Zbliża się okres świąteczny, a wraz z nim pojawia się pytanie, jak wykorzystać ten czas, by odetchnąć po roku ciężkiej pracy. Wiele osób chce się zrelaksować
i planuje wyjazd na urlop. Jednak co w przypadku, gdy pod naszą opieką
znajduje się osoba starsza, która wymaga ciągłej uwagi?
W Polsce wiele rodzin opiekuje się osobami starszymi; są to zazwyczaj dziadkowie lub rodzice i dla wielu z opiekunów troska nad nimi z reguły nie stanowi żadnego problemu. Problem pojawia się w chwili, gdy osoba starsza wymaga ciągłej opieki ze strony osób trzecich, a opiekunowi brakuje już siły na dalsze zajmowanie się nią. Jest tak w przypadku całkowitej niesprawności, czy też choroby psychicznej osoby starszej, jak na przykład choroby Alzheimera. Opiekunowie z reguły zdani są sami na siebie, bowiem nie ma w Polsce systemu, który zapewniałby wytchnienie osobom obarczonym opieką nad starszymi krewnymi przez cały rok.
Są, oczywiście, państwowe domy opieki, jednak są zbyt drogie dla większości Polaków, więc nie każdą rodzinę stać na powierzenie bliskiej osoby pod opiekę takiego domu. W dużych miastach koszt miejsca w tego typu placówkach sięga nawet 5 tys. zł miesięcznie. Jest też ustawa o opiece społecznej, w której zapisano, że jeśli tylko senior ma rodzinę (z reguły chodzi o dzieci), to one są zobligowane do tego, by pokryć pełny koszt pobytu. Dopiero jeśli wykażą, że nie mają dochodów, wkracza państwo, finansując pobyt.
W związku z tym większością obowiązków i tak obciążona jest rodzina. Nawet jeżeli rodzinę stać na wysłanie staruszka do domu opieki i zdecydowałaby na wysłanie go tam na krótki okres, dajmy na to okres świąteczny, to trudno byłoby znaleźć odpowiednią placówkę, która zgodziłaby się na takie warunki, bowiem ośrodki niechętnie przyjmują pensjonariuszy na krótkie pobyty. Zatem domy opieki nie mogą służyć jako wsparcie dla potrzebujących wytchnienia, np. podczas świąt.
Innym rozwiązaniem mogą być prywatne placówki, jednak o wątpliwym standardzie. Nie zawsze ich właściciele dostosowują warunki logistyczne do kondycji pensjonariuszy i jak się okazuje, często osoby starsze muszą borykać się z barierami typu schody, brak poręczy przy toalecie czy wannie, a także ograniczoną liczbą personelu. Dodatkowo cena pobytu jest znacznie wyższa niż w placówkach publicznych i wzrasta, gdy pensjonariusz jest pozostawiany pod opieką jedynie na kilka dni.
Są też organizacje społeczne, skupione wokół chorób przypisywanych seniorom – np. Alzheimera lub Parkinsona – ale działają jedynie uzupełniająco. Oferują grupy wsparcia, które starają się asekurować umęczone rodziny, ale taka pomoc też ma swoje ograniczenia; nie dociera do wszystkich miast, jest jej zdecydowanie za mało, a także nie jest całodobowa. Szacuje się, że w Polsce na 400 tys. osób z chorobą Alzheimera jest 12 domów dziennego pobytu. W stolicy jest jeden dom, dysponujący jedynie 12 miejscami.
Dane statystyczne wskazują dodatkowo, że większość Polaków woli jednak opiekować się swoimi bliskimi, niż oddać ich do domu opieki czy stowarzyszeń, bowiem nadal kojarzy się to z pewnego rodzaju „wygnaniem i odtrąceniem” bliskiej osoby, a takie zachowanie z kolei nie jest uznane przez społeczeństwo, w związku z czym rodziny boją się napiętnowania.
Nie zmienia to faktu, że nawet najwytrwalsi opiekunowie z czasem także potrzebują odpoczynku. Pojawia się więc pytanie, kto może zająć się staruszkiem, jednocześnie dając gwarancję, że nie stanie się nic złego z jego zdrowiem, a także, że będzie to aprobowane społecznie? Odpowiedź nasuwa się sama – szpital.
Według badań, które przeprowadzili naukowcy z Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego, co 11. starszy pacjent jest albo całkowicie porzucony przez rodzinę w szpitalu, albo krewni chcą, żeby przebywał na oddziale dłużej, niż jest to potrzebne.
Przyjęcie staruszka do szpitala nie należy do trudnych zadań, bowiem wystarczy powołać się na wyniki jego badań laboratoryjnych, które zazwyczaj wskazują na zaburzony poziom elektrolitów, co występuje u większości pacjentów zaawansowanych wiekowo. Szpital jednak, mimo wiadomych intencji rodziny, nie może odmówić przyjęcia pacjenta na obserwację. Staruszek zostaje więc przyjęty do szpitala, a w tym czasie rodzina może spokojnie udać się na odpoczynek, na przykład wyjeżdżając na wakacje. Kiedy z kompleksowo poczynionej obserwacji wynika, że zdrowie pacjenta jest na odpowiednim poziomie, typowym dla pacjentów w jego wieku, okazuje się, że szpital ma problem ze skontaktowaniem się z jego rodziną. Zazwyczaj rodzina nie odbiera telefonu. Zjawia się dopiero po upływie czasu przeznaczonego na odpoczynek i na wiele absurdalnych sposobów tłumaczy się, dlaczego nie była w stanie odebrać starszego członka rodziny. Nie należy jednak dopatrywać się winy wyłącznie po stronie rodziny, bowiem zdarzenia tego typu wynikają przeważnie z błędów systemowych.
W większości europejskich krajów instytucją, która organizuje pomoc rodzinie obciążonej opieką nad osobą starszą, są samorządy. Mając na uwadze perspektywę długoterminową, dużo bardziej korzystne wydaje się w tych krajach wspieranie rodzin, które obejmują opiekę nad osobami starszymi, niż leczenie ich z tytułu wypalenia zawodowego czy nabytych chorób wynikających z ciągłego stresu. Dane literaturowe podkreślają, że osoby obarczone ciągłą opieką nad bliskimi członkami rodziny, z czasem zapadają na wiele przewlekłych chorób. Najczęstsze z nich to choroby psychiczne typu depresja. Ponadto stwierdza się, że opiekunowie na skutek ciągłego zmęczenia oraz braku czasu na realizację innych zadań, najczęściej zmuszeni są do rezygnacji z pracy oraz z dotychczas pełnionych ról społecznych, co dodatkowo pogłębia wśród nich poczucie wypalenia i zniechęcenia. Zatem wzorem krajów europejskich, rolą samorządów polskich powinna być dbałość o zdrowie psychiczne społeczeństwa oraz udzielanie wsparcia i pomocy w zależności od indywidualnych potrzeb.
Zapewnienie tego typu komfortu jest szczególnie istotne w dzisiejszych czasach, w których to alarmuje się o starzeniu się społeczeństwa polskiego. Szacuje się, że liczebność populacji w grupie powyżej 85 lat, za około 20 lat wzrośnie; według szacunków Głównego Urzędu Statystycznego, z obecnych 520 tys. do 800 tys., a liczba osób w średnim wieku skurczy się o jedną trzecią. W związku z tym istotne jest, by decydenci kraju wyprzedzili fakty i w porę zaczęli działać i dostosowali elementy systemowe do zmieniającej się sytuacji demograficznej kraju.
Eksperci twierdzą, że najlepszym miejscem dla osób starszych jest ich własny dom, gdzie czują się swobodnie, w spokoju i z godnością mogą przeżyć starość. Jest to oczywiście niezaprzeczalny fakt, jednak tylko pod warunkiem że, tak jak w innych krajach, mają w nim odpowiednią opiekę specjalistyczną, np. pielęgniarską, a także otoczeni są profesjonalną opieką medyczną (lekarską), która regularnie kontroluje ich stan zdrowia. Obecnie taka sytuacja jest niemożliwa do zagwarantowania polskim seniorom, ponieważ geriatria jest u nas spychana na dalszy plan, nawet przez decydentów opieki zdrowotnej.
Specjaliści alarmują, że brakuje oddziałów, gdzie można leczyć starszych pacjentów. Nawet w województwach, gdzie takie wyspecjalizowane oddziały istnieją, potrzeby są wielokrotnie większe. W województwie lubelskim są trzy z 88 łóżkami, a szacowane potrzeby znacznie wykraczają poza obecny stan (potrzebne jest min. 10 oddziałów i 216 łóżek). Na Mazowszu, w centralnym i jednym z najgęściej zaludnionych województw, nie powstał jeszcze żaden oddział geriatryczny. W stolicy Polski, gdzie nie brakuje szpitali, nie ma żadnego łóżka geriatrycznego, ponieważ nikt nie jest zainteresowany otwarciem specjalistycznego oddziału, jeśli miałoby to przynosić finansowe straty. Gdyby leczenie starych ludzi było opłacalne, oddziały geriatryczne powstawałyby nawet w szpitalach prywatnych.
Dodatkowo stwierdza się, że w Polsce mamy do czynienia z deficytem lekarzy geriatrów. Obecnie na specjalistów z tego zakresu istnieje zapotrzebowanie sięgające aż 1,2 tys. lekarzy. Zdaniem eksperta, Polska osiągnie taki poziom dopiero za 50 lat. Kiedy tworzono zręby medycyny rodzinnej, otwarto przed lekarzami tzw. krótką ścieżkę i w ciągu 2–3 lat przeszkolono 200 osób. Teraz, zdaniem eksperta, również można przeszkolić lekarzy pracujących już w podstawowej opiece zdrowotnej lub na oddziałach internistycznych w zakresie samej geriatrii w ciągu kilku miesięcy. Jednak taka propozycja ze strony specjalistów nie zainteresowała Ministerstwa Zdrowia, podobnie jak w sytuacji, gdy zaproponowano, by Instytut Reumatologii w Warszawie przemianować na Instytut Reumatologii, Geriatrii i Rehabilitacji i otworzyć w nim pierwszy na Mazowszu pełnoprofilowy oddział geriatryczny. Nic z tych planów nie wyszło, ponieważ do tej pory nie zwiększono wyceny świadczeń udzielanych seniorom. Inwestowanie czasu i pieniędzy w geriatrię wydaje się dla decydentów państwa zwyczajnie nieopłacalne. Nic bardziej mylnego, ponieważ jak już wcześniej wspomniano, sytuacja demograficzna na przestrzeni kilkunastu lat może się diametralnie zmienić, a seniorzy będą stanowić większą część społeczeństwa polskiego. Zatem, wyprzedzając fakty, zarówno decydenci opieki zdrowotnej, jak i opieki społecznej powinni zadbać o zapewnienie jak najwyższej jakości życia polskich seniorów, a także wesprzeć rodziny, które decydują się na przejęcie nad nimi opieki.