomość konieczności leczenia problemów związanych z otyłością i nadwagą, w ostatnich latach wzrosło zainteresowanie tą... no właśnie – chorobą?

Najlepsze systemy opieki zdrowotnej na świecie

W jednych rankingach wygrywają europejskie systemy, w innych – zwłaszcza efektywności – dalekowschodnie tygrysy azjatyckie. Większość z tych najlepszych łączy współpłacenie za usługi przez pacjenta, zazwyczaj 30% kosztów. Opisujemy liderów. Polska zajmuje bardzo odległe miejsca w rankingach.

Czy NFZ może zbankrutować?

Formalnie absolutnie nie, publiczny płatnik zbankrutować nie może. Fundusz bez wątpienia znalazł się w poważnych kłopotach. Jest jednak jedna dobra wiadomość: nareszcie mówi się o tym otwarcie.

Onkologia – organizacja, dostępność, terapie

Jak usprawnić profilaktykę raka piersi, opiekę nad chorymi i dostęp do innowacyjnych terapii? – zastanawiali się eksperci 4 września br. podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu.

10 000 kroków dziennie? To mit!

Odkąd pamiętam, 10 000 kroków było złotym standardem chodzenia. To jest to, do czego powinniśmy dążyć każdego dnia, aby osiągnąć (rzekomo) optymalny poziom zdrowia. Stało się to domyślnym celem większości naszych monitorów kroków i (czasami nieosiągalną) linią mety naszych dni. I chociaż wszyscy wspólnie zdecydowaliśmy, że 10 000 to idealna dzienna liczba do osiągnięcia, to skąd się ona w ogóle wzięła? Kto zdecydował, że jest to liczba, do której powinniśmy dążyć? A co ważniejsze, czy jest to mit, czy naprawdę potrzebujemy 10 000 kroków dziennie, aby osiągnąć zdrowie i dobre samopoczucie?

Soczewki dla astygmatyków – jak działają i jak je dopasować?

Astygmatyzm to jedna z najczęstszych wad wzroku, która może znacząco wpływać na jakość widzenia. Na szczęście nowoczesne rozwiązania optyczne, takie jak soczewki toryczne, pozwalają skutecznie korygować tę wadę. Jak działają soczewki dla astygmatyków i na co zwrócić uwagę podczas ich wyboru? Oto wszystko, co warto wiedzieć na ten temat.

Zdrowa tarczyca, czyli wszystko, co powinniśmy wiedzieć o goitrogenach

Z dr. n. med. Markiem Derkaczem, specjalistą chorób wewnętrznych, diabetologiem oraz endokrynologiem, wieloletnim pracownikiem Kliniki Endokrynologii, a wcześniej Kliniki Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego w Lublinie rozmawia Antoni Król.

Jakie badania profilaktyczne są zalecane po 40. roku życia?

Po 40. roku życia wzrasta ryzyka wielu chorób przewlekłych. Badania profilaktyczne pozwalają wykryć wczesne symptomy chorób, które często rozwijają się bezobjawowo. Profilaktyka zdrowotna po 40. roku życia koncentruje się przede wszystkim na wykryciu chorób sercowo-naczyniowych, nowotworów, cukrzycy oraz innych problemów zdrowotnych związanych ze starzeniem się organizmu.

Aż 9,3 tys. medyków ze Wschodu ma pracę dzięki uproszczonemu trybowi

Już ponad 3 lata działają przepisy upraszczające uzyskiwanie PWZ, a 2 lata – ułatwiające jeszcze bardziej zdobywanie pracy medykom z Ukrainy. Dzięki nim zatrudnienie miało znaleźć ponad 9,3 tys. członków personelu służby zdrowia, głównie lekarzy. Ich praca ratuje szpitale powiatowe przed zamykaniem całych oddziałów. Ale od 1 lipca mają przestać obowiązywać duże ułatwienia dla medyków z Ukrainy.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Dobra polisa na życie — na co zwrócić uwagę?

Ubezpieczenie na życie to zabezpieczenie finansowe w trudnych chwilach. Zapewnia wsparcie w przypadku nieszczęśliwego wypadku lub śmierci ubezpieczonego. Aby polisa dobrze spełniała swoją funkcję i gwarantowała pomoc, niezbędne jest gruntowne sprawdzenie jej warunków. Jeśli chcesz wiedzieć, na czym dokładnie powinieneś się skupić — przeczytaj ten tekst!

Życie z wszywką alkoholową: Jak się przygotować i co zmienić w codziennym funkcjonowaniu?

Alkoholizm jest poważnym problemem zdrowotnym, który dotyka wiele osób na całym świecie. Wszywka alkoholowa jest jedną z metod wspomagających walkę z tym uzależnieniem – mały implant, zawierający substancję disulfiram, który wchodzi w reakcję z alkoholem i wywołuje nieprzyjemne objawy po jego spożyciu. Wszywka alkoholowa stała się popularną opcją terapii w miastach takich jak Siedlce, gdzie coraz więcej osób szuka skutecznych sposobów na zerwanie z nałogiem. Jakie zmiany w codziennym funkcjonowaniu przynosi życie z wszywką i jak się do tego przygotować?

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.




bot