Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 51–58/2008
z 14 lipca 2008 r.


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Służba zdrowia wobec służb bezpieczeństwa

Niezbędnik medyka (cz. II)

Małgorzata Solecka

Stało się. Do drzwi puka policja, ABW, CBA. Przeszukanie, zatrzymanie, przesłuchanie – możemy tylko przypuszczać, co jeszcze nas czeka. Dobrze z góry założyć, że najbliższą noc – i być może kilka, kilkanaście (oby nie więcej) następnych – spędzimy w areszcie. I to nawet wtedy, gdy jesteśmy głęboko przekonani o swojej niewinności. Świadomość, że możemy zostać aresztowani, pozwala na przygotowanie się do zupełnie nowej sytuacji: niemal niczego nam nie wolno, nie decydujemy sami o sobie. Jak wytrzymać w areszcie, co wolno, czego nie wolno? Odpowiedzi mjr Luizy Sałapy, rzecznika Służby Więziennej, skonfrontowaliśmy z relacjami osób, które trafiły do aresztu w związku z prowadzonymi postępowaniami "antykorupcyjnymi".

Co zabrać?

Można mówić o szczęściu w nieszczęściu, jeśli funkcjonariusze przychodzą po nas do domu. Możemy zabrać ze sobą niezbędne rzeczy osobiste: nie tylko pastę i szczoteczkę do zębów, ale mydło, szampon, inne artykuły higieniczne, kilka zmian bielizny, skarpety, dresy.

Gdy zatrzymanie następuje "na mieście" (najczęściej w miejscu pracy), sytuacja jest bardziej skomplikowana. Funkcjonariusze na pewno nie zgodzą się "podrzucić" nas do domu, żebyśmy się odpowiednio spakowali. Ale warto poprosić o rzeczy osobiste – zdarzają się przypadki, że pozwalają komuś z bliskich taką paczkę podać, np. przed bramą prokuratury, w której będziemy przesłuchiwani. Jest to jednak wyłącznie dobra wola konkretnych ludzi, na którą nie zawsze można liczyć. Równie dobrze może się okazać, że na przesłuchanie, a potem do aresztu trafimy z pustymi rękoma, a na pierwszą paczkę z domu będziemy mogli liczyć za trzy, a nawet cztery tygodnie.

W areszcie musimy dostać nie tylko koc i poduszkę, ale też środki czystości i podstawowe artykuły higieniczne. Będą one jednak kiepskiej jakości. – Śmierdzące mydło, podła pasta do zębów – wylicza jeden z aresztowanych, którego policja "zgarnęła" z miejsca pracy i przez dwa tygodnie nie miał niczego własnego. Nie mógł nawet skorzystać z "wypiski", bo – jak większość "zwykłych ludzi" – w portfelu miał tylko karty kredytowe, a nie plik banknotów.

Bardzo ważne! Gdy policja zatrzymuje nas w domu, zabierzmy – oprócz rzeczy osobistych i higienicznych – pieniądze. Jeśli zatrzymują nas w miejscu pracy, pożyczmy gotówkę od kolegów. Pieniądze zostaną nam zabrane do depozytu, ale przynajmniej z części będziemy mogli skorzystać i kupować artykuły higieniczne i żywność w kantynie. To właśnie jest "wypiska", do której mamy prawo już w pierwszych trzech dniach pobytu w areszcie. Oczywiście – pod warunkiem, że dysponujemy pieniędzmi. Dlatego bardzo ważne jest, by rodzina, gdy tylko się dowie, w jakim areszcie zostaliśmy osadzeni – przesłała pieniądze na konto aresztu (numery kont są w Internecie), koniecznie z dokładną informacją, dla kogo są one przeznaczone.

Paczka z domu

Aresztowany ma prawo otrzymywać paczki od rodziny – zarówno odzieżowo-higieniczne, jak i żywnościowe. Ale to nie znaczy, że można mu wysyłać wszystko, co według bliskich może się przydać w celi.

W przypadku paczki higieniczno-odzieżowej rodzina musi poczekać, aż aresztowany przyśle "talon", czyli spis rzeczy sporządzony przez wychowawcę, uwzględniający potrzeby aresztowanego. W paczce mogą się znaleźć wyłącznie rzeczy wyszczególnione w tym spisie. Paczkę można doręczyć do aresztu osobiście, przekazać ją za pośrednictwem sądu lub prokuratury albo tylko wysłać pocztą czy kurierem.

Paczkę żywnościową (maksymalnie pięciokilogramową) aresztowany może otrzymać raz na kwartał. Warto zapoznać się dokładnie z regulaminem konkretnego aresztu, bo nie ma ogólnych reguł, co może ona zawierać. Na pewno wykluczone są wszelkie puszki i konserwy, wędlina – najlepiej plasterkowana, ewentualnie suszona, herbata ekspresowa (liściasta na pewno zostanie przesypana). W niektórych aresztach kontrolowane paczki z kawą są "prute", w innych – badane tylko wykrywaczem do metalu. Z pieczywa najlepsze są sucharki; bochenek chleba jest "podejrzany", bo można w nim ukryć list albo nawet jakieś zakazane narzędzie. A również zawartość tej paczki będzie starannie skontrolowana przez funkcjonariuszy.

Uwaga! Jeśli w paczce higieniczno-odzieżowej albo żywnościowej znajdą się rzeczy zakazane – w 90 przypadkach na 100 skończy się to jej odesłaniem do adresata. Nie warto więc ryzykować przemycania dodatkowych produktów na własną rękę, licząc, że trafi się na wyjątkowo życzliwego czy nieuważnego strażnika.

Jeśli cierpimy na jakąś przewlekłą chorobę i systematycznie przyjmujemy leki, musimy o tym powiadomić funkcjonariuszy w momencie zatrzymania. Wtedy przed decyzją o aresztowaniu zbada nas lekarz więzienny. Jeśli zatrzymanie następuje w domu albo leki mamy przy sobie – mamy prawo je zabrać ze sobą. Oczywiście, trafią do depozytu, ale – po konsultacji z lekarzem więziennym – będziemy je systematycznie otrzymywać.

Jeśli do aresztu trafimy bez leków, zaordynuje je lekarz więzienny. Nie liczmy jednak, że jeśli przyjmujemy drogie, nowoczesne leki na nadciśnienie, w areszcie dostaniemy takie same. Trzeba się będzie zadowolić tańszymi odpowiednikami. Ale mamy prawo domagać się zgody lekarza więziennego na przesłanie "naszych" leków w paczce.

Co jeszcze można dostarczyć aresztowanemu? Na pewno – radio. Tymczasowo aresztowany może mieć też telewizor, ale w celi może być tylko jeden. Można też dostarczyć czajnik bezprzewodowy. Absolutnie wykluczone są natomiast laptopy i wszelkiego typu sprzęt odtwarzająco-nagrywający.

Widzenia i kontakt z bliskimi

Tymczasowo aresztowany ma mniej praw niż skazany prawomocnym wyrokiem. Najdotkliwiej odczuwa to właśnie przez drastyczne ograniczenie (czasami nawet całkowite) kontaktów z najbliższymi. Więzień ma prawo do regularnych widzeń (chyba, że je straci za karę), może też telefonować z aparatu więziennego. Aresztowany – nie. I nie ma tu znaczenia, do którego aresztu trafimy, gdyż kwestię widzeń i kontaktów między aresztowanymi a "resztą świata" regulują przepisy Kodeksu karnego wykonawczego.

Przez cały czas trwania aresztu pozostajemy do dyspozycji prokuratury (jeśli trwa postępowanie przygotowawcze i akt oskarżenia nie trafił do sądu) bądź sądu. I to właśnie prokurator (lub sąd) wydają zgody na widzenie, przez te instytucje przechodzi też korespondencja.

Na widzenie ma szansę tylko najbliższa rodzina, zgoda jest zawsze jednorazowa – za każdym razem osobiście trzeba się zgłaszać do "organu" z pisemnym wnioskiem o pozwolenie na widzenie.

W skrajnych przypadkach, gdy aresztowany pozostaje do dyspozycji kilku organów (bo np. występuje jako podejrzany w kilku śledztwach, prowadzonych przez różne prokuratury), trzeba uzyskać zgodę na widzenie od wszystkich!

Prokuratura najczęściej zgadza się na widzenie "przez szybę", tj. bez możliwości osobistego kontaktu. I - oczywiście – w obecności strażnika. Teoretycznie istnieje możliwość uzyskania zgody na widzenie bezpośrednie, przy stole, ale taka zgoda jest wydawana sporadycznie.

Przez prokuraturę lub sąd przechodzi też cała korespondencja do aresztowanego. Dlatego czasami list od rodziny "idzie" bardzo długo. Na jednym z forów internetowych, poświęconych poradom prawnym, żona aresztowanego skarży się, że prokuratura cztery tygodnie sprawdzała list, do którego był dołączony rysunek kilkuletniego dziecka.

Mjr Luiza Sałapa przyznaje, że "zwykły człowiek", który wcześniej nie miał kontaktów z wymiarem sprawiedliwości, w areszcie przeżywa straszliwą traumę, a wszystko, co go spotyka, traktuje jak wymierzone w niego szykany i upokorzenia, mające go doprowadzić do jak najszybszego złamania, czyli przyznania się do winy i współpracy z prokuratorem. I - ma rację! Właśnie temu podporządkowane są bowiem reguły instytucji aresztu. Temu też służy "areszt wydobywczy", kiedy prokuratura składa kolejne wnioski o przedłużenie aresztu tymczasowego w nadziei złamania podejrzanego i zmuszenia go do współpracy. Przykładem takich aresztowanych jest lobbysta Marek Dochnal, który zakłada stowarzyszenie ofiar "aresztu wydobywczego". Warto pamiętać, że instytucje europejskie – w tym Trybunał Praw Człowieka – wielokrotnie zwracały uwagę, że Polska nadużywa instytucji aresztu, czyli środka zapobiegawczego, który powinien być wykorzystywany w ostateczności. Bezpodstawne aresztowanie albo przedłużanie czasu aresztu może być podstawą do skarżenia Polski o odszkodowanie.

W areszcie trzeba nieustannie przypominać sobie podstawową radę adwokatów:

- Nie wolno się do niczego przyznawać. Nawet, jeśli za wszelką cenę chcemy go jak najszybciej opuścić. Nie powinniśmy w ogóle rozmawiać z prokuratorem – bez uprzednich konsultacji ze swoim obrońcą.




Zobacz też: Niezbędnik medyka (cz. I)

Uwaga Nasi Czytelnicy!
16 lipca 2008 r. "Gazeta Wyborcza" zamieściła na swoich łamach tekst nawiązujący do artykułu, jaki ukazał się 30 czerwca 2008 r. w "Służbie Zdrowia" pt. "Niezbędnik medyka" (cz. I). W związku z tym bardzo prosimy, aby zechcieli Państwo wyrobić sobie własną opinię na temat tekstu oryginalnego na jego podstawie, a nie sensacyjnych komentarzy czy wybiórczo omówionych zdań. Redakcja "SZ" nigdy nie pochwalała i nie będzie pochwalała uczynków, które zasługują na naganę. "Służba Zdrowia" towarzyszy swoim czytelnikom, środowisku medycznemu, na co dzień, także w trudnych momentach: gdy walczy ono o pieniądze na leczenie chorych, jest krzywdzone kreowanym przez media wizerunkiem łapowników czy pijaków, gdy musi się bronić przed głupimi reformami. Prawo do wolności uważamy za równe prawu do życia i zdrowia. Obserwujemy, że w naszym kraju w stosunku do przedstawicieli środowisk medycznych dochodzi do nadużywania środka zapobiegawczego, jakim jest areszt, przy czym świadomość prawna wśród medyków jest dalece niewystarczająca. Nasz "Niezbędnik medyka" – w sytuacji, gdy uprawiają Państwo zawód tak wielkiego ryzyka znalezienia się w konflikcie z prawem , najczęściej, jak uczy doświadczenie, bez Państwa winy – miał na celu wyposażyć naszych czytelników w podstawową, obywatelską wiedzę o prawach, jakie przysługują osobom zatrzymanym. Każdy człowiek ma prawo do obrony, ale musi je znać i umieć stosować. Tym bardziej że dobrem chronionym przez lekarza i innych fachowych pracowników medycznych jest między innymi tajemnica zawodowa i ochrona danych pacjentów.
red. nacz. Aleksandra Gielewska




Najpopularniejsze artykuły

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Ile trwają studia medyczne w Polsce? Podpowiadamy!

Studia medyczne są marzeniem wielu młodych ludzi, ale wymagają dużego poświęcenia i wielu lat intensywnej nauki. Od etapu licencjackiego po specjalizację – każda ścieżka w medycynie ma swoje wyzwania i nagrody. W poniższym artykule omówimy dokładnie, jak długo trwają studia medyczne w Polsce, jakie są wymagania, by się na nie dostać oraz jakie możliwości kariery otwierają się po ich ukończeniu.

Diagnozowanie insulinooporności to pomylenie skutku z przyczyną

Insulinooporność początkowo wykrywano u osób chorych na cukrzycę i wcześniej opisywano ją jako wymagającą stosowania ponad 200 jednostek insuliny dziennie. Jednak ze względu na rosnącą świadomość konieczności leczenia problemów związanych z otyłością i nadwagą, w ostatnich latach wzrosło zainteresowanie tą... no właśnie – chorobą?

Najlepsze systemy opieki zdrowotnej na świecie

W jednych rankingach wygrywają europejskie systemy, w innych – zwłaszcza efektywności – dalekowschodnie tygrysy azjatyckie. Większość z tych najlepszych łączy współpłacenie za usługi przez pacjenta, zazwyczaj 30% kosztów. Opisujemy liderów. Polska zajmuje bardzo odległe miejsca w rankingach.

Testy wielogenowe pozwalają uniknąć niepotrzebnej chemioterapii

– Wiemy, że nawet do 85% pacjentek z wczesnym rakiem piersi w leczeniu uzupełniającym nie wymaga chemioterapii. Ale nie da się ich wytypować na podstawie stosowanych standardowo czynników kliniczno-patomorfologicznych. Taki test wielogenowy jak Oncotype DX pozwala nam wyłonić tę grupę – mówi onkolog, prof. Renata Duchnowska.

10 000 kroków dziennie? To mit!

Odkąd pamiętam, 10 000 kroków było złotym standardem chodzenia. To jest to, do czego powinniśmy dążyć każdego dnia, aby osiągnąć (rzekomo) optymalny poziom zdrowia. Stało się to domyślnym celem większości naszych monitorów kroków i (czasami nieosiągalną) linią mety naszych dni. I chociaż wszyscy wspólnie zdecydowaliśmy, że 10 000 to idealna dzienna liczba do osiągnięcia, to skąd się ona w ogóle wzięła? Kto zdecydował, że jest to liczba, do której powinniśmy dążyć? A co ważniejsze, czy jest to mit, czy naprawdę potrzebujemy 10 000 kroków dziennie, aby osiągnąć zdrowie i dobre samopoczucie?

Czy NFZ może zbankrutować?

Formalnie absolutnie nie, publiczny płatnik zbankrutować nie może. Fundusz bez wątpienia znalazł się w poważnych kłopotach. Jest jednak jedna dobra wiadomość: nareszcie mówi się o tym otwarcie.

Cukrzyca: technologia pozwala pacjentom zapomnieć o barierach

Przejście od leczenia cukrzycy typu pierwszego opartego na analizie danych historycznych i wielokrotnych wstrzyknięciach insuliny do zaawansowanych algorytmów automatycznego jej podawania na podstawie ciągłego monitorowania glukozy w czasie rzeczywistym jest spełnieniem marzeń o sztucznej trzustce. Pozwala chorym uniknąć powikłań cukrzycy i żyć pełnią życia.

Zdrowa tarczyca, czyli wszystko, co powinniśmy wiedzieć o goitrogenach

Z dr. n. med. Markiem Derkaczem, specjalistą chorób wewnętrznych, diabetologiem oraz endokrynologiem, wieloletnim pracownikiem Kliniki Endokrynologii, a wcześniej Kliniki Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego w Lublinie rozmawia Antoni Król.

Soczewki dla astygmatyków – jak działają i jak je dopasować?

Astygmatyzm to jedna z najczęstszych wad wzroku, która może znacząco wpływać na jakość widzenia. Na szczęście nowoczesne rozwiązania optyczne, takie jak soczewki toryczne, pozwalają skutecznie korygować tę wadę. Jak działają soczewki dla astygmatyków i na co zwrócić uwagę podczas ich wyboru? Oto wszystko, co warto wiedzieć na ten temat.

Onkologia – organizacja, dostępność, terapie

Jak usprawnić profilaktykę raka piersi, opiekę nad chorymi i dostęp do innowacyjnych terapii? – zastanawiali się eksperci 4 września br. podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu.

Jakie badania profilaktyczne są zalecane po 40. roku życia?

Po 40. roku życia wzrasta ryzyka wielu chorób przewlekłych. Badania profilaktyczne pozwalają wykryć wczesne symptomy chorób, które często rozwijają się bezobjawowo. Profilaktyka zdrowotna po 40. roku życia koncentruje się przede wszystkim na wykryciu chorób sercowo-naczyniowych, nowotworów, cukrzycy oraz innych problemów zdrowotnych związanych ze starzeniem się organizmu.

Aż 9,3 tys. medyków ze Wschodu ma pracę dzięki uproszczonemu trybowi

Już ponad 3 lata działają przepisy upraszczające uzyskiwanie PWZ, a 2 lata – ułatwiające jeszcze bardziej zdobywanie pracy medykom z Ukrainy. Dzięki nim zatrudnienie miało znaleźć ponad 9,3 tys. członków personelu służby zdrowia, głównie lekarzy. Ich praca ratuje szpitale powiatowe przed zamykaniem całych oddziałów. Ale od 1 lipca mają przestać obowiązywać duże ułatwienia dla medyków z Ukrainy.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.




bot