Pięć obszarów, dziewięćdziesiąt dziewięć konkretnych zadań. Wśród nich – podatek cukrowy, osobny przedmiot szkolny o zdrowiu i refundowane, choć nieobowiązkowe, szczepienie przeciw HPV. Najpierw, od 2021 roku, dziewcząt, później – również chłopców. Czy Narodowa Strategia Onkologiczna przyniesie nową jakość nie tylko w onkologii, ale również w zdrowiu publicznym?
Miała być przedstawiona do końca listopada Radzie Ministrów, została wysłana – na początku grudnia – do uzgodnień wewnątrz rządu. Z dużym prawdopodobieństwem, zwłaszcza że nie wszystkie aspekty są uzgodnione na 100 proc. (finansowanie!) – można założyć, że rząd przyjmie Narodową Strategię Onkologiczną na lata 2020–2030 albo w samej końcówce roku, albo – co bardziej prawdopodobne – na początku stycznia. To w żaden sposób nie zmienia faktu, że Ministerstwu Zdrowia i zespołowi ekspertów należą się nie tylko pochwały, ale wręcz – owacja. Oczywiście, pod warunkiem, że zapisy staną się ciałem. Choć w kilku kwestiach brawa, na dobrą sprawę, można bić już dziś. Przede wszystkim za postawienie kropki nad i, a także decyzję, że Polska będzie refundować szczepienia przeciw HPV dla nastolatków. Bardzo szybko, za kilkanaście miesięcy, dla dziewczynek (od 9. do 14. roku życia) i od 2026 roku dla chłopców.
To, o czym onkolodzy mówili od lat, de facto szczepionka na raka. W krajach, które powszechne i bezpłatne szczepienia przeciw HPV wprowadziły już wiele lat temu, praktycznie wyeliminowano raka szyjki macicy w populacji objętej szczepieniem – choroba występuje wyłącznie w starszych rocznikach. Badania potwierdzają bezpieczeństwo i skuteczność szczepionki. I to, że zmniejsza ona również zachorowalność na inne nowotwory, wywoływane przez brodawczaka ludzkiego. – Szczepienie będzie refundowane od stycznia 2021 roku – zapowiada minister zdrowia Łukasz Szumowski.
Nie będzie ono obowiązkowe (widać, że resort zdrowia nie chce szarżować, spodziewając się kontrofensywy nie tylko ze środowiska antyszczepionkowców, ale również konserwatywnych środowisk katolickich, wśród których pokutuje mit, że szczepienie przeciw HPV to wstęp do inicjacji seksualnej), ale zostanie wpisane do Programu Szczepień Ochronnych jako refundowane. Koszt – niebagatelny, bo wyszczepienie jednego rocznika dziewczynek oznacza wydatek ok. 90 mln zł. Dodatkowym problemem jest… brak szczepionek. Na wolnym rynku w tej chwili dostać szczepionkę graniczy z cudem, w opałach są samorządy, które już wcześniej uruchomiły programy szczepień i muszą zapewnić zaszczepionym pierwszą dawką kolejne podanie preparatu. Taki stan rzeczy wynika z faktu, że przeciw HPV szczepią już nie tylko kraje Europy Zachodniej, Australii czy USA, ale również swoje programy szczepień uruchamiają Chiny. Jednak minister Szumowski zapewnia, że gdy Polska podejmie decyzję o refundacji szczepionki, producent dostarczy wystarczającą liczbę dawek.
Realizacja całej NSO ma kosztować – na przestrzeni dekady – ponad 5 miliardów złotych. Ponieważ jednak już w tej chwili minister zdrowia realizuje Narodowy Program Zwalczania Chorób Nowotworowych, dysponując kwotą 250 mln zł rocznie, budżet państwa będzie musiał dołożyć „tylko” drugie tyle, by osiągnąć zamierzony pułap. Gdy Ministerstwo Zdrowia kierowało projekt dokumentu do uzgodnień międzyresortowych, nie było jeszcze pewne, czy Ministerstwo Finansów nie zgłosi wobec tych planów swojego weta. Dlatego też w 2020 roku budżet na walkę z rakiem się nie zmieni i wyniesie 250 mln zł. Większe środki minister zdrowia ma mieć do dyspozycji dopiero od 2021 roku.
– Celem strategicznym jest wzrost odsetka osób przeżywających pięć lat od zakończenia terapii onkologicznej, a także zwiększenie wykrywalności nowotworów. Ma to szczególne znaczenie w sytuacji, gdy prognozy wskazują, że w kolejnych latach zapadalność na choroby nowotworowe zwiększy się o 28 proc. – mówił Łukasz Szumowski, prezentując dziennikarzom szczegóły Narodowej Strategii Onkologicznej.
Nie będzie mowy o sukcesie, jeśli nie zmieni się świadomość społeczna, bo – jak podkreślają eksperci – połowie przypadków nowotworów można skutecznie zapobiegać, zmieniając złe nawyki. Dlatego Strategia kładzie nacisk na profilaktykę i edukację. – Chcemy utrzymać kampanie zdrowotne w mediach, bo dotychczasowe doświadczenia wskazują, że to skutecznie oddziałuje na świadomość pacjentów. Chodzi o promocję zdrowego odżywiania, aktywności ruchowej i badań profilaktycznych – tłumaczył Szumowski. Jednak edukacja to nie tylko, i nawet nie przede wszystkim, kampanie medialne. – Kluczem do poprawy stanu zdrowia Polaków jest powszechna edukacja zdrowotna i dlatego widzimy potrzebę wprowadzenia do szkół lekcji o zdrowiu. Będziemy o tym rozmawiać z resortem edukacji – zapowiedział minister.
Ministerstwo Zdrowia chce, by we wrześniu 2022 roku edukacja zdrowotna była osobnym przedmiotem, realizowanym w szkołach podstawowych i ponadpodstawowych, natomiast już od najbliższego roku szkolnego zamierza wprowadzić do szkół scenariusze lekcji (realizowanych np. w ramach godzin wychowawczych) poświęcone zdrowym wyborom. Już kilka miesięcy temu wprowadzenie do szkół odrębnego przedmiotu poświęconego zdrowiu postulował Rzecznik Praw Pacjenta (był to zresztą jeden z wniosków, jakie pojawiły się w trakcie debaty „Wspólnie dla zdrowia”), jednak resort edukacji wykluczył taką możliwość, tłumacząc, że treści prozdrowotne są obecne w podstawie programowej, wprowadzenie zaś osobnego przedmiotu wiązałoby się ze zwiększeniem i tak dużej liczby godzin lekcyjnych.
Ministerstwo Zdrowia jest jednak zdeterminowane, zwłaszcza że jednym z kluczowych problemów zdrowotnych Polski jest rosnący odsetek dzieci z otyłością, która jest czynnikiem ryzyka nie tylko w chorobach układu krążenia, zaburzeniach hormonalnych, ale również chorobach nowotworowych. Innym sposobem walki z tym negatywnym trendem ma być podatek cukrowy, który ministerstwo planuje wprowadzić do końca 2022 roku. A jeśli będzie to możliwe, jak podkreślał wiceminister Sławomir Gadomski, nawet wcześniej.
Bez edukacji nie poprawią się również wskaźniki zgłaszalności na badania przesiewowe. Jednak by ułatwić Polakom dokonywanie takich badań, resort chce wprowadzić – obok tradycyjnych metod, takich jak kolonoskopia czy cytologia, również badania innego typu. Lekarze POZ mogliby dawać pacjentom test na badania krwi utajonej w kale, od 2021 roku resort zdrowia planuje też wprowadzenie badań DNA wirusa HPV. Raka płuc ma pomóc wykrywać niskoemisyjna tomografia komputerowa.
Nowe metody i nowy sprzęt – w ciągu kilku lat resort zdrowia chce na przykład wymienić wszystkie mammografy na cyfrowe (w tej chwili cyfrowy jest co trzeci mammograf). Wszystko po to, by przy spodziewanej i zakładanej większej, i to znacząco, zgłaszalności, zminimalizować prawdopodobieństwo fałszywie dodatnich i fałszywie ujemnych wyników badań diagnostycznych. W obu przypadkach fałszywy wynik generuje bowiem ogromne koszty – bezpośrednie i pośrednie, finansowe, organizacyjne. I, zwłaszcza dla pacjenta, psychiczne.
Sam sprzęt jednak nie leczy. Dlatego odrębnym obszarem strategicznym są kadry. Zmiany mają pójść bardzo głęboko – aż do programu studiów lekarskich. Łukasz Szumowski podkreślał, że w tej chwili traktują one onkologię po macoszemu, co sprawia, że studenci medycyny nie tylko nie mają wiedzy medycznej, ale nieobce im są przestarzałe poglądy choćby dotyczące tego, jakie możliwości ma współczesna medycyna w zakresie leczenia chorób nowotworowych. – Wielu uważa, że onkolog nie ma szans na dłuższe leczenie pacjenta, podczas gdy przecież w tej chwili duża część chorób nowotworowych może być leczona jak choroby przewlekłe – podkreśla minister. Ministerstwo chce przekonać młodych adeptów medycyny do specjalizacji – po stażu – w onkologii i specjalizacjach pokrewnych. Zmiany mają dotyczyć też kształcenia podyplomowego oraz ustawicznego, tak by wiedzę na temat chorób nowotworowych – zwłaszcza potrzebnej do wczesnego wykrywania i profilaktyki nowotworów – poszerzały np. pielęgniarki i położne czy lekarze POZ.
NSO zakłada też inwestycje w naukę i innowację. To zadanie weźmie na siebie Agencja Badań Medycznych – szacuje się, że z puli ABM na niekomercyjne badania kliniczne rocznie 40 proc. środków będzie zasilać onkologię, zwiększając tym samym dostępność nowoczesnych, innowacyjnych terapii dla pacjentów z chorobami nowotworowymi. W NSO wprost zapisano plany powstania m.in. ośrodków badań wczesnych faz, centrów wsparcia badań klinicznych, sieci biobanków oraz zwiększenia udziału pacjentów onkologicznych w badaniach klinicznych – to wszystko zadania, które będzie realizować ABM. Już pierwszy konkurs na niekomercyjne badania, który Agencja będzie rozstrzygać w najbliższych miesiącach, przyniósł potwierdzenie założeń: ponad 40 proc. projektów, zgłoszonych na konkurs, dotyczy właśnie onkologii.
NSO zakłada też, że w 2030 roku radykalnie poprawi się dostępność pacjentów do terapii lekowych – celem jest dojście do tego, by Polska refundowała 90 proc. terapii refundowanych w UE.
– W Polsce żyje około miliona osób, u których zdiagnozowano lub wyleczono nowotwór. Niestety, sto tysięcy Polaków rocznie umiera z powodu raka – podkreśla prof. Piotr Rutkowski, przewodniczący zespołu tworzącego strategię onkologiczną. W krajach o najlepiej zorganizowanej opiece zdrowotnej wyleczonych jest 60 proc. chorych na nowotwory, w Norwegii – nawet 70 proc. W Polsce – nieco ponad 40 proc.
Czy Narodowa Strategia Onkologiczna zmieni te statystyki? Jest szansa, jeśli nie zostanie na papierze.