Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 51–66/2017
z 13 lipca 2017 r.


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Pacjenci wolą szpital

Oliwia Tarasewicz-Gryt

Ponad połowa pacjentów Szpitalnych Oddziałów Ratunkowych nie powinna tam trafić. Czy przeniesienie oddziałów nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej
do szpitala uzdrowi sytuację, czy może przeniesie punkt zapalny z SOR na NiŚOZ?



SOR. O 18.00 zarejestrowała się pani z szumem w uszach. O 20.00 zarejestrował się jej mąż, ze łzawieniem od tygodnia, bo i tak czeka z szanowną małżonką, to chociaż coś załatwi.

To wpis z jednej ze stron na Facebooku, jeden z wielu obrazujących sytuację na oddziałach ratunkowych. Nie udało się zmienić przyzwyczajeń pacjentów. Z nocnej i świątecznej pomocy w POZ korzysta tylko 4 proc. chorych. Pozostali udają się do najbliższego SOR-u, choć zdecydowanej większości wystarczyłaby porada lekarza pierwszego kontaktu. Generuje to chaos, wielogodzinne kolejki, osłabia wizerunek szpitala i lekarza, i obniża poziom zaufania.

Szpitale próbowały na własną rękę radzić sobie z problemem, wprowadzając w izbach przyjęć system kolorowych opasek – analogiczny do tego, jaki stosuje się przy segregacji rannych w wypadkach masowych (procedura TRIAGE) lub tworząc jednostkę zajmującą się drobnymi przypadkami.

W raporcie NIK z 2014 roku pojawiła się sugestia wprowadzenia przepisów, które pozwolą organizować nocną i świąteczną opiekę zdrowotną w tej samej placówce, w której funkcjonuje SOR. Uzasadnieniem jest zrównoważenie pracy opieki nocnej i ratunkowej. Po 3 latach zostanie to rozwiązane za pomocą ustawy – nocna i świąteczna przychodnia przejdzie za pacjentami do SOR. Czy pójdą za tym pieniądze i lekarze? Pojawiają się głosy, że w praktyce niewiele się zmieni, bo resort nie przewidział dodatkowego finansowania nocnej i świątecznej opieki medycznej w szpitalu.

W wymiarze wizerunkowym zmiana tworzy szansę na poprawę reputacji szpitalnych oddziałów i wdrożenie rozwiązań budujących pozytywny wizerunek.


Nie można obudzić
kogoś, kto udaje, że śpi


SOR jako opcję alternatywną dla przychodni traktuje 30 proc. pacjentów. W wolnej chwili, w czasie weekendu chcą uzyskać szybką diagnozę i wyjaśnienie dolegliwości. Dlaczego ignorują fakt, że SOR nie jest poradnią? Powodem może być nieznajomość przepisów, jednak – jak czytamy na stronach NFZ – „Informację o tym, gdzie w danym rejonie sprawowana jest nocna i świąteczna opieka lekarska i pielęgniarska, pacjent może uzyskać u swojego lekarza POZ, we właściwym oddziale wojewódzkim NFZ lub jego delegaturze”. W wielu przychodniach udostępnia się numery telefonów i adres placówki. W szpitalach tablice wiszą na TRIAGE.
Wskazówki łatwo można znaleźć także w Internecie, włącznie z opisem schorzeń, z jakimi należy się zgłosić na SOR. 35% pacjentów którym udziela się świadczeń na SOR, ma powyżej 65 lat i znacznie rzadziej korzysta z Internetu, dlatego dobrym źródłem informacji jest telewizja, radio i prasa. Artykułów o SOR-ach jest sporo. Część z nich, oprócz żalów pacjentów, zawiera rzetelne informacje na temat organizacji opieki medycznej.
Mimo to sytuacja się nie zmienia. Być może przyczyną jest nie brak informacji, lecz jej ignorowanie? Wtedy żadna kampania informacyjna nie przyniesie rezultatu, bo nie można obudzić kogoś, kto udaje, że śpi. Ta zasada wydaje się potwierdzać zarówno w przypadku pacjentów, jak i mediów. Dziennikarze znają przepisy, ale chętnie podejmują temat kolejek na SOR.


Dziennikarz rzetelny

Temat SOR budzi kontrowersje. Portal „Codziennik Mławski” opisywał w kwietniu przypadek oburzonej pacjentki, która udała się na oddział ratunkowy z bólem nogi i obawą, że przemieściła jej się proteza. Tekst zatytułowano „Zostałam przez dyżurujących lekarzy potraktowana jak intruz”. Pacjentkę zbulwersowała sugestia lekarza, by udać się do poradni ortopedycznej, więc komentuje: Wiem, jakie są kolejki do tej poradni, więc pewnie musiałabym czekać na zapis co najmniej miesiąc, jak nie dłużej. W tekście pojawia się wyjaśnienie sprawy i wypowiedź dyrekcji szpitala, w której zawarto wszystkie informacje o tym, jak zorganizowana jest opieka medyczna na SOR.

Dzięki mediom społecznościowym do opinii publicznej docierają także relacje pacjentów. W sieci może dziś publikować każdy, jednak informacja zamieszczona przez przypadkowego uczestnika ma wciąż mniejszą wagę niż informacje przekazane przez media. Dziennikarz „Głosu Wielkopolskiego” opierając się na filmiku z sieci opisał sytuację i wielogodzinny czas oczekiwania na SOR, solidaryzując się z pacjentami. Pod koniec tekstu padają słowa dyrektora placówki: Mężczyzna około godziny 14 pojawił się na SOR-ze z powodu bólu i obrzęku stopy trwającego od 3 dni. Te dolegliwości nie wyczerpują definicji stanu nagłego zagrożenia zdrowotnego zawartej w ustawie. Lekarze SOR zawsze w pierwszej kolejności zajmują się chorymi w stanie bezpośredniego zagrożenia zdrowia i życia.

W obu przypadkach dziennikarz postarał się o wyjaśnienie sprawy. W obu przypadkach komentujący mimo wszystko atakują personel szpitala, dzieląc się własnymi historiami. Być może zabrakło ostatecznego komentarza dziennikarza, który ograniczył się do emocjonalnej relacji pacjentów i przedstawienia racji drugiej strony. Wnioski nasuwają się wprawdzie same, jednak nie każdy czytelnik chce sam je wyciągać. Nie od dziś wiadomo, że emocje sprzedają się lepiej niż racje.


Dziennikarz pacjentem

Ani statystyczny Kowalski, ani przeciętny dziennikarz nie znają zawiłości systemu. Szukają prostych odpowiedzi i oczekują wskazania winnego. Niestety, w systemie ochrony zdrowia nie ma prostych rozwiązań, a o skomplikowanych nikt nie chce słuchać, najlepiej więc sprzedają się informacje o nieprawidłowościach. Ich popularność odzwierciedla liczba komentarzy i udostępnień. Kiedy w maju jedna z dziennikarek „Dziennika Gazety Prawnej” zamieściła wpis o tym, że starsze osoby (w tym jej ojciec) czekają na pomoc w SOR-ze całą noc, wpis udostępniono 850 razy, a 1100 osób zareagowało na niego. Komentarz jednego z pracowników opisywanego SOR-u: „Idź na skargę do sejmu”, wywołał falę oburzenia. Większość obwiniała konkretnych lekarzy, nie system.

Gdy jeden z dziennikarzy TVN trafił na SOR z kontuzją nogi i rozczarował się panującymi tam standardami, w jego macierzystej stacji wyemitowano rozmowę z prezesem NIL. Próbował on wyjaśnić dziennikarzowi, skąd zły humor lekarza, jednak nie skorzystał z okazji i nie wytłumaczył widzom, że dziennikarz nie powinien w ogóle na SOR trafić. Dziennikarz przedstawił własną wersję zdarzeń: Wracam na SOR. Mili ratownicy odsyłają do poradni przyszpitalnej. W rejestracji stoi z sześćdziesiąt osób. Poddaję się. Ratownik lituje się, bierze mnie pod rękę: „Durny pan jest? Czemuś pan nie wezwał karetki? Kto przyjeżdża swoim autem do szpitala?”. Przy okazji widz otrzymał lekcję, że w razie dolegliwości powinien wzywać karetkę, co pozwoli mu uniknąć kolejek.


Czas na NiŚOZ

Dziś obiektem narzekania są SOR-y i może się to zmienić dzięki zmianie organizacji – pacjent otrzyma poradę, ale na SOR trafią tylko przypadki wymagające natychmiastowej interwencji. Biorąc jednak pod uwagę liczbę pacjentów, którzy dziś zgłaszają się do szpitala wieczorem i w święta, można przypuszczać, że punktem zapalnym staną się teraz oddziały NiŚOZ. Wyzwaniem jest więc taka organizacja, która ryzyko zminimalizuje. Nawet jeśli przyjmiemy, że zestresowany pacjent i zestresowany personel zawsze mogą wejść w konflikty, to jednak warto je ograniczać dla dobrej reputacji zarówno placówki, jak i personelu. Pacjent nie chce słuchać rad typu „Jak się nie podoba, to proszę iść do sejmu” i słuchać ich nie powinien. Nawet jeśli organizacja budzi zastrzeżenia, można wdrożyć pewne zasady postępowania, które zwiększą satysfakcję pacjenta i komfort pracy personelu.

Przepełnienie oddziałów ratunkowych i długi czas oczekiwania są problemem na całym świecie. Organizacja Best-Practices prezentująca tzw. dobre praktyki na swojej stronie internetowej proponuje pewne proste rozwiązania. Kluczowym pojęciem jest tutaj compliance. Celem systemu compliance jest zapewnienie zgodności działania z prawem, ale też z dobrowolnie przyjętymi normami postępowania, w celu zapobiegania stratom finansowym lub utracie reputacji.

Proponuje się proste zabiegi, takie jak cogodzinny obchód poczekalni, który da pacjentowi poczucie, że nie jest pozostawiony sam sobie. Dzięki kilku pytaniom o stan zdrowia nie poczuje się ignorowany. Cogodzinny obchód to już pewna procedura, pierwszym krokiem będzie po prostu empatia.

Zakłada się też, że istnieją kluczowe momenty w kontakcie z pacjentem, kiedy pojawia się szansa na zbudowanie zaufania. Można je zyskać, przedstawiając się pacjentowi i pytając o jego imię, utrzymując kontakt wzrokowy i pytając, czy jeszcze można mu w jakiś sposób pomóc. Kolejny element to przekazanie informacji na temat czasu oczekiwania na badanie i uzyskanie pomocy. Można to zrobić w przybliżeniu już podczas rejestracji pacjenta na podstawie informacji o aktualnych zasobach kadrowych i liczbie zarejestrowanych pacjentów.

Z dotychczasowych doświadczeń wynika, że w podejściu pacjentów niewiele się zmieni. Można też przypuszczać, że przy nadmiarze pracy personel nadal będzie postępował zadaniowo, skupiając się na udzielaniu pomocy, a nie na budowaniu relacji, jednak każda zmiana jest okazją do zweryfikowania podejścia i oszacowania ryzyka. Nawet przy niewystarczającym wsparciu instytucjonalnym warto oszacować, jakie kroki podjąć przy dostępnych zasobach i ryzyko to minimalizować.




Najpopularniejsze artykuły

Programy lekowe w chorobach z autoimmunizacji w praktyce klinicznej. Stan obecny i kierunki zmian – oglądaj na żywo

Ile trwają studia medyczne w Polsce? Podpowiadamy!

Studia medyczne są marzeniem wielu młodych ludzi, ale wymagają dużego poświęcenia i wielu lat intensywnej nauki. Od etapu licencjackiego po specjalizację – każda ścieżka w medycynie ma swoje wyzwania i nagrody. W poniższym artykule omówimy dokładnie, jak długo trwają studia medyczne w Polsce, jakie są wymagania, by się na nie dostać oraz jakie możliwości kariery otwierają się po ich ukończeniu.

Tygrys maruder

Gdzie są powiatowe centra zdrowia? Co z lepszą dostępnością do lekarzy geriatrów? A z obietnicą, że pacjent dostanie zwrot kosztów z NFZ, jeśli nie zostanie przyjęty w poradni AOS w ciągu 60 dni? Posłowie PiS skrzętnie wykorzystali „100 dni rządu”, by zasypać Ministerstwo Zdrowia mniej lub bardziej absurdalnymi interpelacjami dotyczącymi stanu realizacji obietnic, złożonych w trakcie kampanii wyborczej. Niepomni, że ich ministrowie i prominentni posłowie w swoim czasie podkreślali, że na realizację obietnic (w zdrowiu na pewno) potrzeba kadencji lub dwóch.

Worków z pieniędzmi nie będzie

Jeśli chodzi o nakłady, cały czas jesteśmy w ogonie krajów wysokorozwiniętych. Średnia dla OECD, jeśli chodzi o nakłady łączne, to 9 proc., w Polsce – ok. 6,5 proc. Jeśli chodzi o wydatki publiczne, w zasadzie nie przekraczamy 5 proc. – mówił podczas kongresu Patient Empowerment Jakub Szulc, były wiceminister zdrowia, w maju powołany przez minister Izabelę Leszczynę do zespołu, który ma pracować nad zmianami systemowymi.

Personalizacja szczepień przeciw grypie i strategie poprawy wyszczepialności

– W Polsce głównym problemem jest brak zainteresowania szczepieniami przeciwko grypie. Debata na temat rodzaju szczepionek przeciw grypie i ich porównywanie to temat drugo- planowy. Zwłaszcza że intensywne promowanie nowych preparatów może osłabiać zaufanie do tych już dostępnych – uważa Paweł Grzesiowski, Główny Inspektor Sanitarny. Prof. Robert Flisiak, powołany przez ministrę zdrowia Izabelę Leszczynę na szefa zespołu do spraw monitorowania i oceny zagrożeń związanych z chorobami zakaźnymi, wskazuje, że najważniejsza jest dziś poprawa poziomu wyszczepialności poprzez identyfikację i wdrażanie odpowiednich strategii i kierunków działań.

Pigułka dzień po, czyli w oczekiwaniu na zmianę

Już w pierwszych tygodniach urzędowania minister zdrowia Izabela Leszczyna ogłosiła program „Bezpieczna, świadoma ja”, czyli – pakiet rozwiązań dla kobiet, związanych przede wszystkim ze zdrowiem prokreacyjnym. Po kilku miesiącach można byłoby już zacząć stawiać pytania o stan realizacji… gdyby było o co pytać.

Klimat stawia nowe wyzwania zdrowotne

Globalna zmiana klimatu stała się jednym z najbardziej widocznych problemów środowiskowych XXI wieku. Od zdjęć niedźwiedzi polarnych przyczepionych do topniejących kier lodowych na Alasce po wyschnięte i popękane pola uprawne rozciągające się aż po horyzont w Afryce – obrazy ekologicznych skutków zmian klimatycznych stały się częścią naszej wspólnej świadomości. Rzadko jednak skutki zmian klimatycznych są wyrażane w kategoriach rzeczywistych i potencjalnych kosztów życia i cierpienia ludzkiego.

Kamica żółciowa – przyczyny, objawy i leczenie

Kamica żółciowa to schorzenie, które dotyka około 20% populacji. Jest to najczęstsza przyczyna hospitalizacji związanych z układem pokarmowym. Charakteryzuje się występowaniem złogów w pęcherzyku żółciowym lub drogach żółciowych. Niektórzy pacjenci nie doświadczają żadnych objawów, inni cierpią z powodu ataku kolki żółciowej i innych powikłań.

Dobra polisa na życie — na co zwrócić uwagę?

Ubezpieczenie na życie to zabezpieczenie finansowe w trudnych chwilach. Zapewnia wsparcie w przypadku nieszczęśliwego wypadku lub śmierci ubezpieczonego. Aby polisa dobrze spełniała swoją funkcję i gwarantowała pomoc, niezbędne jest gruntowne sprawdzenie jej warunków. Jeśli chcesz wiedzieć, na czym dokładnie powinieneś się skupić — przeczytaj ten tekst!

Diagnozowanie insulinooporności to pomylenie skutku z przyczyną

Insulinooporność początkowo wykrywano u osób chorych na cukrzycę i wcześniej opisywano ją jako wymagającą stosowania ponad 200 jednostek insuliny dziennie. Jednak ze względu na rosnącą świadomość konieczności leczenia problemów związanych z otyłością i nadwagą, w ostatnich latach wzrosło zainteresowanie tą... no właśnie – chorobą?

Testy wielogenowe pozwalają uniknąć niepotrzebnej chemioterapii

– Wiemy, że nawet do 85% pacjentek z wczesnym rakiem piersi w leczeniu uzupełniającym nie wymaga chemioterapii. Ale nie da się ich wytypować na podstawie stosowanych standardowo czynników kliniczno-patomorfologicznych. Taki test wielogenowy jak Oncotype DX pozwala nam wyłonić tę grupę – mówi onkolog, prof. Renata Duchnowska.

Onkologia – droga wielu medycznych szans i możliwości

Wybierając specjalizacje onkologiczne można pomagać pacjentom w walce z chorobą nowotworową, prowadzić innowacyjne badania naukowe i korzystać z nowoczesnej aparatury medycznej. To pasjonujące, że jedna dziedzina medycyny ma tak wiele do zaoferowania – twierdzi Zuzanna Górska, studentka II roku kierunku lekarskiego i przyszła onkolog.

Preludium i pandemiczna fuga

Rozmowa z prof. dr. hab. n. biol. Krzysztofem Pyrciem, wirusologiem, kierownikiem Pracowni Wirusologii w Małopolskim Centrum Biotechnologii Uniwersytetu  Jagiellońskiego (MCB), liderem grupy badawczej Virogenetics, działającej w ramach MCB, należącej do europejskiego konsorcjum DURABLE, które od 2023 r. zrzesza światowej klasy instytuty badań podstawowych i translacyjnych, koordynowane przez Instytut Pasteura w Paryżu. 

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

Czy NFZ może zbankrutować?

Formalnie absolutnie nie, publiczny płatnik zbankrutować nie może. Fundusz bez wątpienia znalazł się w poważnych kłopotach. Jest jednak jedna dobra wiadomość: nareszcie mówi się o tym otwarcie.




bot