Heinrich Himmler, jeden z głównych hitlerowskich przywódców, szef policji i SS oraz od 1943 r. minister spraw wewnętrznych III Rzeszy Niemieckiej – był wielkim zwolennikiem medycyny ludowej, a zwłaszcza homeopatii. Uważał, że homeopatia niesłusznie uznawana jest za nienaukową i lekceważoną przez lekarzy. Wykorzystując swoją wielką władzę, w okresie II wojny światowej usiłował udowodnić wartość homeopatii poprzez odpowiednie eksperymenty, przeprowadzane na więźniach obozów koncentracyjnych.
Naczelnemu lekarzowi SS policji prof. dr. Ernstowi Grawitzowi wydał polecenie przeprowadzenia takich doświadczeń w obozie koncentracyjnym Dachau koło Monachium. Wykonując jego polecenie, Grawitz nakazał utworzyć w rewirze obozowym w Dachau, w czerwcu 1942 r., 20-łóżkowy biochemiczny oddział eksperymentalny. Pod określeniem "biochemiczny" kryło się pojęcie homeopatyczny. Na kierownika oddziału Grawitz wybrał lekarza spoza załogi obozowej – ordynatora pobliskiego oddziału chorób wewnętrznych szpitala dla SS-manów w Dachau, SS-Hauptsturmführera dr. med. Heinricha Schütza. W pracy mieli go wspomagać asystent Hermann Pape oraz lekarz obozowy Waldemar Wolter. Nadzorować badania miał z kolei SS-Standartenführer (odpowiednik pułkownika) prof. dr Theodor Laue z Uniwersytetu w Monachium.
Do doświadczeń wybrano więźniów różnych narodowości, ale głównie Polaków, i to najczęściej duchownych. W listopadzie 1941 r. przybył bowiem do Dachau wielki transport 1800 polskich duchownych. Spośród nich wybierano najczęściej osoby do eksperymentów. Schütz przesyłał meldunki o wynikach badań prof. Grawitzowi.
Pod koniec sierpnia 1942 r. Grawitz złożył raport o nich Heinrichowi Himmlerowi. Z raportu Schütza możemy zorientować się, na czym w ogóle polegały te próby. Czytamy w nim:
"W obozie Dachau było leczonych środkami biochemicznymi (tj. homeopatycznymi – przyp. autora) 40 przypadków. Obok procesów ropnych leczono także choroby, w których można było spodziewać się korzystnych zmian po leczeniu środkami biochemicznymi:
--- Procesy ropne i ropowice – 17 przypadków
--- Posocznice – 8
--- Czyraczność i ropnie – 2
--- Zakażone rany operacyjne – 1
--- Malaria – 9
--- Ropień opłucnej – 3
--- Septyczne zapalenie wsierdzia – 1
--- Nerczyca – 1
--- Kamica dróg żółciowych – 1
Zgodnie ze wskazaniami biochemii (tj. homeopatii – przyp. autora), w różnych przypadkach zastosowano następujące leki homeopatyczne (oznaczenie D-6 to rozcieńczenie 1:100 000 – przyp. autora):
--- Fosforan potasowy D-6
--- Fosforan żelaza D-6 i D-12
--- Chlorek sodowy D-6
--- Fosforan wapniowy D-6
--- Fosforan sodowy D-6
--- Fluorek wapniowy D-6
Posocznice najczęściej wywoływano sztucznie. Wszystkie przypadki posocznicy zakończyły się śmiertelnie. Chorzy na malarię nie reagowali na to leczenie. Rozlane procesy ropne (czyraki, ropniaki opłucnej) oraz septyczne zapalenie wsierdzia, nerczyca, rwa kulszowa, kamica dróg żółciowych również nie reagowały na leczenie biochemiczne (homeopatyczne). Jeżeli przebieg choroby był pomyślny, nie różnił się on niczym od przebiegu takiej samej choroby nieleczonej. Sugestie, że środki biochemiczne (tj. homeopatyczne) mają korzystny wpływ na chorobę, nasunęły się jedynie w pięciu przypadkach, z których cztery były stosunkowo błahe. Należy stwierdzić, że poważnie chorzy odmawiali przyjmowania tabletek, ponieważ stawało się dla nich torturą przyjmowanie ich co pięć minut zarówno w dzień, jak i w nocy.
Reasumując, można powiedzieć, że z liczby 40 przypadków 1 wynik leczenia był pozytywny, 4 dalsze pozytywne, ale z zastrzeżeniem, a u 35 chorych wynik był negatywny, z których 10 skończyło się śmiertelnie.
W obozie koncentracyjnym Auschwitz leczono dodatkowo przypadki posocznicy, która rozwinęła się z ropowicy – fosforanem potasowym D-4. W żadnym z tych przypadków nie zaobserwowano leczniczego wpływu na przebieg choroby. Wszystkie przypadki skończyły się śmiertelnie".
Sprawozdanie Grawitza przeczytał jako pierwszy osobisty sekretarz Himmlera – Rudolf Brandt. Z jego inicjatywy 11 września 1942 r. w Monachium, została zwołana konferencja w tej sprawie, z udziałem prof. Theodora Laue. Prof. Laue uważał, że badania te są utrudnione, bo brakuje w nich, jako doradcy, lekarza biegłego w homeopatii. Zaproponował więc, by do Dachau skierowano takiego lekarza – dr. Rudolfa Kiesewettera, zamieszkałego w Monachium, który od wielu lat leczył chorych wyłącznie środkami homeopatycznymi. Spełniono to życzenie; Kiesewetter przyjechał do Dachau jesienią 1942 r., aby wspomóc dr. Schütza w leczeniu homeopatycznym w drugiej serii badań rozpoczętych w listopadzie 1942 r.
Można sobie wyobrazić, jak ten pierwszy raport Grawitza rozsierdził Himmlera – wielkiego protektora i zwolennika homeopatii. W odpowiedzi na raport przesłał on, 30 września 1942 r., Grawitzowi swój list, w którym nie szczędził mu wymówek. W liście tym czytamy:
"Pańskie sprawozdanie z 29 sierpnia 1942 r. nie zadowala mnie. Zawarte w Pańskim piśmie oświadczenie, że dla chorych przyjmowanie tabletek było uciążliwe, jest dowodem, że jeszcze jedna sprawa została załatwiona negatywnie. Do badań nad określonym problemem należy podchodzić naukowo, to znaczy wyjątkowo sumiennie. Do moich zadań nie należy sprawdzanie każdej metody badawczej. Pan ma tytuł profesorski i bardzo chętnie się nim posługuje. Powinien Pan wnieść swój wkład do tych badań i ugruntować swój tytuł profesorski. Ten list nie powinien jednak skłaniać Pana do refleksji, że zamierzam zdjąć Pana z funkcji szefa służby zdrowia SS i policji. Chciałbym, aby wyzbył się Pan swojej największej wady – próżności i zajął się wreszcie poważnie wszystkimi sprawami, nawet najbardziej nieprzyjemnymi".
Po tej reprymendzie Grawitz ponownie zlecił Heinrichowi Schützowi dalsze badania nad wartością leków homeopatycznych. W listopadzie 1942 r. Schütz wybrał do badań 20 księży: 18 Polaków, 1 Holendra i 1 Czecha. Wszystkim wstrzykiwano zarazki ropotwórcze, określane mianem "prolina". Cztery osoby z tej grupy nie były w ogóle leczone. Pozostałych podzielono na 2 grupy, po 8 osób. Jedni otrzymywali lekarstwo homeopatyczne, drudzy – sulfonamid. Wszyscy chorzy leczeni środkami homeopatycznymi zmarli. Podobnie – chorzy nieleczeni. Ocaleli tylko ci, którzy otrzymywali sulfonamidy.
Po zakończeniu wojny w berlińskiej willi, w której zamieszkiwał Ernst Grawitz, znaleziono historię choroby jednego z polskich księży – Stefana Natorskiego, który był poddany próbom leczenia ropowicy sulfonamidami w obozie Dachau. W tej historii choroby czytamy:
"Diagnoza: Sztuczna ropowica w lewym udzie i w prawym ramieniu.
11 XI 1942 r. – otrzymał w lewe udo 1 cm3 ropy – oznaczonej mianem "prolin",
15 XI 1942 r. – punkcja ropnia lewego uda. Wydobyto 14 ml ropy, z której 3 ml wstrzyknięto w prawe ramię.
Wstrzyknięcie to wykonał osobiście dr Schütz.
21 XI 1942 r. – nacięcie ropnia uda. Wydobyto 250 ml ropy. Założono dren gumowy,
28 XI 1942 r. – na ramieniu prawym ropień wielkości kurzego jaja. Dokonano nacięcia, założono dren.
17 I 1943 r. – Wypisano z rewiru.
Omówienie: W opisanym przypadku doszło do wytworzenia ropowicy na lewym udzie i prawym ramieniu. Ropnie nacięto. Rany krwawiły przez kilka tygodni. Pacjent otrzymał duże dawki leków: albucid i tibatinę (sulfonamidy). Gojenie przebiegało szybko w porównaniu do leczonych środkami homeopatycznymi".
Okrutne doświadczenia nad wartością środków homeopatycznych w leczeniu różnych chorób organicznych, głównie ropnych, wykazały całkowitą ich bezużyteczność. W następstwie tych zbrodniczych doświadczeń śmierć poniosło kilkunastu więźniów, między innymi 9 polskich księży.
Jakie były powojenne losy lekarzy zamieszanych w zbrodnicze eksperymenty na więźniach obozu koncentracyjnego Dachau, oceniających wartość leków homeopatycznych? Prof. Ernst Grawitz, przed zakończeniem wojny, w kwietniu 1945 r., popełnił samobójstwo. Dr Heinrich Schütz – po zwolnieniu z niewoli amerykańskiej pracował jako lekarz w sanatorium koło Essen. Dopiero w 1971 r. wszczęto przeciw niemu śledztwo i aresztowano. Wypuszczono go wkrótce za kaucją. Proces odbył się dopiero w 1975 r. Został w nim skazany na 10 lat więzienia. Ze względu na zły stan zdrowia zwolniono go jednak z odbywania kary. Jego asystent Hermann Pape, jak i prof. Theodor Laue z Monachium nie byli w ogóle sądzeni, podobnie jak Rudolf Kiesewetter – lekarz homeopata z Monachium.
Od czasu, gdy Samuel Hahnemann, twórca homeopatii, ogłosił w 1810 r. swoje podstawowe dzieło "Organ racjonalnej medycyny" – mija już prawie 280 lat. Medycyna z jego czasów, raczej spekulatywna niż racjonalna, przekształciła się z biegiem lat we wspaniałą dziedzinę naukową, opartą na fizjologii, patologii i biochemii. Wraz z wielkim postępem techniki wiek XX przyniósł wspaniałe zdobycze w wielu dziedzinach medycyny, zwłaszcza farmakoterapii. Obecnie istnieje już kilkadziesiąt tysięcy leków syntetycznych i pełna wiedza o ich działaniu i przemianach wewnątrz ustroju ludzkiego. W syntezie leków sięgnięto nawet do struktur atomowych komórek.
Jakże uboga wobec tych zdobyczy jest homeopatia, pozbawiona prawdziwie naukowych podstaw. Wszelkie teorie tłumaczące działanie tych leków są spekulatywne. Stwierdzane efekty leczenia nie różnią się od efektów placebo. Przy współczesnej nauce dziwić więc muszą próby wprowadzania homeopatii do kanonów wielkiej współczesnej medycyny. Dziwić również musi to, że wśród współcześnie wykształconych lekarzy homeopatia znajduje jeszcze zwolenników. Nie można jednak piętnować lekarzy za stosowanie homeopatii, jeżeli traktują ją jako leczenie uzupełniające, a nie podstawowe. Każdy lek, nawet wyimaginowany, jak placebo, oddziałuje na psychikę chorego w stopniu zależnym od informacji o jego wartości. Czy jednak dla takiego celu warto stosować środki homeopatyczne, gdy ich właściwe miejsce jest w lamusie historii medycyny?
Zasada primum non nocere jest przez lekarzy homeopatów zachowana, jeżeli tylko w swym postępowaniu trzymają się współczesnej naukowej medycyny. Ale czy jednak takie postępowanie nie deprecjonuje lekarza? Chyba tak. Słusznie stwierdzają to polscy luminarze medycyny naukowej.
Stanisław Sterkowicz jest emerytowanym profesorem medycyny, kardiologiem i historykiem medycyny. Jest autorem kilku książek i kilkudziesięciu artykułów omawiających hitlerowskie zbrodnie medyczne, opublikowanych m.in. na naszych łamach.