SZ nr 17–25/2020
z 19 marca 2020 r.
Rozmowa z Mariolą Łodzińską
Nie ma i nie będzie zgody na agresję!
Ewa Szarkowska
– Wciąż pokutuje przekonane, że z zawodem pielęgniarki czy położnej nierozerwalnie związane jest nie tylko ryzyko zakłucia się igłą, ale także akceptacja agresywnego zachowania pacjenta. I na to nie ma absolutnie naszej zgody. Nie chcemy, żeby agresja wpisywała się w nasz zawód. Nasza praca jest ogromnie obciążająca fizycznie i psychicznie. Dodatkowy stres w postaci agresywnych zdarzeń, niestety powoduje, że zniechęcenie w związku z pracą wykonywaną przez pielęgniarki i położne jest jeszcze większe – podkreśla Mariola Łodzińska, wiceprezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych.
Ewa Szarkowska: Na przełomie roku 2019 i 2020 Naczelna Izba Pielęgniarek i Położnych przeprowadziła anonimową ankietę, z której wynika, że zaledwie garstka ankietowanych pielęgniarek i położnych nie spotkała się z agresją w miejscu pracy.Mariola Łodzińska: Wyniki badania ankietowego jednoznacznie wskazują, iż skala tego zjawiska jest wysoka. Na 817 ankietowanych, w tym 52 pielęgniarzy, zaledwie 49 osób zadeklarowało, że nie zaznało w pracy agresywnego zachowania, choć można przypuszczać, że i te osoby nieraz spotkały się z agresją werbalną, czyli podniesionym głosem czy krzykiem, ale puszczały to mimo uszu. Ankieta dowodzi, że do zachowań agresywnych dochodzi w ponad 20 rodzajach placówek ochrony zdrowia i innych instytucjach, gdzie pracują pielęgniarki, takich jak DPS, stacje sanepidu, sanatoria, a nawet szkoły i żłobki. Wiedzieliśmy, że jest agresja, nie zdawaliśmy sobie jednak sprawy, że aż tak głęboko zakorzeniona.
E.S.: Gdzie najczęściej dochodzi do zachowań agresywnych wobec pielęgniarek i położnych?M.Ł.: Powszechnie uważa się, że najwięcej agresji jest na szpitalnych oddziałach ratunkowych i w izbach przyjęć. Tymczasem – ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu – nasza ankieta wykazała, że największa liczba zachowań agresywnych w stosunku do pielęgniarek i położnych jest na oddziałach szpitalnych oraz w podstawowej opiece zdrowotnej. Na trzecim miejscu znalazły się izby przyjęć, a dopiero na czwartym – SOR-y. Piątą lokatę w tym rankingu zajęły szpitale psychiatryczne, co też bardzo mnie zdumiało. Sama jestem pielęgniarką psychiatryczną, 23 lata pracowałam na oddziale psychiatrycznym i wiem, że wyzwiska i inne formy agresji ze strony pacjenta w ostrej fazie choroby, który uważa, że jest zdrowy, albo pacjenta przywożonego w kajdankach przez policję na obserwację sądowo-psychiatryczną, są w takim miejscu na porządku dziennym. Nie wykluczam, że niska zgłaszalność agresji na psychiatrii wynika z błędnego przekonania, o którym mówiłyśmy na początku naszej rozmowy, że jest to ryzyko wpisane w miejsce pracy.
E.S.: Jak najczęściej wyglądają zachowania agresywne wobec pielęgniarek i położnych? M.Ł.: Z ankiety wynika, że agresja może przybierać różne formy. Od agresji werbalnej przejawiającej się w atakach słownych mających na celu psychiczne zranienie drugiej osoby po napaść fizyczną. Najczęściej są to takie zachowania, jak: straszenie, szturchanie, popychanie czy opluwanie. Ponad 300 osób doświadczyło fałszywego publicznego oskarżenia, a niewiele mniej – zniszczenia własnego mienia. 106 respondentów doświadczyło uporczywego nękania przy pomocy organów ścigania poprzez donos, zgłoszenie do prokuratury czy pisemną skargę, a 72 osoby – pobicia, duszenia. Częstym przejawem agresji jest też zniszczenie mienia publicznego, takie jak kopanie drzwi, zdemolowanie oddziału/izby przyjęć, podarcie dokumentacji medycznej.
E.S.: Kim są sprawcy takich zachowań?M.Ł.: Blisko 84,5 proc. ankietowanych doświadczyło agresji ze strony pacjenta, ok. 75,3 proc. – ze strony jego rodziny, a ok. 26,8 proc. – ze strony jego znajomych. 19 osób zadeklarowało, że spotkało się z agresywnymi zachowaniami ze strony lekarza, a 8 innych osób, w tym: 2 razy – koleżanek, 3 razy – przełożonych, 3 razy – innego personelu medycznego.
E.S.: Jakie są przyczyny zachowań agresywnych wobec pielęgniarek i położnych?M.Ł.: Pacjent przybywający do nowego obcego otoczenia, którym jest szpital czy przychodnia, doświadcza wielu emocji związanych ze swoim stanem zdrowia. Jego poczucie bezpieczeństwa zostaje zagrożone. Frustrację wynikającą z obaw i niepewności przelewa na inne osoby. W poradniach pacjentów denerwują m.in. kolejki i długi czas oczekiwania na przyjęcie oraz błędy w rejestracji. Do aktów agresji ze strony pacjentów najczęściej dochodzi pod wpływem alkoholu i innych środków psychoaktywnych, zwłaszcza dopalaczy. Wśród przyczyn takich zachowań pacjentów w szpitalach są również m.in.: odmowa podania leków bez zlecenia lekarskiego, niezadowolenie z metod leczenia, długie oczekiwanie na przyjście lekarza, zbyt szybki wypis albo niewpisanie zleceń przez lekarza. Powodem zachowań agresywnych rodziny i znajomych pacjenta są m.in. niewiedza o procedurach szpitalnych, niezadowolenie ze standardu opieki pielęgniarskiej lub spowodowane problemem z komunikacją z lekarzem, brak możliwości udzielenia informacji bez zgody pacjenta, zwrócenie uwagi rodzinie pacjenta, odmowa wykonania czynności niewchodzących w zakres kompetencji pielęgniarki czy położnej, obarczanie winą pielęgniarki za błędy innego personelu.
E.S.: W jakich sytuacjach pielęgniarki i położne doświadczają agresji ze strony personelu medycznego?M.Ł.: Do zachowań agresywnych lekarzy najczęściej dochodzi w sytuacji odmowy wykonania zleceń czy czynności nieleżących w kompetencjach pielęgniarki lub położnej. Czasami agresja związana jest z koniecznością skonsultowania stanu zdrowia pacjenta podczas nocnego dyżuru. Przypadki agresji ze strony innych osób były w ocenie ankietowanych elementem mobbingu.
E.S.: Z ankiety wynika, że najczęściej pielęgniarki zgłaszają zdarzenia o zachowaniach agresywnych swoim bezpośrednim przełożonym, którzy powinni wówczas podjąć określone czynności.M.Ł.: Niestety, z tym bywa różnie. Niektórzy pracodawcy starają się zamieść temat po dywan, żeby nie robić rozgłosu. Nie reagują więc na zgłoszony fakt przemocy. Często nie dają wiary wyjaśnieniom pielęgniarki czy położnej, niekiedy nakazują przeproszenie pacjenta lub jego rodziny.
E.S.: Jakie wnioski płyną z tej ankiety?M.Ł.: Ankieta jest cały czas dostępna na stronie internetowej NIPiP i można ją nadal wypełniać, ale wniosek z dotychczasowych jej wyników jest jednoznaczny. Absolutnie nie możemy zostać obojętni na niepokojąco narastające zjawisko agresji wobec osób wykonujących zawód pielęgniarki i położnej. Placówka medyczna, pomimo funkcji ratowania życia i zdrowia, powinna być miejscem bezpiecznym nie tylko dla pacjenta, ale również dla osób wykonujących zawody medyczne.
E.S.: W styczniu Prezydium NRPiP przyjęło stanowisko, w którym zwróciło się z apelem do ministra zdrowia, Rzecznika Praw Pacjenta oraz Rzecznika Praw Obywatelskich o realne zagwarantowanie pielęgniarkom i położnym bezpieczeństwa wykonywania zawodów oraz udzielania świadczeń zdrowotnych. M.Ł.: Nasze stanowisko zostało przyjęte zaraz po wydarzeniach w gdańskim szpitalu na Zaspie, kiedy jedna z pielęgniarek o mało co nie została uduszona przez agresywnego pacjenta. I tylko dlatego, że na nocnym dyżurze były trzy pielęgniarki – co się zdarza coraz rzadziej – nie doszło do tragedii. A to nie pierwszy tak drastyczny przypadek ataku na nasze koleżanki. Przypomnę, że w 2019 r. było kilka ataków nożem. Do pierwszego doszło w szpitalu zakaźnym w Bydgoszczy, na szczęście kobieta nie odniosła poważniejszych obrażeń. W maju 2019 r. jeden z pacjentów szpitala we Wrocławiu zadał pielęgniarce trzy ciosy nożem podczas obchodu sal i podawania leków. Przeżyła tylko dzięki szybkiej pomocy medycznej. Do ataku nożownika na pielęgniarkę doszło też na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym w szpitalu miejskim w Częstochowie. Przyjmując stanowisko, Prezydium NRPiP miało nadzieję zmobilizować instytucje państwowe, aby na poważnie zajęły się rozwiązaniem problemu agresji wobec personelu medycznego, z którym borykamy się od wielu lat.
E.S.: Na początku lutego w Ministerstwie Zdrowia odbyło się spotkanie w sprawie zachowań agresywnych wobec personelu medycznego, w którym uczestniczyli przedstawiciele kierownictwa resortu zdrowia, Komendy Głównej Policji, Prokuratury Krajowej, samorządu zawodowego i związków zawodowych pielęgniarek i położnych, a także ratowników medycznych. Co ustalono?M.Ł.: Prezes NRPiP Zofia Małas przedstawiła wstępną analizę niepokojących wyników naszej ankiety. Przedstawicielka Prokuratury Krajowej poinformowała, że w chwili obecnej skierowano ponad 500 wniosków o ukaranie za napaść wobec pielęgniarki, położnej, ratownika, lekarza. Uczestnicy spotkania zgodzili się, że coraz częstsze przypadki zachowań agresywnych ze strony pacjentów pokazują, iż obowiązujące zapisy dotyczące ochrony prawnej obejmującej pracowników medycznych, nie są wystarczające i wskazali na konieczność podjęcia zmian legislacyjnych. Podczas spotkania uzgodniono, że każda ze stron przygotuje propozycje rozwiązań prawnych w tym zakresie. Minister Józefa Szczurek-Żelazko zadeklarowała pomoc w zorganizowaniu podobnych spotkań także na poziomie województw.
E.S.: Czy takie spotkania odbywały się już wcześniej?M.Ł.: To było pierwsze takie spotkanie, chociaż jako samorząd o problemie agresji mówimy od bardzo dawna. Przypomnę, że w 2014 r. Naczelna Rada Pielęgniarek i Położnych przyjęła uchwałę w sprawie wprowadzenia procedury postępowania w przypadku agresywnego zachowania pacjenta bądź jego rodziny wobec pielęgniarki, zgodnie z którą taką sytuację należy zgłosić pracodawcy. Ten zaś powinien zapewnić jej pomoc psychologiczną i zgłosić zdarzenie policji. Ustalono wówczas wzór zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa wobec funkcjonariusza publicznego, ponieważ od 2012 r. każda pielęgniarka i położna podczas i w związku z wykonywaną pracy podlega takiej ochronie prawnej. W praktyce oznacza to, że naruszenie nietykalności cielesnej, zniewaga czy czynna napaść na pielęgniarkę, położną może skutkować karą grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności. Niestety, opracowana przez nas procedura nie doczekała się powszechnego wdrożenia w placówkach ochrony zdrowia. Wielu pracodawców tłumaczy się, że wewnątrzsamorządowe regulacje ich nie dotyczą. Z kolei policja nie zawsze przyjmuje tego typu zgłoszenia albo umarza postępowanie, tłumacząc niską szkodliwością czynu. I tu leży pies pogrzebany, bo zniechęcone koleżanki i koledzy często w ogóle nie zgłaszają takich sytuacji.
E.S.: NIPiP za pilne uznaje podjęcie działań, aby w każdym miejscu, gdzie pielęgniarka lub położna udziela świadczeń zdrowotnych, miała zapewnione środki bezpieczeństwa, a ich zapewnienie było obowiązkiem ustawowym każdego podmiotu udzielającego świadczeń zdrowotnych. O co konkretnie chodzi?M.Ł.: Obecnie w większości podmiotów leczniczych w Polsce nie funkcjonują procedury regulujące postępowanie w przypadku agresywnych zachowań wobec pracowników. Jako samorząd zawodowy wnioskujemy więc o podjęcie działań legislacyjnych nakładających na podmioty zatrudniające kadry medyczne obowiązek monitorowania i rejestracji zachowań agresywnych. W każdym przypadku zaistnienia takiej sytuacji, pielęgniarka i położna z uwagi na przeżytą traumę powinna mieć zapewnioną opiekę psychologa, a jeśli zajdzie taka potrzeba, możliwość zwolnienia jej przez jakiś czas z obowiązku świadczenia pracy. Naszym zdaniem, pracodawca powinien zostać zobligowany do wdrożenia procedury umożliwiającej pielęgniarce czy położnej natychmiastowe powiadomienie odpowiednich służb o grożącym jej niebezpieczeństwie. Np. w Niemczech pielęgniarki i pielęgniarze są wyposażeni w systemy przywoływania. Są to noszone na szyi smycze z przyciskiem, który uruchamia sygnalizację świetlną i dźwiękową. Ten dźwięk jest przeraźliwy, bo po pierwsze jego zadaniem jest odstraszenie napastnika, ale też zasygnalizowanie innym, że dzieje się ze mną coś złego. To proste rozwiązanie, która można by wprowadzić w Polsce praktycznie od ręki.
E.S.: Z ankiety wynika, że agresji doświadcza spora grupa młodych pielęgniarek i pielęgniarzy ze stażem pracy nieprzekraczającym 5 lat. Czy młodzi adepci zawodu, którzy opuszczają szkoły pielęgniarskie, są szkoleni, jak sobie radzić sobie z agresją pacjenta?M.Ł.: W tej chwili zmienia się system kształcenia przeddyplomowego i wszystko zależy od szkoły, czy widzi potrzebę wdrożenia takiego szkolenia. Dlatego na pewno konieczne jest przeszkolenie w ramach kształcenia podyplomowego pielęgniarek i położnych z umiejętności radzenia sobie w sytuacjach stresowych. Muszą wiedzieć, jak się komunikować z pacjentem i reagować na jego agresywne zachowanie, a w razie konieczności samoobrony potrafić umiejętnie uchwycić osobę agresywną, by uniknąć ciosu. W naszej ocenie potrzebna byłaby też ogólnopolska kampania społeczna, podnosząca prestiż naszego zawodu i przypominająca, że tak jak policjanci czy strażacy jesteśmy funkcjonariuszami publicznymi. Wiele lat temu taka kampania, bardzo przemawiająca do społeczeństwa i pracodawców, odbyła się w Wielkiej Brytanii. Jej motywem przewodnim był plakat z wizerunkiem małej dziewczynki i hasłem „Moja mamusia jest pielęgniarką. Proszę, chroń ją w pracy”. W Polsce też należałoby przypomnieć, że pielęgniarki i położne niosą przede wszystkim pomoc chorym, a że jest ich coraz mniej, spieszmy się je chronić przed agresją.
Najpopularniejsze artykuły
10 000 kroków dziennie? To mit!
Odkąd pamiętam, 10 000 kroków było złotym standardem chodzenia. To jest to, do czego powinniśmy dążyć każdego dnia, aby osiągnąć (rzekomo) optymalny poziom zdrowia. Stało się to domyślnym celem większości naszych monitorów kroków i (czasami nieosiągalną) linią mety naszych dni. I chociaż wszyscy wspólnie zdecydowaliśmy, że 10 000 to idealna dzienna liczba do osiągnięcia, to skąd się ona w ogóle wzięła? Kto zdecydował, że jest to liczba, do której powinniśmy dążyć? A co ważniejsze, czy jest to mit, czy naprawdę potrzebujemy 10 000 kroków dziennie, aby osiągnąć zdrowie i dobre samopoczucie?